W poszukiwaniu szczęścia - cz.51

W poszukiwaniu szczęścia - cz.51**Oczami Gosi**

   Dziś rano, a raczej już po południu wstałam całą obolała. Kręgosłup boli mnie do tej pory, a serce dziwnie kuje. Takie są skutki, bardzo intensywnej nocy i poranka z moim mężem. Postarał się jak zawsze, aby sprawić mi przyjemność swoją samą obecnością.
- Kochanie nie wiesz może, czy Piotrek będzie w domu? - słyszę głos Huberta z łazienki.
- Nie, będzie w pracy do późna - odpowiadam.
- Szkoda, pojechałbym z tobą, ale wy chyba robicie sobie babski wieczór - wychodzi w samych bokserkach z toalety i przytula mnie do siebie.
- Czasami trzeba zaszaleć z kimś innym niż z tobą - śmieje się, na co mój mąż posyła mi swoje śmieszne spojrzenie.
- Jakoś nie narzekasz - mówi, a moje bóle nagle jakby jeszcze bardziej ożyły
- Ty powinieneś mieć mnie dość po wczorajszej nocy i dzisiejszym poranku.
- Ale nie mam i chętnie powtórzę to dziś - mruczy i składa pocałunki na mojej szyji.
- Mężu - upominam - miałeś mnie wystarczająco, a nadal jesteś na mnie napalony - spoglądam porozumiewawczo na jego wzwód.
- Żono, nadal jestem napalony i wiedz, że tak będzie nawet gdy będziemy już starsi i pomarszczeni. Nawet wtedy, gdy nasze wnuki będą na nas patrzeć, jak na dziwaków.
-Oj kochanie...planujesz - wzdycham i idę założyć na siebie jakiś lekki sweterek.
- A może zostaniesz ze mną i umilimy sobie ten wieczór? - idzie za mną.
- Naprawdę chce spędzić ten miły wieczór z Nacią - wyjaśniam zakładając już na siebie sweterek.
- Dobrze - wzdycha.
- Poradzisz sobie kochanie - całuje go w usta na co on jeszcze bardziej pogłębia pocałunek.
- Bez ciebie słabo, ale poradzę sobie - odrywa się ode mnie.  
Biorę już tylko torebkę, po czym żegnam się z moim ukochanym opuszczając dom.
*****************************
Jest już po 22, a my z Nacią balujemy w jej i Piotrka domu. Pijemy co prawda dopiero pierwszą butelkę wina, ale ja jestem już taka zmęczona...to wszystko przez te atrakcje Huberta.
- Coś czuję że Piotrek, jak wróci z pracy będzie musiał cię odwieść do domu, nie puszcze cię w takim stanie - moja przyjaciółka zaczyna swój wywód.
- Nie jest źle, po prostu nie wyspałam się.
- Niby czemu, coś się stało? - dopytuje.
- Powiedzmy, że mój kochany mąż postanowił jeszcze bardziej niż zwykle starać się o dziecko, zapewniając mi fantastyczną, nieprzespaną noc - tłumacze, przy okazji marząc być już w ramionach mojego mężczyzny.
- Jesteś już gotowa na dziecko?  
- Rozmawialiśmy już o tym z Hubertem i naprawdę jesteśmy gotowi - uśmiecham się do niej.  
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie...
- Nacia, spokojnie. Zrozumiałam, że nie mogę się bać i obawiać tego iż skończy się to wszystko źle. Wierzę w Boga i wiem iż ma dla nas wspaniałe plany na przyszłość.
-Dobrze, rozumiem kochana, ale jakby, co to jestem z tobą zawsze - przytula mnie, na co wydaje nagle jęk. Zabolało tak mocno iż teraz brakuje mi nawet tchu...praktycznie nie łapie go.
- Jezu Gosia, co się dzieje!?!?
- Powie...trz...e - mówię ledwo, czując się coraz słabiej. Potem już nic nie pamiętam.
*****************************

**Oczami Huberta**

- Hej przyjacielu - odzywa się Piotrek gdy odbiera połączenie ode mnie.
- Cześć, kiedy będziesz już w domu? - pytam.
- U siebie?
- Tak, pytam bo Gosia jest u twojej narzeczonej na babskim wieczorku, a nie chce żeby wracała na piechotę po ciemku do domu - wyjaśniam sytuację.
- Spokojnie, odwioze ją. Będę w domu za jakieś pół godziny - mówi.
- Dzięki stary.
- Nie ma za co. Trzymaj się.
- Narka.
   Wieczór bez szarookiej to jakiś koszmar...chce już ją u nas w domu, w swoich ramionach.
*******************

