Po powrocie do domu Ania wraz z Marysią przygotowały lekką kolację i z uwagi na późną porę, zaraz po kolacji i po uporządkowaniu kuchni, poszły do łazienki wykonać wieczorową toaletę. Nie zajęło im to dużo czasu, więc dość szybko udostępniły łazienkę Pawłowi. Jak zwykle założyły tylko krótkie, prześwitujące koszulki nocne, dobrze wiedząc, w jaki sposób reaguje Paweł na ich powaby. Tak było również i tym razem. Kiedy pojawiły się w sypialni, paradując w koszulkach więcej odkrywających niż zakrywających, szybko 'wybył' do łazienki, aby nie narażać się na ich cięte czy żartobliwe słowa, bo jego kutas na widok ich powabów momentalnie zrobił namiot z nogawki spodenek. Same go kusiły i podniecały, a potem Ania w żartobliwym tonie określała go seksoholikiem, chociaż tak naprawdę była rada, a nawet imponowało jej to, że tak reagował na jej ciało, a potem kiedy dołączyła do nich Marysia, na ich ciała. Kiedy Paweł udał się do łazienki, Ania zaczęła zastanawiać się, jak teraz zachowa się Paweł, kiedy będzie miał do obsłużenia nie jedną, a dwie chętne cipki.
- Jak się czujesz Marysiu? Nic cię nie piecze, nie boli tam na dole? - zapytała pogodnie.
- Nie. Wydaje mi się, że wszystko w porządku - odpowiedziała Marysia, domyślając się, dlaczego Ania interesuje się stanem jej zdrowia i samopoczucia.
- Nie wiem tylko, czy Paweł zdaje sobie do końca sprawę, że ma teraz do obsłużenia dwie chętne i wymagające cipki? - Ania w dość neutralny sposób wyraziła swój pogląd na obecną sytuację, w jakiej znalazł się Paweł.
- A ty Marysiu jak to widzisz? - zapytała swoją przyszłą szwagierkę, chcąc wysondować jej ewentualne zamiary tak wobec niej jak i Pawła.
- Aniu, to twoim mężem będzie Paweł i to od ciebie będzie zależało, na co pozwolisz Pawłowi w stosunku do mnie. Kocham Pawła, ale kocham również ciebie, więc nie mam zamiaru bruździć w waszym małżeństwie czy zachowywać się wbrew twojej woli. Myślę, że Paweł też tak samo rozumuje i pewnie nie zrobi nic bez twojej zgody czy przyzwolenia. W ten sposób wyobrażam sobie nasze wspólne życie - odpowiedziała Marysia, która doskonale odczytała, po co Ania zadała jej takie pytanie.
- Wiesz co Marysiu? Podoba mi się twoja odpowiedź. Jesteś nie tylko bystrą, młodą dziewczyną, ale jesteś też dziewczyną mądrą, mimo młodego wieku i tak cię też odebrałam. Wiem, że kochasz Pawła, podobnie jak ja i mogłaś próbować to kamuflować czy w jakiś sposób kręcić, a potem próbować za moimi plecami osiągać czy wymuszać coś na Pawle. Dlatego powiem ci wprost, akceptuję cię w naszym związku taką jaką jesteś, bo kocham cię prawie tak samo jak Pawła. Trudno, los tak chciał, że postawił na mojej drodze dwoje rodzeństwa, które stanowią swoisty, nierozłączny duet, więc biorę was i akceptuję oboje z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jestem prawnikiem i wiem, że nie jest to do końca normalne, ale w życiu zdarzają się również takie sytuacje, która i nam się przydarzyła. Pokochałam i akceptuję Pawła, więc kocham i akceptuję także ciebie, nawet jeżeli będzie to związek na całe życie. Musimy tylko starać się nie afiszować za bardzo z tym naszym związkiem, bo pewnie innym ludziom trudno by było zrozumieć czy zaakceptować taki stan rzeczy - podsumowała Ania swoją wypowiedź, uśmiechając się serdecznie do Marysi. A ta bez słowa objęła Anię i z wielką czułością złożyła na jej ustach pocałunek, który miał jej uświadomić, jak bardzo ją kocha i szanuje jako bratową. I Ania tak to odebrała.
