Mogło być i tak - Prolog

Mogło być i tak - Prolog

        To działo się w trochę już odległych latach ubiegłego wieku. Paweł po ukończeniu szkoły podoficerskiej, otrzymał przydział i rozkaz wyjazdu do jednostki na Wybrzeżu. Wcześniej uczestniczył w podniosłej szkolnej uroczystości, związanej z zakończeniem kolejnego turnusu szkoleniowego, gdzie otrzymał wyróżnienie i awans do stopnia kaprala. Z kilkuset adeptów szkoły tylko dwóch elewów otrzymało stopień podoficerski i jednym z nich był właśnie Paweł. Większość kursantów awansowano do stopnia starszego szeregowego, a wybitnie odporni na wiedzę i niezbyt karni, zachowali stopień szeregowego. Dodatkowo Paweł za wzorową służbę i wybitne wyniki w szkoleniu otrzymał w nagrodę tydzień urlopu, bez wliczania w to czasu przejazdu do domu rodzinnego i dojazdu do jednostki w Gdyni. W długoletniej historii szkoły nieczęsto zdarzały się przypadki, że stopień podoficerski otrzymał elew, mający mniej niż dwadzieścia lat. Tu wypada wspomnieć, że Paweł zgłosił się do wojska ochotniczo, po ukończeniu osiemnastu lat. Po odebraniu dokumentów i pożegnaniu się z kolegami z plutonu, zebrał swoje rzeczy i udał się na przystanek autobusowy, aby dojechać do dworca, skąd odjeżdżał pospieszny autobus w kierunku Krakowa. Nie czekał długo na podmiejski autobus i po chwili jechał już w kierunku dworca. Na dworcu odszukał stanowisko, z którego odjeżdżał jego autobus. Akurat podjechał, więc po chwili zajmował miejsce, które zarezerwował w poprzednim dniu. Ulokował swój bagaż w bagażniku nad głową, zdjął kurtkę i czapkę, wieszając je na wieszaku i usiadł przy oknie. Pasażerów przybywało i w pewnej chwili usłyszał;
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? – Odwrócił się i zobaczył stojącą obok młodą, ładną kobietę w wieku ok. 27-30 lat patrzącą na niego z zaciekawieniem i zainteresowaniem.
- Tak, proszę! – odpowiedział i poderwał się, aby zająć się jej bagażem. Obdarowała go miłym uśmiechem;
- Niestety, ta torba jest za duża, aby ją lokować na górze, wsunę ją koło siebie. Dziękuję jednak za dobre chęci – powiedziała miłym dla ucha, dźwięcznym głosem. Zdjęła płaszcz i poprosiła o powieszenie. Wziął jej płaszcz i powiesił na wieszaku obok swojej wojskowej kurtki. Usiadła obok niego i wciągnęła torbę pod siedzenie, przysuwając się nogami do jego nóg.
- Przepraszam, że będzie nam trochę ciasno, ale kierowca wiezie w bagażniku jakieś przesyłki i prosił, żeby mniejsze bagaże zabierać ze sobą – oznajmiła, usprawiedliwiając to wpychanie się na niego.
- Nie szkodzi, cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział uprzejmie.  
- Niech pani usiądzie wygodnie i przysunie się do mnie, mnie będzie miło, a pani bardziej wygodnie – dodał, widząc, że siedzi na skraju siedzenia. Sam dosunął się mocniej do okna i zaprosił ją gestem, aby przesunęła się głębiej na siedzenie.  
Skorzystała i przysunęła się do niego, dotykając go całym swoim korpusem.  
- To teraz niech pan przytuli się mocniej do mnie, bo przecież od blachy i szyby ciągnie zimnem – powiedziała, obdarzając go ponownie słodkim uśmiechem. Musiał się jej spodobać młody, przystojny żołnierz, bo bez przerwy zerkała na niego z ciekawością.
- Domyślam się po mundurze, że był pan w szkole lotniczej, tak? – zapytała, aby wciągnąć go w rozmowę.
