Mogło być i tak - cz. XXIV

Ania też to poczuła i zobaczyła w jego spojrzeniu. Ten młody mężczyzna, który przebojem zdobył jej serce, pokochał ją. Widziała to w jego oczach, zachowaniu czy postępowaniu. Pragnęła teraz jeszcze tylko jednego, żeby Paweł oświadczył się i poprosił o jej rękę. To byłoby ukoronowaniem tego, co się wydarzyło. Bała się jednak, czy Paweł odważy się na taki krok, bo wyczuwała w nim dwie natury; faceta dojrzałego, pewnego siebie, nie bojącego się wyzwań czy trudności, sprawnego kochanka w łóżku oraz młodego chłopca, którego ona onieśmielała jako starsza od niego dziewczyna czy kobieta. I musi coś z tym zrobić, aby 'kuć żelazo póki gorące', bo w przeciwnym razie, jeżeli czegoś nie wymyśli, aby go ośmielić, to upragnione 'Aniu, wyjdziesz za mnie?' oddali się lub nie nastąpi wcale. Ale póki co, musi odwdzięczyć się Pawłowi, za otrzymaną porcję przyjemności, którą jej zafundował językiem i palcami. Do kolacji było jeszcze trochę czasu, więc mogli jeszcze pobaraszkować i nacieszyć się sobą za te wszystkie poprzednie dni, kiedy byli tak daleko od siebie. Położyła się na nim, lokując się pomiędzy jego nogami, które rozsunęła nogą i zaczęła całować jego twarz, skrawek po skrawku, od uszu poczynając poprzez oczy, nos i usta, do których przylgnęła wargami i wsunęła język, którym zaczęła oplatać jego język, liżąc podniebienie i przestrzeń wokół zębów. Poczuła, że jego kutas pod wpływem jej ruchów biodrami i penetrującego jego usta języka, twardnieje i przyjmuje postać wojownika, gotującego się do zdobycia i buszowania w jej norce. Podrażniła go jeszcze trochę i uniosła tyłek, aby go wprowadzić w siebie. Była już nieźle podrajcowana, bo wszedł w nią bez oporu, więc leżąc na nim i wspomagając się rękami, zaczęła wykonywać energiczne ruchy biodrami, wypychając je maksymalnie do góry i dopychając je dość mocno w dół. Stymulowało to dość intensywnie oboje, bo robiła to prawie złączonymi nogami, tak że kutas był dość szczelnie opatulony miękkimi ściankami jej futeralika, a kiedy dołączyła do tego uciski mięśniami Kegla, oboje odczuwali dość dużą siłę tarcia suwających się po sobie narządów, a tym samym ich podniecenie nieustannie rosło. Paweł czuł, że tak silna stymulacja spowoduje, że skończy przed Anią, a nie chciał tego, natomiast Ania uziemiła go totalnie, tak że nie mógł wsunąć ręki i dostać się nią do nasady kutasa, aby powstrzymać czy obniżyć parcie do orgazmu. Ania wyczuła, co Paweł chce zrobić.
- Paweł, spuść się w końcu we mnie, bo moja cipka tego oczekuje i nie kombinuj - upomniała go i w dalszym ciągu pracowała coraz mocniej biodrami, chcąc wymusić na nim orgazm. Nie musiała długo czekać. Przy kolejnym, mocnym dopchnięciu się do jego ciała, poczuła w pochwie znajome ruchy i pulsowanie kutasa, a po nich wypływ nasienia pod znacznym ciśnieniem. Tak jakby tylko na to czekała, bo po chwili sama poczuła skurcze i potężny orgazm rozlał się po jej ciele. Opadła na niego i znieruchomiała, tylko buzujące w niej hormony i grymasy na twarzy sygnalizowały, co dzieje się w jej, obezwładnionemu przez osiągniętą rozkosz, ciele. Otworzyła oczy i zobaczyła jego uśmiech, a także rozbawione spojrzenie.
- Co cię tak rozbawiło? - zapytała i uśmiech zagościł również na jej twarzy.
- Twoje cierpienie malujące się na twojej twarzy, w chwili, kiedy dopadł cię orgazm - odparł.  
- Ty kpiarzu, drwisz z moich doznań, o których nie masz bladego pojęcia. A ty masz pojecie jak wyglądasz, kiedy się spuszczasz? - zapytała ze śmiechem. Twarz Pawła spoważniała.  
- Paweł, zaczynasz trochę przesadzać. To posądzasz mnie o 'puszczanie bąków' w trakcie orgazmu, teraz znowu o grymasy cierpienia, to co mam zakładać maskę na twarz? - zbeształa go łagodnie, za wypowiadanie opinii o czymś, o czym nie ma zielonego pojęcia.  
- Gdybyś sam przeżył, to co ja przed chwilą, to byś inaczej mówił. A grymasy na twarzy o niczym nie świadczą, tak że przestańmy to roztrząsać, bo im więcej o tym mówimy, tym bardziej staje się to śmieszne. Słyszałam raz od jednej kobiety, czy nawet od mamy, że niektóre kobiety płaczą w trakcie orgazmu i jeszcze chwilę po, więc co, to też byłoby śmieszne? - zapytała z poważną miną, przytłoczonego już całkowicie jej wypowiedzią Pawła.  
- Aniu, przepraszam! Zachowałem się tak, jak ten kim jestem, czyli jak gówniarz - zaczął się sumitować i usprawiedliwiać przed Anią z tego, co powiedział.
- Paweł, nie jesteś gówniarzem, tylko młodym chłopakiem, którego pokochałam, a że czasem wyłazi z ciebie ten twój młody wiek, to jest normalne i naturalne, więc przestań się katować, bo i tak cię kocham, a że czasem uszczypniesz mnie słowem, to wiem, że nie jest to zamierzona złośliwość, bo czuję przecież, że też mnie kochasz - powiedziała jak każda zakochana kobieta, bez złości, fochów czy pretensji. Paweł na jej słowa rozchmurzył się i uśmiechnął.
- Wiesz Aniu, że czasem te moje odzywki nawet mnie wkurzają, ale co z tego jak swoje już powiedziałem. Dobrze, że masz taki charakter, bo gdyby było inaczej, pewnie już nieraz pokłócilibyśmy się właściwie o nic - podsumował jej wypowiedź, przyznając w duchu, że tylko wyrozumiałość Ani i jej uczucie do niego, neutralizuje w zarodku powody do jakiegokolwiek konfliktu między nimi.  
- Paweł, przestań już sobie zawracać tym głowę. Ty powiedziałeś swoje, ja ci odpowiedziałam i jesteśmy kwita. Wiesz co, mamy jeszcze trochę czasu do wieczora, podjedźmy więc do mamy. Ona też cieszy się, że jesteś w Krakowie, a poza tym bardzo cię lubi i na pewno też jest ciekawa, jak ci poszło w jednostce, zgadzasz się? - zapytała, dając mu słodkiego buziaka.
- Jasne, ja też bardzo lubię twoją mamę i miło mi będzie ją zobaczyć - odpowiedział bez namysłu. Zebrali się szybko i po chwili byli w drodze do garażu. Paweł otworzył drzwi i kiedy Ania wyprowadziła auto, zamknął garaż. Po kilkunastu minutach dojechali na podjazd przed domem Bożeny. Ania otworzyła drzwi wejściowe, a następnie drzwi do przedpokoju. Podeszli do drzwi od pokoju dziennego i zapukali. Po chwili w drzwiach pojawiła się Bożena, która autentycznie ucieszyła się na ich widok. Była ubrana po domowemu, w samych majtkach i rozpiętej od góry bluzce, bez stanika i w szlafroku, luźno zawiązanego paskiem. Wyszła do nich i przywitała się najpierw buziakami z Anią, a potem mocnym całusem w usta z Pawłem, którego wyraźnie kokietowała prawie odkrytym, dorodnym biustem. Paweł szybko ściągnął buty, zostając w skarpetach. Bożena wyciągnęła dla niego pantofle męskie, a dla Ani klapki damskie z szafki
- Ale miła niespodzianka. Przyjechaliście mnie odwiedzić, czy macie jakąś sprawę do mnie? - zapytała rzeczowo, nawet nie siląc się na poprawianie swojego stroju.  
