Mur-Część III-Rozdział 9

     Zanurzeni ponownie w głębinach, przemierzaliśmy ponownie morskie tonie, by dotrzeć do celu. Im byliśmy bliżej, tym mniej miałem pomysłów na pokonanie trudnej przeszkody. Przeanalizowałem setki możliwych scenariuszy, uwzględniając nasze możliwości bojowe, jednak wszystkie kończyły się śmiercią jednego z nas, a nawet wszystkich.
— Shadow? — Zabrzmiał głos w mojej głowie, strasząc mnie przy tym niemiłosiernie.
— Tak Frejo? — Zupełnie zapomniałem o telepatii.
— Nie mów, że cię przestraszyłam. — W jej głosie wychwyciłem śmiech. — Czyżby ludzie nie używali tak prostej magii?
— Wybacz, po prostu już dawno nie miałem z tym styczności. Połączyłaś też innych?
— Jeszcze nie. Chciałam się najpierw spytać, czy masz jakieś pomysły.
— Nie sądzisz, że inni również mogą coś do tej dyskusji wnieść? — powiedziałem, wymijając skałę.
— Nie rozśmieszaj mnie. Chłopiec jest cieniem samego siebie, ludzka kobieta jest niegodna zaufania, mimo że duchy podpowiadają mi co innego, a Kira jak zwykle rzuciłaby się na węża z okrzykiem bojowym — odrzekła złośliwie. Odgrodzony od wspólnej strefy myśli, odetchnąłem z ulgą. Dobrze, że nie zacząłem mówić o swoich planach, choć raz nie wyszedłem na głupca.
— Myślałem nad wieloma pomysłami, ale żaden z nich nie zadziała. A ty masz coś? — Wolałem zmienić temat i oddać jej pole do popisu. Wszakże to Freja była najmądrzejszą osobą w naszym towarzystwie.
— Nic konkretnego, ciągle mam w głowie fragment o tym pupilu. — Ucichła na moment. — Jako że legenda odnosi się do wodnego plemienia, to oswojonymi zwierzętami mogły być, albo pies morski, albo jaszczurka wodna. Jednak ich potencjał bojowy nie wykracza poza funkcję strażnika bydła i poszukiwacza pożywienia oraz błyskotek. Nie mogły mierzyć się z ogromnym gadem, a co dopiero w znaczny sposób pomóc.
— Wiesz, to nie musiała być dosadna pomoc. Znam takie przypadki, że zachowanie zwierzaka wystarczyło do natchnienia. Z drugiej strony nic nie wskazuje, by pupil przeżył. — Wzmogłem czujność, rozmowa w myślach i pływanie nie szło zbyt dobrze w parze, przynajmniej nie mi.
— Może źle to pojmuje. Cały czas spoglądam tylko z jednej perspektywy, nie uwzględniając poświecenia. — Ponownie zamilkła i odezwała się po kilku minutach. — Opisz atak potwora i jak do tego doszło.
— Za dużo ci nie powiem, uciekliśmy bardzo szybko. Obawiałem się pościgu. — Jak zwykle nie byłem pomocny, to chyba norma, jeśli chodzi o moją osobę.
— Na pewno coś zapamiętałeś. — Dziewczyna była uparta, nie wiedziałem, czy to zaleta, czy wada.
— Przed atakiem kątem oka zauważyłem dwa święcące punkty, instynkt głośno krzyczał o niebezpieczeństwie, więc go posłuchałem i zatrzymałem Kordelię. Milimetry dzieliły nas od szybko poruszającej się paszczy. — Na wspomnienie tego dostałem gęsiej skórki.
— Rozumiem. Paszcza już była rozwarta, czy dopiero otwierała się? — spytała Freja.
— Na miłość Bogini, nie wiem. Wtedy nie miałem ochoty na studiowanie jego anatomii, chciałem przeżyć spotkanie z tym tajemniczym czymś. — Wiem, że dziewczyna chciała dobrze, ale te pytania zaczęły mnie irytować.
— Patrząc na rozpiętość tutejszych podwodnych jaskiń i na wielkość kanionu na pewno nie mógł leżeć z otwartą paszczą. — Jakby nie słyszała mojej ostatniej wypowiedzi. Może i dobrze? — Czyli zaatakował, otwierając. Ciśnienie na tej głębokości jest ogromne, wprawdzie może osiągnąć znaczną szybkość ataku, ale nie odnosi się to do paszczy. Zbyt duży opór... A może to właśnie o to chodzi?
Zupełnie nie rozumiałem jej monologu.
— Halo? Shadow do Frei! Zapominasz, że telepatia nie sięga do twoich wewnętrznych myśli. — Zbliżaliśmy się do celu, wolałem przywołać ją do rzeczywistości.
— Już wiem! — krzyknęła tak, że prawie zemdlałem. Gdybym wiedział, postawiłbym dodatkowe bariery. Prócz tego wrzasku, nie usłyszałem nic więcej. Czy tak trudno było wyjaśnić? Mam nadzieję, że nie zastosowała kobiecego "domyśl się".
     Powoli wpłynęliśmy do miejsca, gdzie spotkaliśmy upiornego strażnika, w międzyczasie Freja podpięła wszystkich pod telepatię.
— Podajcie mi wasze koce — rzuciła krótko srebrnowłosa.
— Teraz? Chyba żartujesz? Co nam posłuży za okrycie? Nie mam zamiaru oddawać mojego źródła ciepła w tym cholernym mokrym regionie. — Kira musiała wtrącić swoje trzy grosze.
