- Już lepiej się czujesz? - pytam Gosi gdy leżymy razem na szpitalnym łóżku przytuleni do siebie.
- Mhm - odpowiada cicho.
- Powinnaś zasnąć - mówię z zamiarem watania z łóżka.
- Zostań, bez ciebie nie dam rady, proszę - jej głos staje się łamliwy, a jej ciałko wtula się we mnie bardziej.
- Dobrze - całuje ją w czoło i kciukiem kreślę znak krzyża na jej czole - Śpij aniele, ja jestem tu z tobą.
- Ty też śpij dobrze kochany - mruczy i po kilku minutach usypia w moich ramionach.
Mam taką dużą nadzieję, że wszystko już będzie dobrze. Bóg ma nas w opiece, wiem to.
**************
- No, no ktoś tu nocował - budzi mnie chrapliwy głos, więc otwieram oczy.
Przed łóżkiem stoi moja mama, z jakimiś siatkami.
- Cześć mamo - mówię cicho, aby nie obudzić szarookiej.
- Cześć, cześć - uśmiecha się - przyniosłam Gosi coś do jedzenia - wskazuję na siatki i wyjmuję po cichu z nich owoce i jakieś pojemniki.
- Dzięki mamo - posyłam jej wdzięczny uśmiech.
- A jak się czuje? - pyta.
- Chyba już lepiej, mieliśmy kryzys w nocy, ale już dobrze - po krótce wyjaśniam mojej mamie.
- Kochanie z kim rozmawiasz? - słyszę ciepły głos mojej żony.
- Moja mama przyszła kochanie - mówię cicho, a Gosia na moje słowa, dopiero co otwiera oczy.
- Dzień dobry mamo - wita się z moją mamą, ale to jej nie wystarcza i chce zejść z łóżka. Na szczęście, przytrzymuje ją.
- Kochanie musisz leżeć, proszę - głaszcze jej blond włosy.
- Nie mogę się już przytulić do mojej drugiej mamy - warczy lekko Gosia, co rozbawia mnie i moją mamę.
- Oj słonko, Hubert ma rację - zwraca się do niej moja mama u całuje moją ukochaną w policzek - jak się czujesz i co to za kryzys w nocy, jak wspomniał Hubert? - przechodzi do przesłuchania.
- Nie musisz mówić kotku - zwracam się do Gosi.
Jednak drobna osóbka tylko wtula się we mnie bardziej niż wcześniej i zaczyna mówić.
- Ż Hubertem pokłóciliśmy się powiedzmy, ale to chyba już mamie opowiadał - zaczyna wyjaśniać.
- Tak, tak słonko...niestety mój syn nie zachował się odpowiednio, a wręcz tragicznie - moja mama spogląda znacząco na mnie.
- Po wszystkich moich reanimacjach - mówi Gosia dalej, a ja przyciskam ją mocniej do siebie, przypominają mi się urywki gdy mogłem ją stracić na zawsze - i badaniach, po godziliśmy się, a Hubert powiadomił mnie o tym, iż oprócz fatalnych wyników sercowych, noszę pod sercem nasze dziecko. Naszą nadzieję - moja mama zatyka dłonią usta, a z jej oczu wydobywają się łzy - w końcu po kilku godzinach udało się mi wygonić Huberta do domu, a gdy zasnęłam, zaczęło mi się śnić poronienie - szarooka przełyka głęboko śline - zadzwoniłam do mojego męża i dopiero gdy tak leżał ze mną, zasnęłam.
- Kochani, będę babcią i teraz wszytko musi być dobrze, Będziecie szczęśliwi jeszcze bardziej - moja mama przytulna do siebie delikatnie moją żonę.
- Oj kocham cię mamo - mówimy w tym samym czasie z Gosią oboje.
- Ja was też dzieciaki, ja was też.
************
- Nie wydaję ci się, że jakoś za długo trwa ten tydzień w szpitalu? - marudzi Gosia, gdy siedzę obok niej już 6 dnia jej przebywania w szpitalu.
