Mogło być i tak - XXIX

Ania, która była głównym prowodyrem czy inicjatorem tej wyprawy, pewnie z tych samych powodów co  Paweł, ponagliła ich oboje z Marysią, więc zebrali się w miarę szybko i po kilkunastu minutach byli już w drodze do rodzinnej miejscowości Marysi i Pawła. Podjechali pod rodzinny dom i Paweł otworzył bramę wjazdową, uciszając psa, który zdążył już jednak zaalarmować domowników, że mają gości. Kiedy Ania podjechała pod dom, naprzeciw nich wyszła jak zwykle mama.
- Tak sobie właśnie myślałam, że dobrze by było, gdybyście przyjechali na świąteczny obiad i żałowałam, żeśmy się wcześniej nie umówili - powiedziała, witając się serdecznie z Anią.  
- Wygląda Stasiu na to, że jednak telepatia istnieje, bo ja pomyślałam o tym samym - odpowiedziała Ania, odwzajemniając powitalne buziaki przyszłej teściowej. Równie serdecznie przywitała się z Marysią i Pawłem, który w pewnym momencie podniósł mamę do góry, witając się z nią wylewnie i po chłopięcemu.
- Głuptasie, wiem, że jesteś silny i nie musisz mi tego udowadniać - prosiła, śmiejąc się i obcałowując tego młodego chłopca, który ją bardzo kochał i nieraz jej to udowadniał, wykonując bez szemrania wszystko, o co go prosiła. To dlatego Marysia się do niego tak mocno przywiązała, bo to on wyręczał ukochaną mamę w obowiązkach  i opiece nad nią, rezygnując z rozrywek i możliwości spotykania się z rówieśnikami, nigdy nie skarżąc i nie narzekając. A teraz ten młodziutki chłopak poślubi niedługo piękną, starszą od niego,  wykształconą kobietę, która straciła dla niego głowę.
- A Marysia jak się sprawuje? Nie sprawia wam kłopotu? - zapytała po powitaniach, obejmując córkę matczynym gestem.
- Nam nie sprawia żadnego kłopotu, a jak się u nas czuje, to niech sama powie - odpowiedziała Ania.
- Mamo, zadajesz im takie pytania, jakbym miała sześć, a nie szesnaście lat - odpowiedziała Marysia, mając lekki żal do mamy, że traktuje ją nadal jak małe dziecko, a nie dużą nastolatkę.
- Właśnie dlatego ich o to pytam. Przecież masz własny dom i jesteś już dużą dziewczyną, jak sama o sobie mówisz, nie musisz więc zawracać im głowy swoją osobą - przypomniała córce.
- Ale jest mi u nich dobrze. Tutaj po powrocie ze szkoły jestem praktycznie sama do wieczora, bo jesteście w polu lub obejściu, jak to na gospodarstwie, a u nich kiedy wracam ze szkoły jest już Ania, a za chwilę przyjeżdża Paweł i mam do kogo buzię otworzyć - powiedziała Marysia pogodnie, bez pretensji do mamy.
- Bo sama sobie jesteś winna, że nie utrzymujesz kontaktów prawie z nikim we wsi - odpowiedziała jej mama.
- Co się stało, że przestałaś przyjaźnić się z Danusią? Byłyście przecież przyjaciółkami? - zapytała Marysię mama.
- To musisz się o to jej zapytać mamo, bo to ona ze mną zerwała, obwiniając mnie o to, że Paweł nie stara się o nią i nie zabiega o jej względy - odpowiedziała, lekko już rozżalona na mamę.  
- Przepraszam córuś, nie wiedziałam, no bo skąd? - odpowiedziała, sumitując się jej mama.  
- I dlatego nie mam koleżanek, bo prawie każda z nich podkochiwała się w Pawle - zakończyła temat Marysia.
- Dobrze już, dobrze! Nie złość się już na mnie - próbowała udobruchać rozeźloną córkę.
- Chodźcie do domu, napijecie się coś i mam też ciasto - zaprosiła swoich gości pani Stasia.
Weszli do domu, a potem do dziennego pokoju i przywitali się serdecznie z ojcem, który czytał czy przeglądał jakieś czasopismo. Na ich widok wyraźnie się ucieszył i dość wylewnie przywitał się z Anią i Marysią, po męsku z synem. Pani Stasia tymczasem wraz z Anią wyszły do kuchni, przygotować poczęstunek dla gości. Ania zauważyła, że Stasia chce ją o coś zapytać, ale powstrzymuje się.
- Widzę Stasiu, że chcesz mnie o coś zapytać, ale tak jak byś się nieco krępowała, jest tak? - zapytała wprost swoją przyszłą teściową. Ta skinęła głową na potwierdzenie jej słów.