**Oczami Gosi**

   Otwieram oczy i widzę głowę mojej przyjaciółki nad swoją.
- Wreszcie, bałam się o ciebie - odzywa się.
- Spokojnie to tylko jakieś zmęczenie...trudna noc po prostu - wyjaśniam i powoli wracam do siedzącej pozycji.
- Miałam już dzwonić po Huberta.
- O nie! - trochę za bardzo zareagowałam - to znaczy jest to zmęczenie naprawdę i Hubert wie o tym - oszukuje...Nie chce martwić nikogo, bo nic naprawdę się nie dzieje poważnego.
- Dobrze, Piotrek dzwonił w tym czasie gdy byłaś nieprzytomna i powiedział że będzie za jakieś 20 minut, więc cię dowiezie do domu całą - uśmiecha się do mnie.
- Nie trzeba, dobrze mi zrobi przejście się do domu - odwzajemniam uśmiech.
- Nie ma mowy, w takim stanie nie wrócisz sama i to po ciemku.
- Lepiej mów, jak tam przygotowania do ślubu i kiedy moja kochana przyjaciółka będzie potrzebowała pomocy - zmieniam temat na ślub Naci.
- Jak narazie mamy załatwioną sale, listę gości, zaproszenia, wystrój - wymienia.
- O to jeszcze w sumie nie tak dużo wam zostało.
- Tak się wydaję. Szczerze to nadal nie wiem, jakim sposobem Hubert załatwił tak szybko wasz ślub, wesele...wszystko - śmieje się blondynka.
- Też nie wiem, ale udało mu się wszystko, a wam też na pewno się uda.
- Te planowanie wszystkiego to co najmniej jakieś pół roku, podziwiam twojego męża.
- Oj tak jest niesamowity - wzdycham - A kiedy wybierasz suknię?
- Właśnie miałam pogadać o tym z tobą, ale wyleciało mi to z głowy. Masz czas w czwartek 27?
- Lipca? - dopytuje ją.
- Tak. Pasuje ci?
- No dobra z chęcią. Tylko po południu?
- Masz wtedy rehabilitacje? - pyta.
- No właśnie i nie za bardzo mam, jak odwołać - słychać otwieranie drzwi domu, Piotrek pewnie już przyjechał.
- Spokojnie to 27 o 13.00 przyjadę po ciebie - mówi Nacia
- Okey, super. Cześć Piotrek - odzywam się gdy narzeczony mojej przyjaciółki wchodzi do salonu.
- Siemka - całuje mnie w policzek - Dobry wieczór kochanie - całuje Nacie w usta.
- Hej kochanie, odwiózłbyś Gosie?  
- Nie ma sprawy, miałem właśnie poruszyć ten temat - uśmiecha się do nas - jesteś jakaś strasznie blada - zwraca się do mnie.
- Powiedzmy że Gosia mi tak trochę zemdlała - wtrąca Nacia.
- Nic ci nie jest? - pyta blondyn.
- Nie nic, zwykłe zmęczenie - mrugam do niego.
- To dobrze, w takim razie wracasz do domu i Hubert się tobą zaopiekuję.
- Wiem, wiem. To co odwieziesz mnie? - pytam i zakładam sweterek.
- Tak, tak. Zaraz wracam kochanie - zwraca się do narzeczonej i wychodzi z domu.
- Dzięki za super wieczór Nacia. Trzymaj się - przytulam ją.
- Też dzięki kochana. Powiedz tylko Hubertowi o tym omdleniu.
- Okey.
- Kocham cię Gosia i proszę uważaj na siebie.
- Będę, kocham cię Nacia, pa - macham jej i podążam do samochodu Piotrka.
- Pa kochana - słyszę za sobą.
****************************

