Niepokorna cz. 58

Niepokorna cz. 58– Jakie jaja? – zapytała, euforia w głosie kolegi była dość zagadkowa.
      – Zobaczysz jutro w szkole. Bo masz być, słyszałem – stwierdził wesoło Maks.
      – Gadaj, nie wkurwiaj. – Wzburzyła się dziewczyna. Ciekawość wypalała ją od środka, wiedziała, że zachowanie chłopaka nie może być spowodowane byle jaką błahostką.
      – Nie powiem, powiem tylko, że jednak mamy zgraną klasę. Jak wypali, wisisz wódkę… dużo wódki – zaśmiał się nastolatek.  
      – Daria. – W pokoju pojawił się ojciec.
      – Chyba musisz kończyć – rzekł zaczepnie Maks.
      – A spier… – warknęła Daria i się rozłączyła. Spojrzała na pana Andrzeja.
      – Na którą do szkoły? – zapytał oschle mężczyzna.
      Darię przeszły ciarki, był ewidentnie wściekły.
      – Na ósmą.
      – Masz być gotowa o wpół do – nakazał ojciec i wyszedł.
      No ładnie – pomyślała nastolatka. To, że mężczyzna jej nie zbeształ, nie rozkrzyczał się, wróżyło gorzej, niżeliby nawrzeszczał na nią soczyście. To by zdecydowanie wolała. I ciekawe, co w szkole, co odjebali? – zadawała sobie pytanie, czując pod skórą, że cała klasa po prostu się za nią wstawiła. Innego wytłumaczenia nie widziała. Tylko czy jakby się wstawili, to być coś pomogło? Ruda i Modniś raczej nie słuchaliby ich argumentów, już dawno chcieli się mnie pozbyć. Ale przecież dzwoniła Cebula, kazała przyjść, więc? – Kalkulowała. Miała już niezły mętlik w głowie, nie wiedziała, czego się spodziewać. Co chwila pesymizm zamieniał się w optymizm i na odwrót, wiedząc więc, że rozmyślanie nic nie da, postanowiła dać sobie spokój i spróbować zasnąć. Udało jej się to dopiero po północy.


      Daria, wstawaj, za piętnaście siódma. – Usłyszała matkę.
      Zamaszystym ruchem odrzuciła koc. Chciałaby być już w szkole i dowiedzieć się, na czym stoi. I co najważniejsze – marzyła, aby jak najszybciej przywitać wkurzonego ojca i mieć to z głowy. Tego bała się najbardziej, wczorajszy spokój mężczyzny wydawał się dziewczynie wręcz demoniczny.  
      Daria! – doszło z kuchni.
      Chwyciła ciuchy i niechętnie poczłapała do łazienki. No nareszcie! – Ogarnęło ją podniecenie, gdy zobaczyła wiszące na sznurku uprane bojówki. Sprawdziła – suche. Marna jednak to była pociecha na tle przyszłych, zapewne niemiłych wydarzeń.  
       Szybko wykonała toaletę i z duszą na ramieniu udała się do kuchni. Mina ojca nie uległa zmianie, Daria zrozumiała, że to już nie przelewki. Mężczyzna nigdy nie był dla niej zbyt surowy, jednak widząc go wczoraj i dziś, wiedziała, że znacznie przeholowała ze swoimi wybrykami. W tym momencie jeszcze bardziej pożałowała swojego wczorajszego zachowania, teraz dałaby wszystko, aby móc cofnąć czas.
      Śpisz? Mówię do ciebie – syknął zimno pan Andrzej, gdyż Daria zastygła przy kuchennej szafce.
      – Nie – odparła, chwytając kubek i słoik z kawą.
      Ręce jej się trzęsły i za nic nie mogła tego opanować. To jeszcze bardziej ją zestresowało i z od zawsze niepokornej hardej nastolatki zmieniła się nagle w maleńką bezbronną istotkę.
      – Co mówiła Cybulska? – zagadnęła niepewnie.
      Czuła, że rodzice nic nie powiedzą albo nauczycielka nie mówiła nic przez telefon, aczkolwiek zapytała, aby się tylko odezwać. Myślała, że tym mizernym pytaniem trochę poprawi, zmieni atmosferę, nic takiego się jednak nie stało.
      – Nic, dowiecie się zapewne w szkole. I zbierajcie się już, lepiej, jak zajedziecie wcześniej – odparła pani Jagoda, nie patrząc na córkę. Daria natomiast nie odrywała wzroku od kobiety, usiłując wyczytać cokolwiek z wyrazu jej twarzy, wyczuć, czy kłamie. To jej się również nie udało, matka operowała swoją tradycyjną miną, która pojawiała się zawsze, gdy nastolatka narozrabiała.
      Kurwa, czym ja się przejmuję, do cholery, przecież nie wsadzą mnie do więzienia, pasem nie nabiją. – Pomyślała zmęczona zamartwianiem się i dopiero teraz upiła łyk kawy.  


