Mur-Rozdział 1

      W świecie za murem wszystko było jaśniejącą utopią, niczym nieskrępowanym Edenem tłumów ludzi i ich strażników. Jednak pamiętam czasy, gdy na ostrzu mojego miecza błyszczała szkarłatem krew, a wokół stygły ciała wrogów. Nie było wielkiej granicy, a wszechobecna wolność mamiła pięknem, kierując ku zgubie. Ach wielka bogini, gdzieś się podziała, gdy twoi wyznawcy modlili się o zwycięstwo? Czyżby te potwory przerażały nawet władców niebios?
— Shadow, pijesz, czy zajmujesz stolik?
Podniosłem zmęczoną głowę i dostrzegłem znajomą kelnerkę, spoglądającą na mnie z litością.
— Mea, czy taki stary człowiek, jak ja tak bardzo przeszkadza? Siedzę w kącie, nikomu nie wchodząc w drogę. I przede wszystkim płacę za trunki — zabrzmiałem zmęczony. Bar pod Rączym Rumakiem był moją ulubioną knajpą. Tanią ze smacznym jedzeniem i alkoholem. Dzięki wiecznemu tłokowi, mogłem skutecznie zginąć w tym tłumie spoconych ciał i wszechobecnemu hałasowi.
— Przecież wiesz, że nie o to chodzi. Masz na karku tylko ćwierć wieku, a wyglądasz jak starzec. Wyblaknięte czarne włosy, niegdyś wysportowana sylwetka powoli zamieniająca się w piwną. Zupełnie nie przypominasz dawnego, wielkiego wojownika, którego bali się mężczyźni, a za którym szalały kobiety.
— Dawne czasy, Mea, dawne czasy. One już nie wrócą, choć wspomnienia nie milkną. — Opróżniłem do końca drewniany kubeł, a następnie rzuciłem na ladę dwie monety miedziane. Nie żegnając się, opuściłem miejsce upragnionego spokoju.
     W oddali można było ujrzeć zarysy wielkiego muru, który oddzielał świat potworów od naszego. Pomyśleć, że niecałe czterysta lat temu w tym miejscu znajdowała się ogromna metropolia dawno zapomnianej cywilizacji. Źródła mówią, że w wyniku ogromnej żądzy ludzi w białych, długich ubraniach doszło do ogromnego wybuchu, skutkiem czego mamy obecny kształt świata. Na tym moja wiedza się kończyła, a wypity w dużej ilości trunek nie ułatwiał dalszych przemyśleń. Skierowałem swe kroki w stronę hotelu, kiedy z nieba zaczął padać ulewny deszcz. Całkowicie zapomniałem, że dzisiaj jest ten dzień. Co starożytni musieli zrobić, by zepsuć nawet pogodę? Do czorta z nimi, za bardzo spać mi się chciało. Klnąc na wszystko wokół, dobrnąłem do upragnionego celu.
     Nie ważne, gdzie nocuje wszystkie wnętrza hoteli wyglądają tak samo. Jakby ktoś za pomocą magii skopiował jedno i wklejał wszystko po kolei. Długi hol, wyłożony błyszczącym kamieniem z migoczącym jasnym blaskiem wielką lampą na suficie. Po lewej tandetne ławki, a naprzeciw nich lada z uśmiechniętą, miłą panią recepcjonistką. Te kobiety to nie ludzie, to maszyny z przyklejoną do twarzy jedną miną. Zapaskudziłeś pokój, uśmiech. Obraziłeś, uśmiech. Mógłbyś się, nawet zesrać na ladę, a i tak przyjmą to tak samo. Przerażające.
     Odburknąłem na uprzejmie dzień dobry i nie zatrzymując się, otworzyłem pokój na parterze. Wprawdzie prócz prostego łóżka i paru mebli nic tu nie było, ale nie potrzebowałem niczego więcej. Po zamknięciu drzwi położyłem się, wsłuchując się w dźwięk dalekiego alarmu. Monstra znowu atakowały, wzbudzając strach wśród przyjezdnych. Lokalni tacy, jak ja zupełnie nie reagowali na głośny hałas w oddali, wierząc w niezniszczalność umocnień, albo po prostu mając to gdzieś.  Jeśli mur ich nie obroni to i tak po nich.
     Przymknąłem oczy, a wydarzenia z przeszłości zalały myśli. Smród palonych ciał, krzyki mordowanych, jęki rannych. Wszelakie stwory mordujące moich towarzyszy, rozrywając, pożerając, używając do tego kłów, pazurów, broni magicznej i innych śmiercionośnych rzeczy. Tych dźwięków, zapachów, a szczególnie obrazów nie dało się zapomnieć. Koszmary przeszłości trwające nadal. Nim sen dopadł zmęczone ciało, zobaczyłem obraz bitwy, gdzie ogromne szczęki niemalże przełamały mnie na pół.
— Panie Shadow, panie Shadow — uprzejmy głosik dobijał się do moich drzwi. Podniosłem się, przecierając zaspane oczy.
— Słucham — powiedziałem, ziewając. Na zewnątrz stała recepcjonistka z tym samym uśmiechem, co zawsze.
— Panie Shadow, jakaś panienka o pana pyta. — Wskazała na osobę siedzącą na ławce.
— Niech ją pani wpuści. — Machnąłem ręką i udałem się do miski z wodą stojącą przy oknie.
— Przepraszam, że cię niepokoje Shadow... — Do pomieszczenia weszła niepewnym krokiem ognistowłosa piękność.
— Nic nie szkodzi Mea. Tylko lekko przeraża mnie, że tak łatwo znalazłaś kogoś w takim dużym mieście.
Roześmiała się, jej uśmiech zawsze rozjaśniał mój dzień.
— To nie było trudne. To jedyny hotel tak blisko naszego baru. Spróbowałam i znalazłam.
— Więc czego pragnie od takiego wraka, jak ja piękna pani detektyw? — skierowałem pytanie, zupełnie rozbudzony.
— Chodzi o moją siostrę...
Wyczułem w jej głosie niepewność, jakby prośba dotyczyła delikatnego tematu.
— Jeśli chcesz ją zabić, to niestety odpadam. Nie lubię zabijać kobiet.
— Nie, nie. Źle mnie zrozumiałeś. — Zaczęła machać rękami, jakby odganiała natrętnego owada. — Lea prowadzi łaźnie, gdzie za parę miedziaków można się umyć i odpocząć.
Przypomniałem sobie wielką reklamę zachęcającą do odwiedzenia Łaźni Apolla, zazwyczaj ignorowałem takie coś. Nie lubię kąpać się wśród innych, zawsze jest miska, albo okoliczna rzeka do tego.
— Mam się pozbyć podglądacza albo innego świra? — To jedyne, co przychodziło do mojej głowy.
— Z tym poradziłby sobie nasz Babo, dawny wojskowy. W jednej z ogromnych saun zaczęło coś syczeć, a sprzątający dostrzegli ogromne, podłużne cielsko. Lea zamknęła pomieszczenie i poszła do władz. Za usunięcie tego czegoś zażądali dwie złote monety, to za dużo. Sauny generują największy zarobek...
— Wiem, wiem. Przyjdę po południu zobaczyć, o co chodzi.
— Gdybyś była facetem, zażądałbym kasy, a tak muszę się zadowolić dobrym słowem. — Zawsze miałem słabość do płci pięknej.
— Jesteś kochany. O kurczę to już ta godzina? Widzimy się pod barem, to cię zaprowadzę na miejsce. Do zobaczenia. — I już jej nie było. Byłoby nonsensem wypytywać ją o szczegóły, zapewne nic więcej nie wie, oprócz zdawkowego opisu. Podobnie myślały władzę, skoro od razu dali jej cenę. Jak już się ruszyć, to tylko za dobrą opłatą. Nie chciało mi się wysilać, jednak trochę urozmaicenia nie zaszkodzi. W końcu sprawdzę, czy dawne umiejętności nie zardzewiały wraz ze schowanym ostrzem.

