W poszukiwaniu szczęścia - cz.43

W poszukiwaniu szczęścia - cz.43**Oczami Gosi**

  Już wiem kim trzeba być, żeby robić tak niesamowite rzeczy...trzeba być Hubertem. Problem jest tylko jeden, ale no cóż nie dotyczy mnie, taki Hubert już za kilka godzin będzie tylko mój i na zawsze.
  Wpatruje się w swoje odbicie, nie jestem jeszcze ubrana w suknię, a szczerze powiedziawszy jest ona dla mnie zagadką, bo jej jeszcze nie widziałam. Ufam mojemu narzeczonemu, a suknię zobaczę dopiero gdy założę ją przed samym ślubem. Patrząc w lustro widzę osobę, która już dorosła i która wie czego chce, a co najważniejsze wie, że już to ma dzięki tej drugiej osobie. Nie znalazłam swojej drugiej połówki, bo mama urodziła mnie w całości, lecz znalazłam szczęście...w niesamowitym, wysokim brunecie o oczach, które są tak piękne, że gdybym mogła to wpatrywałabym się w nie, całymi wiekami. Ubrana w białą, delikatną i kuszącą bieliznę stoję i myślę że warto było biec te kilka lat temu z łzami w oczach i wpaść na chłopaka, który po tych wszystkich zdarzeniach, latach stał się dorosłym mężczyzną i w swoich planach uwzględnił mnie. Czekał na mnie, szukał, płakał za mną, cierpiał, ale nie poddawał się tak jak ja kilka razy zdążyłam to zrobić.
   Właśnie dziś 3 lipca stanę przed obliczem Boga wraz z szczęściem oraz miłością mojego życia.
- Jeszcze nie gotowa!? - Moja mama wbiega do mojego starego pokoju, a za nią spokojnie i po woli podąża moja przyjaciółka.
- Tak wyszło mamuś - odwracam się w jej stronę i posyłam uśmiech.
- Mówisz to z takim spokojem, a przecież zawsze tak się śpieszyłaś, musiałaś być prawie godzinę przed czasem...z resztą tak samo jak twój Tata - mówi mama.
- Chociaż raz nie będzie zazdrościć się spieszyła to i tak będzie dobrze - wtrąca Nacia i uśmiecha się do mnie pokrzepiająco, choć widać trochę po niej jakieś mieszane uczucia.
- Aga!!!! - z salonu słychać głos mojego taty.
- Nie mogę teraz!!!! Twoja córka jeszcze nie gotowa!!!! - odkrzykuje mama.
- Mamuś spokojnie kilka minut mnie nie zbawi, idź do taty - mówię.
- Na pewno? - jeszcze dopytuje.
- Tak, na pewno! No idź, nie przejmuj się mną tak.
- No jak ja mam się nie przejmować - mówi jeszcze, ale jednak opuszcza pokój.
- Co cię trapi? - pytam Naci, gdy zostajemy już same.
- Po prostu chcę żeby ten dzień był dla ciebie wyjątkowy – mówi tak, że ledwo ją słyszę.
- W takim razie uśmiechnij się i powiedz mi co tak naprawdę cię trapi, hm?  
- Już nie chcę żebyś cierpiała, otwierasz nowy rozdział w swoim życiu, a ja mam cykora, bo jesteś zarazem taka silna, a i słaba…przez te wszystkie wcześniejsze zdarzenia w twoim życiu…boję się o ciebie – ma łzy w oczach gdy to mówi.
- Nacia – przytulam ją do siebie i głaszczę delikatnie po plecach – kochana moja, przeszłam wiele, ale stoję tu przed tobą, co prawda jeszcze nie ubrana, ale szykuje się na mój ślub…marzyłam od mojego 13 roku życia o tym dniu, bo właśnie wtedy stałam się potworną romantyczką i płakałam nawet na najgłupszych romansidłach – po moich ostatnich słowach śmiejemy się obie cicho – i mówię ci kobieto, warto było tyle wycierpieć w jakimś sensie, każdy błąd do czegoś prowadzi, niektórzy wychodzą z tego bez szwanku, niektórzy z małymi bliznami, a jeszcze inni nie potrafią zebrać się w kupę. Ja należę do tych którzy wyszli z tego z bliznami, ale te blizny mnie czegoś nauczyły. Więc mówię ci – patrzymy sobie obie w oczy – Za kilka godzin będę już mężatką i to szczęśliwą, a jeśli nawet stanie się coś niedobrego w moim późniejszym życiu to wiem, że ty i tak mnie wysłuchasz i wyniesiesz z nawet najbardziej głębokiego bagna. Kocham cię Nacia i mam nadzieję, że już niedługo to ja będę stać jako twoja druhna, a uwierz będę ryczeć jeszcze gorzej niż na tych wszystkich romansidłach razem wziętych.
- Gosia, kocham cię – przytula mnie jakby miała mnie zaraz udusić.
- A więc moja przyjaciółko! Czas się szykować powoli…za jakieś 40 minut muszę być w kościele.  
- No właśnie, a ty jeszcze nie umalowana. Zrobisz coś dla mnie?
- No pewnie, zawsze do usług – śmieje się.
- Pozwól mi cię pomalować – mówi – od razu mówię, żebyś się nie obawiała, będzie to delikatny makijaż bez żadnego podkładu i pudru, to będziesz ty, delikatna ty…prawdziwa jak zawsze. Pozwól że ostatni raz pomaluję cię gdy jesteś jeszcze wolna – śmieje się.
- Jak mogłabym ci odmówić – puszczam do niej oczko.
- No to siadaj, zaczynamy!
- A widziałaś suknię, że tak wiesz jak mnie umalować? – pytam z ciekawości.
- A kto lepiej zna się oprócz mnie i twojej mamy na tym jaką suknię zawsze chciałaś mieć? Oj kochana tyle razy mówiłaś to nam, że Hubert z naszą pomocą znalazł najcudowniejszą suknię dla ciebie.
- Sprytnie, a jednak moje bzdurne gadanie o sukniach ślubnych się opłacało – śmiejemy się obie z moich słów – to co rób mnie na bóstwo!