- Mam rozumieć, że chciałabyś spróbować, jak to jest kochać się już bez ograniczeń, tak? - zapytała ciepłym, serdecznym głosem swoją przyszłą szwagierkę.
- Nie Aniu, ale chcę cię pieścić, kiedy Paweł będzie kochał się z tobą, oczywiście jeżeli oboje to zaakceptujecie - odpowiedziała Marysia, będąc wdzięczna swojej przyszłej bratowej, że ją zaakceptowała w ich związku i bez cienia zazdrości chce dzielić się z nią Pawłem, swoim przyszłym mężem.
- Myślę, że nie powinno być z tym problemu, bo jak sama zauważyłaś, oboje cię akceptujemy w naszym związku i nie krępujemy się przy tobie, więc i twoja obecność nie przeszkadza mnie, myślę więc, że i Pawłowi również, nie mówiąc o tym, że wprowadza dodatkowe urozmaicenie czy emocje, o ile można to nazwać emocjami - wyraziła swój pogląd Ania. Kiedy więc Paweł pojawił się ponownie w sypialni, obie powitały go pytającymi spojrzeniami.
- Co tak długo? Wystraszyłeś się, że obie na ciebie czekamy? - zagadała wesoło Ania.
- Może nie całkiem tak, ale myślałem trochę o tym, jak to teraz będzie? - odpowiedział szczerze, ogarniając je niezbyt pewnym spojrzeniem.
- Głuptasie, przecież nic się nie zmieniło. Rozmawiałyśmy o tym z Marysią i nie mamy zamiaru 'zajeździć' cię lub zmuszać do czegoś wbrew twojej woli - uspokoiła go Ania, widząc lekkie zagubienie w jego spojrzeniu.
- Jeżeli poczułeś się nie za bardzo, to dzisiaj dajemy sobie spokój i śpimy. Będziemy teraz mieć dla siebie dużo czasu i nasz związek ma być przyjemnością dla nas wszystkich, a nie przykrym obowiązkiem, czy wręcz mordęgą dla ciebie - Ania przedstawiła sprawę dość jasno, bo nie widziała się w takiej sytuacji, że Paweł miałby być do czegoś przymuszany. Marysia patrząc w oczy Pawłowi, uznała, że też musi wyrazić swoje zdanie.
- Paweł, czy tobie przeszkadza moja obecność w sypialni? - zapytała Pawła wprost, widząc jego zachowanie i niepewność w spojrzeniu.
- Prawdę mówiąc, to nie wiem, dlaczego nagle poczułem się dziwnie, jakbym naraz stał się kimś innym, ale to już teraz nie ma znaczenia. A twoja obecność Marysiu nie tylko mi nie przeszkadza, ale wręcz przeciwnie, jest mi miło, że mam was obie przy sobie - powiedział, przygarniając je obie ramionami do siebie. Przytuliły się więc obie do niego i niedługo potem zasnęli. W nocy Pawłowi przyśnił się sen, że kocha się z Anią i jest na granicy spełnienia. Wydało mu się to tak realne, że obudził się i otworzył oczy. Sen okazał się jawą, tylko że kochał się nie z Anią, a z Marysią, a po prawdzie nie on z nią, tylko ona z nim. Odwrócił głowę w stronę Ani, spała na wznak, spokojnym, mocnym snem, a na nim wsparta na rękach, 'jeździła' Marysia, pracując intensywnie biodrami i tyłkiem. Musiało to już trochę trwać, bo wchłonęła go prawie całkowicie w siebie, otulając bardzo szczelnie, ale nawilżając się obficie, nie napotykała większego oporu, suwając się na jego kutasie, powodując tylko coraz większe podniecenie u nich obojga.
- Marysiu, sama nie śpisz i mnie budzisz, co się stało, że zebrało cię na amory w nocy? - zapytał cicho. Słysząc jego słowa, pochyliła się nad nim i przystawiła palec do jego ust.
- Ciii…- usłyszał i zobaczył, że odwróciła głowę w stronę Ani, a potem pochyliła się ponownie.
