W poszukiwaniu szczęścia cz - 52

W poszukiwaniu szczęścia cz - 52**Oczami Huberta**

    Otwieram powoli oczy i już po kilku sekundach stwierdzam, że to najlepsze co w danej chwili mogłem zrobić. Moja ukochana leży twarzą do mnie, a jej spokój, gdy śpi wpleciona w moje ciało przyprawia mnie o dreszcze. Jest przepiękna. Z jej ust nie wydobywa się żaden dźwięk i tylko ruch jej klatki piersiowej zdaradza, że szarooka oddycha.  
- Kochanie - szepcze jej do ucha. Muszę ją obudzić, bo wiem że potrafi spać nawet do 16.00.
- Mhm - mruczy.
- Kochanie musimy wstać, za półtorej godziny masz rehabilitacje - wyjaśniam i głaszcze po policzku.
- Tsa - znowu mruczy.
- Kochanie - zaczynam już trzeci raz - musimy się ogarnąć, masz rehabilitację dziś, a to ważne.
- A mi tak dobrze - wyrzuca ręce do góry i wyciąga się - czuje się wypełniona po brzegi, kocham gdy jesteś we mnie - mówi miękko, a do mnie dopiero po chwili tak naprawdę dolatują jej słowa. Nadal jestem w niej. Nie czułem nawet.
- Matko jedyna! Nic ci nie jest!?  
- Spoknie skarbie ty mój -  moja żona nurkuje dłonią pod kołdrą i delikatnie chwytając mojego penisa, wyciąga go ze swojej cudownej cipki - kocham gdy zostajesz tak we mnie - głaszcze moje włoski łonowe.
- Gosia błagam przestań - mrucze tym razem ja, czuje motyle w brzuchu, jej widok, zapach, głos, dotyk działają na mnie wystarczająco, abym zaraz się na nią rzucił i zatracił.
- Jak chcesz, musimy chyba iść, tak ? - pyta i z uśmiechem wstaje z łóżka. Prowokatorka! Niby przypadkiem nachyla się po swoją koszulkę z podłogi, wypinając swoją pupę w moją stronę.
- Gorąco tu - wzdycha - muszę się trochę ochłodzić, jakby co to jestem pod prysznicem - puszcza do mnie oczko i znika szybko za drzwiami sypialni.
Prowokatorka!
Wybiegam za nią, ona już o tym wie. Śmieje się.
****************************
- Za godzinę jestem z powrotem kochanie - całuje Gosie w policzek. Odwiozłem ją pod klinikę, a sam mam zamiar pojechać do moich rodziców.
- Dobrze, pozdrów moich kochanych teściów ode mnie - mówi.
- Na pewno przekaże. Powodzenia kochanie - odpowiadam, gdy już wychodzi z samochodu.
Patrzę tylko, jak wchodzi do kliniki i odjeżdżam, niby godzina a i tak bez niej ledwo, co tą godzinę wytrzymam.
***************************
- Witaj kochanie! - moja mama od progu wycałowuje moje policzki, zaraz mi odpadną.
- Cześć mamo, jesteś sama, czy tata też jest?  
- Jestem, jestem - zza rogu wychodzi mój tata i ściska mnie - nawet twój braciszek jest - wspomina.
- No i to uwielbiam...prawie w komplecie, no właśnie macie pozdrowienia od Gosi - mówię, przypominając sobie.
- Od rana na rehabilitacji? - pyta mama gdy siadamy już przy stole.
- Zaczęła jakieś 10 minut temu pewnie - patrzę na zegarek.
- Dzielna z niej dziewczyna - wzdycha mój tata.
- Wiem - przytakuje.
- A jak tam ogólnie u was, wszystko dobrze? - dopytuje z troską moja rodzicielka.
- Wszystko kwitnie, właśnie tego poszukiwałem, a trafiłem nawet lepiej - tłumacze, a przed oczami od razu staje mi obraz uśmiechniętej Gosi.
*************************
**KONIEC SIERPNIA - PÓŁTORA MIESIĄCA POZNIEJ**

