Mogło być i tak - cz. I
Podeszli do pierwszej taksówki i upewniwszy się, że jest wolna i może jechać w podanym kierunku, poprosili o umieszczenie bagażu w bagażniku. Młody taksówkarz pomógł im załadować bagaż. Usiedli oboje z tyłu taksówki i Ania podała adres. Samochód ruszył, a Ania objęła za szyję zaskoczonego Pawła i zatopiła swoje wargi w jego ustach.
- Całą drogę myślałam tylko o tym! – powiedziała, odrywając na chwilę od niego twarz.
Ponownie złączyła usta z jego ustami i zaatakowała go językiem. Uchylił wargi, a ona wdarła się do jego ust sięgając językiem do jego gardła i rozpoczęła miłosny taniec języków.
Nie zważając, że jest w taksówce, sięgnęła dłonią do jego rozporka i objęła dłonią sprawcę wybrzuszenia.
- Chyba go zjem na kolację! – szepnęła mu do ucha, robiąc krótką przerwę w mordowaniu go pocałunkami i przyduszaniu językiem jego oddechu.
Paweł oszołomiony jej namiętnością, połączoną wręcz z gwałtownością, zaczął myśleć i zastanawiać się czy aby dobrze zrobił, przystając na jej propozycję i zaczął się, po ludzku mówiąc, trochę bać o swoją skórę. Mimo młodego wieku słyszał co nieco o wampirach i wampirzycach, przypomniał sobie również, że wszystkie te postacie miały przyjemne i miłe dla oka postury, przybierając postać młodych, pięknych i namiętnych dziewczyn czy kobiet.
Wszystkie te wspomnienia i obawy zmaterializowały się w lekkim usztywnieniu mięśni i zanikiem wybrzuszenia w rozporku. Ania, mimo wielkiego podniecenia i zaangażowania się w miłosnych harcach, zauważyła, że reakcja Pawła jest inna, niż by sobie życzyła, wyhamowała więc nieco swoje zapędy.
- Paweł, co się stało? Zrobiłeś się taki jakiś nieswój? – zapytała zaskoczona, że przestał odpowiadać na jej mowę ciała.
Cóż jej miał odpowiedzieć, że przestraszył się jej harców czy że boi się o swoją skórę?
- Chyba to z niewyspania, czuję się nienajlepiej, mam nadzieję, że mi to przejdzie – odpowiedział, czym zafrapował ją jeszcze bardziej.
Taksówka podjechała pod stylową, trzypiętrową kamienicę.
- Wysiadamy! – powiedziała. Zapłaciła taksówkarzowi i wysiedli. Wyjął bagaże i udał się za nią. Weszli do klatki. Padające z góry, przytłumione światło stwarzało dość przytulną, kameralną atmosferę, charakterystyczną dla krakowskich, przedwojennych kamienic. Weszli na szerokie, drewniane schody, lekko trzeszczące pod ich ciężarem. Wyszli na II piętro. Ania podeszła do szerokich, pomalowanych na biało dwuskrzydłowych drzwi i wyciągnęła z torebki klucze. Włożyła klucz do zamka i nim zdążyła go użyć, drzwi otworzyła młoda, podobna do Ani dziewczyna. W szlafroku, z ręcznikiem zawiniętym wokół głowy, stanęła zaskoczona widokiem młodego żołnierza towarzyszącego Ani.
- Witaj Zuziu! To jest Paweł, który przenocuje dzisiaj u nas, bo nie zdążył na autobus – przedstawiła Pawła i wyjaśniła jego obecność dziewczynie.
- A to jest moja siostra Zuzanna, która czasem pomieszkuje u mnie, zwłaszcza wtedy, gdy pokłóci się ze swoim chłopakiem – przedstawiła Pawłowi speszoną nieco jego widokiem swoją siostrę.
- Dobry wieczór i miło mi, że mogę poznać siostrę Ani – powitał dziewczynę Paweł, podając jej rękę.
- A teraz bądź tak miła i pozwól nam wejść do mieszkania – odezwała się Ania, widząc, że siostra stoi dalej w drzwiach i zagradza wejście.
- O przepraszam, wchodźcie! – odezwała się Zuzia, cofając się do wnętrza.
Pierwsza weszła Ania, za nią Paweł z bagażami. Przestronny, jasny przedpokój zrobił na nim miłe wrażenie.
- Dawno tu jesteś? – zapytała siostrę Ania.
- Pytasz o dziś czy w ogóle? – odpowiedziała wymijająco zagadnięta.