- Mamo, Paweł tak rwał się do ciebie, że nie mogłam mu odmówić - powiedziała żartobliwie, mrugając porozumiewawczo do Pawła, który na jej słowa zrobił lekko zdziwioną minę.
- Miło mi, że mój przyszły zięć tęskni za teściową - odpowiedziała równie wesołym głosem.
- Tylko nie zacznij mi mówić 'mamo', bo po tym co się wydarzyło, byłoby mi trochę głupio, tobie pewnie też. Z Bożeną bzykać się możesz, a z mamą nie bardzo - wyraziła w sposób żartobliwy swój pogląd na temat ich dalszych kontaktów. Zobaczyła, jak Ania po jej słowach wymienia spojrzenia z Pawłem.  
- No co? Chyba nie będziesz zazdrosna o rodzoną matkę? Ja ci go na pewno nie zabiorę - oświadczyła już bardziej poważnie.
- A teraz zanim zaczniemy pogawędkę, co się napijecie? - zapytała jako gościnna gospodyni.
- Nie będziesz nam usługiwać. Wy zostańcie, a ja pójdę nastawić wodę - powiedziała Ania, widząc, jak matka łakomie spogląda na Pawła.
- Poczekaj chwilę! Paweł, napijesz się wina ze mną? - zwróciła się Bożena do Pawła.
- Bożenko, nie przepadam za alkoholem, ale mojej kochanej przyszłej teściowej nie odmówię, o ile moja przyszła żona mi pozwoli - oświadczył, podtrzymując żartobliwy ton.
- Twoja przyszła żona pozwala ci na jedną, dwie lampki, ale nie butelki. Pamiętaj, że jesteś żołnierzem i jutro idziesz do pracy - Ania przypomniała Pawłowi o jego obowiązkach.  
- No, wiesz? Przecież nie miałam zamiaru upijać Pawła! - obruszyła się Bożena na córkę.
- Mamo, wcale cię o to nie posądzałam! Przypomniałam tylko Pawłowi, że co mogłoby ujść na sucho tobie, jemu na pewno by zaszkodziło - powiedziała Ania ze śmiechem.
- Dobra, idę, zrobię wam herbatę i przyniosę wino, a potem podjadę na chwilę do sklepu, a wy oboje dotrzymajcie sobie towarzystwa przy lampce wina - oznajmiła i zobaczyła błysk w oczach matki. Jak powiedziała, tak zrobiła. Wyszła do kuchni i nastawiła czajnik z wodą, a potem w międzyczasie przyniosła butelkę wina, kielichy do niego i koszyczek z mieszaniną ciastek różnego typu. Po chwili doniosła herbatę i zobaczyła rozochoconą matkę, która zdążyła już nalać wina do kielichów.  
- To zostawiam was teraz samych. Wrócę za jakieś pięćdziesiąt minut, do godziny - powiedziała i opuściła mieszkanie. Tak Paweł jak i Bożena zorientowali się, że Ania zostawiła ich samych specjalnie, wyznaczając im określone ramy czasowe.  
- To co Paweł, napijesz się teraz ze mną wina czy masz może chęć na co innego? - to mówiąc, zdjęła szlafrok i w samej bieliźnie podeszła do niego i zaczęła rozpinać mu pas, a potem bluzę. W rewanżu zaczął rozpinać guziki jej bluzki. Oboje byli już mocno podnieceni. Zauważył, że w kroczu Bożeny pojawiła się wilgotna plama, a jego kutasowi zrobiło się ciasno w spodniach.  
- Paweł, pomóż mi, bo podrę coś na tobie - poprosiła Bożena ochrypłym już z podniecenia głosem. Szybko więc pozbył się kolejnych części munduru wraz z koszulą i krawatem, zostając w samych slipach.
- Nie będziemy się tutaj poniewierać. Po to wymyślili łóżka, żeby się na nich kochać. Chodź kochany i przerżnij swoją przyszłą teściową, tak jak to już robiłeś - powiedziała i razem z Pawłem wylądowali w jej sypialni. Ściągnęła bluzkę i majtki, a Paweł slipy, potem razem z Pawłem zsunęli nakrycie z pościelą na bok pod ścianę i oboje położyli się na szerokim łóżku małżeńskim. Paweł widział jak bardzo Bożena jest napalona, ale jemu też niewiele brakowało, bo promieniowała takim erotyzmem, że sam zaczął nim nasiąkać. Leżąc wyglądała młodziej o dobrych kilkanaście lat. Nie miał wrażenia, że leży przy dużo starszej kobiecie. Miała jedwabiście gładkie ciało, a miękkie w dotyku piersi zachowały jędrność i sprężystość, które mogłyby być obiektem westchnień dużo od niej młodszych kobiet.
- Paweł, daj mi go, bo wybuchnę tam wewnątrz - usłyszał z jej ust i zobaczył jak wyciąga do niego ramiona, jak stęskniona jego pieszczot kochanka. Przesunął się na nią i wsparty na rękach, pochylił się nad jej piersiami liżąc je i zasysając jej sutki jak niemowlak. Niecierpliwymi ruchami pochwyciła jego kutasa i kilkakrotnie przesunęła po szczelinie, otwierając się dla niego. Wsunął się w nią, a właściwie wdarł, bo miała prawie złączone nogi. Chciała czuć, jak przedziera się przez jej, dość ciasną w takiej pozycji szparkę. Paweł też to czuł, bo za każdym pchnięciem, czuł ucisk i obmacywanie kutasa mięśniami pochwy. Zaczęła dyszeć, stękać i pojękiwać za każdym pchnięciem, bo kiedy tylko wszedł w nią, podniosła nogi i oparła pięty na jego pośladkach.  
- Paweł, rżnij to cipsko, niech iskry lecą. Ona pamięta jak ją zjechałeś poprzednio, bo od tej pory nikt w niej nie gościł i pewnie nie będzie. Ona będzie czekać tylko na ciebie, bo nikt jak dotąd jej nie dogodził tak, jak ten twój instrumencik - powiedziała i ujęła w dłonie jego twarz liżąc i całując jego usta.
- Paweł przyspiesz i pieprz mnie mocno, mocniej - słyszał pomiędzy stęknięciami, dopychany piętami z dużą siła. Pieprzył ją więc mocno i głęboko, jak tylko się dało. Pojękiwania przeszły w głośny skowyt, który zlał się w jeden odgłos z mlaskami ich ciał. Czuł ją przez cały czas, bo sama również pracowała intensywnie mięśniami pochwy i nogami. Kiedy doszła, dopchnęła go tak silnie, że pewnie by ją przebił, gdyby kutas i pochwa nie były elastyczne. Znieruchomiała na chwilę, a ponieważ w trakcie uruchomił mu się ten jego swoisty mechanizm, wstrzymujący parcie do wytrysku, osiągnął stan orgazmu na pół gwizdka. Czuł lekkie zaspokojenie, ale kutas nadal zachował gotowość do dalszych igraszek. Bożena też go poczuła.  
- Co? Mało mu było? - zapytała, kiedy emocje opadły.  
- Nie wiem! Widocznie dobrze mu tam i nie chce mu się wychodzić - roześmiał się, bo widząc jej zadowolenie, sam odczuł satysfakcję.
- To może zmienimy pozycję, bo szkoda by było zmarnować taką okazję - zaproponowała, całusami dziękując mu za doznania. Zsunął się z niej i położył na wznak ze sterczącym do góry kutasem. Nasunęła się na niego całym ciężarem ciała, rozpłaszczając piersi na jego torsie. Pocałowała i okraczyła jego ciało, uklękła, a potem uniosła tyłek i wprowadziła go ponownie w siebie. Leżąc na nim, powolnymi ruchami zaczęła kopulować, mocno dociskając się za każdym razem do jego ciała. Po chwili wsparła się na rękach i pochylając się nad nim, podała mu piersi do całowania i zabawy, a sama zaczęła kołyszącymi ruchami bioder i tyłka nabijać się na niego pod różnym kątem, uruchamiając od czasu do czasu mięśnie pochwy dla wzmocnienia doznań. Wykorzystywała przy tym całą długość jego kutasa, bo wysuwała się prawie całkowicie z niego, by zmieniając kąt dobijać do jego ud. W miarę jak robiło jej się coraz bardziej przyjemnie, zaczęła pojękiwać coraz głośniej, podczas gdy Paweł praktycznie utrzymywał się w stałym stanie podniecenia, pieszcząc i drażniąc z wyczuciem jej piersi. A Bożenie było po prostu dobrze, bo czując kutasa w cipce, wystarczało jej to przez jakiś czas, że może wykorzystywać go jak żywe dildo. Po jakimś czasie dotarło do niej, że w każdej chwili może wrócić Ania i ona pozostanie w stanie niezaspokojonym. Więc aby to zmienić, zsunęła się z Pawła i przyjęła pozycję na pieska.