- Dokladnie, trafnie pani odgadła! – odpowiedział uprzejmie. Był nieco skrępowany, bo pod wpływem ciepła jej przytulonego ciała i bijącego od niej dyskretnego zapachu perfum, zaczął odczuwać coraz silniejsze podniecenie. Zaczęła wytwarzać się pomiędzy nimi, naturalna w takich warunkach, chemia. Po jego krótkiej odpowiedzi, zapadła chwilowa cisza. Jego towarzyszka podróży wyczuła jego skrępowanie bliskością jej ciała, ale nie zamierzała niczego zmieniać. Zerkając na jego młodą, ładną buzię, zaczęła mocniej napierać na jego ciało, obserwując dyskretnie jego reakcję. Nie musiała długo czekać, po chwili zauważyła lekkie wybrzuszenie spodni w okolicach rozporka. Uśmiechnęła się i nieznacznie oblizała wargi.  
- Powie mi pan, gdzie pan jedzie, czy jest to tajemnica wojskowa? – zapytała żartobliwym tonem.
- To żadna tajemnica, mam urlop i jadę odwiedzić rodzinę, która mieszka niedaleko Krakowa – odpowiedział nieco obszerniej niż poprzednio.
- A po urlopie gdzie jedziemy? – ciągnęła rozmowę dalej.
- Do Gdyni! – odparł.  
- Chciałem bliżej Krakowa, ale skierowany zostałem do Gdyni – dodał.  
Widział, że korci ją ciekawość i pewnie chciałaby dowiedzieć się więcej szczegółów, ale przecież jest żołnierzem i nie może wszystkiego mówić.
- Przepraszam za moją babską ciekawość, ale ile pan ma lat? – zapytała – bo strasznie młodo pan wygląda, a tu widzę na ramieniu dwie belki i jakąś naszywkę, której nie kojarzę – dodała, patrząc na niego ciekawym wzrokiem.
- W czerwcu skończę 19 lat! – odpowiedział i lekko zarumienił się – a naszywka oznacza, że jestem specjalistą od lotniczych urządzeń radiowych.  
- Co do wieku, to tak sądziłam, ale wygląda pan na jeszcze młodszego – rzuciła zdawkowo, dodając:
- Przecież z tego co wiem, to do wojska biorą od dwudziestu lat, a pan nie ma jeszcze dziewiętnastu, to jak mam to rozumieć? – dopytywała.
- To dłuższa historia, nie ma o czym mówić! – stwierdził, chcąc zamknąć temat i rozmowę. Ale nie z nią.
- Ma pan dziewczynę? – kontynuowała, starając się wyciągnąć go na zwierzenia.
- Miałem w liceum, ale olała mnie, wybierając chłopaka bardziej rozrywkowego ode mnie – powiedział z lekką goryczą. Spoważniała i widząc jego rozgoryczenie, ponownie zwróciła się do niego;
- Może przedstawimy się sobie i przejdziemy na ty, będzie nam rozmawiało się swobodniej żołnierzyku – i wyciągnęła do niego rękę.
- Jestem Ania! – powiedziała, uśmiechając się do niego słodko.
- A ja Paweł! – odpowiedział, ujmując jej rękę i składając na niej szarmancki pocałunek.
- No to mamy pierwsze koty za płoty – powiedziała Ania.
- Jedziesz do samego Krakowa? – zapytała, podtrzymując rozmowę.
- Tak i mam nadzieję, że zdążę na ostatni autobus w stronę mojej rodzinnej wsi – powiedział Paweł.
- A ja bym pragnęła czego innego, ale nie gniewaj się na mnie za to – oznajmiła z uśmiechem.
- To znaczy, żebym nie zdążył na autobus, tego mi pani…tego mi życzysz? – zapytał zdezorientowany.
- Tak, bo mógłbyś przenocować u mnie! – odpowiedziała pogodnym i nieco żartobliwym głosem.
- I nie bałabyś się wprowadzić do domu nieznajomego mężczyzny? – podtrzymał lekki ton.
- No, już nie tak całkiem nieznajomego! – odparła wesoło – a poza tym, dobrze ci patrzy z oczu – dodała. Widząc, że jej wypowiedź wywołała u niego lekką konsternację, wyjaśniła;
- Nawet gdy zdarzy się tak, że nie zdążysz na ten swój autobus, to nie myśl, że cokolwiek stanie się wbrew twojej woli – oznajmiła – a mówiąc, że możesz przenocować u mnie, nie oznacza, że będę cię gwałcić, choć muszę przyznać, że podobasz mi się więcej niż bardzo –dodała przyciszonym głosem.  