Zaczynamy…
***************************************************************************
- Że co!!!!!!!!!?????? – krzyczę na cały pokój.
- No co!!!!!!????? – moja przyjaciółka odkrzykuję mi z rozbawieniem, trzymając moją suknię ślubną.
- To faktycznie jest jakieś romansidło i to tandetne. Kobieto moje marzenia są jednak do spełnienia…Hubert się postarał z wami o tą suknię – jest przepiękna.
***************************************************************************
- Myślę, że tobie nie muszę tłumaczyć, jak bardzo cię kocham. Ale powiem ci to jeszcze raz, w końcu dzisiaj moja jedyna córka wychodzi za mąż i właśnie stoję z nią przed drzwiami kościoła.
- Ależ ty romantyczny tato – uśmiecham się do mojego taty.
- Wiem, wiem... – mruczy, a jego oczy stają się szkliste – A ty wiesz, że cię kocham i jestem bardzo szczęśliwy, że pokochałaś kogoś tak bardzo mocno, jak ja twoją mamę.
- Och kocham cię ojczulku – tata przytula mnie, a ja jego.
- Kocham cię Margo – odsuwa mnie od siebie – czas na nas.
- Oj tak – uśmiecham się do mojego taty pokrzepiająco, bo nadal ma łzy w oczach….cieszy mnie to iż ma je ze szczęścia i dumy właśnie ze mnie.
    Jak na zawołanie, drzwi kościoła, w którym byłam ochrzczona, otwierają się. Mam też świadomość, że za jakąś godzinę wyjdę z tego samego kościoła już jako mężatka.
   Kościół nie jest, aż tak wypełniony po brzegi….dokładnie tak jak chciałam.
    Widzę moją mamę, uśmiecha się do mnie z dumą i to ze mnie…dokładnie tak jak chciałam.
    Do ołtarza prowadzi mnie mój tata…dokładnie tak jak chciałam.
    Moja przyjaciółka i jej przyszły mąż stoją już w miejscu dla drużby…dokładnie tak jak chciałam.
    Hubert, przygląda mi się stojąc przy ołtarzu obok księdza, kocha mnie….dokładnie tak jak marzyłam.
- Jestem przy tobie – szepczę mój tata, gdy jesteśmy już w połowie drogi do ołtarza…właśnie w tym momencie mój narzeczony zaczyna iść w moją stronę. Błagam, niech tylko się nie rozmyśli i nie idzie do drzwi kościoła, zostawić mnie tu.
- Wybacz tato – staję nam na drodze i uśmiecha się do mojego taty – ale muszę już wziąć w objęcia moją narzeczoną, długo nie wytrzymam…wystarczająco się naczekałem na tą chwilę – kończy i spogląda tym razem na mnie, bije od niego takie ciepło, że wstyd mi iż myślałam przed chwilą, że się rozmyślił i opuści mnie tak jak ja już go kiedyś zostawiłam.
- Synu, rozumiem cię i jestem dumny, że już za chwilę nazwę cię moim zięciem – mój tata mocniej ściska moją dłoń – a ty kochanie – zwraca się do mnie i całuję moje czoło – Zostań z Bogiem – kciukiem kreśli na moim czole znak krzyża jak robił to gdy byłam mała, przed snem- Kocham cię – puszcza moją dłoń, ale najpierw podaję ją mojemu narzeczonemu i jemu też kreśli znak krzyża na czole.
- Zapraszam – szepczę miękko Hubert i teraz oboje kroczymy w stronę księdza.