- Obudziłam się i zobaczyłam, że ci stoi, więc obsunęłam ci spodenki, a ty nadal spałeś, więc chciałam spróbować czy mogę się na niego nasunąć i udało się. Jesteś we mnie, a mnie nic nie boli - wyjaśniła mu szeptem, dlaczego obudziła go i 'jeździ' na nim.
- A nie mogłaś poczekać do rana? - zapytał szeptem, bez złości w głosie, rozbrojony jej szczerą odpowiedzią.
- Paweł, nie gniewaj się na mnie. Tak bardzo chciałam cię poczuć w sobie, że to było silniejsze ode mnie - szepnęła, dając mu buziaka i pracując nadal biodrami i tyłkiem, usiłując dojść do finału. Widząc, że mu nie odpuści, pochwycił jej drobne piersi i zaczął delikatnie pieścić, wzmagając jej podniecenie. Przyspieszyła i wprowadzając się coraz bardziej w trans, zaczęła pojękiwać i dyszeć oraz wykonywać koliste ewolucje tyłkiem. W końcu jęknęła mocniej i przywarła ciałem do niego. Po chwili oprzytomniała i zaczęła obcałowywać jego buzię. Czuła go w sobie, ale nie chciała przeginać, więc zsunęła się z niego i położyła obok.
- Dziękuję Pawełku, byłeś boski - szepnęła, przytulając się do niego, a potem odwróciła się tyłem i kiedy odwrócił się w jej stronę, bodąc ją swoim 'sztywniakiem', sięgnęła po niego i rozgarniając swoje 'zasłonki' wsunęła go w siebie, następnie ujęła jego rękę i położyła na swoich drobnych piersiach. Po chwili odprężona, zasnęła z jego kutasem w cipce. Niedługo potem zasnął i on. Obudził się, ale nie sam, tylko przywołany do realu, przez delikatne pocieranie i głaskanie ręką Ani. Uśmiechnęła się, widząc, że otworzył oczy.
- Coś się stało, że tak mocno zasnąłeś? Nie mogłam się ciebie dobudzić - powiedziała.
- W nocy przyśniło mi się, że kocham się z tobą, ale kiedy obudziłem się, to nie ty a Marysia 'jeździła' na mnie i może dlatego potem tak mocno zasnąłem - oznajmił Paweł Ani.
Ania roześmiała się, słysząc wyznanie Pawła.
- Wyobrażam sobie, że musiał to być chyba przyjemny sen dla ciebie - stwierdziła pogodnym głosem.
- Aniu, to stało niezależnie ode mnie i nic na to nie mogłem poradzić. Podobno Marysia, kiedy obudziła się w nocy, zauważyła, że mam erekcję i chciała się przekonać, czy będzie ją bolało, jak się nasunie na mnie i to zrobiła. Kiedy obudziłem się, 'jeździła' na mnie jak na 'koniku na biegunach', więc nie miałem wyjścia, musiałem jej pomóc dojść do finału, bo niewiele brakowało, aby cię obudziła - Paweł zdał relację, jakby poczuł się winnym całego zajścia i starał się wytłumaczyć przed Anią.
- Pawle, przecież nic się nie stało. Dlaczego tłumaczysz się, jakbyś zrobił coś złego? - zapytała Ania.
- A poza tym, kiedy obudziłam się, słysząc pojękiwania Marysi, wydawało mi się, że było jej dobrze. Wcale jej się nie dziwię, że nie mogła powstrzymać się, widząc, że nadarzyła się okazja, aby sprawdzić, jak to jest przy pełnym stosunku. Nie chciałam was peszyć, więc udawałam, że śpię, chociaż widok 'jazdy' Marysi podniecił również mnie. Uznałam jednak, że wykorzystywanie cię w nocy, podobnie jak zrobiła to Marysia, byłoby z mojej strony lekką przesadą - podsumowała nocne zdarzenia Ania.
- Myślę, że Marysia powinna być zadowolona z takiego stanu rzeczy. A my nadrobimy to, po twoim powrocie z pracy, o, przepraszam, ze służby, chociaż wydaje mi się, że niejeden żołnierz służby czynnej, chętnie by zamienił się z tobą - podsumowała zdarzenie Ania.