- I nie tylko mnie, bo widziałam jak cię pożerały wzrokiem obecne tu pasażerki, a ja wprost schrupałabym cię bez popijania, taki jesteś słodki – podsumowała swoją wypowiedź.
Paweł, który nigdy nie uważał się za męskiego macho, słysząc jej słowa zarumienił się jak panienka i spuścił wzrok pod jej spojrzeniem, w którym wyczuł lekkie pożądanie.  
- Paweł, czy ty kochałeś się już z dziewczyną, czy kobietą? – usłyszał kolejne pytanie, wypowiedziane tylko dla jego uszu – powiedz, ale szczerze – mówiąc to, lekko musnęła jego naprężonego członka.  
Zaczerwienił się jeszcze bardziej, ale podniósł głowę i spojrzał nieco wyzywająco w wpatrzone w niego oczy Ani.
- Próbowałem, ale właściwie nic z tego nie wyszło, bo byłem tak zestresowany i napalony, że zanim się coś zaczęło, było po zawodach. Z nią też było niewiele lepiej, bo ze strachu, że nas nakryją jej rodzice, nie mogła się w żaden sposób skoncentrować, aby mieć z tego coś przyjemności dla siebie. Drugi raz już nie próbowaliśmy, bo nie wierzyliśmy, że uda się nam  i coś z tego będzie – opowiedział bezosobowym tonem historię pierwszej próby współżycia z dziewczyną. Gdy to wypowiadał, jej wzrok złagodniał, jakby zobaczyła nie młodego mężczyznę, ale zagubione w sprawach seksu dziecko płci męskiej. Objęła matczynym gestem jego głowę i przytuliła do siebie.
- Mój ty mężczyzno! Fajnie, że opowiedziałeś mi to wszystko. Teraz jestem prawie pewna, że nie zdążysz na ten swój autobus i przenocujesz u mnie – kontynuowała lekkim tonem.  
-A rano, jak się wyśpisz, osobiście zawiozę cię do twojej rodziny – oznajmiła mu pogodnym tonem i niespodziewanie pocałowała go w usta.  Widziała, że jest mocno podniecony. Rozejrzała się po autobusie i widząc, że każdy z pasażerów jest zajęty sobą, rozmową, czytaniem lub drzemaniem, nakryła delikatnie dłonią wybrzuszenie na spodniach Pawła i pieszczotliwym ruchem przesunęła po jego naprężonym klejnociku. Na nic więcej nie mogła sobie pozwolić w autobusie pełnym pasażerów.
- Chcesz się napić? Mam herbatę w termosie – zwróciła się do Pawła troskliwym głosem.
- Wolałbym wodę, ale może być i herbata – odpowiedział, patrząc na nią z wdzięcznością.
- Mam też wodę mineralną, ale napij się najpierw ciepłej herbaty – powiedziała i wyciągnęła z torby termos z herbatą. Siedzieli w środku autobusu, w miejscu, w którym najmniej odczuwa się wpływ nierówności na drodze, więc nalała do kubka herbaty i podała Pawłowi. Wypił i podziękował. Odwróciła się do niego i ponownie dała mu buziaka, którego oddał, wkładając w to wiele czułości. Sama również nalała sobie do kubka herbaty i wypiła. Schowała termos i odwróciła się do niego. Widząc u niego lekkie oznaki zmęczenia, zmieniła nieznacznie ułożenie swojego ciała.
- Paweł, widzę, że jesteś trochę zmęczony, wesprzyj głowę na mnie i zdrzemnij się – zwróciła się do niego, wskazując miejsce na piersi, gdzie może położyć swoją głowę. Uśmiechnął się do niej i na myśl gdzie mu proponuje położyć swoją głowę, podniecenie jego wzrosło o następne kilkanaście procent. Poprosiła, aby podał jej płaszcz i oparła się wygodnie na siedzeniu, lekko skręcając się ciałem w jego stronę. Gestem zaprosiła go, aby położył głowę na jej lewej piersi. Gdy to uczynił, okryła jego i siebie płaszczem, pochyliła głowę i pocałowała go w ucho.
