W poszukiwaniu szczęścia - cz. 74

W poszukiwaniu szczęścia - cz. 74**Oczami Gosi**

     Dawno nie widziałam tak srogiej zimy, jak w tym roku... wreszcie od początku grudnia można było podziwiać śnieg i to nie byle jaki bo niekiedy tak jak słyszałam aż do kolan, co w naszym klimacie jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Wspaniałe było podziwiać chociażby z okna widok drzew i krzewów obsypanych śnieżnobiałym puchem. A to jak na razie pozostało mi do roboty. Był już 5 grudnia i od kilku dni niemiłosiernie padał śnieg, już nawet nie wspominając o mroźnej temperaturze. Z tego powodu też mój mąż zabronił mi pod żadnym pozorem wychodzić na zewnątrz. Przemilczałam jego rozkazy i już się nawet nie kłóciłam, a co jak co ale było mi trudno się po hamować. Także pozostało mi wpatrywanie się w śnieżnobiały krajobraz z okna, a tak korciło mnie aby dotknąć chociażby kilku płatków śniegu i poczuć puch, a jednocześnie zimno...
- Skarbie wróciłem! – z przed pokoju słyszę wołanie Huberta. No nareszcie w domu razem. Sama to ja tutaj uschnę, bo zamrozić to się nie zamrożę, mój mąż już o to zadba. Idę do niego czym prędzej obdarowuje całusem i pomagam w zdejmowaniu przemoczonych od śniegu, ubrań.  
- Bałam się już o ciebie, bo późno jak na twoje wracanie z pracy – mówię  kiedy oboje podążamy do łazienki. On żeby się odświeżyć, a ja żeby wstawić pranie.  
- No właśnie, mój tata był u mnie i trochę się zagadaliśmy, przyszedł niby zaprosić nas na jutrzejszą mikołajkową kolacje, ale tak się rozgadaliśmy, że dopiero teraz jestem – tłumaczy rozbierając się z reszty ciuchów.  
- O matko! – cieszę się jak mała dziewczynka i z euforii wskakuje na ręce Huberta – nareszcie wyjdę z domu!  
- Ostrzegam, że nie wyjdziemy z domu jeśli nie założysz odpowiednio ciepłego ubrania – wzdycha – A teraz skarbie bądź tak łaskawa i zejdź że mnie, bo kusisz – dopiero teraz dostrzegam w jakiej sytuacji się znajdujemy. Naskoczyłam na niego, a on jest w stroju Adama przed kuszeniem przez węża.  
- A może tak wspólna kąpiel kochanie – proponuję nadal przyklejona do mojego mężczyzny.
- O jezzuuu – przeciąga – ty mnie kiedyś zabijesz, mam taką ochotę cię chociażby tylko całować i przytulać – jęczy i stawia mnie na ziemi. Widzę już jego efekt jego pragnienia.  
- To do dzieła, dokończymy te twoje przytulanki już pod prysznicem, ale nie będą już one takie nie winne – zaczynam się rozbierać, nie idzie mi to opornie bo mam na sobie tylko białą, dużą o tysiąc rozmiarów, wełnianą sukienkę i nic pod spodem. Nic.  
- Z tobą nic nie jest nie winne – czuje dotyk jego dłoni na biodrach. A potem już tylko my wiemy co się dzieje, w parującej od miłosnych uniesień łazience.  

************  

- Nie wyjdziesz tak – słyszę głos Huberta, gdy przypatruje się swojemu odbiciu w lustrze. Pewnie ma zastrzeżenie, co do mojej sukienki którą mam na sobie.
-Kochanie bez przesady...ciepło mi będzie. Po za tym nie mam gołych nóg, bo mam na sobie rajstopy – tłumacze. No bo kurde blade, mam na sobie granatową, bawełnianą sukienkę, która idealnie opina kształt mojego ciążowego brzuszka i nawet nie ma jakiegoś pokaźnego dekoltu, rajstopy i długi szary kardigan.
- Trudno, załóż jeszcze te spodnie narciarskie, zdejmiesz je u rodziców – podaję mi z garderoby tak ciepłe spodnie, wręcz do przesady, że tym razem nie mogę  tego przemilczeć.
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale pamiętaj też że nie jestem z porcelany, ani niczego podobnego. Chcesz mnie wpędzić do grobu zapodając takie farmazony, ale nie dam się mój drogi, nie dam.
- Co ty do cholery mówisz? Załóż te spodnie i następnym razem przemyśl jak zanim powiesz coś takiego – rzuca spodnie na pufe i wychodzi z domu, pewnie aby odśnieżyć samochód. Zdenerwował się bidulek, ale ja też mam prawo do zabrania głosu, my kobiety mamy do tego prawo już od dawna, to czemu nie korzystać.  