- Paweł, dokończ to, co zacząłeś i przerżnij mnie jak sukę, abym miała co pamiętać - poprosiła. Zajął więc pozycję za nią i wjechał w nią, aż jęknęła. Zaczął ją rżnąć z siłą i w tempie, tak jak sobie zażyczyła. Zaczęła stękać i drzeć się, bo chyba było to silniejsze niż sobie życzyła, ale pochwyciła jego pośladki i sygnalizowała, żeby kontynuował. Kiedy zaczął miętosić jej piersi i drażnić sutki, jej doznania osiągnęły szczyt, ale uprzedził ją Paweł, bo nadane przez siebie tempo doprowadziło i jego na szczyt, więc kiedy doszedł i zaczął pompować w nią nasienie, doszła i Bożena, czując przepływ jego nasienia. Wrzasnęła więc i opadła na posłanie, o mało co nie wysuwając się z niego. Ale ponieważ wyczuł ją. opadł razem z nią. Kiedy oprzytomniała, kutasa Pawła już w niej nie było, powrócił bowiem do swojego stanu spoczynkowego. A Bożena rzeczywiście czuła się przerżnięta, bo tempo i siła kopulacji narzucona przez Pawła, byłaby pewnie do przyjęcia przez cipkę używaną regularnie, a nie sporadycznie, tak jak Bożeny.
- Faktycznie, przerżnąłeś mnie jak burą sukę, ale nie szkodzi, bo pewnie musi jej to wystarczyć na jakiś czas do następnej okazji - oświadczyła raczej zadowolona z ostrego seksu, jaki był jej udziałem.
- Chodź, opłuczemy się i ubierzemy, bo lada chwila może wrócić Ania - powiedziała i razem weszli do łazienki. Opłukali się pod prysznicem, trzymając na przemian słuchawkę prysznica. Bożena jeszcze raz soczystym buziakiem podziękowała Pawłowi, za zaserwowane jej przez niego doznania i wrócili do pokoju dziennego, gdzie Bożena ubrała odzienie, w którym była, a Paweł mundur.  
- Paweł to teraz powiedz szybko, jak potraktowali cię w jednostce, bo pewnie Ania o to spyta - powiedziała Bożena. Paweł opowiedział jej krótko, jak został przyjęty i przez kogo oraz jaki status mu przyznano, że będzie mógł mieszkać z Anią i dojeżdżać do jednostki, tak jak do pracy, a także czego od niego oczekują i jakie obowiązki mu powierzono. Tak więc z grubsza Bożena otrzymała od Pawła niezbędne informacje, o które niewątpliwie zapyta Ania. Siedzieli przy lampce wina, kiedy powróciła Ania.  
- I co? Mam nadzieję, że nagadaliście się ze sobą - powiedziała Ania, widząc, że mama jest całkowicie trzeźwa i chyba bardzo zadowolona z życia.
- Mamo, Paweł powiedział ci, że w jednostce nadali mu status podoficera zawodowego i może przebywać poza jednostką? - zapytała.
- Oczywiście i chyba oboje jesteście z tego zadowoleni. Bo ja bym była, a właściwie jestem i cieszę się razem z wami - odpowiedziała Bożena. I faktycznie była. Teraz należało tylko sfinalizować ich związek i sprawić, aby się pobrali. Ten młody chłopak zasługiwał na to, aby mu pomóc i jeżeli wejdzie do rodziny, stanie się to łatwiejsze.  
- Jeżeli sprawy przybrały taki obrót, to może wypadałoby abyście się jak najszybciej pobrali, nie sądzicie? - zapytała Bożena.
- Przecież nie ma takiego pośpiechu mamo. Paweł zaadaptuje się na nowym miejscu i wtedy oboje pomyślimy nad tym, kiedy i jak to zrobimy, prawda Pawle? - Ania przedstawiła swój punkt widzenia, co do ich planów czy zamiarów na najbliższe dni, chociaż propozycja mamy bardzo jej odpowiadała i była przecież zgodna z jej oczekiwaniami..  
- Aniu, nie bardzo rozumiem, dlaczego tak wzbraniasz się przed tym, co proponuję?- zapytała córkę.  
- Jesteś adwokatem i mieszkasz w kamienicy, gdzie mieszkają ludzie, którzy codziennie będą widzieć wojskowego, który wchodzi i wychodzi z twojego mieszkania. Ktoś w końcu w ten czy inny sposób dowie się, że jest to ktoś dla ciebie bliski, ale nie jest twoim mężem. Powstaną domysły i plotki, bierzesz to pod uwagę z racji twojego zawodu i różnicy wieku, jaka was dzieli? Czy jest to dla ciebie obojętne, jeżeli ktoś nazwie Pawła twoim kochankiem czy utrzymankiem? - wypaliła do Ani z grubej rury. Na słowa Bożeny Ania i Paweł wymienili spojrzenia. Był to faktycznie cios poniżej pasa, tyle tylko, że Bożena powiedziała to w dobrej wierze, a do tego miała dużo racji.  
- Mamo, wiesz, że bardzo cię kocham i nie przypuszczałam, że usłyszę od ciebie takie słowa, ale być może masz rację. Może więc posłuchajmy teraz, co o tym sądzi Paweł? - Anię zabolały trochę słowa wypowiedziane przez matkę, ale sama przyznała w duchu, że w tym co powiedziała, było też sporo racji, więc wywołała do tablicy Pawła.
- Aniu! Prawdę mówiąc, to przypuszczałem, że mój pobyt w twoim mieszkaniu może wywoływać takie czy inne skojarzenia czy domysły, dlatego zanim zadzwoniłem do ciebie, miałem pewne obiekcje, czy jest to dobry pomysł. Tęskniłem jednak tak bardzo i tak bardzo chciałem być z tobą Aniu, że odrzuciłem wszelkie skrupuły. Teraz twoja mama powiedziała wprost, to co mnie wtedy powstrzymywało, a do tego ja rozpatrywałem tylko to, że może to wpłynąć negatywnie na twoją reputację czy opinię jako o dziewczynie czy kobiecie. Teraz Bożenka uświadomiła mi, że może to wpłynąć negatywnie również na twoją zawodową opinię, jako prawnika i adwokata, czego pod uwagę nie brałem. Aniu, teraz nie tylko wydaje mi się, ale jestem prawie pewny, że niestety, ale twoja mama ma rację. Kiedy dzisiaj powiedziano mi, że będę mógł być z tobą, pomyślałem co prawda o tym, żeby ci się oświadczyć i jeżeli zechciałabyś mnie za męża, zaproponować szybki ślub. Problemem jednak jest to, nie mam w tej chwili za co kupić pierścionka, a żołd otrzymam dopiero za jakieś dwa tygodnie. Myślałem o rodzicach, ale jest czerwiec, najtrudniejszy miesiąc na wsi, więc nie śmiałbym nawet prosić ich o jakieś pieniądze, bo pewnie ich nie mają - zakończył swoją wypowiedź Paweł. Tak Ania jak i Bożena słuchały uważnie, co mówi Paweł i nie spuszczały go z oka. Kiedy zakończył, zobaczył, że oczy Ani zaszkliły się.
- Paweł, czy ja dobrze usłyszałam, że myślałeś o tym, aby mi się oświadczyć i tylko brak pierścionka cię przed tym powstrzymał? - zapytała z gulą w gardle.
- Aniu, co mam ci odpowiedzieć? Kocham cię tak, jak nikogo na tym świecie i nie wyobrażam sobie już bez ciebie życia, więc jeżeli nie przeszkadza ci to, że nie mam w tej chwili ani pierścionka, ani nawet marnego kwiatka, to pozwól, że zapytam w obecności twojej mamy; najdroższa, najmilsza i najukochańsza Aniu, zechcesz wyjść za mnie? - mówiąc to, rąbnął przed Anią na kolana i kiedy wstała, objął jej nogi powyżej kolan i podniósł głowę do góry, wpatrując się w jej załzawione oczy. Przyklękła i ona. Widząc, co się dzieje, Bożena poderwała się z krzesła.
