Mogło być i tak - cz. VI
Obudził się dość wcześnie i zerknął na przytuloną do niego Marysię. Delikatnie wysunął się z pościeli i spojrzał na zegarek. Dochodziła 6.00. Po cichu wyszedł z pokoju i wszedł do łazienki. Załatwił potrzeby, umył zęby i wziął prysznic z chłodnej wody. Był do tego przyzwyczajony w wojsku, więc nie robiło mu to wielkiej różnicy. W łazience był co prawda elektryczny bojler, ale ustawiony na minimum. Ubrał się i podkręcił trochę bojler, aby Marysia nie musiała myć się w zimnej wodzie. Matka krzątała się w kuchni, więc zaglądnął do niej.
- Dzień dobry mamo!
- Dzień dobry Pawełku! I jak ci się spało?
- Dobrze mamo, nie narzekam.
- Widziałam, jak to małe wtulało się w ciebie, nie przeszkadza ci to?
- Właściwie to nie. Ale poza tym czy mam inny wybór mamo?
- Chyba nie masz. Chciałabym ci tylko przypomnieć, że to jeszcze dziecko i twoja siostra, a ty jesteś jej bratem i do tego młodym chłopakiem.
- Wiem mamo, ale co mogę zrobić, żeby jej nie urazić? Przecież ją kocham jako moją małą siostrzyczkę i wiesz dobrze tak samo jak i ja, że uznałaby za wielką krzywdę, gdybym jej nie pozwolił, żeby ze mną spała.
- Wiemy o tym synu i ufamy ci oboje z ojcem, że nie dopuścisz do przekroczenia pewnych granic, gdy jesteście oboje razem. Zdajemy sobie sprawę, że ona może wywierać na ciebie presję, abyście zapomnieli, że jesteście rodzeństwem, ale ufamy ci, że do tego nie dopuścisz.
A teraz wracaj do niej i za kilkanaście minut obudź ją do szkoły.
Wrócił do pokoju i stanął nad łóżkiem. Marysia spała dalej, zwinięta w kłębuszek. Zwinięte lekko w loczki ciemnoblond włosy okalały jej szczupłą, śliczną buzię. Wyglądała tak niewinnie, że patrząc na nią, rozczulił się na myśl, że to młode, śliczne dziewczątko darzy go tak głębokim uczuciem i oddaniem, myśląc o nim w kategoriach nie do końca siostrzanych.
Przysiadł na kraju łóżka i delikatnie odgarnął jej z czoła loczki. Otworzyła oczy i widząc brata, uśmiechnęła się radośnie.
- Dzień dobry! Trzeba będzie wstawać – powiedział, głaszcząc ją po buziaczku.
- Jak fajnie widzieć cię. Ale by było milo, gdybyś mnie codziennie tak budził.
- Zobaczysz, kiedyś doczekasz się, że ktoś będzie cię budził, tak, jak ja teraz.
Momentalnie spoważniała i nic nie mówiąc, zsunęła się z łóżka.
- Nie musiałeś mi tego mówić, popsułeś mi cały dzień. Pocałuj mnie zaraz, abym o tym zapomniała.
Objęła go i podała mu usteczka. Pocałował ją, ale go nie puściła, tylko chwyciła jego głowę i mocno przylgnęła do jego warg, wprowadzając głęboko swój języczek w jego usta. Puściła go dopiero wtedy, gdy odpowiedział na jej daleki od siostrzanego pocałunek.
Zwinęła się szybko i znikła za drzwiami. Posłał łóżko i uchylił trochę okno, wpuszczając do pokoju trochę świeżego, rześkiego powietrza. Zapowiadał się pogodny i słoneczny, wiosenny dzień.
Do pokoju wróciła odświeżona Marysia, więc Paweł szybko zamknął okno, bo wpadające do pokoju powietrze było chłodne. Marysia podobnie jak poprzedniego dnia, nie krepując się przy bracie, zdjęła koszulkę i całkiem naga paradowała po pokoju, prawie podskakując jak sarenka. Wybrała w końcu majteczki i biustonosz. Podeszła do Pawła i podała mu biustonosz, sama ubierając majteczki. Wykręciła się do niego tyłem, aby pomógł jej zapiąć stanik, następnie założyła resztę ubrania. Poszli oboje do kuchni, gdzie matka przygotowała im śniadanie. Każdemu z nich przygotowała inny posiłek, to, co lubili. Po śniadaniu Marysia spakowała śniadanie do szkoły, potem razem z Pawłem ubrali kurtki i zamierzali iść do autobusu.