**Oczami Gosi**

      Wracam do formy, zgodnie z zaleceniami moich lekarzy prowadzących, ćwicze pomimo, że moja rehabilitacja skończyła się jakiś miesiąc temu. Oprócz ćwiczeń wykonywanych w domu, chodzę codziennie 2 godziny na siłownię. Hubert jest dumny ze mnie i wraca powoli już do pracy, nie musi mnie wozić już nigdzie, bo sama docieram wszędzie gdzie chce. Mój ukochany pracuje od 10.00 do około 22.00 więc mam duzo czasu, aby z wszystkim się wyrobić i robię wszystko aby on był zadowolony ze mnie. Czasami mam wrażenie, że mi nie wychodzi, dlatego poświęcam się, jak tylko mogę...nawet gdy już moje ciało i ja sama jestem prze siąknięta bólem. Pomimo tego, że czasami już prawie "zdycham" ze zmęczenia to nie żałuję, iż podjęłam decyzję jaką jest uczęszczanie na siłownię. Poznałam wiele bardzo wartościowych ludzi, którzy wcale nie tak, jak się dużej ilości osób wydaje dbają tylko o swoją sylwetkę, mięśnie. Te osoby mają też serce i kochają bardzo swoje rodziny. Mimo tak krótkiego czasu znalazłam na siłowni bardzo fajnych ludzi i dużo o nich wiem, bo tak jakby wspieramy się nawzajem...oni mają swój cel i swoje miłości, ja mam swój cel i mam swoją miłość.
- Może byś przystopowała mała? - słyszę głos mojego kolegi Pawła, zwracający się do mnie. Wyciągam z uszu słuchawki, nadal biegnąc na bierzni, chyba już 20 kilometr. Jestem zmęczona, bardzo zmęczona.
- Tak na dziś starczy - potwierdzam i wyłączam bieżnie, która powoli zwalnia tempo wraz ze mną.
- Ile dzisiaj? - pyta blondyn. O tak, dotychczas mój rekord biegania na bieżni wynosił 15.6 km...dziś pobiłam swój wynik.
- 21.3 km - mówię, dumnie w żartach podnosząc głowę.
- Gdybym cię nie wybudził z transu to byś chyba maraton cały przebiegła, pomimo tych chudych nóżek - naśmiewa się Paweł.
- Oj tam, wkręciłam się, muszę dbać o swoje mięśnie na nogach. Szczerze to się dziwię, że jeszcze nie wyrżnełam na tej bieżni - uśmiecham się w myślach...przypomina mi się siłownia gdy jeszcze trenowałam w moim ukochanym, pierwszym klubie.  
- Znakomicie sobie radzisz, patrząc na te wszystkie laski - pokazuje głową w stronę, rzędu bieżni, na których biegają, a przynajmniej próbują biegać dziewczyny...widać że przyszły tu tylko kogoś poderwać.
- Gdy trenowałam od czasu do czasu chodziliśmy na siłownię, tylko w wakacje na obozach, reguralnie, codziennie.
- To stąd te bicki - Paweł dotyka moich bicepsów i się śmieje.
- Trzeba było mieć siłę - uśmiecham się do niego i krocze w stronę maszyny do ćwiczenia mięśni brzucha. Nie wiem jak to przetrwam, ale dan radę.
- Zwariowałaś - słyszę głos chłopaka - ty zaraz tu zdechniesz.
- Nie histeryzuj i zajmij się swoimi mięśniami - odpowiadam i wsiadam na maszynę. No to zaczynamy.
- Kobieto złaź - słyszę po zrobieniu drugiej serii ćwiczeń na tym przyrządzie.
- Wiem już idę, teraz czas na plecy - wzdycham i już powoli poruszam się w stronę innej maszyny.
- Nie! Pani już dziękujemy! Innym razem zrobisz sobie mięśnie pleców - Paweł wypycha mnie z sali treningowej.
- Muszę - warcze.
- Nie! Musisz to ty wrócić do domu żywa, bo twój mąż bez ciebie nie da rady - chłopakowi zebrało się na jakieś tam, pouczanie. No kurde.
- Dobra, widzimy się za 30 minut - poddaje się i idę do szatni damskiej uporać się z potem pod prysznicem.
*************************
- Ochłonełaś? - słyszę głos mojego kolegi.
- Dłuższej kąpieli się nie dało - nabijam się z niego.
-Wolę długi prysznic - mruga do mnie i wychodzimy z budynku oboje.
- Podwieźć cię Gosiu?  
- Nie, dzięki - uśmiecham się do niego - świeże powietrze lepiej mi zrobi.
- Dobrze, ale uwarzaj na siebie. Naprawdę powinnaś przystopować mała - tłumaczy mi jak dziecku.
- Dobra, dobra stary - klepie go po plecach - leć do żonki i pozdrów ją tam ode mnie.
- Pozdrowie, trzymaj się - całuje mnie w policzek i odchodzi do pobliskiego, niebieskiego samochodu. Kieruje się w stronę mojego domu...jeszcze 30 minut i będę w domu...
- Gosia - słyszę ten głos, który rozpoznam gdziekolwiek bym się znajdowała. Odwracam się i napotykam brązowe tęczówki Huberta.
- Hej kochanie, co tak wcześnie i w dodatku tutaj robisz? - zbliżam się do niego, a kiedy chcę przytulić on się cofa.
- Cześć, chciałem zrobić ci niespodziankę, ale nie wyszło. Wolisz kogo innego na moim miejscu - z jego wcześniejszwgo zachowania, głosu i tych słów wnioskuję, że jest zły.
- O co ci chodzi kochanie? - pytam i ponownie zbliżam się do bruneta, lecz on robi to samo, co wcześniej...odsuwa się...to jest potwierdzeniem...jest zły.
- Każdego z tej siłowni obcałowujesz? Myślisz, że jak mnie zadowalasz to ich też zadowolisz - kpi ze mnie - z nimi też starasz się o dziecko? Może z nimi zajdziesz w ciążę i wreszcie urodzisz - rani mnie. Zobaczył tylko pocałunek w policzek od Pawła i od razu wyniósł tak straszne wnioski.
- Ja... - jąkam się, bo na nic więcej mnie nie stać.
- Wiesz, co faktycznie zrób sobie dziecko z nim, przynajmniej donosisz ciążę - jego oczy już nie wyglądają, jak te które pokochałam.
     Zranił mnie ogromnie, poruszył temat dziecka...upokorzyć mnie potrafi i to właśnie zrobił. W tej chwili właśnie, postanawiam oddalić się od niego i pójść, gdzieś gdzie jego słowa do mnie już nie dotrą.