- A teraz panie plutonowy proszę zabierać swój tyłek z łóżka i pospieszyć się, bo czasu zostało niewiele - ponagliła Pawła Ania. Poderwał się z posłania i serdecznym całusem podziękował za obudzenie, po czym udał się do łazienki. Marysia była akurat w wannie i wycierała się.
- Cześć! - powitał ją i przysiadł na sedesie, sikając po kobiecemu. Nie chciał jej prowokować po wydarzeniach nocnych, chociaż zauważył cień rozczarowania na jej buzi. Pewnie wolałaby, aby zrobił to po męsku, a nie na siedząco.
- Wiem, wiem! Ale znam ciebie i siebie też, a mamy mało czasu. Zachowuję się jak baba, ale oboje musimy się pospieszyć, jeżeli mamy zdążyć; ty na autobus do szkoły, a ja do pracy - wyjaśnił swoje zachowanie.
- Wiem, ale przynajmniej pocałuj na powitanie, bo zachowujesz się jakbyś był na mnie zły - oświadczyła. Podniósł się i zrobił to, o co prosiła. Pocałował i pogłaskał po piersiach.
- No, tak już lepiej! - oświadczyła, odwzajemniając całusa i obdarzając go uśmiechem. Potem pogłaskała pieszczotliwie sterczącego kutasa i ubrała bieliznę.
- A w nocy było cudownie! Dziękuję ci! - podziękowała i ponownie mucknęła go ustami, opuszczając łazienkę. Szybko zrobił toaletę, ubrał bieliznę i udał się do sypialni. Ubrał mundur i zameldował się w kuchni. Razem z Marysią zjedli śniadanie, podziękowali Ani i po chwili byli w drodze na swoje przystanki; Marysia tramwajowy, Paweł autobusowy.
Dzień upłynął Pawłowi bardzo szybko, bo wraz z zastępcą dowódcy kompanii obsługi naziemnej uczestniczył w bieżącej obsłudze urządzeń samolotowych. Po założeniu hełmofonu i wpięciu się do radiostacji, poczuł się jak ryba w wodzie. Przeskakiwał przez poszczególne częstotliwości, sprawdzając stan i sprawność instalacji do łączności wewnętrznej oraz zewnętrznej. Potem sprawdził kursowy radiokompas ADF, radiowysokościomierz i inne, współzależne elementy osprzętu radiowego. W ten sposób zademonstrował w jaki sposób można pewne czynności przyspieszyć czy zautomatyzować. W trakcie krótkiej przerwy w czynnościach Paweł zwrócił się do zastępcy dowódcy kompanii w stopniu porucznika, który traktował go prawie po koleżeńsku, mimo różnicy wieku, rangi czy stopnia, z nieformalną prośbą o wolny, następny dzień, czyli dzień jego ślubu z Anią. Porucznik po wysłuchaniu jego prośby oraz celu, w jakim Paweł potrzebuje dzień wolny, nie zastanawiał się i pomijając służbowe, regulaminowe rygory, udzielił mu całodziennej przepustki na sobotę - dzień ślubu.
Po zakończeniu służby i zjedzeniu obiadu, Paweł wrócił do domu i swojej ukochanej Ani, której z radością zakomunikował, że przełożony udzielił mu całodziennej przepustki na następny dzień, czyli sobotę, życząc im przy tym powodzenia i samych szczęśliwych dni na wspólnej drodze życia.
- Kochany mój, tak jak powiedziałam rano, musimy się pokochać, zanim pojawi się Marysia, bo chyba zaraziłam się od ciebie i na samą myśl o twoim kutasie, mam mokro w majtkach, a moja cipka nie może się na niego doczekać. Czy mój mąż widzi coś niestosownego w mojej propozycji? - zapytała kokieteryjnym, uwodzicielskim głosem, widząc lekkie zawahanie się w jego oczach.