- Powiedzmy, że o jedno i drugie – ciągnęła Ania.
- Dzisiaj prosto z zajęć, około 15.00, a w ogóle to trzy dni – oznajmiła Zuzia.
- Dobra, nie ważne, ale trzeba pewnie iść do sklepu, żebyśmy mogli zjeść kolację, tak? – powiedziała Ania, patrząc z uśmiechem na siostrę.
- Pewnie trzeba, bo trochę ci spiżarnię przetrzebiłam i nie ma chleba – krzywiąc się lekko, usprawiedliwiała się Zuza.
- Paweł, jeżeli chcesz, możesz wziąć kąpiel! Ręczniki są w szafce stojącej w kącie łazienki – zwróciła się do niego Ania. – Rozebrać się możesz w moim pokoju na lewo od łazienki. Gdyby nas długo nie było, to pokój jest do twojej dyspozycji, możesz spać, możesz oglądać telewizję lub słuchać radia. Jest tam również półka z książkami, gdybyś chciał poczytać. My z Zuzą pójdziemy do sklepu – dodała. Poczekała, aż siostra ubierze się i razem wyszły, zamykając drzwi na klucz. Wszedł do pokoju, o którym mówiła Ania i wyciągnął z wojskowego worka niezbędne do toalety rzeczy. Zdjął mundur i w bieliźnie udał się do łazienki. Przygotował sobie ręcznik i wziął szybką kąpiel. Odświeżony, poczuł się znacznie lepiej. Ogolił rzadki jeszcze, chłopięcy zarost, ubrał ponownie podkoszulek i slipy, nadział na siebie krótki kobiecy szlafrok Ani i w takim stroju wrócił do pokoju. Była to prawdopodobnie sypialnia Ani, urządzona w jej stylu, gustownie i ze smakiem. Ale i Paweł poczuł się w niej wyjątkowo dobrze. Odpowiednio dobrane umeblowanie współgrało z ciepłą kolorystyką ścian. Oprócz typowych mebli, w przeciwległym do drzwi kącie stało orzechowe pianino. Paweł, który przez cztery lata w szkole podstawowej uczęszczał na lekcje do miejscowego organisty, otworzył klapę pianina, przysunął sobie krzesło i zaczął próbować coś zagrać. Początkowo zesztywniałe, niewprawne palce nie pozwalały mu na zbyt wiele. Dla rozgrzewki przegrał po kilka razy parę gam i prostych pasaży, a następnie spróbował zagrać „Na falach Dunaju” Straussa. W miarę grania palce zaczęły mu układać się coraz sprawniej i po kilku próbach popłynęły w pokoju dźwięki, wykonanych w miarę poprawnie kilku znanych melodii. Gdy przerwał na chwilę, zastanawiając się, co dalej zagrać, usłyszał oklaski sióstr stojących w drzwiach pokoju. Podniósł się z nad pianina i z jajczarskim, rozbrajającym uśmiechem złożył siostrom wytworny, głęboki ukłon podpatrzony na jakimś koncercie.
- No, no! Odkrywam w tobie coraz więcej talentów, mój ty żołnierzyku – stwierdziła Ania.
- Zmarnujesz mi się tylko w tym wojsku – dodała pieszczotliwym głosem.
- No powiedz Zuza! Nie jest tak, że ładnie gra? – zwróciła się do siostry.
- Co mam powiedzieć? Jest fajny i do tego cholernie przystojny. A jak mu do twarzy w twoim szlafroku? – powiedziała Zuza, spoglądając na Pawła śmiejącym się wzrokiem.
- Skąd ty go wytrzasnęłaś? Przecież ten chłopaczek do ciebie w żaden sposób nie pasuje – dodała nieco złośliwie.
Paweł zorientował się, że chyba nie przypadł za bardzo do gustu siostrze Ani, więc żeby zejść jej z linii ciosu i z oczu, zwrócił się do Ani.
- Żeby nie denerwować twojej siostry, może ubiorę się, zabiorę swoje klamoty i zniknę.
- Sama widzisz, że nie był to dobry pomysł z tym noclegiem – dodał, spoglądając nieco wyzywająco na Zuzę.
- Nigdzie nie pójdziesz i nie będziesz tułał się w nocy po mieście – odparła spokojnie Ania.
- A ty zamknij się i nie dogaduj, jeżeli sama nie chcesz wylądować na ulicy – zwróciła się do siostry podniesionym nieco głosem i dodała;
- To jest moje mieszkanie i mogę zapraszać, kogo zechcę i kiedy zechcę.