*********************
Hej, hej, hej!  <3
Jest jednak kolejna część. Miała być około 1.00 w nocy, ale udało się ją trochę skrócić. :)
Proszę was o opinię i kciuki w górę jeśli nie znawidzicie mnie po tym rozdziale xd  
Całusy na nowy tydzień no i cóż...coraz bliżej święta! <3 Kocham was!  
Gocha <3

szalona123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1664 słów i 8936 znaków.

9 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Gosiu nie wie co pisać. Zaskoczyłaś tą zazdrością Huberta, ale życie ma różne odcienie a człowiek/ nawet taki jak kochający Hubert /ma prawo do różnych reakcji. Juuż nawet w piosence jest - Nie ma miłości bez zazdrości - to pointa dla tego rozdziału. :kiss:  <3

    21 gru 2016

  • szalona123

    @czarnyrafal Oj tak, ale widocznie Gosie przerosło zwrócenie uwagi na zajście w ciążę i jej donoszwnie...

    21 gru 2016

  • czarnyrafal

    @szalona123  wiem że ona i zajdzie i donosi mimo wszystkich przeciwności losu. Przecie  z to dzielna młoda kobieta , co prawda z zaszłościami / serce / ale miłość wszystko zwycięży. :kiss:  <3

    22 gru 2016

  • Justys20

    Mam nadzieję że to tylko chwilowa kłótnia? <3

    19 gru 2016

  • szalona123

    @Justys20 ...narazie zobaczymy

    20 gru 2016

  • Justys20

    @szalona123 liczę na happy end

    20 gru 2016

  • *******

    Naprawdę super :) Kiedy next ? :)

    19 gru 2016

  • szalona123

    @*******  Jak się uda i nie zapomnę to przed świętami

    19 gru 2016

  • mysza

    Pogodz ich proszę :)

    19 gru 2016

  • szalona123

    @mysza  Da się zrobić...Ale może jeszcze nie czas.

    19 gru 2016

  • to_nie_ja

    Hubert zazdrosny! Uuuu jestem ciekawa jak sprawa się potoczy no i czy w końcu Gosia zajdzie w ciąże :)

    19 gru 2016

  • szalona123

    @to_nie_ja :) Ktoś tu rozgryza następne rozdziały :) Pozdrawiam <3

    19 gru 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna cześć czekam na kolejną z niecierpliwością :* :)

    19 gru 2016

  • szalona123

    @cukiereczek1  <3

    19 gru 2016

  • wariatka69

    Dobrze że się pokłócili. Pokazujesz ze idealnych zwiakow nie ma i każdy kiedyś się kłuci. czekam na kolejne czesci   <3  <3

    19 gru 2016

  • szalona123

    @wariatka69 Ależ dziękuję <3

    19 gru 2016

  • Caryca

    Niesamowite,kiedy next

    19 gru 2016

  • szalona123

    @Caryca Jak się uda i nie zapomnę to przed światami

    19 gru 2016

  • .....

    Ej, miało być tak pięknie

    19 gru 2016

  • szalona123

    @..... Będzie :)

    19 gru 2016