- Jeżeli o ciążę, to jak na razie jest wszystko w porządku. Nie mam z tym na razie żadnych problemów. Śmiać mi się chce, jak mówię o tym z Pawłem, bo on pyta mnie tak poważnie, z troską i zaangażowaniem, przytaczając przykład twojej synowej Władzi, że coś tam odczuwała, miewała jakieś drobne problemy, a u mnie nie widzi nic. Więc mówię mu, że widocznie ta mała istotka lubi mnie już i nie chce mamusi sprawiać problemów - oznajmiła, uśmiechając się, ciepłym, pogodnym głosem Ania.
- Sama się temu dziwię, bo na początku coś tam odczuwałam, ale to bardzo szybko minęło. Jestem umówiona z moją panią ginekolog, więc po wizycie u niej będę mogła coś więcej powiedzieć na ten temat - dodała.
- Co do Marysi i jej relacji z Pawłem czy ze mną, to życzyłabym każdej przyszłej mężatce takich relacji z siostrą przyszłego męża, jakie mamy z Marysią, tak ja jak i Paweł. To młodziutka, ale bardzo mądra i zdroworozsądkowo myśląca dziewczyna. My z nią czujemy się bardzo dobrze, a jak ona z nami, to tak jak powiedziałam, niech wam sama powie. Ale chyba nieźle, bo chce z nami spędzić wakacje i ma was właśnie o to prosić. My się z Pawłem zgadzamy, reszta należy do was - powiedziała bez emocji.  
- Dziękuję ci Aniu za Pawła i Marysię, bo widzę, że lepszej synowej sama bym sobie nie wymarzyła. A to, że jesteś o te kilka lat od niego starsza, to jestem przekonana, że nie ma to chyba większego znaczenia, ani dla ciebie ani dla Pawła. Pewnie na wsi byłoby to jakimś tam problemem, ale nie w Krakowie. Co do Marysi, to też widzę, że stałaś się dla niej autorytetem i chyba kocha cię, podobnie jak Pawła. Wygląda na to, że straciliśmy kolejne dziecko, bo woli bardziej przebywać z wami niż z nami. Liczyliśmy się z tym, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale oboje z mężem uszanujemy jej wybór i jeśli wam to nie przeszkadza, to być może, że tak ja, jak i mąż zgodzimy się na to, aby Marysia spędziła te wakacje z wami - powiedziała Stasia.  
Wspólnie przygotowały ciepłe i zimne napoje oraz pokroiły i nałożyły na talerzyki po kawałku domowego ciasta, upieczonego przez Stasię. Po poczęstunku i krótkiej pogawędce w rodzinnej atmosferze, Paweł z Anią uznali, że do obiadu pozostało sporo czasu, a słoneczny, ciepły dzień aż prosił się, żeby spędzić go na świeżym powietrzu. Przeprosili więc rodziców i zamierzali udać się w znajome, przytulne miejsce.
- Przebierzcie się przynajmniej w inne, domowe ciuchy i weźcie koc ze sobą - przypomniała im mama Pawła. Przebrali się więc, Ania w krótką sukienkę Stasi, a Paweł w swoje stare spodnie i koszulę oraz letnie klapki. Paweł zamierzał iść po koc, ale ubiegła go Marysia, która czekała już na nich na ganku z dwoma kocami pod pachą. Zobaczyła ją mama.
- A ty gdzie z nimi? - zapytała z uśmiechem.
- Niech idzie, prosiła o to już w drodze - powiedziała Ania. Pani Stasia machnęła ręką.
- Niedługo będzie chodzić razem z wami do ubikacji - dodała z humorem pani Stasia. Nie wiedziała, jak blisko była prawdy. Udali się więc we trójkę w stronę sadu i kameralnego zakątka pod lipą.
- Chyba z migdalenia się pod lipą nici - stwierdziła sentencjonalnie Ania.
- A dlaczego? - zapytała zaperzona Marysia, obiecująca sobie wiele z okazji pobytu w tym miejscu.
- Bo gdyby ktoś zapędził się w tamta strony, to miałby niezły ubaw - dodała Ania.
- Dlatego musimy uprzedzić Władzię, że tam idziemy - powiedział Paweł.
- Ja to zrobię, bo Jancia się mnie boi - zgłosiła się Marysia. Mieli szczęście, bo w ogrodzie był akurat Adam, .
- Co, idziecie pod lipę, tak? - zapytał, bo był tego niemal pewien, po tym co usłyszał od żony.
- Tak, do obiadu jeszcze zostało sporo czasu, a Ania jest tym zakątkiem wręcz zauroczona - odpowiedział Paweł, witając się z bratem. Po nim z Adamem przywitała się Ania i Marysia.