— Nie kłóć się marudna lwico. I tak są w kiepskim stanie przez ten klimat. Tylko dzięki nim, będziemy mogli przejść dalej.
     Z trudem wygrzebaliśmy potrzebne przedmioty, wprawdzie zaklęcie chroniło od wody, ale tylko do określonej odległości. Po wyciągnięciu koce stały się niezwykle ciężkie. Freja odebrała je i ułożyła na kawałku płaskiego terenu. Ułożyła na nich kamienie i zawinęła, zawiązując wszystko magią.
— Shadow teraz musisz to posłać do przodu. — Jej twarz nabrała rumieńców od wysiłku. — Jak powiem „teraz”, płyniecie za mną. Później wam wszystko wytłumaczę.
     Odebrałem pakunek i używając siły, wyrzuciłem kilka metrów w górę, musiałem się spieszyć, szybko opadał na dno. Zebrałem magię wiatru w dłoni i pchnąłem ją w kierunku przedmiotu. Potrzebowałem aż trzy razy więcej many, by osiągnąć odpowiedni rezultat. Zawiniątko poszybowało w dal, miałem nadzieję, że nie wytraci prędkości tuż przed celem.
Nim się obejrzałem, mignęło mi przed oczyma ogromne cielsko, nawet nie zauważyłem wcześniejszych świecących punkcików.
— Teraz. — Padł rozkaz, gdy paszcza znajdowała się bardzo blisko nas. Ruszyliśmy za Frejom.  Serce niemal wyskoczyło z piersi, gdy mijaliśmy, zamykające się „usta” potwora, jeszcze czułem odór jego oddechu, który przebijał się przez urok. Mimo ogromnego strachu przepłynęliśmy cało, nikt nie zadawał pytań, tylko cisza podsumowała ten cud. Kontynuowaliśmy podróż, w górze dostrzegłem wyjście na powierzchnie, a właściwie ogromną dziurę, jednak ominęliśmy ją. Nie ze względu na przeczucia, czy inne nadnaturalne sprawy, tylko z przyziemnych powodów. Z przeciwnej strony krateru, na samym dnie walały się liczne szkielety, mogły tylko jedną stroną tu trafić.
     Oddaliliśmy się od pozornego wyjścia, płynąc dalej. Powoli wyczerpywała się nam mana, a końca nie było widać, mrok coraz bardziej gęstniał, a woda nie odbiegała od lodu. Nie możemy wrócić, zbyt daleko zaszliśmy. Gdy już nadzieja przemijała, a widmo śmierci dotykało nas po plecach, dostrzegliśmy, zalane schody prowadzające do góry. Nie konserwowało je żadne zaklęcie, co świadczyło, że nikt tu od dawna nie postawił stopy.
     Wynurzyliśmy się z ulgą, nie myśląc o ewentualnej pułapce. Wszyscy, jak jeden mąż legli na kamiennej posadzce, głośno dysząc. Podczas wymuszonego odpoczynku, zacząłem przesuwać oczyma po okolicy. Wszystko wyglądało na ruiny i to stare, budynki popękały i obrosły dziwnym zielskiem, okna straszyły pustotą, a ulicę stanowiły przeżytek wobec ogromnej ilości gruzu.
— Może teraz wytłumaczysz nam, pani geniuszu, jak przeżyliśmy? — cicho rzekłem.
— Wąż działał na zasadzie mechanizmu niczym automat. Jego oczy są prawie ślepe, jednak potrafią wykrywać kształty, a nos to koryguje. Nie wiem, jak to robi w wodzie, ale nic innego mi nie przychodzi do głowy. W momencie, gdy informacje od wzroku, zostaną potwierdzone przez węch i słuch, gad w ułamku sekundy napręża wszystkie mięśnie i wyrzuca głowę do przodu, otwierając paszczę, jednak wracając, nie ma już takiego pędu, stąd takie powolne ruchy. Tylko wtedy można przejść.
— Więc pupil poświęcił się.
— Na pewno nieświadomie, płynął z przodu i dorwał go pech. Dzieło przypadku. Żadnego wyrachowanego planu. — Podniosła się, próbując wstać na nogi.
— Skoro już jedną przeszkodę minęliśmy to pora się rozejrzeć. — Rozciągnąłem zbolałe mięśnie, pora trochę się ruszyć, gdy mana powróciła. — Proponuje nie rozdzielać się i zachować mały odstęp, kto wie, co lub kto tu mieszka.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Almach99

    Ciemnosc widze, ciemnosc...

    3 lip 2019

  • Użytkownik krajew34

    @Almach99 nie bardzo rozumiem :)

    3 lip 2019

  • Użytkownik emeryt

    @krajew34, piszesz jak zegarek szwajcarski. co dobę kolejny odcinek. Ten równie ciekawy, jak poprzednie. Więc dziękuję Tobie za niego. Chyba też przyszła, trzecia żona troszeczkę zmienia nastawienie i swój światopogląd. Serdeczne pozdrowienia i oby nie było już takich upałów.

    28 cze 2019

  • Użytkownik krajew34

    @emeryt jest więźniem, ale również oficerem, na razie przystopowała, bo nie ma wyjścia, ale wciąż pała nienawiścią i czeka na ucieczkę.

    28 cze 2019

  • Użytkownik shakadap

    Brawo.
    Pozdrawiam i powodzenia

    28 cze 2019

  • Użytkownik krajew34

    @shakadap dziękuje i miło, że wpadłeś

    28 cze 2019