- Aniu, wiesz dobrze, że tak ja jak i 'ten tam na dole' jesteśmy do twojej dyspozycji o każdej porze dnia czy nocy - odpowiedział, dostrajając się do jej nastroju. Zdawał sobie przecież doskonale sprawę, że w świetle tego co wydarzyło się w nocy, nie miał zbyt wielkiego pola manewru. Musiał pogodzić się z faktem, że co prawda ślub bierze z jedną, ale mieszka i żyje z dwoma młodymi kobietami, które kocha, podobnie jak one jego, nie mówiąc o zaspokojeniu ich potrzeb seksualnych, o swoich nie wspominając.
- Wobec tego idziemy do sypialni, bo za chwilę możesz mieć do zaspokojenia dwie cipki, kiedy wróci Marysia - mówiąc to, objęła go i razem ruszyli do sypialni. Ania zgarnęła pościel na bok i szybko pozbyła się ciuszków. Pawłowi nie pozostało nic innego, tylko zrobić to samo. Ułożyli się obok siebie 'na łyżeczkę' i kochali spokojnie, dostrajając się nawzajem do swoich preferencji. W pewnej chwili Ania uznała jednak, żeby tak spokojny, flegmatyczny niemal seks odłożyć na późniejszy okres swojej ciąży, czy wręcz na późniejsze lata wspólnego życia. Odwróciła się do Pawła i wpiła ustami, wdzierając mu się do ust językiem. Pomogło natychmiast, bo oboje zareagowali podnieceniem, więc popchnęła energicznie Pawła, aby obrócił się na wznak, okraczyła go i przyklękła, nakierowując się na jego kutasa, a potem nasunęła się na niego i po kilku krótkich ewolucjach tyłkiem, wchłonęła go w siebie. Zaczęła 'jazdę' od wolnych, umiarkowanych suwów na jego kutasie, stopniowo przyspieszając ruchy i ewolucje tyłka, suwając i nabijając się na jego kutasa pod różnymi kątami. Pochyliła się w jego stronę, więc Paweł pochwycił jej piersi, pieszcząc i tarmosząc na przemian to jedną to drugą. Zaczęła coraz mocniej dyszeć i pojękiwać, wykonując urozmaicone ewolucje biodrami i tyłkiem. Kiedy przesunął rękę na wzgórek, pieszcząc jedną ręką piersi, a drugą łechtaczkę, doszła, zanim on zdążył się porządnie 'rozgrzać'. Opadła na niego całym ciałem i znieruchomiała. Po chwili otworzyła oczy i czułym pocałunkiem podziękowała mu za seks oraz doznania z tym związane, lecz widać było, że coś ją nurtuje.
- Może zdziwisz się Pawle, kiedy powiem ci, że bardzo mi teraz brakowało Marysi. Kiedy czuję jej drobne ręce na swoich piersiach, po prostu wyczuwam, jak przepływa do mnie jej pozytywna energia i to 'coś' co ma w sobie; empatia i uczucie do nas obojga. Pawle, trudno mi zrozumieć pewne rzeczy, ale kiedy kochaliśmy się teraz, czułam, że czegoś mi brakuje. To twoja siostra, ale stała się już, przynajmniej dla mnie, nieodłączną częścią naszego związku. Nie obraź się, ale nawet sex z tobą nie smakuje mi już bez niej tak jak poprzednio. Nie wiem, jak to nazwać, ale chyba uzależniłam się od Marysi. Trudno mi o tym mówić, bo pomimo, że staram się to ogarniać, to jeszcze trudniej mi to zrozumieć. Jestem starsza od was obojga, a okazuje się, że pokochałam was oboje i najlepiej czuję się wtedy, kiedy jesteście ze mną oboje. Pewnie będę musiała zasięgnąć jakiejś porady na ten temat, bo już sama nie wiem, czy to jest normalne? - powiedziała z pewnym niedowierzaniem i niepewnością w głosie, rzecz rzadko spotykana u Ani. Paweł wolał nie zabierać w tym temacie głosu, ale i on odczuwał pewnego rodzaju dysonans psychiczny, spowodowany chyba tym samym co u Ani, czyli nieobecnością Marysi. Oboje przeszli do łazienki, odświeżyli się, ubrali i oczekiwali na Marysię. Pojawiła się nieco później niż zwykle z powodu opóźnienia autobusu i nie witając się z nimi, ściskając i przebierając nogami, szybko pobiegła do łazienki. Po chwili wyszła rozluźniona i wyraźnie rozradowana. Przywitała się z nimi serdecznymi całusami, całując w usta tak Anię jak i Pawła.