- Jeżeli masz chęć, możesz mnie dotykać i pieścić gdzie chcesz i jak chcesz – szepnęła. Prawą ręką sięgnęła pod płaszcz i rozpięła kilka guzików swojej bluzki i żakietu, aby udostępnić mu dostęp do prawej piersi, bo lewa „wyrabiała” za jaśka dla jego głowy. Mając jej przyzwolenie nie zastanawiał się wiele. Wsunął lewą rękę pod bluzkę i objął przez stanik jej jędrną i kształtną pierś. Usłyszał ciche westchnienie i mocniejsze bicie serca Ani. Jej lewa ręka lekko zacisnęła się na jego ramieniu. Przesunął dłoń i wsunął rękę pod stanik, obejmując ponownie nagą pierś o przyjemnej, jedwabisto miękkiej skórze, drażniąc delikatnie sterczącego sztywno sutka. Powolnymi ruchami palców zaczął „grać” na tym delikatnym i czułym instrumencie każdej kobiety. Wyczuł, że ta „gra” sprawiała jej przyjemność, co sygnalizowała mu mocniejszymi lub słabszymi uciskami dłoni na jego ramieniu. Kilkakrotnie powtórzył pieszczotę i za każdym razem Ania podobnie reagowała. Żałował, że nie może „pograć” na drugim bliźniaku, ale przecież kobiety mają i inne, nie mniej czułe „instrumenty”. Wysunął rękę z bluzki i powolnym ruchem zaczął przesuwać ją w dolne partie jej ciała. Na chwilę zatrzymał się w talii, badając zapięcie spódnicy, następnie przesunął dłoń w dół wzdłuż wewnętrznej strony ud, szukając końca spódnicy. Obrąbek zwisał poniżej kolan, sięgnął po niego i zaczął podciągać spódnicę do góry. Lekko rozszerzyła nogi obleczone cienką tkaniną. Pojawił się dylemat w jego głowie; ma rajstopy czy pończochy? Wsunął dłoń pomiędzy nogi i delikatnymi ruchami przesuwał ją wzdłuż ud. Poczuł, jak jego ręka zaczęła lekko drżeć, a podniecenie osiągnęło niebezpieczny poziom. Zatrzymał się na chwilę, aby opanować drżenie ręki i podniecenie. Jej dłoń wyczekująco gładziła jego ramię. Po chwili jego podniecenie lekko osłabło, zmalało również drżenie ręki. Wznowił wędrówkę dłoni wzdłuż ud. Dotarł w pobliże krocza i wyczuł rąbek pończochy oraz wpięty w nią zacisk z gumową tasiemką połączoną z pasem. Sprzyjało to jego zamiarom, więc zdecydowanie dosunął dłoń do jej krocza osłoniętego miękką, jedwabną tkaniną majtek. Wyczuł lekką wilgoć, co oznaczało, że i ona była mocno podniecona, sygnalizowała to mocnym uciśnięciem jego ramienia. Pogładził delikatnie dłonią odkryty kawałek jednego i drugiego uda, na co odpowiedziała większym rozwarciem nóg. Podjął próbę wsunięcia palca pod majtki i udało się. Elastyczna tkanina pozwoliła na lekkie odciągnięcie rąbka majtek i wsunięcia dwóch palców w jej srom. Ucisk jej ręki na ramieniu wzmógł się. Delikatnie przesuwał palce po rowku sromu, odchylając płatki zewnętrznych warg, jednak napięta tkanina majtek nie pozwoliła mu na nic więcej. Wyczuł, jak delikatnie zsuwa się po siedzeniu i rozszerza rozwarcie nóg, aby rozluźnić napięcie tkaniny, która zagradzała mu dostęp do jej bardzo już wilgotnego skarbu. Jej zabiegi pozwoliły mu na dalsze odciągniecie rąbka majtek i dotarcie palcami do wzgórka łonowego, pokrytego krótkimi, miękkimi w dotyku włoskami. Nie miał wielkiej praktyki w pieszczeniu ciała kobiety, ale intuicja podpowiedziała mu najlepsze w tych warunkach rozwiązanie, czyli przesuwanie zwilżonych jej śluzem palców wzdłuż rowka i delikatne pieszczenie wzgórka. Po którymś razie usłyszał szept;