- Poczekajcie chwilę! - krzyknęła do nich i podeszła do szafy. Otworzyła drzwi i sięgnęła po leżącą na półce szkatułkę. Podeszła z nią do klęczących przed sobą i obejmujących się Ani z Pawłem. Otworzyła szkatułkę wypełnioną różną biżuterią.
- Aniu, wybieraj pierścionek, jaki ci się podoba - zwróciła się do córki.
- Mamo, co ty robisz? - zapytała Ania, zaskoczona zachowaniem matki.
- To co powinnam! Jest tutaj chyba ze dwadzieścia różnych pierścionków, bo twój tata na każdą rocznicę ślubu kupował mi jakiś pierścionek, więc wybieraj i nie marudź, a ty Paweł też nie myśl, tylko pomóż jej wybrać - oświadczyła obojgu.  
- Jak oświadczyny, to niech odbędą się zgodnie z tradycją - dodała i sama zaczęła też przerzucać poszczególne precjoza. W końcu każde z nich trzymało w ręku wybrany przez siebie pierścionek.
- To teraz który z nich najbardziej ci się podoba? - zapytała. Ania widząc, że mama nie żartuje i autentycznie chce jej sprezentować jeden z pierścionków, zaczęła przyglądać się każdemu, z trzymanych przez nich w ręku pierścionków. Najbardziej okazały, z białego złota, misternie wykonany i zdobiony, z szafirowym oczkiem okolonym siedmioma brylancikami wybrał Paweł. Tak Bożena jak i Ania wybrały równie piękne pierścionki, ale po dłuższych dywagacjach i oględzinach, obie stwierdziły, że wybór Pawła był najbardziej trafny, co ciekawe, również najlepiej pasował na palec Ani.  
- Paweł, masz gust! Za to cię lubię - stwierdziła Bożena, przejmując pierścionek z jego ręki.
- Proszę, teraz jest twój! Jesteś mi krewny 10 złotych, po najbliższym żołdzie - powiedziała ze śmiechem, przekazując mu ponownie pierścionek. Zaskoczyła Pawła całkowicie. Jego skonsternowana mina, wywołała kolejny uśmiech Bożeny.  
- A teraz chciałabym usłyszeć jeszcze raz to, co powiedziałeś przed chwilą i myślę, że Ania teraz ci odpowie, bo poprzednio nie słyszałam jej odpowiedzi - powiedziała poważnym tonem.
- A ty nie maż mi się jak nastolatka, tylko wysłuchaj i odpowiedz Pawłowi - dodała, widząc, że Ania naprawdę gotowa jest rozbeczeć się. Na jej słowa przetarła łzy ręką i czekała na słowa oświadczyn Pawła. Paweł klęcząc nadal, powtórzył jota w jotę wypowiedziane poprzednio słowa, patrząc, na klęczącą przed nim Anię, rozkochanym i mówiącym wiele spojrzeniem.
- Tak kochany! Z wielką radością ja i ta istotka, która we mnie rośnie, wyjdziemy za ciebie, biorąc cię za męża i tatusia - oświadczyła Ania, rozcierając po buzi, pojawiające się łzy. Objęła go i trwając w objęciu, przyjmowała i oddawała pocałunki, jakimi się oboje darzyli. Kiedy oboje ochłonęli trochę, Ania wyciągnęła prawą rękę, którą Paweł ucałował i nałożył pierścionek na serdeczny palec. Ponieważ działo się to w obecności mamy Ani, wszyscy troje przyjęli, że wydarzenie to można od biedy uznać za oświadczyny, połączone z zaręczynami. Ponieważ w tej małej uroczystości nie uczestniczył nikt z rodziny Pawła, wiec umówili się, że w najbliższą sobotę wybiorą się w trójkę bądź w czwórkę, jeżeli Zuza zechce im towarzyszyć, do rodziny Pawła, aby Bożena poznała rodzinę przyszłego zięcia, a oni przyszłą teściową Pawła.  
- W ten sposób tradycji stało się zadość! Witaj w naszej rodzinie Pawle! A teraz Aniu, moja i twoja głowa w tym, abyście jak najwcześniej złożyli sobie ślubowanie, o ile rodzice Pawła nie będą mieli zastrzeżeń i znajdą czas na uczestniczenie w ceremonii zaślubin - powiedziała Bożena, dołączając do nich, całując i ściskając się z oficjalnymi już narzeczonymi. Ponieważ zrobiło się już dość późno, przypieczętowali całe wydarzenie lampką wina, uściskali i wycałowali Bożenę w podziękowaniu za racjonalną i mobilizującą reprymendę oraz nie udawany, szczery gest z podarowaniem pierścionka, następnie serdecznie pożegnali się z nią i wrócili do mieszkania Ani. Ania podczas powrotnej drogi, kiedy tylko mogła, odwracała głowę w jego kierunku, jakby nie wierzyła w to, że obok niej siedzi już oficjalny narzeczony i przyszły mąż, nie mówiąc o tym, że zerkała też nieustannie na pierścionek, będący świadectwem, że to wszystko nie sen, a realne wydarzenie. To czego pragnęła i życzyła sobie, stało się faktem. Ten młody chłopiec, którego pokochała całym sercem, wkrótce będzie jej mężem, a dzisiaj być może najmilszym i najbardziej czułym kochankiem. Paweł myślał to samo; ta piękna, najdroższa już dla niego dziewczyna, wkrótce stanie się jego ukochaną żoną, czego nawet w marzeniach nie zakładał. Po powrocie rozebrali się do bielizny i nałożyli szlafroki.  
- Paweł, idziemy do kuchni, zjemy coś lekkiego na kolacje, potem robimy toaletę i do łóżka, bo muszę rozładować to wszystko, co nagromadziło się we mnie. Mam przy tym taką ochotę na ciebie, mój przyszły mężu, że boję się, czy będziesz w stanie dzisiaj mnie zaspokoić. Poza tym, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaka radość mnie rozpiera na myśl, że cię mam i że niedługo zostaniesz moim mężem - oznajmiła mu wprost, że będzie brany pod uwagę. Poszli razem do kuchni i Ania zajęła się przygotowaniem lekkostrawnego posiłku, a Paweł napojami. Po kolacji i uporządkowaniu kuchni, również razem weszli do łazienki. Zrobili wieczorową toaletę i oboje nadzy wylądowali w łóżku. Paweł już w łazience był nabuzowany, kiedy widział jak Ania sika, a potem podmywa krocze, ale nie prowokował sytuacji, bo chciał kochać się z Anią, tak jak ona lubiła. Ania widząc sterczącego kutasa Pawła, też zastanawiała się, czy nie zaprosić go w łazience do ostrej zabawy, ale doszła do wniosku, że będzie znacznie przyjemniej baraszkować w łóżku niż w łazience. Kiedy znaleźli się w sypialni, Ania poprosiła Pawła aby położył się na lewym boku i kiedy to zrobił, położyła się przed nim, dała mu soczystego buziaka i odwróciła się tyłem, przysuwając się ciasno do niego 'na łyżeczkę'. Sięgnęła po jego prawą rękę, wiedząc, że ma w niej dużo większe wyczucie czy możliwości manualne i położyła na swoich piersiach. Pokazała mu jak ma ją pieścić; kolistymi ruchami palców zataczając i kreśląc kółeczka wokół naprężonych brodawek, lekko je muskając i lekkimi ruchami pocierając w palcach twarde kamyczki sutków. Potem powolnym ruchem przesunęła jego rękę w stronę wzgórka i delikatnymi muśnięciami jego palców zaczęła pocierać i suwać po nabrzmiałej i powiększonej łechtaczce. Czując jak jego sztywny kutas bodzie ją po pośladkach, sięgnęła ręką za siebie i ujęła go w dłoń. Delikatnymi ruchami przesunęła nim kilkakrotnie po wilgotnej od jej soków szczelinie sromu, a potem czułymi ruchami odsłoniła szparkę i wsunęła go w siebie. Uniosła prawą nogę i umożliwiła Pawłowi wsunięcie się w nią bardzo głęboko, dodatkowo jeszcze dopchnęła się do niego.  