- A ty Marysiu też idziesz z nimi? - zapytał lekko zdziwiony, że zabrali ją ze sobą.
- Tak, bo już zapomniałam, jak wygląda to miejsce - odpowiedziała bratu obojętnym tonem.
- Macie szczęście, że nie ma Janci, bo by wam pewnie też nie odpuściła - dodał Adam.
- Idźcie, idźcie, bo szkoda marnować takiego słoneczka - ponaglił ich, uśmiechając się. Nie czekali na dalszą zachętę i udali się w stronę lipy.  Przeszli przez ogród, połączony z sadem i znaleźli się na ścieżce wydeptanej w rzepaku, wiodącej do zacienionego przez lipę miejsca. Trawa już lekko odrosła od ostatniego koszenia i po rozłożeniu koców tworzyła miękki, sprężysty podkład. Przy rozkładaniu jednego z koców wypadł z niego ręcznik.  
- Widzę Marysiu, że o wszystkim pomyślałaś - powiedziała, śmiejąc się Ania.
- A jak będzie potrzebny? Przecież byłoby głupio, gdybym musiała biec do domu po ręcznik - odpowiedziała, podtrzymując żartobliwy ton Ani. Ania zabrała jeden koc z cienia i przeciągnęła w nasłonecznione miejsce.
- To co Marysiu, rozbieramy się i opalamy na nago, tak? - zaproponowała Ania.
- Pewnie! Po to tu przyszliśmy! - potwierdziła Marysia i obie z Anią bez ceregieli pozbyły się odzienia, na co natychmiast zareagował kutas Pawła.
- A ty Paweł? Na co czekasz? Rozbieraj się i przesuń się z kocem do nas - zwróciła się do niego Ania.  
- Wolałbym nie! Nie lubię prażyć się na słońcu - odpowiedział i położył się na brzuchu, chcąc ukryć przed dziewczynami erekcję.
- Dobrze! Nie chcesz to nie! My też niedługo tu będziemy, bo nie wzięliśmy olejku do opalania. Za chwilę do ciebie dołączymy - stwierdziła Ania i obie z Marysią położyły się na wznak,  wystawiając swoje kształty do słońca. Marysia podniecona widokiem kształtnych, dorodnych piersi Ani, przysunęła się do niej.
- Aniu, mogę pobawić się twoimi piersiami? - zapytała cichym głosem.
- Pewnie, ale wiesz, że obie się podniecimy, a niedaleko leży Paweł, co sobie pomyśli o nas? - zapytała, śmiejąc się do niej Ania.
- Nie wiem, czy zauważyłaś, że on już leży na brzuchu? Pewnie chce ukryć przed nami, że mu stanął - dodała, ale sama też się podnieciła, myśląc o kutasie Pawła i widząc młodziutkie ciało Marysi.
- Chyba jednak przesuńmy się do niego, bo ja jestem już cała mokra na dole - powiedziała i poderwała się z koca. Marysia również. Chwyciły koc i przesunęły się z powrotem do Pawła.
- Co się stało? Już was opaliło? - zapytał ze śmiechem, widząc jak pospiesznie przesuwają koc w jego stronę.
- Opalone może nie, ale napalone tak - oświadczyła Ania, kładąc się przy nim.  
- A ty też ściągaj to wszystko z siebie i kładź się. Ja cię dosiadam, a Marysia poi cię swoimi sokami - zadysponowała Ania, sama mokra od własnych soków. Paweł podniecony widokiem ich nagich ciał nie zwlekał. Szybko pozbył się odzienia, tak jak zasugerowała mu Ania i położył się na wznak, z pionowo sterczącym kutasem. Ania nie czekała dłużej, okraczyła go i przyklękła, pochylając się w jego stronę. Pochwyciła kutasa i przystawiła do szparki. Lekko przysiadając i poruszając biodrami, wprowadziła go w siebie. Była mocno nawilżona, więc bez większego oporu wchłonęła go głęboko i zaczęła 'jazdę'. Lubiła tę pozycję, bo sama decydowała o tempie, sile nacisku i kącie pod jakim trafiała kutasem w swój 'futeralik', wyposażony w niezmierzoną ilość punktów erogennych. Marysia tymczasem też mocno napalona widokiem 'jeżdżącej' na kutasie Ani i kołyszącymi się w takt jej dorodnymi cyckami, kucnęła nad twarzą Pawła i 'podała' mu swoją ociekającą sokami cipkę do lizania i 'spijania' jej soków. Widok kutasa Pawła chowającego się i wyłaniającego z cipki Ani, doprowadzał ją niemal do euforii. Mając w pamięci jego sztywność, grubość i długość, kiedy