Zaczynamy…

******************************************************************************
Cześć! <3
Mam nadzieję, że, aż tak nie popsułam tego opowiadania, pisząc tą część...strasznie się cykam...bo ostatnie części są ważne i kończą opowieść, która toczyła się przez miesiące.
Ta część ma jakieś 1254 wyrazów, chyba nie jest źle.
Pozdrawiam i jeśli znajdziecie chwilę to proszę skomentujcie i jak się spodoba to lajknijcie :)
Udanej niedzieli i jeszcze trwającego sobotniego wieczoru! <3
Gocha <3

szalona123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1561 słów i 8651 znaków, zaktualizowała 16 paź 2016.

7 komentarzy

 
  • Anonimm

    Kiedy next?:)

    30 paź 2016

  • szalona123

    @Anonimm Miało być dzisiaj jednak Nie dam rady <3

    30 paź 2016

  • Anonimm

    @szalona123 szkoda :(

    1 lis 2016

  • Misiaa14

    jejuś idealne :)

    16 paź 2016

  • szalona123

    @Misiaa14  <3

    16 paź 2016

  • Martuskaa

    Piękne, zmysłowe i wzruszające; )  
    PS. Ona wyjdzie z kościoła jako mężatka, A nie zonata :) Pozdrawiam gorąco; )

    16 paź 2016

  • szalona123

    @Martuskaa Moje niedopatrzenie, ale dzięki wielkie, poprawie :)

    16 paź 2016

  • M

    Świetna:)

    15 paź 2016

  • szalona123

    @M Dziękuję bardzo :kiss:

    15 paź 2016

  • czarnyrafal

    Napisałaś coś czego nie spodziewałem się przeczytać - tak cudnie te ostatnie cwile przed przysłowiowym TAK i już  " ślubuję Ci........... aż do śmierci" opisałaś że aż wzruszenie sciska gardło. Stworzyłaś naprawdę coś niebywałego i nie ma tu żadnej kurtuazji tylko stwierdzenie faktu. Brawo Szalona. :kiss:  <3  :kiss:

    15 paź 2016

  • szalona123

    @czarnyrafal dzięki Bogdanie  <3 Na ciebie zawsze mogę liczyć :)

    15 paź 2016

  • czarnyrafal

    @szalona123 Bo widzisz to o czym piszesz jest szalenie ważne w życiu, a Tobie jeszcze tak pięknie udało się to opisać jak by to był Twój wymarzony  ślub. :kiss:  <3

    15 paź 2016

  • szalona123

    @czarnyrafal Cóż spełniam swoje marzenia w tym opowiadaniu.  <3

    15 paź 2016

  • czarnyrafal

    @szalona123 To widać na każdym kroku a w zasadzie w każdym zdaniu opowiadania, Ale natura romantyczna czasami dostaje " w kość" Gosiu. :kiss:  <3

    15 paź 2016

  • Justys20

    To jest rewelka

    15 paź 2016

  • szalona123

    @Justys20 Dzięki wielkie ;)

    15 paź 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością. :* :) :*

    15 paź 2016

  • szalona123

    @cukiereczek1 Dziękuję w takim razie skoro się podoba  <3

    15 paź 2016