- Kocham was oboje bardzo, bardzo i cieszę się, że was mam i że jestem z wami. Ale cieszę się także, bo w przyszłym tygodniu nie będę musiała już chodzić na zajęcia. Moja klasa wyjeżdża na czterodniową wycieczkę do Warszawy, a ja nie byłam tym zainteresowana, więc mam wolne. A w piątek jadę tylko na zakończenie roku szkolnego i rozdanie świadectw - oświadczyła, emanując całą sobą radość i uczucie do nich obojga.
- Ale dlaczego Marysiu nie byłaś tym zainteresowana? Przecież nie znasz Warszawy, mogłaś więc spędzić przyjemnie ten czas ze swoimi koleżankami i kolegami, po całorocznej nauce czy 'mordędze' w szkole, jak to często określacie - zwróciła jej uwagę Ania, poważniejąc.
- Mam nadzieję, że to nie kwestia pieniędzy tu zaważyła? - dodała, patrząc Marysi w oczy.
- Aniu, to nie pieniądze tu ważyły, ale to, że was by tam nie było - odpowiedziała szczerze Marysia, nie spuszczając oczu czy unikając wzroku Ani.
- Nic wam nie mówiłam, żeby was niepotrzebnie nie martwić, ale kiedy codziennie rano rozstawałam się z wami, było mi bardzo, bardzo smutno. Moje myśli były zaprzątnięte tylko wami i nie mogłam wprost doczekać się chwili, kiedy wsiadałam do autobusu i wracałam do was. Po prostu nie wyobrażam sobie teraz bez was życia. Bez was obojga, bo kocham was oboje, jak nikogo na tym świecie. Dopóki nie poznałam ciebie Aniu, istniał dla mnie tylko Paweł, ale teraz istniejecie w moim życiu oboje, bo chyba kocham was po równo i w tej chwili nic inne się nie liczy - wypowiedziała swoje słowa z głęboką egzaltacją w głosie. Słysząc jej słowa Ania wymieniła spojrzenia z Pawłem, jakby chciała powiedzieć, że to co mówili do siebie, będąc sami, działa widocznie tak samo w obie strony.
- Dobrze, ja przyjmuję do wiadomości, że po prostu nie chciałaś jechać do Warszawy, bo było by mi bardzo źle z myślą, że krępowałaś mi się powiedzieć o tej wycieczce ze względu na pieniądze. Chciałabym ci również przypomnieć, że jeżeli oddałaś się pod naszą opiekę, a my, tak ja jak i Paweł podjęliśmy się tego, to obejmuje to wszystkie twoje potrzeby. Pamiętaj więc, że jeżeli wystąpią tego typu sprawy, związane ze szkołą, ubiorami czy potrzebami zdrowotnymi, powiesz to nam bez skrępowania, tak jak powiedziałabyś to rodzicom. Czy jest to możliwe Marysiu, czy masz jakieś skrupuły w tym zakresie? - zakończyła Ania swoją wypowiedź.
Marysia chwilę zastanowiła się.
- Aniu, tak jak powiedziałam, kocham was oboje jak nikogo na tym świecie, więc nie mam zamiaru mieć wobec was jakichkolwiek tajemnic, bo wiem, że oboje mnie kochacie i oboje uważacie mnie za kogoś bardzo bliskiego. Takie relacje oparte są na wzajemnym zaufaniu, więc też przyjmuję do wiadomości, że ma to być szczerość za szczerość - odpowiedziała Marysia i podeszła do Ani obejmując ją ramieniem, a kiedy podszedł do nich Paweł, objęła go drugim ramieniem, obdarzając buziakami na przemian to jedno, to drugie. Przymierze miłości jakie zostało pomiędzy całą trójką zawarte i zostało w ten sposób przypieczętowane.