- Skup się na delikatnym pocieraniu tego zgrubienia, które jest na końcu rowka, to jest łechtaczka, najbardziej wrażliwe miejsce u kobiety. Będę ci mówić, jak masz to robić, ale na razie dobrze ci idzie – powiedziała i lekko przygryzła jego ucho. Podbudowany jej pochwałą, jeszcze z większym zapałem pieścił jej skarb, zapuszczając się od czasu do czasu w okolice  odbytu. W miarę jak ją pieścił, jej podniecenie wzrastało coraz bardziej i coraz więcej wydzieliny zbierało się w zagłębieniu jej drugiej dziurki. Coraz częściej też zwierała i rozwierała uda, a przez jej ciało przebiegały lekkie drgania, jakby były sterowane jakimś impulsem. Zaczęła też coraz mocniej dyszeć do jego ucha i szeptać;
- Teraz mocniej  i szybciej pocieraj łechtaczkę. Ooo.. tak! Ooo..tak! Jeszcze trochę! Zaraz dojdę! Ooo..! Teraz włóż lekko palec w drugą dziurkę i podrażnij ją trochę. Ooo…tak! Ooo.., A teraz łechtaczka, mocniej! Ooo..! Ooo…! Ooo…! Juużżż…! Kochany jesteś! Ooo…jak dobrze! Teraz delikatnie i leciutko głaszcz, tak jak na początku. Bardzo dobrze. O jak dobrze! Dziękuję ci Pawełku, jesteś kochany! - Po chwili zacisnęła uda i nie zwracając uwagi na otoczenie, pocałowała go w usta.  
- Teraz możesz się zdrzemnąć! – powiedziała i poprawiła się lekko na siedzeniu, trzymając cały czas jego głowę na swojej piersi. Wyczuła, że nie ma wielkiej ochoty na zabranie ręki z jej łona, ba, zaczął obmacywać i badać ten rejon jej ciała jeszcze dokładniej niż przedtem.  
- A rękę możesz sobie tam trzymać, jak długo zechcesz, albo do czasu aż zgłodniejesz – dodała, uszczęśliwiona spełnieniem i tym, że tak bardzo polubił i chce dalej poznawać jej ciało. Paweł, który będąc sam bardzo podniecony, nie odczuł tego boleśnie, jak mu się wcześniej zdarzało, że po czymś takim odczuwał ból w jądrach i w członku. Teraz nic takiego nie wystąpiło, a czuł się prawie jakby był spełniony. Miał więc okazję przekonać się naocznie, jak dużą frajdą i przyjemnością dla mężczyzny może być zaspokajanie i dawanie przyjemności partnerce, o czym mężczyźni bardzo często poprzez własny egoizm nie pamiętają lub nie chcą pamiętać. Nie chciało mu się spać i o dziwo, poczuł się odprężony, zrelaksowany i zadowolony. Był wdzięczny bardzo swojej partnerce, że w tak bezpruderyjny i naturalny sposób umożliwiła mu kontakt ze swoim dojrzałym kobiecym ciałem, jego poznawanie i naukę, jak można obcować i zaspokajać potrzeby erotyczne partnerki ku jej i własnemu zadowoleniu. W jego przypadku było to wprost bezcenne doświadczenie, które być może będzie milowym krokiem w jego młodym życiu przy kontaktach z przedstawicielkami płci pięknej. Zaabsorbowany poznawaniem ciała Ani nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego, jakby zapomniał, że jest w autobusie i jedzie na kilka dni do rodziny. Należy  dodać, że jego podniecenie lekko opadło, ale wzwód i sztywność penisa pozostała praktycznie bez zmian, więc ciekawość i zainteresowanie jej ciałem nadal pozostało wysokie. W dalszym ciągu pieścił delikatnymi ruchami palców jej krocze albo przez tkaninę majtek albo po  odciągnięciu rąbka przez wsuwanie pod majtki kilku palców i przesuwaniu ich wzdłuż sromu. Ponieważ pieszczenie krocza, przy biernej postawie Ani, nie sprawiało mu już tak wielkiej frajdy jak przed chwilą, niezbyt dobrze przespana noc i lekkie znużenie dało o sobie znać. Paweł zaczął odczuwać zmęczenie i senność. Nawet nie wiedział, kiedy