      Przez całą drogę ojciec nie odezwał się ani słowem, co dobijało Darię. Przewidywała, że ta gromadzona frustracja wystrzeli z niego jak z wulkanu, gdy tylko znajdą się na ringu, jakim jest dom. Gdy weszli do szkoły, cała klasa jakby na nich czekała, bo wszyscy zgromadzili się nieopodal drzwi. I nie tylko trzecia C, stało tam pół szkoły. Daria czuła się jak skazaniec idący pod gilotynę i uważała tę całą sytuację za niesprawiedliwą. Czuła się pokrzywdzona i potraktowana bardzo nieuczciwie, przecież tylko chciała zachować się jak bohaterka i pomóc koleżance. Gdzie jest wyrozumiałość i obiektywizm, jeśli od zawsze się mówi, że trzeba pomagać słabszym? Spojrzała na Wiki – szyderczy uśmiech kwitł w najlepsze na jej twarzy. No, ciekawe, kurwa, czy Modniś sprzedał cię też twoim starym? – Warczała w duchu, przyrzekając, że jeśli Wiki nie poniesie, podobnie jak ona, porządnej kary, nie daruje tego dyrektorowi i będzie walczyć o sprawiedliwość.  
      Przecięła koleżankę diabelskim spojrzeniem, po czym obiegła wzrokiem resztę stłoczonych nastolatków. Gapili się na nią, jakby zobaczyli kosmitkę. Klary nie zauważyła, dokładnie zaś widziała Maksa, który od razu puścił do niej oczko, szeroko szczerząc zęby.
      – No co jest? Przyjechał prezydent, minister edukacji czy jest jakiś koncert? – wyjechała nagle, czując na sobie coraz bardziej palące spojrzenia uczniów, które bardzo ją irytowały.
      – Daria! – szepnął złowrogo ojciec.
      – Co Daria? Przedstawienie sobie znaleźli? To gdzie jest kasa z biletów? – odburknęła dziewczyna, mając ochotę rozszarpać ich wszystkich na strzępy. Oczywiście Wiki i Ninę w pierwszej kolejności.
      – Pierwszy i ostatni raz zwracam ci uwagę – zagroził pan Andrzej.
      – O, dobrze, że pan jest. – Sprzeczkę przerwała wychowawczyni, pojawiając się ni stąd, ni z owąd. – Daria, poczekaj tu, a pana zapraszam ze mną – poprosiła i zniknęła z ojcem w sekretariacie. Była lekko uśmiechnięta, co znaczyło dla Darii bardzo wiele.
      W okamgnieniu zza ściany wychyliła się głowa Maksa. Uczeń pośpieszenie podszedł do koleżanki.
      – I jak w domu? Lipa, co? – zapytał, siadając obok.
      – A skąd. I jeszcze podwyższyli mi kieszonkowe – fuknęła Daria. – Co było wczoraj?
      – Działo się. Ulka zaczęła. Rzuciła, żeby iść do dyra z Cybulską i zagadać. Dwa miesiące do matury, to był jej argument. A żebyś słyszała, jaką walnęła pogadankę, jak burczeli, że to nic nie da. Zaczęła się sadzić, że tak to dobrze wyluzować się na lekcjach, jak koleżanka się wydurnia, że dobrze się pośmiać z jej popisów, ale jak co do czego, to można zostawić ją samą? Że to zjebana faza i że na przerwie czeka na chętnych, którzy pójdą z apelacją. Poszli wszyscy, nawet Luiza, wyobraź sobie. No nie, nie wszyscy, Wiki i Róż olały sprawę, ale to już najmniej istotne. Ja byłem u Rudej. Wiesz, że jestem jej pupilkiem i mam swój urok osobisty, to musiało zadziałać. – Zachichotał chłopak. – Uparcie stawała dęba, ale jak powiedziałem, że pomogę ci z matmą, że poprawisz oceny, w końcu ustąpiła i wystękała, że jak dyrektor da ci jeszcze jedną szansę, ona nie ma nic przeciwko. Ale ma warunki – masz poprawić pały i definitywnie zmienić swoje zachowanie. I nie myśl, że tak łatwo poszło, poszło tak, bo… u dyra było dosłownie pół szkoły. Ludziska pościągali swoich znajomych, oni swoich i tak to ruszyło. Zresztą po co kogo namawiać, przecież kto nie zna Frozi – gwiazdy? – Śmiech zebrał na sile. – No i coś się działo na zmułę. A najlepszy był motyw, jak Wiktor krzyknął z tłumu, że jak cię nie ułaskawią, całe liceum nie będzie chodzić na lekcje. Tłum przytaknął i zrobiło się grube zamieszanie. Dyro nie wie, kto krzyknął i pewnie tego nie łyknął, ale ważne, że się udało. W kupie siła. Chłop stał jak posąg, bo się rozkrzyczeli i nikt nie chciał wracać do klasy. Obudził się po chwili i kazał rozejść na lekcje, ale jak zobaczył, że nic z tego, na odczepnego walnął, że przemyśli sprawę. Teraz widzę, że nie na odczepnego, bo gwiazda wróciła. – Chłopak lekko szturchnął Darię. – Kumpel słyszał, jak Cebula do ciebie dzwoniła, stąd wiedziałem, że będziesz.
      Dziewczyna była w szoku, nigdy by nie pomyślała, że coś takiego może mieć miejsce. To również znaczyło, że była lubiana, przez co zrobiło jej się niesamowicie miło. Z drugiej strony jednak przypomniała sobie właśnie, jak im podziękowała, witając się przed chwilą i poczuła się jak ostatnia kretynka. Było jej niesamowicie wstyd.  
      – Spoko, dzięki za wsparcie – rzuciła płytko. – Klara przyszła? – Zakłopotana zmieniła temat.
      – Nie.
      – I ty też znikaj, bo zaraz ktoś wylezie i będzie przypał. Napiszę, jak sprawa się zakończy.
      – Dobra, czekamy w klasie na relację. Znów nie ma informatyki, więc mamy wychowawczą bez… wychowawczyni. – Zaśmiał się Maks i sobie podszedł.