- Mamo, ponieważ nie pozwalacie mi nic robić, pojadę chyba z Marysią do miasta i powłóczę się tam trochę, tylko marnie u mnie z kasą.
Matka roześmiała się i dała mu 50 zł, za co podziękował słodkim buziakiem.
- To my mamo wrócimy chyba razem, bo ja dzisiaj mam mniej lekcji. Paweł powłóczy się trochę dłużej i poczeka na mnie, to wrócimy tym samym autobusem – powiedziała Marysia.
- Dobrze, zróbcie tak, żeby wam pasowało. Ja obiad ugotuję jak zwykle, zdążycie, to dobrze, a jak nie, to wam odgrzeję. Możecie przecież też iść do kina, jeżeli będą wyświetlać coś, co wam spodoba się – podpowiedziała im mama. Zauważyła jak Marysi zaświeciły się oczka, że może z bratem iść do kina i dołożyła Pawłowi 20 zł.
- Żebyś nie dziadował, a przed ojcem wytłumaczę was, gdy wrócicie później. A teraz idźcie już, bo spóźnicie się na autobus.
Na przystanku czekało sporo ludzi, więc pozdrowili wszystkich ogólnym „dzień dobry” i stanęli na uboczu. Za chwilę podjechał autobus, do którego udało się im wsiąść bez większych trudności. Po kilkunastu minutach wysiedli na przystanku niedaleko szkoły. Paweł odprowadził Marysię i umówili się, że o 13.00 będzie na nią czekał przed szkołą, a potem sam udał się na rynek. Chwilę powłóczył się bez celu po rynku, potem podszedł pod dom kultury, gdzie mieściło się kino i przejrzał bieżący repertuar kina. Akurat nie wyświetlali żadnego filmu, na który mógłby pójść z Marysią, więc postanowił skontaktować się z Anią, o ile zastanie ją w domu. Podszedł więc do budynku Poczty i wszedł do kabiny telefonicznej. Wykręcił numer telefonu do Ani i po chwili usłyszał jej głos.
- Anna Błońska, słucham! – przedstawiła się dźwięcznym i miłym dla ucha głosem.
- Dzień dobry Aniu, tu Paweł – przywitał się radośnie, słysząc jej głos.
- Dzień dobry Pawełku, stało się coś, że dzwonisz? – w jej głosie wyczuł lekki niepokój.
- Nie, nic się nie stało. Dzwonię tylko z prośbą, że chciałbym przyjechać jutro wcześniej, niż umówiliśmy się, o ile oczywiście nie zakłóci to twoich planów na jutrzejszy dzień. Odwiozę siostrę do szkoły i autobusem przyjadę do Krakowa. Byłbym gdzieś około dziesiątej na dworcu w Krakowie. Podaj mi adres, to sam podejdę czy podjadę tramwajem do ciebie, żebyś nie musiała na mnie czekać.
- Nigdzie nie będziesz sam jechał czy chodził głuptasie. O dziesiątej tak jak mówisz, podjadę po ciebie na dworzec i albo ty czekaj na mnie na poczekalni, albo ja na ciebie poczekam. Cieszę się, że przyjeżdżasz. A teraz całuję cię mocno i do jutra, mój ty słodki żołnierzyku. Pa.
Zapłacił w kasie za rozmowę i wyszedł ponownie na miasto. Do umówionej z siostrą godziny zostało mu jeszcze sporo czasu. Aby jakoś wypełnić czas, poszedł na plac targowy. Nie był to dzień targowy, ale na placu stało kilkanaście furmanek z rolnymi produktami. Z ciekawości przeszedł się pomiędzy nimi i kilkakrotnie zapytał o cenę. Nie były to ceny rewelacyjne, co jeszcze bardziej umocniło go w przeświadczeniu, że ciężka praca rolnika nie przekłada się na odpowiednią cenę wytwarzanych przez niego produktów rolnych. Nie dziwiła go więc reakcja ojca i brata na problemy ze sprzedażą wytworzonych przez nich produktów oraz na istniejący konflikt interesów pomiędzy kupującymi i sprzedającymi co do ceny produktów.