penetrował jej drugą dziurkę, wprost zalewała sokami usta Pawła, faktycznie pojąc go nimi. Delikatnym ruchem pochwyciła rozkoszne półkule Ani w swoje ręce i muskając leciutko palcami okolice brodawek czy sutków, doprowadzała siebie i Anię do coraz większego podniecenia, potęgowanego działaniem ruchliwego języka Pawła, buszującego po całej długości i szerokości jej sromu. Na efekty takich działań nie musieli długo czekać. Pierwsza 'doszła' Marysia, którą Paweł 'obrabiał' wręcz koncertowo, sam nieźle podniecony 'jazdą' Ani i ewolucjami jej tyłka czy bioder na jego kutasie. Kiedy poczuł, że Marysia z głośnym jękiem doszła i znieruchomiała, 'trysnął' w Anię z dużą siłą, którą poczuła. Orgazm, który ją dopadł, wydobył z jej gardła stłumiony wrzask i obezwładnił. Przysiadła i opadła na Pawła, rozpłaszczając swoje piersi na jego torsie, z twarzą przy jego twarzy, bo Marysia widząc co  dzieje się z Anią, zdążyła przesunąć się w tył, a potem położyła się obok Pawła. Ania oprzytomniała i otworzyła oczy.
- Ale była jazda, nie powiem! Kiedy zobaczyłam, jak Marysia wprost zalewa cię swoimi sokami, a potem poczułam, jak włączyłeś tę swoją pompkę i tłoczysz we mnie nasienie, to myślałam, że eksploduję. Nie będę ukrywać, że patrząc na was, kiedy lizałeś cipkę Marysi, a ona 'poiła' cię wprost swoimi sokami, dysząc przy tym i pojękując, podnieciło mnie to jak nigdy dotąd. Czyli słusznie ktoś powiedział, że w 'trójkącie' podniecenie jednak jest dużo większe niż normalnie we dwoje - podsumowała swoje doznania Ania.  
- A ja widząc, jak 'jeździsz' na kutasie Pawła, mając przy tym w pamięci, jak go czułam wtedy, kiedy miałam go w drugiej dziurce, to myślałam, że mi rozerwie cipkę i też czułam, że wręcz 'leje' się ze mnie. Miałam mocny orgazm, a czuję się niezaspokojona. Paweł, nie wiem, czy wytrzymam, jeżeli mi go nie włożysz tam gdzie poprzednio - powiedziała.  
- Marysiu, musisz chyba wytrzymać, bo nie mamy nic do nawilżenia twojej drugiej dziurki, a także kutasa Pawła, a poza tym widzisz, w jakim stanie jest kutas - Ania próbowała wyjaśnić i  wyperswadować Marysi jej pomysł na seks analny z Pawłem. Ale mogła sobie mówić.
- Nie mamy co prawda oliwki, ale we trójkę mamy dużo śliny, a to też dobrze nawilża i odkaża dziurkę - powiedziała Marysia, która nie mogła przestać myśleć o kutasie Pawła i możliwości zagłębienia go w siebie. Ania zastanowiła się chwilę i pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Paweł, co ty na to? Wygląda na to, że ci nie odpuści, dopóki jej nie bzykniesz - Ania, widząc determinację Marysi i jej podniecenie, zwróciła się do Pawła.
- Co mam powiedzieć? Widzę, że jest napalona. Zróbmy to raz i będziemy mieli to z głowy - odpowiedział zrezygnowany, bo jednocześnie żal mu się zrobiło siostry.
- Paweł, nie chcę, żebyś mnie teraz dziurawił. Już pogodziłam się z tym, że zrobisz to w moje urodziny i będzie to najlepszy prezent, jaki mi zrobisz w życiu. Teraz chcę, żebyś mi go włożył tak jak poprzednio, w drugą dziurkę - oświadczyła, patrząc mu prosząco w oczy.  
- Dobra! Obróć się na brzuch i wystaw nam to swoje dupsko. Spróbujemy rozciągnąć i przygotować twoją dziurkę, a kutas może się zmobilizuje w tym czasie - zdecydowała Ania.