- Paweł, czuję cię w sobie i jest mi bardzo dobrze, więc nie spiesz się. Kochaj mnie powoli i z wyczuciem - poprosiła i założyła swoją nogę na jego, otwierając się jeszcze bardziej. Paweł czując to, docisnął się jeszcze mocniej i głębiej. Wolnymi ruchami zaczął wchodzić i wychodzić z niej, a Ania współpracowała z nim każdym ruchem i posunięciem, cofając się, kiedy wychodził z niej i wypinając się bardziej, kiedy w nią wchodził, zmieniając przy tym lekko swoje położenie. W ten sposób umożliwiała mu stymulowanie swoich erogennych punktów. W chwilach kiedy kutas Pawła natrafiał na jej szczególnie czuły punkt, ręką, która spoczywała na jego pośladku, sygnalizowała mu, że trafił w miejsce, gdzie odczuwa największą przyjemność, a jej pojękiwania przechodziły w pomruki, świadczące o tym, że jest jej szczególnie dobrze. To powodowało, że wolno, ale w sposób ciągły narastało ich podniecenie i zadowolenie ze zbliżenia, bez fajerwerków co prawda, ale w sposób świadczący o uczuciu, które ich połączyło. Paweł natomiast mając pod ręką całe jej ciało, nieustannie pieścił tak, jak prosiła jej ciało, od piersi poczynając, poprzez brzuch, okolice pępka, wzgórek, łechtaczkę, na szparce i jej okolicach kończąc. Po kilkunastu minutach pojękiwań, pomruków i stękań, kiedy Paweł przyspieszył i wzmocnił penetrację, Ania dopchnęła się do jego ciała, zamilkła na chwilę i znieruchomiała, poddając się wszechwładnemu orgazmowi, który owładnął jej ciało. Paweł poczuł fizyczne 'obmacywanie' jego opatulonego ciasno kutasa i znajome pulsowanie, a potem orgazm i ciepło od przepływającego przez kutasa nasienia. Westchnął głęboko i przytulił się do pleców Ani. Oprzytomniała i kiedy on gładził delikatnie jej brzuch, wzgórek i piersi, ona gładziła jego pośladek, a kiedy kutas skurczył się i wyślizgnął z niej, odwróciła się i pocałowała go w podzięce za doznania.
- Będziesz musiał przynieść ręcznik, bo zamoczę pościel tym, co we mnie wlałeś - powiedziała radosnym głosem, szczęśliwa i spełniona. Poszedł do łazienki i przyniósł, ręcznik, tak jak prosiła. Zaczął delikatnie, z uczuciem, wycierać i całować jej szpareczkę, zadowolony i szczęśliwy, podobnie jak Ania.  
- Paweł, przestań okazywać jej tyle uczucia, bo będziesz musiał od nowa ją zaspokajać - powiedziała, czując, jak pod jego dotykiem wzbiera jej podniecenie. Ale on też poczuł, że jego wymordowany nieco kutas też zaczyna podnosić łeb, jakby wyczuł, że cipka Ani zaczęła od nowa produkować swoje soki. Powodowana impulsem dotknęła jego kutasa i poczuła, że sztywnieje od nowa.
- Dobrzy jesteście obydwaj, ty wąchasz i całujesz moją cipkę, a on jak na zawołanie ci staje. Połóż się na mnie i włóż go do niej, niech się nacieszą oboje - powiedziała, jakby mówiła o żywych istotach, a nie o cipce i kutasie. Wsparł się na rękach i pochylił do jej ust, przesuwając się jednocześnie nad jej ciało. Uniósł się lekko, a Ania ujęła jego kutasa i wprowadziła w siebie, podnosząc nogi do góry i opasując jego uda, oparła pięty na jego pośladkach. Opuścił wolno ciało, wchodząc w nią bardzo głęboko, co widocznie jej nie wystarczało, bo dodatkowo dopchnęła go piętami do siebie.
- Och.. jak dobrze! - westchnęła i pociągnęła go na siebie, wpijając się w jego usta i zasysając jego język. Puściła dopiero wtedy, kiedy zaczęło im brakować oddechu. Dała mu sygnał piętami, że ma się ruszać w niej i zaczęła kontrolować tempo oraz siłę jego pchnięć. To miało być coś ostrzejszego, od poprzedniego stosunku, bo od samego początku uruchomiła mięśnie pochwy, chcąc czuć mocniej jego ruchy. Była nieźle nabuzowana, bo wydawane przez nią jęki i stękania były też dużo głośniejsze niż poprzednio, a siła z jaką dopychała go do siebie sygnalizowały mu, że ma ją rżnąć i nie oszczędzać. Dostosował się więc do jej życzeń i przyspieszył. Gdyby nie wydzielane przez nią 'soki', to przy takim tempie i sile wzajemnego tarcia kutasa i pochwy sypałyby się iskry. To spowodowało, że w niedługim czasie jej jęki i mlaski ich ciał zlały się w jeden łoskot, a orgazm jaki ją ogarnął, wywarł dużo większy wpływ niż poprzednio. Paweł mając opróżnione poprzednio zbiorniki, powstrzymał się od wytrysku i kiedy znieruchomiała, obcałował jej piersi i buzię. Otworzyła oczy i poczuła w sobie jego kutasa.
- A ty jak zwykle! Możesz jechać dalej! - powiedziała ze śmiechem, zadowolona i wyluzowana.
- Szkoda, że nie ma Zuzy, byłaby szczęśliwa, gdybyś ją przeleciał, nie sądzisz? - dodała.
- Oboje bylibyście szczęśliwi, bo nieraz mnie samej robiło się przyjemnie, gdy widziałam, jak cieszycie się oboje po wspólnym seksie - oznajmiła, śmiejąc się do niego.
- Skąd ci nagle przyszła do głowy Zuza? - zapytał, sam zaciekawiony, co dzieje się z siostrą Ani.  
- A bo znowu coś tam słyszałam chyba od mamy, kilka dni przed twoim przyjazdem, że nie wyszło jej z kolejnym chłopakiem i teraz czując w sobie twojego 'sztywniaka', przyszła mi na myśl Zuza, która nieraz przejmowała ode mnie twoją 'pałeczkę', ku waszemu obopólnemu zadowoleniu - poinformowała Pawła Ania.  
- Aniu, to już jest nie aktualne. Teraz mam ciebie i tylko ciebie, więc żadna inna się nie liczy, tym bardziej, że wkrótce zostaniesz moją żoną - Paweł wyraźnie chciał uświadomić Ani, że w obecnej sytuacji nie wchodzi w grę żaden kontakt z inną kobietą poza nią.  
- Paweł nie zarzekaj się i nie składaj żadnych deklaracji. Wiesz dobrze, że nie byłam zazdrosna ani o Zuzę, a ostatnio też o Marysię. A mamę jak pamiętasz sama wepchnęłam w twoje objęcia, czy odwrotnie, ale nie to jest ważne. Znając moją mamę i znając Zuzę, wiem, że ich cipki dobrze zapamiętały twojego 'wojownika' czy 'zbója' czy też po prostu kutasa. I jeżeli tylko nadarzy się okazja, żadna z nich ci nie popuści i ja nie mam zamiaru kłócić się o to ani z nimi ani z tobą. Wiem jedno, żadna z nich mi ciebie nie odbierze, a że przy okazji będziecie mieli trochę radości czy przyjemności dla siebie, to i mnie będzie miło. Z tego co wiem, mama, mimo, że ją 'obudziłeś' seksualnie, nie pali się do kontaktów z innymi mężczyznami, bo tak jak mi powiedziała, żaden z nich do pięt nie dorasta twojemu Pawłowi.