zapadł w sen. Śniło mu się, że jest w domu, a obok niego siostra, kuzynka i jej koleżanka ciesząc się, że jest z nimi, namawiają go na spacer do lasu. Nie miał wielkiej ochoty, ale one nie odpuszczały mu i chcąc nie chcąc poszedł z nimi. Weszli do lasu, gdzie pomiędzy drzewami występowały duże kępy trawy, upstrzone gęsto różnorodnym, pachnącym kwieciem. Doszli do dużej, jasno oświetlonej, porośniętej gęstą trawą polany, obok której płynął cienką smużką niewielki strumyczek. Usiedli na trawie, siostra i kuzynka usiadły obok niego, a koleżanka naprzeciw. Jej krótka spódniczka podniosła się i zobaczył, że jest bez majtek. Widząc jego spojrzenie, rozszerzyła lekko nogi, pokazując mu swoje krocze. Jego rycerzyk momentalnie zaczął  podnosić się i sztywnieć. Wtedy kuzynka nakryła ręką jego wybrzuszenie i zaczęła szarpać się z rozporkiem, chcąc go rozpiąć. Już chciał się podnieść, aby jej to umożliwić i wtedy dotarło do niego, że ktoś rzeczywiście szarpie jego ramię. Obudził się i lekko zdezorientowany rozglądał się wokół rozespanym wzrokiem. Widząc wpatrzoną w niego Anię uśmiechnął się.
- Ależ mocno zasnąłeś, nie mogłam cię dobudzić – powiedziała, odwzajemniając jego uśmiech. – Jesteśmy w Krakowie, zaraz dojedziemy do dworca – oznajmiła mu. A potem nachylając do jego ucha szepnęła pieszczotliwie;  
- I zabierz swoją rękę, wiesz skąd, bo nie mogę się ruszyć.  
Faktycznie, nawet we śnie trzymał swoją rękę na jej łonie, pod podwiniętą spódnicą. Zabrał rękę, doprowadził do porządku jej spódnicę i podniósł głowę z miękkiego, ciepłego „jaśka”. Wtedy dopiero zdjęła z nich swój płaszcz. Po chwili autobus zajechał na stanowisko. Pasażerowie zaczęli się zbierać do wyjścia. Poczekali, aż prawie wszyscy opuścili autobus. Ania wyciągnęła na środek swoją torbę podróżną i podnieśli się. Przytrzymał jej płaszcz do ubrania, potem ubrał swoją kurtkę i czapkę. Wyszli z autobusu, ona przodem, on za nią ze swoim wojskowym workiem i jej torbą. Rozejrzał się po dworcu i spojrzał na zegarek; była 19.25. Zauważył, że na trzecim od nich stanowisku stoi autobus, do którego wsiadają pasażerowie. Ostatni autobus w jego rodzinne strony odjeżdżał 19.40. Ania widząc, że rozgląda się po dworcu, powiedziała;
- Nigdzie nie pojedziesz, nocujesz u mnie! – powiedziała stanowczym głosem.
- Aniu! Nie chciałbym sprawiać ci kłopotu, może lepiej będzie jak pojadę – odparł, tłumacząc się jednocześnie.
- Ani się waż, słyszysz! Wypoczniesz, wyśpisz się i pojedziesz jutro. Nie bój się, jutro zatrzymywać cię nie będę, ale dzisiaj jesteś mój – dodała znacznie łagodniejszym głosem.  
- Chodź, idziemy na postój taksówek – chwyciła swoją torbę i podała mu jedno ucho.
- Nie będziesz sam dźwigał swojego i mojego bagażu.
Zrozumiał, że zagięła na niego parol i nie odpuści, a czując się nieco zobowiązany wobec niej za okazaną mu uległość i troskliwość, postanowił nie opierać się więcej i zgodzić się z jej propozycją. Chwycił za podane ucho i zgodnie ruszyli do postoju taksówek. ....cdn

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3760 słów i 21293 znaków. Tagi: #podróż #autobus #erotyka

1 komentarz

 
  • Użytkownik emeryt

    Znowu powracam do tej przepięknej sagi. Nawet sobie nie wyobrażaszjak przyjemnie powracać po raz kolejny do czasów swojej młodości. Serdecznie pozdrawiam .

    26 lut 2021