Sfrustrowany wrócił na rynek, kupił gazetę i dla zabicia czasu zaczął ją czytać od deski do deski. W ten sposób uniknął nudy i jakoś dotrwał do umówionej z Marysią godziny. Podszedł w pobliże szkoły i zobaczył rozglądającą się za nim siostrę.
- Długo czekasz?
- Nie, kilka minut. Fajnie, że jesteś. To co robimy, idziemy do tego kina?
- Niestety, wyświetlają jakiś sensacyjny horror od osiemnastu lat, więc kino odpada.
- To zbierajmy się do domu, zjemy obiad, a później poczytamy książkę, tak jak wczoraj – mrugnęła przy tym porozumiewawczo okiem.
- Marysiu, ty mnie doprowadzisz do zawału. Koniecznie chcesz, żebyśmy wpadli, tym bardziej, że mama chyba coś podejrzewa.
- Pawełku, nie gadaj głupot. Wiesz dobrze, co dla mnie znaczy każda chwila spędzona z tobą.
- Co innego spędzać ze sobą czas, a co innego migdalić się, jak para kochanków, nie sądzisz? - zapytał poważnym tonem, równocześnie nieznacznie uśmiechając się do niej.
Widząc jego uśmiech, nie przejęła się bardzo tym, co do niej mówi.
- Paweł, jutro wyjeżdżasz, więc dzisiejszy czas spędźmy bardziej przyjemnie, niż kłócąc się.
- A masz jakieś propozycje?
- Mam. Jest w miarę ciepło, więc poszukajmy Pawełku jakiegoś ustronnego miejsca, gdzie moglibyśmy się bez strachu popieścić i spędzić przyjemnie czas, tak jak byśmy byli w kinie, nie sądzisz?
- Jest kwiecień i tylko wydaje się nam, że jest ciepło. Nie usiądziemy przecież na trawie, bo ziemia jest wilgotna i chłodna.
- A w parku nad rzeką? O tej porze jest tam pusto, nikt prawie tam nie chodzi, możemy przejść się tam i zobaczyć.
- Dobrze, przejdźmy się i zobaczymy – zgodził się Paweł.
W parku faktycznie było pusto. Idąc wzdłuż rzeki zauważyli jedną z ławek przesuniętą w pobliże rzeki i osłoniętą z trzech stron wysokim, gęstym tatarakiem, tak, że była prawie niewidoczna ze ścieżki, do tego dobrze oświetlona i nagrzana przez słońce. Widocznie nie byli pierwszymi, którzy poszukiwali ustronnego miejsca w parku i wykorzystali to miejsce do ustawienia na nim parkowej ławki, co wymagało niemało trudu i zachodu. Ktoś to musiał dobrze przemyśleć i zaplanować.
- Widzisz, szczęście nam sprzyja. Tutaj nie tylko możemy się pieścić, ale nawet mógłbyś mnie pozbawić cnoty, gdybyś zechciał.
- Nawet o tym nie myśl. Do utraty cnoty masz jeszcze czas i do tej pory znajdziesz odpowiedniego chłopaka, z którym to zrobicie, ku obopólnej przyjemności i radości.
- Paweł, wiesz, że to nie wchodzi w grę. Moim chłopakiem jesteś ty i dobrze o tym wiesz, więc nie mówmy o tym, bo znowu pokłócimy się, a chciałabym spędzić te ostatnie chwile z tobą i tylko z tobą, bardziej przyjemnie.
Paweł sprawdził, czy ławka jest w miarę czysta i o dziwo, na dłoni, którą przeciągnął po oparciu i siedzeniu nie było grama brudu. Widocznie ktoś, kto umieścił tutaj tą ławkę, korzystał z niej niedawno i nie zdążył osiąść na niej żaden kurz i brud. Usiadł więc i gestem poprosił Marysię do zajęcia miejsca obok niego. Ta położyła torbę z książkami na końcu ławki i błyskawicznie pozbyła się majteczek, wkładając je do torby, dając mu niejako do zrozumienia, o jakie pieszczoty jej chodzi.