      Czekała. Minęło pięć, dziesięć minut, a ojciec się nie pojawiał. Denerwowała się coraz bardziej, to wszystko trwało zdecydowanie za długo. Ma chyba, dupek, dużo do powiedzenia. – Wkurzała się na dyrektora. Cieszyła się tylko, że nie ma dziś matematyki, i bez stresu nie daje sobie z nią rady.
      Daria, chodź. – Usłyszała sekretarkę.
      Cała się napięła, a głowę przeszył nieprzyjemny ból. Znów poczuła się dziwnie, miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Kurde, Frozi, wyluzuj, to tylko nerwy. Nie masz się czym przejmować. – Dodawała sobie otuchy, gdyż znowu wystraszyła się tego stanu.  
      – Daria, dobrze się czujesz? – zapytała od razu wychowawczyni, patrząc na dziewczynę z zaniepokojeniem.
      – Tak – wydusiła nastolatka, myśląc błagalne: szybciej.
      – No więc, Daria, uzgodniliśmy z twoim tatą pewne sprawy – zaczął dyrektor.  – Po pierwsze, pewnie wiesz, że to co zrobiłaś na boisku, było niedopuszczalne, i wiesz też, jakie jest twoje zachowanie w stosunku do nauczycieli. Do tego twoje lekceważące podejście do zajęć i ogólna olewka względem nauki i szkoły przemawia za tym, abym swoją wczorajszą decyzję podtrzymał.  
      No pięknie, to na chuj ściemnia? I jeszcze Cebula, narobiła, torba, nadziei… – Wściekła się dziewczyna.
      – Ale – dodał mężczyzna – jestem skłonny dać ci jeszcze jedną szansę. Ostatnią szansę, mimo że tych ostatnich było już o dużo za dużo. Oczywiście są niepodlegające negocjacjom warunki, które, gdy ich nie spełnisz, nie zakończysz u nas nauki. Najważniejsze jest oczywiście poprawienie ocen, zwłaszcza matematyki, oraz dogadanie się i przeproszenie pani Barańskiej. Oprócz tego nie opuścisz do końca roku już ani jednej godziny lekcyjnej, będziesz zachowywać się nienagannie i, oczywiście, przychodzisz do szkoły bez deskorolki.
      No ja pierdolę, może każesz mi jeszcze obciągnąć? – Burknęła bezgłośnie dziewczyna, rozdrażniona tymi durnymi nakazami i tym, z jaką dumą mówi o nich dyrektor. Miała olbrzymią ochotę przewrócić oczami.
      – Rodzice dopilnują, abyś przyłożyła się do nauki i stosowała do zasad. – Pedagog wymownie spojrzał na pana Andrzeja.
      – Oczywiście – potwierdził ojciec.
      Kurwa, kółeczko wzajemnej adoracji. Umówcie się jeszcze na kawkę i pogaduszki o życiu rodzinnym? – Drwiła szatynka, coraz bardziej zniecierpliwiona i zmęczona. Głowa wciąż bolała i Darii znowu przeszło przez myśl, że może to naprawdę ma związek z bandziorem, który napadł ją w szatni. Ale przecież gdyby tak było, czułabym się pewnie jeszcze gorzej. To na pewno przez to całe zamieszanie, a ja niepotrzebnie nabieram do łba... – Argumentowała.
      – Daria, słuchasz mnie? – upomniał dyrektor.
      – Tak, przepraszam.
      – A ja myślę, że chyba jednak nie słuchasz. Jesteś w bardzo niekorzystnym położeniu, ale nawet teraz, kiedy do ciebie mówię, masz wszystko gdzieś – oświadczył oschle mężczyzna.
      – Przepraszam, boli mnie głowa – mruknęła nastolatka. Daj mi już spokój.
      Bezgłośna prośba została wysłuchana, gdyż dyrektor kazał jej wyjść i poczekać. Ciężko usiadła pod sekretariatem, marząc, aby ojciec szybko wyszedł. Ten pojawił się po chwili.
      – Słyszałaś? – fuknął, bardziej stwierdzając niż pytając.
      – Głucha nie jestem.
      – Daria, ty się naprawdę doigrasz. Do której masz lekcje?
      – Nie wiem, do… czternastej?
      – To nawet nie wiesz, do której? – syknął pretensjonalnie mężczyzna. – Masz dziś matematykę?
      – Nie.
      – Dobrze, po lekcjach do domu. I żebym nie czekał, rozumiesz?  
      – Rozumiem – burknęła Daria, nie patrząc na ojca.
      Mężczyzna tylko ciężko westchnął i po chwili zniknął za ścianą. To, że dziewczynie się upiekło, nie pomogło, facet nadal był nabuzowany.