Czyli jak zrozumiałam, zarezerwowała swoją cipkę dla ciebie i dopóki jej jednoznacznie nie powiesz, że cię nie interesuje jako kobieta, dotąd będzie miała nadzieje, że Paweł, narzeczony jej córki, a w przyszłości jej zięć od czasu do czasu zabawi się z nią i jej cipką, a ja nie mam zamiaru być o to zazdrosna. To samo dotyczy mojej siostry, dopóki nie będzie chciała mi cię zabrać, nie będę mieć do ciebie ani do niej pretensji, jeżeli ją tam gdzieś na boku bzykniesz. Ale niech nie próbuje odebrać mi ciebie, bo wtedy pewnie zostałaby bez oczu. Wierzę jednak, że jesteś mężczyzną z zasadami i twoje serce niepodzielnie należy do mnie. I jak ty to mówisz, to tyle, co mam do powiedzenia w tym temacie - Ania wyłuszczyła Pawłowi swój punkt widzenia na seks z jego udziałem w odniesieniu do mamy czy do siostry.  
- A teraz mój przyszły mężu radzę ci przespać się trochę, bo jutro też jest dzień i tak jak dzisiaj, będę z utęsknieniem czekać, aż mój kochany wojak powróci do domu - powiedziała, wycisnęła na dobranoc mocnego całusa i przytuliła się do niego, obejmując go ramieniem.
Niedługo potem zasnęli. Promienie porannego, czerwcowego słońca obudziły Pawła. Spojrzał na zegarek, dochodziła szósta, mógł pospać dłużej, ale że sam był rannym ptaszkiem, więc popatrzył na śpiącą obok niego dziewczynę. Naga, podobnie jak on nie ubierała nic na siebie, wyglądała przepięknie. Na widok nagiego, pięknego ciała Ani dostał silnej erekcji. A obiekt adoracji wyczuł chyba, że jest obiektem podglą...oglądania, więc otworzyła oczy i na widok Pawła jej uroczą buzię opromienił uśmiech, mogący konkurować z promieniami słonecznymi, wdzierającymi się do wnętrza pokoju. Spojrzała na zegar stojący na komodzie.
- Coś cię obudziło? Przecież jest wcześnie - spytała, widząc jak odwraca się, starając ukryć stojącego kutasa.  
- Wiesz, że lubię wstawać wcześniej, więc i dzisiaj słoneczko nie dało mi pospać - odpowiedział, lekko zmieszany, widząc, że Ania zauważyła erekcję.
- Wyglądałaś we śnie przecudnie, nie mogłem wprost oderwać oczu - powiedział, rumieniąc się jak panienka, przyłapana na czymś niestosownym.
- A na co głównie patrzyłeś? - zapytała śmiejąc się i pocierając nogę o nogę. Paweł zarumienił się, bo faktycznie jego uwagę przyciągnęły głównie dolne partie jej nagiego ciała, chociaż buzia była obiektem numer jeden. Nie kryła zadowolenia, że jej ciało budzi takie duże zainteresowanie jej przyszłego męża, pomimo, że już od dłuższego czasu nie ukrywała przed nim niczego ze swoich powabów i atrybutów kobiecości. To naprawdę młody, nie wyżyty chłopiec - pomyślała, do tego nie myśli o niej w kategorii nastolatków, dla których taka jak ona dziewczyna, zbliżająca się do trzydziestki to 'mamuśka'. On ją naprawdę pokochał i jest zafascynowany jej ciałem, a do tego jest naprawdę sprawnym i bystrym kochankiem, w lot wyczuwającym pragnienia i spełniającym oczekiwania kochanki. Tak jak mama powiedziała, jest dobrym materiałem na męża - pomyślała.  
- Oj Paweł, Paweł! Przecież nie robisz nic złego, więc dlaczego wstydzisz się mnie i krępujesz, że na widok mojej cipki stanął ci kutas - powiedziała łagodnym, pogodnym tonem.
- Wiesz jak jest mi miło, że podniecam cię i jestem twoim obiektem pożądania? Wiele kobiet z chęcią zamieniłoby się ze mną rolami, żeby po obudzeniu widzieć obok siebie mężczyznę, któremu na widok ich ciała staje kutas - powiedziała ze słodkim uśmiechem.
- Chodź, dotknij mojej cipki! Mnie też na widok tego twojego 'wojownika' zrobiło się mokro, więc nie pozostaje nic innego, jak wykorzystać okazję. Podobno seks na 'dzień dobry' jest równie dobry jak 'na dobry sen' - powiedziała.
- Odwróć się więc na wznak i nic nie rób. Twoja Ania zajmie się tobą - to mówiąc okraczyła go i uklękła, a potem uniosła tyłek i nakierowała kutasa na szparkę. Była mocno wilgotna, więc pomiziała kutasem po szczelinie, nasmarowała własnymi sokami i wprowadziła w siebie. Przysiadając powolnymi ruchami wchłonęła go dość głęboko. Paweł rozsunął nogi umożliwiając Ani maksymalną penetrację cipki. Pochyliła się nisko i przylgnęła wargami do jego ust, a kiedy je rozchylił, wsunęła głęboko język. Zaczęła kolistymi ruchami omiatać jego język i całe wnętrze ust, mieszając swoją i jego ślinę. Równocześnie kołyszącymi ruchami bioder stymulowała siebie i jego. Po nasyceniu się penetracją jego ust, wsparła się rękami o jego tors i podała mu piersi do zabawy. Jedną ręką zaczął gładzić to jedną, to drugą pierś, a drugą rękę przesunął na jej pośladek. Popieścił, poszczypał palcami i pougniatał jej jędrną, cudownie zaokrągloną półkulę, a następnie przesunął rękę na jej krocze, gdzie krótkimi, zmysłowymi ruchami pogładził kilkakrotnie jej wzgórek, a następnie zaczął pieścić palcami jej łechtaczkę. Ania tymczasem w pełni wykorzystywała swoją górną pozycję, zmieniając kąty i ułożenie bioder oraz możliwość suwania się po jego kroczu od góry do dołu, przez co regulowała głębokość penetracji i dotykania się kutasem w najbardziej erogenne punkty w pochwie. Uważała przy tym, aby swoimi ewolucjami nie zaszkodzić Pawłowi, bo słyszała, że w tej pozycji w chwili zapomnienia i zatracenia się w poszukiwaniu czy dążeniu do orgazmu, może dojść do 'złamania' penisa partnera, czyli przerwania elastycznej błony osłaniającej ciało jamiste i utrzymującej wzwód kutasa. Intensywne pieszczoty i drażnienie stref erogennych rękami Pawła oraz własne ewolucje tyłkiem i biodrami doprowadziły Anię do mocnego orgazmu na co i Paweł nie pozostał obojętny, bo czując, że Ania 'doszła' pozwolił i sobie na 'luz'. Wykonał kilka mocniejszych ruchów biodrami i poczuł, że kutas zaczął pulsować i pompować w Anię nasienie, wzmagając i jej doznania. Kiedy ucichły emocje, a kutas cały i w jednym kawałku wycofał się z jej wnętrza, oboje byli zadowoleni i spełnieni. Mogli z nową energią rozpoczynać nowy dzień, szczęśliwi, że są razem. Kiedy Ania zsunęła się z niego, Paweł szybko sięgnął po ręcznik i tak jak wieczorem zaczął z wielkim uczuciem wycierać jej cipkę. Nie wytrzymała, wzięła ręcznik z jego ręki wytarła siebie i jego, a potem zsunęła się z posłania i wstała.