krajew34

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i przygodowe, użył 1178 słów i 6732 znaków, zaktualizował 18 lut 2019. Tagi: #postapo #przygodowe #monstrum #potwory #fantastyka #fantasy

4 komentarze

 
  • AnonimS

    Zacząłem.

    19 cze 2020

  • krajew34

    @AnonimS bardzo mi miło.  Dzięki  za wizytę

    19 cze 2020

  • Karou

    ciekawie się zapowiada i mam bardzo dużo do nadrobienia patrząc na ilość części

    11 lut 2020

  • krajew34

    @Karou dzięki  za wizytę.  :)

    12 lut 2020

  • Almach99

    Kolejne ciekawie zapowiadajace sie opowiadanie. Tylko tak dalej.

    18 lut 2019

  • krajew34

    @Almach99  na innym portalu jest zabawa TW, polegająca na otrzymaniu określonego zestawu (wydarzenie i postać), które musisz zawrzeć w tekście, stąd bardzo często wpadają pomysły. Pozdrawiam i dzięki, że wpadłeś.

    18 lut 2019

  • emeryt

    @krajew34, dziękuję za wstęp do  (mam nadzieję że kolejnego) opowiadania fantazy. Według mnie jest bardzo dobre. Przesyłam pozdrowienia i czekam na dalsze części.

    17 lut 2019

  • krajew34

    @emeryt myślę, że coś powinno z tego wyjść. Wszystko zależy od weny, pozdrawiam i dzięki, że wpadłeś.

    17 lut 2019