      Sprawdziła godzinę – w pół do dziewiątej. Chętnie by zapaliła, lecz teraz bała się zrobić nawet to. Nie paliła dziś jeszcze nic i gdy przymus zaczął przeważać nad rozsądkiem, Daria po wzięciu miliona „za” i „przeciw” wstała i skradając się jak kot, ruszyła korytarzem. Udało jej się nie trafić na szatniarkę, więc minutę później delektowała się już papierosem. Kurwa, od teraz jestem nawrócona, pieprzona chluba szkoły. Tylko szkoda, że zgubiłam gdzieś aureolkę. – Pomyślała wesoło dziewczyna, nie mając jednocześnie pojęcia, jak tego dokona. Znała siebie, wiedziała, że nawet gdy obieca sobie, że nie będzie pchać się w kłopoty, w niektórych sytuacjach nie wytrzyma i zrobi swoje.  
      Ból zmalał, lecz ćmił w okolicach skroni i bardzo drażnił dziewczynę. Nie zamierzała męczyć się do końca lekcji, spaliła więc szybko i jeszcze przed dzwonkiem poszła do higienistki po tabletkę. Gdy już pani Ząbek przepytała dziewczynę od „A” do „Z” ze stanu jej zdrowia i wręczyła lek, Daria podziękowała i z nosem spuszczonym na kwintę ruszyła pod salę lekcyjną. Nie miała ochoty z nikim dziś walczyć i odpowiadać na głupie pytania. Gdy sprawy z dyrektorem stały się przeszłością, zmarkotniała. Najchętniej poszłaby do domu, aby grzecznie spędzić weekend i w poniedziałek wrócić tu jako przykładna wzorowa uczennica. No ja pierdolę…

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2493 słów i 14522 znaków, zaktualizowała 18 lis 2021.

5 komentarzy

 
  • Magda34

    Fajne

    16 kwietnia

  • agnes1709

    @Magda34 Dzięki.

    16 kwietnia

  • AnonimS

    Dobre. Pozdrawiam

    19 lis 2021

  • agnes1709

    @AnonimS Ooo, kogo ja widzę? :D Dzięki :kiss:

    19 lis 2021

  • Iga21

    Wiedziałam, że jej się upiecze :)
    To tylko dwa miesiące. Da rade je PRZETRWAĆ.  
    Raczej przeprosić Panią Baran (Baraņską) będzie jej ciężej :rotfl:  
    Juz nie wspominaniu o dogadaniu się 😆

    18 lis 2021

  • agnes1709

    @Iga21 Bo gdybym ją wywaliła, co bym pisała? O siedzeniu w domu przed telewizorem? :lol2: Ale spokojnie, zawsze można na nowo narobić komedii;)

    18 lis 2021

  • Iga21

    @agnes1709 mozna :) to teraz gdzieś niż w szkole :)

    19 lis 2021

  • Gaba

    👍

    18 lis 2021

  • agnes1709

    @Gaba  :przytul:

    18 lis 2021

  • Zap

    No i tak trzymaj. Co kilka dni nowa część.  ;)

    18 lis 2021

  • agnes1709

    @Zap :p

    18 lis 2021