- Teskniłem za tobą - od progu mieszkania Hubert rzuca się na mnie przytulając.
- Ja za tobą też. Zawsze musisz tak reagować, jak wracam do domu nawet z chociażby zakupów? - śmieje się i odwzajemniam jego uścisk pomimo bólu kręgosłupa.
- Będę zawsze - szepcze mi do ucha - a teraz wyskakujemy pod prysznic i funduje ci niezapomniane chwile.
- Dobrze, a mogę umyć się sama? - pytam i uśmiecham się do niego.
- Skoro tak dziś wolisz - mruga do mnie - jakby, co to jestem w kuchni.
  Biorę, co potrzebuje z garderoby i zamykam drzwi od łazienki. Ściągam z siebie ubrania i wchodzę pod ciepły, rozluźniający strumień wody. Chociaż to jest wynagrodzeniem za bóle ciała.
Spędzam tak jakieś 10 minut i wychodzę z prysznica, wycieram się ręcznikiem. Zakładam szarą, luźną, satynową koszulkę nocną sięgającą mi do końca brzucha i tylko ją zakładając wkraczam do kuchni.
- Robisz mi kolację - obejmuje od tyłu Huberta, który coś tam pichci.
- Tak, wystarczy ci sałatka z przepisu twojej babci? - pyta.
- Tak, a jeszcze będzie twojego wykonania to w ogóle - całuje jego goły kark, dziękując mu w myślach iż założył na siebie obecnie tylko szare bokserki i mogę podziwiać jego ciało.
- To super, siadaj, zaraz ci podam skarbie - oznajmiła.
  Siadam na stole i czekam aż poda mi miskę z porcją sałatki. Odwraca się po nie całej minucie i zamiera widząc mnie.
- Daj mi tą sałatkę, głodna jestem - mówię.
- Też się zrobiłem głodny - mruczy i podaje mi naczynie. Staje na przeciwko mnie i nie patrząc na to, że wcinam wręcz posiłek, muska delikatnie moje gołe uda, swoimi palcami.
- Długo ci zajmie jedzenie? - pyta, nie zaprzestając swoich czynności.
- Nie zjem jednak wszystkiego, za dużo - wyjaśniam.
- To dobrze, muszę się tobą zająć kochanie - mruczy jeszcze bardziej niż wcześniej, bierze ode mnie posiłek i kładzie na stole.
- Serio? - uśmiecham się do niego zaskoczona.
- Serio, serio kochanie - zaczyna całować moją kobiecość, ale nie mija dużo czasu, a nawet nie zauważam, że mam go w sobie, a on mocno mnie wypełnia raz po raz. Położenie sprawia mi ból...duży ból, ale musi być dobrze.
- Nasze dziecko już w toku kochanie - szepcze do mnie mój mąż. I to właśnie w jakiś sposób zamazuje mi mój ból.
Odpływam.
****************
Dobry wieczór! <3
Na koniec udanej mam nadzieję dla was soboty, dostarczam wam nową część opowiadania :)
Trzymajcie się ciepło! <3 <3 <3
Gocha <3

szalona123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1743 słów i 9157 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik oliva<3czylimilosc :*

    Kiedy next ?? :*

    14 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @oliva<3czylimilosc :* jeszcze nie wiem

    15 gru 2016

  • Użytkownik Justys20

    Super  <3

    11 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @Justys20  <3

    11 gru 2016

  • Użytkownik wariatka69

    Czekam na kolejną  <3  <3

    11 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @wariatka69 okey :kiss:

    11 gru 2016

  • Użytkownik Caryca

    Piszesz  coraz  bardziej  intrygująco  , oraz  rzeczowo pokazując  problemy ludzi  na początku  nowego etapu  życia , kolejna  rewelacyjna część  , czekam  na kolejna  , pozdrawiam :)

    11 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @Caryca Dziękuję bardzo :)

    11 gru 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością. :* :) :* dodaj coś szybko kochana. :*

    11 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @cukiereczek1 :) może dodam ale byłaby to bardzo krótka część

    11 gru 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    Super niespodzianka Gosiu jako zwieńczenie fajnej sobotyu mnie. Taka wisienka na torcie. / chcę więcej takich niespodzianek /. Coś jednak jak zauważyła poprzedniczka z tym bólem pleców Gosi. Mam nadzieję że to nic grożnego i nam to wytłumaczyz w następnych odcinkach / zakładam że będzie jeszcze nie jeden / Tobie za to życzę miłej niedzieli. :kiss:  <3  :kiss:

    10 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @czarnyrafal :) Nawzajem

    11 gru 2016

  • Użytkownik an

    miła niespodzianka.  tyło ten ból pleców Gosi trochę mi się nie podoba.

    10 gru 2016

  • Użytkownik szalona123

    @an No niestety :(

    11 gru 2016