Marysia obróciła się na brzuch i wyeksponowała im swój kształtny tyłeczek. Sama napluła sobie na dłoń i przeniosła to na swoje kakaowe oczko. To samo zrobiła Ania i Paweł. Najpierw Ania zaczęła nawilżać i próbować wsunąć palec w dziurkę, która dzielnie stawiała jej opór. Plując, wiercąc i nieustannie naciskając, udało jej się wsunąć jeden palec. Kontynuując, po chwili dołączyła drugi palec, ciągle plując i nawilżając. Marysia ani razu nawet nie jęknęła, bo Ania starała się robić to z dużym wyczuciem i bardzo delikatnie rozciągała jej dziurkę. Paweł tymczasem nawilżał i smarował swojego kutasa, przygotowując go do pokonania oporu zwieracza Marysi. Kiedy Ania poruszała się już dość swobodnie dwoma palcami w dziurce Marysi, Paweł położył się na wznak, trzymając w ręku sztywnego już kutasa. Marysia na dany przez Anię znak, kucnęła nad kutasem, a Ania przejęła kutasa z ręki Pawła i nakierowała go na jej dziurkę. Marysia powoli zaczęła opuszczać się  na wilgotnego i lśniącego kutasa, zagłębiając go lekko w siebie. Plując na swoją dłoń smarowała cały czas główkę kutasa i po którymś razie udało jej się prawie bezboleśnie zagłębić go w siebie, pokonując opór zwieracza. Wsunęła go dość głęboko i mając w pamięci, żeby go jeszcze raz porządnie nawilżyć, wysunęła się z niego, kilkakrotnie napluła na dłoń, korzystając też ze śliny Ani i Pawła, nasmarowała porządnie kutasa i wprowadziła w siebie. Poszło. Przysiadając powolnym ruchem, wchłonęła go całkowicie, nie odczuwając prawie bólu. Zaczęła suwać wolno tyłkiem w dół i w górę, stopniowo przyspieszając i odczuwając coraz mocniejsze doznania płynące z erogennych stref czy punktów. Uruchomiła wyobraźnię, wyobrażając sobie, że kutas Pawła jest w jej cipce, głęboko, co wzmocniło jej doznania. Zaczęła suwać się coraz szybciej, podniecenie wzrastało, tak u niej jak i u Pawła. Po chwili 'jeździła' już bez żadnych hamulców i kiedy Paweł sięgnął ręką do jej wzgórka i łechtaczki, tarmosząc ją coraz mocniej wraz ze wzrostem podniecenia, a Ania przyssała się do jej piersi, jej jęki, które starała się tłumić ręką, zamieniły się prawie w skowyt. Tak Paweł jak i Ania zaczęli obawiać się czy odgłosy, które wydobywały się z ust Marysi, nie dojdą do uszu Adama, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od nich. Ich działania zrobiły jednak swoje, bo po chwili Marysia dysząc i pojękując, dobrnęła do finału i opadła bezwładnie na uda Pawła. Kiedy oprzytomniała, uśmiechnęła się słodko do Ani, która gładząc pieszczotliwie jej piersi, pomagała jej wyciszyć wywołane orgazmem emocje. Zsunęła się z Pawła, który mając w głowie przede wszystkim doprowadzenie Marysi do orgazmu, powstrzymał się od wytrysku, więc jego kutas pozostał w pół wzwodzie, ale wymagał dobrego wymycia, przed ewentualnym, ponownym użyciem. Paweł przypomniał sobie, że w okolicach drugiego słupa linii średniego napięcia przebiegającej przez ich pole, jest małe źródełko, które rzadko wysycha nawet w lecie, więc być może będzie mógł w nim umyć swoje dolne partie, bo pójście do domu w celu umycia się, było nie do przyjęcia.  
- Moje panie pozwolą, że na chwilę oddalę się w sobie wiadome miejsce i zabiorę ze sobą ręcznik - oświadczył swoim dziewczynom.  
- Przecież sikać możesz przy nas, prawda Marysiu? - powiedziała, zaskoczona jego słowami Ania.
- Jasne! Chyba my cię nie krępujemy, więc idź za słup i sikaj - zgodziła się z Anią Marysia.  
- Tu nie o sikanie chodzi! Chcę umyć kutasa, a pójście do domu jest  raczej niemożliwe - odpowiedział pogodnym głosem.
- To gdzie w takim razie chcesz go umyć? - zapytała rzeczowo Ania.
- Widzicie ten drugi słup linii energetycznej? Przy nim jest małe źródełko i mam nadzieję, że nadal jest w nim woda - poinformował zaciekawione dziewczyny.
- To my idziemy z tobą. Też chcemy skorzystać ze źródełka - oświadczyła zdecydowanie Ania.  
- Możecie iść, tylko idziecie za mną jednym śladem, abyśmy za bardzo nie wydeptali rzepaku czy zboża - oznajmił im Paweł. Ubrał spodnie i klapki, dziewczyny majtki i staniki i ruszyli w kierunku źródełka. Przeszli przez łan rzepaku, a później pszenicy i dotarli do słupa. W odległości około metra od betonowej podstawy słupa było dość spore zagłębienie z czystą wodą, która cienkim strumyczkiem odpływała kilka metrów w stronę granicy pola i ginęła w jej pobliżu w ziemi...cdn...