– Czy jest to zrozumiałe dla ciebie, moja siostro? – ciągnęła dalej, patrząc na nią chłodnym spojrzeniem. Widać było, że jest nieco rozeźlona.
- Nie złość się tak! Nie chcę wtrącać się do twojego życia ani cię pouczać i sama nie wiem dlaczego tak powiedziałam – odpowiedziała ugodowo Zuza i dodała, zwracając się do Pawła;
- A ty też nie bądź taki obrażalski! Nie wiem, dlaczego powiedziałam to, co powiedziałam, bo wcale tak nie myślę ani o tobie, ani o Ani – dodała pojednawczo. Pawłowi w tym momencie przyszło na myśl, czy to nie jest czasem zakamuflowana zazdrość o niego. Ale dlaczego? Przecież widzi go po raz pierwszy. Faktycznie, niezbadana jest natura kobieca.
- A więc dobrze, skoro wyjaśnienia i całe to zamieszanie mamy za sobą, proponuję przygotować kolację, zjeść i iść spać. Ja też odczuwam lekkie znużenie podróżą – zwróciła się do nich Ania. Obie z Zuzą udały się do kuchni i po chwili Ania zawołała Pawła.
Kiedy pojawił się w kuchni, przeprosiła go, że nie chce się jej wlec kolacji do pokoju i jeżeli mu to nie przeszkadza, to prosi go, aby zjadł kolację razem z nimi w kuchni. Należy dodać, że w przestronnej kuchni, w której obok kompletu szafek i wyposażenia kuchennego, mieścił się również duży stół jadalny wraz z wygodnymi, drewnianymi krzesłami. Zjedli kolację i Ania poprosiła siostrę, aby posprzątała i pozmywała naczynia, a sama udała się do łazienki. Paweł zaofiarował się do pomocy Zuzi i oboje szybko, sprawnie uporali się z uporządkowaniem i zmywaniem po kolacji. Zuza podziękowała Pawłowi za pomoc i niespodziewanie złapała go za szyję.
- Dziękuję za pomoc! Jesteś słodki! – szepnęła i obdarzyła go soczystym, długim pocałunkiem. Nim zdołał coś odpowiedzieć, już jej nie było, znikła w swoim pokoju. Poszedł więc do pokoju Ani i po chwili usłyszał wołanie z łazienki.
- Paweł, mógłbyś tu przyjść?
Otworzył drzwi łazienki i zobaczył leżącą w wannie Anię.
- Zamknij drzwi i rozbierz się – poprosiła.
- Ale ja już kąpałem się! – zażenowany jej nagością, próbował się wycofać z łazienki.
- Nie szkodzi! Rozbierz się i chodź tu do mnie – ponowiła prośbę.
Z ociąganiem ściągnął podkoszulek, slipy i podszedł do wanny. Widok nagiego, pięknego ciała Ani podziałał na niego jak płachta na byka. Jego członek momentalnie zesztywniał i osiągnął maksymalne rozmiary. Ania poprosiła, aby usiadł w wannie przodem do niej. Zrobił jak mu powiedziała. Podgięła nogi i podciągnęła go maksymalnie do siebie. Wyłożyła swoje nogi na jego i usiadła na mu na udach, przysuwając się swoim kroczem do jego nabrzmiałego penisa. Wspierając się na lewej ręce, prawą uchwyciła jego drążek i zaczęła pocierać nim swoje krocze, a widząc, że jest bliski wytrysku, zsunęła dłoń do nasady i zacisnęła ją na penisie, uniemożliwiając wytrysk. Powolnym ruchem wprowadziła go w siebie i czując obniżenie jego napięcia, zwolniła ucisk i zaczęła suwać się na nim wzdłużnymi ruchami, odchylając do tyłu swoje ciało.
- A teraz jedną ręką pieść moje piersi, tak jak to robiłeś w autobusie, a drugą ręką pieść cipkę, łechtaczkę i odbyt. Też już wiesz, jak to robić. I nie spiesz się z wytryskiem, poczekaj na mnie. Gdybyś dochodził, powiedz mi – poprosiła, nie przestając suwać się po jego penisie.
- Aniu, możemy tak bez zabezpieczenia? – odezwał się niepewnym głosem.