- Musiałam to zrobić, bo widzę, że ty najchętniej zabrałbyś moją cipkę do jednostki - roześmiała się, widząc jego minę, jakby zabrała mu ulubioną zabawkę. Razem udali się do łazienki. Ania usiadła na sedesie, a Paweł wszedł do wanny i wziął szybki prysznic. Widząc sikającą Anię, zareagował jak każdy młody mężczyzna, ale zachowywał się tak, jakby nie zwracał uwagi na to, że jego 'koleś' stoi i znowu rozgląda się za cipką Ani, natomiast Ania prawie roześmiała się, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że Paweł tak zareaguje, jeżeli razem pójdą do łazienki. Sama zdziwiła się, że zaczęło się jej to nawet podobać, nie mówiąc o podnieceniu. Będzie miała o czym myśleć przez dzień. A póki co, to trzeba pomyśleć o śniadaniu, bo miłość miłością a jeść jednak trzeba. Dokończyła toalety, dała buziaka Pawłowi, myjącemu akurat zęby i wyszła z łazienki. Ubrała się i przeszła do kuchni, przygotować śniadanie dla obojga. Po chwili dołączył do niej Paweł i zajął się napojami. Zjedli śniadanie i mając jeszcze sporo czasu, ucięli sobie pogawędkę na tematy ogólne, a później bardziej szczegółowe o sprawach i aktualnych obowiązkach czekających na nich w tym dniu. Kiedy nadeszła pora, Paweł buziakiem pożegnał Anię i udał się na miejsce obok Poczty Głównej, z którego miał być zabrany przez autobus. Autobus pojawił się tak jak było ustalone. Otworzył drzwi. - Plutonowy Paweł L.? - zapytał kierowca w stopniu sierżanta, inny niż w dniu poprzednim. - Tak jest! - odpowiedział energicznie, salutując. - Wsiadajcie plutonowy i zajmijcie swoje miejsce - powiedział kierowca i po zamknięciu drzwi przez Pawła ruszył. Paweł przeszedł w tył i zasalutował ogólnie wszystkim, a potem zajął swoje miejsce. Autobus jadąc w kierunku Balic zatrzymywał się w ustalonych miejscach, zabierając kolejnych pasażerów. Na Salwatorze wsiadł wspomniany już oficer, który przywitał się z Pawłem jak ze starym znajomym. Po dojechaniu do jednostki Paweł poszedł na swoją kwaterę, przebrał się w polowy mundur i z wyposażeniem zameldował się u kierownika warsztatu, a następnie przeszedł na swoje stanowisko, sąsiadujące ze stanowiskiem p/o dowódcy plutonu, któremu również zameldował swoje przyjście. Sierżant przywitał się z nim i zapoznał z zadaniami do wykonania w bieżącym dniu. Obaj uznali, że trzeba te zadania odpowiednio zhierarchizować i uporządkować, aby osiągnąć określony, pozytywny efekt. Podchodzili obaj do poszczególnych stanowisk naprawczych i sierżant pytał co dany serwisant bada, diagnozuje czy naprawia, a następnie czy jest coś czego nie ogarnia w konkretnym przypadku. W takim przypadku włączał się w sprawę Paweł i biorąc schemat elektryczny danego elementu, modułu czy urządzenia wspólnie z serwisantem zaczynali analizować przyczynę usterki czy nieprawidłowej pracy. Zaczynali od napięć i wartości przepływających prądów w danym punkcie kontrolnym urządzenia, zaczynając pomiary od układów zasilająco-stabilizacyjnych. Kiedy wartości prądów w danym punkcie pomiarowym mieściły się w granicach tolerancji, a urządzenie dalej działało nieprawidłowo, przechodzili do kolejnych punktów. Analizując na schemacie wpływ i oddziaływanie poszczególnych układów na pracę układów sąsiednich, typowali, który element w danym układzie może być wadliwy czy uszkodzony, zniekształcając wartość napięć czy przepływających prądów. Wytypowany element był poddawany szczegółowym oględzinom i pomiarom. Jeżeli był wadliwy, podlegał wymianie na sprawny. W krótkim czasie udało się Pawłowi naprowadzić danego serwisanta na trop, co może wywoływać takie a nie inne przyczyny wadliwego działania układu, modułu czy urządzenia. Wraz z dowódcą przechodzili od stanowiska do stanowiska, gdzie Paweł najpierw obserwował jakie czynności wykonuję serwisant, a potem z intuicją starego praktyka podpowiadał starszym i bardziej doświadczonym kolegom, od czego należy zaczynać poszukiwania przyczyn wadliwej pracy danego elementu czy układu, w jaki sposób należy interpretować odchylenia w zakresie wysokości i kształtu napięć czy wartości prądów w poszczególnych punktach pomiarowych danego urządzenia. W niektórych przypadkach wykrywał wadliwy element tylko na podstawie wyglądu czy temperatury, zbyt niskiej lub zbyt wysokiej a nawet dźwięków wydawanych przez cewki w danym elemencie czy układzie. Wszyscy znali zasady działania wzmacniaczy czy generatorów, ale większość serwisantów miało problem z właściwą interpretacją mierzonych wielkości napięć czy prądów oraz ich kształtów na oscylografach z powodu nie do końca opanowanej znajomości schematów elektrycznych urządzeń i wzajemnego oddziaływania na siebie poszczególnych układów. Wszyscy wiedzieli do czego służą oporniki, kondensatory czy cewki, ale mieli problemy z wyjaśnieniem ich zastosowania w układach szeregowych czy równoległych i jak w takich układach zmieniają się prądy czy napięcia. Naprowadzeni przez Pawła szybko lokalizowali daną usterkę czy wykrywali przyczynę wadliwości pracy. Ponieważ robił to w sposób, że nieraz wystarczyło jedno słowo, czy zdanie, aby zrozumieli na czym polega problem, bez akcentowania czy eksponowania swojej wiedzy, znajomości tematu czy buńczuczności, odbierali to w dość sympatyczny sposób. Zmieniali przy tym swoje zdanie o tym młodym chłopcu, który był niewątpliwie lepszy od nich w tym co robił, ale przekazywał im swoją wiedzę w sposób czytelny i zrozumiały, bez ukrywania czegokolwiek, wydobywając równocześnie z nich wszystko to, co znali i umieli, tylko z takich czy innych względów 'zakopali' to w sobie dość głęboko, a Paweł im to przypomniał i wydobył. Już po jednym dniu okazało się, że 'wydajność' warsztatu w zakresie diagnostyki i napraw wzrosła prawie dwukrotnie. Magazynier zwijał się jak nigdy, wydając wadliwe czy uszkodzone urządzenia i odbierając naprawione, po pełnej diagnostyce na stanowisku symulacyjnym w zakresie sprawności i przydatności. P/o dowódcy plutonu z coraz większym podziwem spoglądał na Pawła, który tak szybko zaskarbił sobie uznanie i sympatię u swoich starszych kolegów. Dotarło to chyba i do dowódcy kompanii, bo pod koniec dnia pojawił się niezapowiedziany w hali napraw. Towarzyszył mu kierownik warsztatu. Widząc, że nadchodzą, dowódca plutonu postawił swoich żołnierzy na baczność i zameldował dowódcy kompanii pluton w trakcie wykonywania napraw radiowego sprzętu pokładowego. Kapitan dał 'spocznij' i zwrócił się do p/o dowódcy plutonu, o przedstawienie krótkiego raportu na temat stanu napraw w bieżącym dniu. Sierżant zadowolonym tonem zameldował kapitanowi, że nastąpiła wyraźna poprawa jakościowa i ilościowa w zakresie napraw wszystkich urządzeń. Na pytanie czy poprawa ma charakter sporadyczny czy też trwały, sierżant odparł, że to okaże się pod koniec tygodnia. Kapitan wyraźnie zadowolony z takiego stanu rzeczy, nie chciał drążyć tematu dalej. Po komendzie 'baczność' podanej przez dowódcę plutonu, w krótkich, żołnierskich słowach podziękował plutonowi za starania i osiągnięte wyniki, dał komendę 'spocznij' i uściskiem dłoni pożegnał się z p/o dowódcy i jego zastępcą Pawłem, a potem razem z kierownikiem warsztatu opuścili halę napraw. Niedługo potem krótki sygnał dzwonka zakończył dzień pracy. Paweł pożegnał się z dowódcą, zasalutował serwisantom i opuścił halę napraw. Jak poprzednio udał się na kwaterę, przebrał mundur i kilkanaście minut po szesnastej pojawił się przy autobusie. Po kilkudziesięciu minutach zadzwonił do drzwi mieszkania Ani....cdn...  