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3870 słów i 20188 znaków. Tagi: #wizyta #rozmowa #erotyka

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Stszk.

    Jak już pisałem wcześniej, Jest Super. Po moich poprzednikach wszystko brzmi jak poprawiny, ale to święta prawda te Twoje teksty. Co do kwestii brat - siostra, to przecież nie to samo, co wykorzystywanie. Tu oboje tego chcą, więc dla mnie jest to piękne. A na pewno dużo lepsze niż przysłowiowe darcie kotów, czy ganianie się po sądach, jak nieraz bywa z rodzeństwem. I to by było tyle w temacie. Pozdrówki, również dla Siostry.

    2 gru 2017

  • Użytkownik franek42

    @Stszk. Witam. Nic więcej nie dodam, ponad to, że czuję się podbudowany. Dziękuję i pozdrawiam

    2 gru 2017

  • Użytkownik Robert72

    Można tylko jedno 10 na 10

    1 gru 2017

  • Użytkownik Lordvader

    Na zewnątrz mròz i śnieg, a tu tak gorąco :sex2:

    1 gru 2017

  • Użytkownik emeryt

    Drogi autorze, nawet nie będę prawił Tobie komplementów za dzisiejszy odcinek,  natomiast wpiszę tylko jedno słowo: dziękuję.

    1 gru 2017

  • Użytkownik POKUSER

    Gorące chwile w zimowy wieczór, to lubię  :rotfl:

    1 gru 2017