- To teraz idziemy coś zjeść, a potem wracając, uzupełnimy nasze zapasy - zadysponowała Ania. Ogarnęli się więc i udali do jadłodajni. Zjedli obiad i wracając do domu, wstąpili do delikatesów i uzupełnili zapasy wiktuałów. Po powrocie, Ania przeglądnęła mundur Pawła, który był w niezłym stanie i wymagał tylko niewielkiego odświeżenia i odprasowania. To samo było z jego koszulami czy bielizną. Oznaczało to, że po drobnych poprawkach, tak bielizna jak i mundur może służyć Pawłowi jako garderoba w czasie ceremonii ślubu. Potem wspólnie z Marysią przeglądnęły ciuszki Marysi, a następnie zrobiły generalny przegląd bielizny i ciuchów Ani. A było tego sporo, bo jej ciuszki i ubiory rozlokowane były w kilku szafach oraz w szufladach jednej dużej i kilku małych komód. Rozebrały Pawła do spodenek i podkoszulka, a potem w założonym szlafroku posadziły go w fotelu w przedpokoju, blisko dużego lustra jako lustratora czy eksperta i rozpoczęły obie rewię mody przed jego oczami, najpierw w zakresie bielizny od majtek i biustonoszy poczynając, serwując mu przy okazji powaby swoich piersi czy cipek. Kiedy Ania uznała, że podniecenie Pawła sygnalizowane postawieniem namiotu z nogawki spodenek, osiągnęło pułap, który wymagał zaspokojenia, zgarnęła Pawła i Marysię do sypialni.
- Kochani moi! Widzę, że nie da się tak dalej pracować czy przymierzać poszczególnych elementów bielizny. Co zdejmę jedne czy założę świeże czy nowe majtki, na widok kutasa Pawła, który cały czas stoi i robi namiot z nogawki spodenek, też robię się mokra w kroku i wygląda na to, że te majtki trzeba będzie prać i suszyć. Przypuszczam Marysiu, że u ciebie zachodzi podobne zjawisko, więc kochany mężu, abyśmy mogły dalej kontynuować nasze przymiarki, musimy rozładować napięcie i ulżyć twojemu kutasowi, aby przestał drażnić nasze zmysły i cipki, które moczą sokami nasze majtki. Marysiu ty uważasz tak samo, czy masz inne zdanie w tym temacie? - zwróciła się Ania w żartobliwy sposób do swojej przyszłej szwagierki. Przez głowę Pawła przebiegła myśl, że przecież najprościej by było usunąć go z pola ich widzenia i wszystko wróciłoby do normy, jednak przewrotny czy nawet perfidny zamysł Ani widocznie nie przewidywał czy nie dopuszczał tego typu prostych rozwiązań.
- Aniu, wyjęłaś mi to z ust. Tak, nie da się robić tych przymiarek, bo co założę świeże majtki, po chwili są mokre, tak jak u ciebie - poparła Marysia pomysł Ani, aby najpierw zdjąć czy rozładować napięcie w sztywnym kutasie Pawła, dostrajając się w ten sposób do wypowiedzi Ani.
- To co mój mężu, masz koło siebie dwie chętne dziewczyny, które chcą ulżyć temu twojemu 'biedakowi' tam na dole. Która ma zająć się kutasem, a która ma cię 'napoić' swoimi sokami? - zwróciła się Ania bezpośrednio do Pawła. Paweł wzruszył ramionami, że jest mu to obojętne, więc Ania zaproponowała losowanie monetą, aby to los zdecydował, która z nich 'pojeździ' na jego kutasie, a którą 'wyliże'. Ania wybrała reszkę, Marysi przypadł orzeł. Losowanie odbyło się w trzech rzutach. Większa ilość oznaczała 'jazdę', mniejsza lizanie. Monetę rzucał Paweł. W trzech rzutach dwa razy wypadł orzeł, jeden raz reszka.