PS. Ponieważ wyjeżdżam do Francji, do poważnie chorej siostry, chciałbym uprzedzić i przeprosić wszystkie Czytelniczki i Czytelników, że w publikacji obu opowiadań nastąpi przerwa, trwająca być może nawet do miesiąca. Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie posty -franek42

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 9190 słów i 50110 znaków, zaktualizował 2 lis 2017. Tagi: #Ania #erotyka #służba

7 komentarzy

 
  • Robert72

    Bedziemy czekać, dużo zdrowia dla ciebie isostry.

    8 paź 2017

  • franek42

    @Robert72 Witam po przerwie i dziękuję za wsparcie. Pozdrawiam

    2 lis 2017

  • POKUSER

    Będziemy czekać. Dużo zdrowia dla siostry :)

    8 paź 2017

  • franek42

    @POKUSER Witam po przerwie i dziękuję za wsparcie. Pozdrawiam

    2 lis 2017

  • Funkykoval197

    Pozdrowienia dla siostry.

    7 paź 2017

  • franek42

    @Funkykoval197 Witam i dziękuję za pozdrowienia. Pozdrawiam

    2 lis 2017

  • baba

    Piknie, no piknie! A teraz- kto to jest Magda, gdzie się podziala Zuza? Czy moze Magda i Zuza = sie siostra Ani? Pozdrawiam

    7 paź 2017

  • Bogu

    @baba Magda to (jeśli o nią chodzi) kuzynka Pawła z Trójmiasta. Poprztykał się z nią z 5-6 części temu

    9 paź 2017

  • baba

    @Bogu nie, Autor pomylil imiona- Andzia nic nie wie o Gdyni, poza tym przeczytaj te dywagacje o nie wyszlo z nowym chlopakiem .......

    10 paź 2017

  • franek42

    @baba Witam i przepraszam za błędy. Pozdrawiam

    2 lis 2017

  • Stszk.

    Spokojnie, poczekamy. Co prawda trochę będzie się dłużyć, ale tym bardziej będą ,,smakować" po przerwie. Przekaż Siostrze życzenia szybkiego powrotu do zdrowia i dużo na przyszłość.   :)

    7 paź 2017

  • franek42

    @Stszk. Witam po przerwie i dziękuję za miłe słowa i życzenia dla 'chorej'. Poskutkowały. Pozdrawiam

    2 lis 2017

  • Lordvader

    Będę czekał z niecierpliwością na Twój powrót. Dużo zdrowia i pomyślności dla Ciebie i rodziny.

    7 paź 2017

  • franek42

    @Lordvader Witam i dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam

    2 lis 2017

  • Marcin386

    Szybkiego powrotu do zdrowia dla siostry, a Ty wracaj szybko  ;)

    7 paź 2017

  • franek42

    @Marcin386 Witam po przerwie i dziękuję za życzenia dla 'chorej'. Pozdrawiam

    2 lis 2017