******************  

- Kwiatuszku, jak ty pięknie kwitniesz nam podczas tej ciąży – wzdycha z zachwytem mama mojego męża, gdy przekraczamy próg domu.
- A dzięku... – no właśnie nie zdążę nawet podziękować, a wcina się zbulwersowany Hubert.
- Żeby chociaż dbała o siebie choć w połowie tak, jak dobrze wygląda – burczy i pomaga mi zdjąć kurtkę.
- Słyszę w twoim głosie takie same uczucia, jakie miał twój ojciec podczas moich obydwu ciąży – mówi drobna kobieta – maniakalna troska.
- Oj bez przesady – obydwaj mężczyźni burczą to samo, na co obydwie zerkamy na siebie zrozumiale.  
- Oj Kwiatuszku widzisz, możemy narzekać, ale potrzebujemy wiedzieć, że nasi mężczyźni się o nas starają z każdym dniem, a ciąża pokazuje to jeszcze bardziej, także cieszmy się i radujmy – tłumaczy kobieta po czym bierze mnie pod rękę – a teraz chodźcie, bo z tej troski wszystko wystygnie, a przygotowałam dla ciebie Kwiatuszku, coś co ubóstwiasz.  
- No właśnie idźmy już, bo Gosia nie jadła nic od godziny – wtrąca swoje 4 grosze Hubert, na co obie wybuchamy śmiechem.
- A wiecie co wam powiem – rozpoczyna tata mojego męża – ponoć jeśli kobieta kwitnie podczas ciąży, to znaczy, że będzie chłopiec, bo inaczej dziewczynka zabierałaby matce urodę. Tyle wam powiem moi mili.  

**************  

-Skarbie ja wiem, że to w sumie dosyć późno na podejmowanie takiej decyzji, ale nie sądzisz, że większą niespodzianką i frajdą, byłoby gdybyśmy do samego porodu, nie wiedzieli o płci naszej kruszynki – mówi Hubert gdy leżymy obydwoje rano w swoich objęciach.
- W sumie to myślałam nad tym, ale myślałam też, że będziesz chciał wiedzieć.  
- Myślę, że jak zostawimy tą wiedzę Panu Bogu i Pani doktor to nic złego się nie stanie, a dziecko będzie jeszcze bardziej wyczekiwane, co ty na to?  
- To w takim razie dowiemy się dopiero przy porodzie, czy twój tata miał rację – uśmiecham się do niego i całuję lekko w usta, na co mój mężczyzna momentalnie zadowolony z mojej decyzji i mojego ruchu reaguje, intensywnymi, porannymi igraszkami i właśnie wtedy dodatkowo czuje jaką obsesję ma na moim punkcie. A cieszy mnie to niesłychanie tym razem.  

**************

Siemka, czy ktoś tu jeszcze jest z moich czytelników i obserwatorów? ;)  
Kto może i chce niech da znać.  
Po bardzo długiej przerwie i mimo moich obietnic jest, przepraszam za nie dotrzymanie obietnicy i pojawienie się w ten sposób dopiero teraz kolejnej części perypetii moich bohaterów.  
Wasza Gocha <3

szalona123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1190 słów i 6574 znaków.

6 komentarzy

 
  • 123456

    Kiedy następny rozdział?

    14 maj 2019

  • czarnyrafal

    Gośka ja też czytam i cięszę się że nareszcie dodałaś następny odcinek. Czekam też na maluszka /dziewczynka czy chłopiec /. Pozdrawiam i oby szybko  następny odcinek. :kiss:  <3

    9 gru 2018

  • szalona123

    @czarnyrafal Jak zwykle dziękuje bardzo Bogdanie  <3

    9 gru 2018

  • PLMatrix

    Ja czytam,czekam z niecierpliwością na kolejna cześć

    4 gru 2018

  • szalona123

    @PLMatrix Dziekujee  <3

    4 gru 2018

  • Farmaceutka

    Witaj

    4 gru 2018

  • szalona123

    @Farmaceutka  <3

    4 gru 2018

  • Lolissss

    Kolejna Gośka się melduje :D jestem czytam i czekam na kolejne, bo sama bym chciała wiedzieć co to za maluszek będzie :D

    4 gru 2018

  • szalona123

    @Lolissss Narazie nie wiem nawet ja, ale pomysły są tylko trzeba się zdecydować  :lol2:

    4 gru 2018

  • szalona123

    @Lolissss Dziękuje oczywiście za zameldowanie się, odzyskuje wiarę że ktoś czeka i czyta

    4 gru 2018

  • milenka25

    Ja czytam i czekam na nastepne czesci :)  <3

    3 gru 2018

  • szalona123

    @milenka25 Boże cudownie, oczekiwałam pierwszego komentarza jak jakiegoś objawienia, zbawienia, dziękuje że jeszcze czytasz <3

    4 gru 2018