- Wiem, nic nie mów. Jestem twoja ukochaną siostrzyczką i nie powinniśmy tego robić, ale twoja ukochana siostrzyczka kocha swojego braciszka nie jak siostra i chce, aby jej ukochany braciszek zajął się nią jak zwykłą, młoda dziewczyną.
To mówiąc usiadła na jego kolanach, rozpięła bluzeczkę i jego jedną rękę wsunęła sobie na piersi, a drugą przesunęła na gołe łono, a sama objęła jego głowę i przyssała się do jego ust.
Cóż miał zrobić w takiej sytuacji? Kochał ją jak siostrę, lecz jej bezpardonowe domaganie się pieszczot dalekich od braterskich, wywoływało i u niego reakcję wcale nie braterską. Był młodym chłopakiem i jej żądania zajęcia się jej młodym ciałkiem, nie budziły w nim odrazy czy niechęci. Brutalne odrzucenie jej umizgów i karesów nie wchodziło w grę. Zbyt mocno ją kochał, aby jej sprawiać ból radykalnymi posunięciami czy zachowaniem. Ona go pragnęła, on cały czas miał zahamowania i chęć ograniczenia czy sprowadzenia jej zachowań na płaszczyznę stosunków brat-siostra, ale na drodze ukazywania niestosowności jej zachowań wobec niego poprzez dyskusję, perswazje czy prośbę. W tej chwili wiedział, że żadne słowa czy prośby nie odniosą skutku, poza tym jutro już go nie będzie, więc żal zrobiło mu się tej młodziutkiej osóbki, która w jednoznaczny sposób okazała, czego od niego oczekuje w przedostatnim dniu jego pobytu w domu rodzinnym i w tym ustronnym miejscu, gdzie swobodnie mogą oddać się pieszczotom, bez groźby ich nakrycia.
A że dotykanie jej piersi i obnażonego krocza wywołało u niego silne podniecenie, więc zaczął pieścić to kochane, młodziutkie ciałko. Po kilku minutach całowania i penetrowania jego ust języczkiem, Marysia zapragnęła aby popieścił jej małe piersi ustami, więc podciągnęła maksymalnie bluzeczkę wraz ze stanikiem i przyciągnęła jego głowę do piersi. Zaczął więc lizać i ssać to jedną to drugą pierś, podgryzając od czasu do czasu jej sterczące suteczki. A że cały czas jego ręka gładziła, masowała i drażniła jej łono, zaczęła coraz bardziej wić się, stękać i pojękiwać. Do tego jego rycerzyk obudził się, zwiększając swoją objętość i sztywność pod jej pośladkami, co natychmiast wyczuła, poruszając się po nim swoim kuperkiem. Jej pojękiwania i drgania ciała przybierały na sile, więc wzmocnił szybkość ruchów i nacisk swoich palców na guziczku łechtaczki oraz szparce. Wyczuł, że dochodzi, więc pocierając guziczek, drugim palcem zaczął wiercić w szparce i drugiej dziureczce, wywołując u niej eksplozję doznań. Wrzasnęła, wyginając ciało oraz zacisnęła palce na jego głowie, przyciskając ją do swoich piersi, a kroczem docisnęła się do jego ręki, wtłaczając jednocześnie palec w swoją szparkę. Po chwili opadła na niego, łapiąc oddech i wciskając się języczkiem do jego ust. Paweł powolnymi ruchami ręki gładził jej łono, pomagając wyciszyć emocje i doznania. Zaczęła obcałowywać każdy skrawek jego twarzy,
w podzięce za doznania i uczucie rozkoszy. Zsunęła się z niego i objęła drobną rączką wybrzuszenie w okolicach rozporka.
- Mogę go wyjąć? Proszę Pawełku – mówiła, patrząc mu w oczy swoimi ślicznymi ślepkami.
Skinął głową, więc błyskawicznie rozpięła mu pasek u spodni i rozporek, sięgając w slipy. Widział, że ma kłopoty z wyciągnięciem jego rycerzyka na wierzch, więc pomógł jej, unosząc się nieco w górę i zsuwając w dół slipy. Wyciągnęła go na wierzch i delikatnie zsunęła napletek, obnażając żołądź. Na czubku pojawiła się kropelka preejakulatu.