- I w ten sposób sprawiedliwości stało się zadość. 'Jazda' należała się Marysi i los to potwierdził - podsumowała losowanie Ania, nie komentując tego, dlaczego tak uważa. Marysię korciło co prawda, aby zapytać o to Anię, ale że chciała ponownie 'pojeździć' na kutasie, a los jej sprzyjał, zdusiła w sobie ciekawość i okraczyła Pawła, uklękła i ujęła jego kutasa. Była faktycznie podniecona i wilgotna, wiec 'nasmarowała' główkę w swoich sokach, przeciągając kilkakrotnie kutasem po swojej szczelinie, a potem rozgarnęła swoje 'firaneczki' wciskając go delikatnie w swoją szparkę. Nie było to łatwe w jej wypadku, więc trochę trwało, zanim udało się jej wchłonąć na tyle jego 'sztywniaka', aby zacząć 'jazdę'. Czuła go w sobie każdą tkanką czy żyłką ścianki, więc w miarę upływu czasu ich podniecenie wzrastało wprost lawinowo. Kiedy więc Paweł zaczął dodatkowo delikatnie pieścić jej drobne piersi, zaczęła dyszeć i jęczeć coraz głośniej, aby w którymś momencie zacisnąć mięśnie pochwy na jego kutasie i znieruchomieć. Paweł natomiast myśląc o zaspokojeniu Marysi, skutecznie 'zapomniał' o swoich potrzebach i kiedy Marysia 'odleciała', jego myśli zajęła Ania, o której już myślał jako o przyszłej żonie, wobec której czuł się nie mniej zobowiązany, jak wobec Marysi. Ania chyba też to tak zrozumiała, bo widziała, jak Paweł stara się zaspokoić Marysię, aby mieć wolną rękę wobec niej. Dlatego spokojnie obserwowała 'finał' kontaktu Marysi i Pawła, nie włączając się do ich 'zabawy', mimo wcześniejszych ustaleń. I nie zawiodła się. Kiedy Marysia zsunęła się z Pawła i podziękowała mu za doznania, nie spiesząc się specjalnie zajęła jej miejsce. Podobnie jak Marysia 'dosiadła' Pawła i zaczęła spokojną 'jazdę'. …cdn...
4 komentarze
Tonietak
Piszesz:"...wodzić palcami wokół brodawek oraz wokół sterczących zadziornie sutków." Nie! Wokół sutków i sterczacych BRODAWEK! ZAPAMIĘTAJ!
Robert72
Drogi Franku bardzo proszę Cię o to byś bardzo przemyślał czy nie warto zrobić przerwy w opowiadaniu zamiast kończyć. Twoje opowiadania są zjawiskiem i są ważne dla wielu czytelników i czytelniczek. Sposób w jaki pozwalasz mam zagłębić się w ich świat a do tego ,, czystość " języka ... Naprawdę proszę nie kończ , zrób przerwę.
Yeti
Nie warto kończyć. Jeśli można - Jest w tym nie do końca wykorzystany potencjał. Matka Ani, siostra, wesele i po weselu nocleg z perypetiami związanymi z pomyleniem pokoi, wprowadzić do akcji rodziców Pawła, a potem jakieś wspólne wyjazdy. Powodzenia.
Dobrze się czyta Twoje teksty. Unikasz wulgaryzmów, przemocy. Bohaterowie są sympatyczni, szanujący się wzajemnie. Świat może trochę wyidealizowany, ale porównując do większości tekstów jest jak "świeży oddech". Tak trzymaj!
Pozdrawiam.
emeryt
@franek42.Trochę ta część opowiadania coraz szybciej zmierz do pięknego finału. Mam nadzieję że uraczysz nas kolejnymi odcinkami pozostałych opowiadań. Na razie dziękuję Tobie za kolejny, wspaniały odcinek. Jednocześnie życzę Tobie w dalszym ciągu dużo, dużo zdrowia i jak najwięcej pogody ducha.
franek42
@emeryt Witam. Słusznie się domyślasz. To jest droga do finału i chciałbym to zakończyć z jakimś sensem. Prawdę mówiąc, to zastanawiam się nad kontynuowaniem Olivii i Victorii, ale być może i z tym opowiadaniem jakoś się odblokuję, bo w tej chwili marnie to widzę. Za post dziękuję i pozdrawiam