- Nie, jak trzeba to trzeba - uśmiecham się do niej.
- Przeczytałam już 4 książki i nawet tych książek mam dość, oszaleje jak jutro nie wyjdę ze szpitala - przewraca oczami, na co ja śmieje się.
- Moja mała, niecierpliwa dziewczynka.
- Oj przestań - znów przewraca oczami - nie wyśmiewaj się tak że mnie, bo jeszcze się okaże, że będziesz miał drugą, małą dziewczynkę.
- Będę równie zachwycony - puszczam do niej oczko.
- A jak tam radzi sobie Michał w warsztacie? - pyta Gosia o mojego kuzyna.
- Cieszy się z pracy, zastanawiam się czy nie przyjąć go do pracy na stałe - odpowiadam.
- W sumie fajna sprawa.
- Wtedy mogłabyś mieć swojego męża więcej w domu - poruszam sugestywnie brwiami.
- Och... - wyrywa się jej.
- Mógłbym się tobą zająć jeszcze lepiej - mówię kusząco - zadbałbym i o nasze dziecko - kładę dłoń na jej płaskim, jak narazie brzuszku - a także o ciebie aniołku - rękę przesuwam niżej.
- Ty napaleńcu - moją dłoń stracą Gosia.
- Ha ha ha, zabawne. Przypomnijmy sobie, że to ty cały czas kusisz.
- No chyba ty - po raz kolejny przewraca oczami, co ona z tym ma.
- Co jak co, ale już nie mogę się doczekać twojego dużego brzuszka - marzę.
- A ja jak wyjdę ze szpitala - mruczy.
- I twoich piersi, och będą jeszcze większe - zamykam oczy.
- Marzenia - wzdycha moja żona.
- Dzień dobry - do sali wchodzi lekarz.
- Dzień dobry panie doktorze, ma pan dla mnie dobre wieści? - pyta moja szarooka.
- Tak, panie doktorze, moja żona marzy o wyjściu ze szpitala - wyjaśniam.
- Cóż, dzisiaj się wszystko okaże, zabieramy panią na badania, w tym USG, więc tata mile widziany.
- Tak, tak już się nie mogę doczekać - zapewniam lekarza.
- W takim razie do roboty - mówi lekarz, a pielęgniarka pomaga usiąść na wózku mojej żonie.
************
Dzień dobry wam!
Jak się macie? Mam nadzieję, że nie tak, jak ja, bo oprócz paskudnego humoru choruje :/
Cóż doczekaliście się nowej części, ale przepraszam za wszelkie błędy, bo na pewno jakieś są, biorąc pod uwagę mój stan. <3
Miłego weekendu dla was wszystkich Ubierajcie się ciepło
Pozdrawiam <3
Gocha <3
P.s Jeśli się podoba to możecie dać " kciuka w górę"
7 komentarzy
czarnyrafal
Nadal fajnie jest czytać Twoje opowiadanie - zajmujące , bo opisuje samo życie, takie niby normalne a jednak niezwykłe.

Julia@):-
Nie WYTRZYMAM kiedy kolejna część?????????????
szalona123
@Julia@):- Może jutro, bo mam zwolnienie do piątku więc powinnam coś napisać
Nataliiia
Jesteś jak Polsat, urywasz zawsze gdy ma się wydarzyć coś ciekawego :P
szalona123
@Nataliiia Hahah
to_nie_ja
Ej no! W takim momencie!!!
szalona123
@to_nie_ja Bywa
Justys20
Kocham
już czekam na ciąg dalszy
zdrówka kochana 
szalona123
@Justys20 Dzięki, cieszę się, że ci się podoba

Caryca
Dużo zdrówka i humoru,a kolejna część wspaniała
szalona123
@Caryca Dziękuję bardzo

cukiereczek1
Czekam na kolejna z niecierpliwoscia dodaj cos szybko ????????????????
szalona123
@cukiereczek1