- Możemy, ale nie waż spuścić się, zanim nie dojdę – odrzekła, przyspieszając swoje ruchy. Paweł zaczął ją pieścić tak, jak mu poleciła. Lewą ręką pieścił jej piersi, raz lewą, raz prawą, a prawą ręką sięgnął do jej łona, pieszcząc na przemian łechtaczkę i okolice odbytu. Jego działania wzmocniły i przyspieszyły jej doznania. Sam o dziwo, wstrzymany z wytryskiem w ostatnim momencie, obecnie myślał tylko o tym, aby zaspokoić swoją partnerkę i mimo przyjemnych doznań płynących z jej pochwy, jego podniecenie i doznania utrzymywały się na bezpiecznym poziomie, nie prowadzącym do wytrysku. To był pierwszy element kontrolowania swoich doznań, w celu zabezpieczenia w pierwszym rzędzie potrzeb partnerki.
A potrzeby Ani były naprawdę duże. Minęło kilkanaście minut, a jej doznania nie osiągnęły jeszcze poziomu szczytowania. Być może pozycja w wannie i powolne suwanie się waginą po penisie bez emocjonalnego zbliżenia ciał, dostarczały w niedostateczny sposób bodźców koniecznych do zaspokojenia płciowego Ani. Paweł niewiele myśląc, pochylił się nad Anią i obejmując, posadził ją i przyciągnął do swego ciała, rozpłaszczając jej kształtne i dorodne piersi na swoim torsie. Następnie wpił się ustami w jej usta i rozchylił językiem jej wargi, wdzierając się w głąb jej ust. Zassał jej język, gwałtownie wzmacniając ruchy i zagłębianie penisa w jej pochwie. Zadziałało. Zaczęła dyszeć i przyspieszać swoje ruchy, wciskając się mocno w jego ciało. Paweł poczuł, że jego penis zaczął docierać do dna jej pochwy, wzmacniając doznania. Jej ciało zaczęło drżeć i teraz ona zasysała jego język, uderzając coraz mocniej swoim kroczem w jego ciało. Ciche jęki zamieniły się w głośne Ooch…, ooch…, ooch…, i nagle jej pochwa zacisnęła się na jego penisie, ciało na moment zesztywniało i znieruchomiało. Poczuł skurcze pochwy i uczucie obmacywanią jego prącia. Sam również odczuł na moment krótki skurcz i ponowne wstrzymanie wytrysku. Stało się to niezależnie od jego woli, widocznie w jego psychice zadziałał jakiś mechanizm, samoistnie wstrzymujący pełny orgazm i wytrysk nasienia. Przeżywszy pełne spełnienie, Ania odprężyła się i mocno przytuliła do swojego młodego kochanka.
- A ty? Co się stało? Dlaczego wstrzymałeś wytrysk? – spełniona i zaspokojona, sypała pytaniami jak szczęśliwa i troskliwa kochanka.
- Nie wiem? To stało się poza mną. Myślałem tylko o tym, aby tobie było dobrze – odparł, zadowolony, że zaspokoił tak wymagającą kochankę. A ona faktycznie czuła się zaspokojona każdą cząsteczką swego ciała. Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek przeżyła tak mocny, wszechogarniający orgazm. I to zapewnił jej ten młodziutki kochanek, który po raz pierwszy miał prawdziwy stosunek z kobietą. O ile poprzednio miała wątpliwości, czy dobrze zrobiła zapraszając go do siebie, to ten stosunek i sprawność tego chłopca jako kochanka wynagrodziły jej wszelkie oczekiwania i rozwiały jakiekolwiek zwątpienia.
- Chodź! Wychodzimy z tej prawie zimnej już wody – poderwała się i pomogła wstać Pawłowi. Sięgnęła po ręcznik i wytarła najpierw jego, a gdy wyszedł z wanny, siebie. Ubrała nocną koszulkę, która ledwo przykrywała pośladki, on slipy i podkoszulek. Spuściła wodę i przemyła wannę.
- Chodź! Idziemy do łóżka – powiedziała i z zadowoleniem objęła jego wciąż sztywnego penisa, wypychającego slipy.
- To znaczy, że mam spać z tobą? – zapytał, nie ukrywając zadowolenia w głosie.
- A nie chcesz? – odpowiedziała kokieteryjnie pytaniem.
- Jeżeli tobie to nie przeszkadza, to tym bardziej mnie – odparł, śmiejąc się do niej.
Przeszli do pokoju Ani i oboje zgodnie rozłożyli do spania szeroką, wygodną sofę, zapalając uprzednio stojącą nocną lampę i gasząc górne światło. ........cdn
Dodaj komentarz