- Jaki on piękny. Wiesz co, tak bym chciała poczuć go w sobie, a ty nie chciałbyś wejść we mnie?
- W sobie to ja go czuję, ale ty na pewno nie. Marysiu, powiedziałem ci już, że to nie wchodzi w rachubę.
- A co jeśli ci powiem, że już kilka moich koleżanek chwaliło się, że straciły cnotę z chłopakiem.
- Ty też możesz chwalić się, że też miałaś chłopaka, przecież nikt nie będzie cię sprawdzał.
- Ale Pawełku, ja naprawdę chciałabym to mieć za sobą, a ty na pewno byś mnie nie skrzywdził i zrobiłbyś to najlepiej, a nawet gdyby bolało, to od ciebie bym to zniosła łatwiej niż od kogoś innego.
- To może zdarzyć się, ale nie teraz. Wiesz, że jest to najlepszy prezent dla chłopaka, którego kocha się, a ja jestem twoim bratem, nie chłopakiem.
- A ty znowu swoje. Dobrze, nie mówmy o tym. Mogę cię popieścić, tak jak ty mnie?
- Możesz, jeśli cię to rajcuje.
- Pewnie, nawet nie wiesz jak. Już jestem ponownie mokra, gdy na niego patrzę.
Objęła rączką jego sztywniaka i zaczęła suwać góra-dół, góra-dół.
- Paweł, powiedz, jak mam to robić, żeby było ci przyjemnie?
- Mniej więcej tak jak to robisz, dobrze ci idzie.
- A kiedy tryśniesz? Chciałabym to zobaczyć.
- Myślę, że dziś ci się to nie uda. Brakuje odpowiedniego nastroju.
- Dlaczego Pawełku? Podobno chłopcy tryskają, jak im się rusza.
- Pewnie tak, ale ja kontroluję swoje wytryski. Wiesz co? Wyjdź na ławkę, okracz mnie i daj mi swoją muszelkę. Będzie z tego więcej pożytku niż z twojego ruszania mojego sztywniaka.
- Naprawdę, wyliżesz mi ją?
- Tak, wychodź szybko, bo się rozmyślę.
Nie czekała dłużej. Wyszła na ławkę, okraczyła go i przykucnęła. Wzięła w rękę sztywnego penisa i zaczęła przez chwilę myziać nim swoją szparkę. Popatrzyła mu w oczy i nakierowała go na dziureczkę. Potem powoli opuszczając kuperek, zagłębiła go lekko w dziurkę. Zabolało ją lekko. Prawdopodobnie gdyby nie obawa przed bólem, dosiadła by go i miałaby problem cnoty z głowy. Ale obawa przed bólem zaważyła. Podniosła się i podpierając się rękami o oparcie ławki przysunęła cipkę do jego twarzy. Dotknął językiem jej sromu i poczuł zapach oraz smak jej soczków. Pachniała pięknie i dobrze smakowała. Objął rękami pośladki i zaczął lizać jej rowek od dołu do góry, co wywołało na niej takie wrażenie, że nieomal przysiadła.
- Pawełku, to jest cudowne, ale zbyt mocne jak dla mnie.
Paweł zrozumiał, że trochę przesadził, serwując Marysi doznania jak dojrzałej kobiecie. Zaczął więc robić to wolniej i delikatniej. Suwał językiem po rowku i wwiercał się do jej szpareczki, a następnie przesuwał go na guziczek łechtaczki liżąc i ssąc go na przemian, by ponownie zjeżdżać nim aż do drugiej dziureczki. Gdy robił to zgodnie z jej odczuciami przysuwała się muszelką, gdy było to trochę mocniejsze, odsuwała się. Po niedługim czasie dostosował się do jej życzeń, tym bardziej, że wraz ze wzrastającym podnieceniem oczekiwała coraz mocniejszych doznań, wspinając się coraz bardziej na wyżyny uniesień i odczuć. W pewnej chwili docisnęła się mocno do jego twarzy, domagając się szybszego tempa i mocniejszej stymulacji. Nie chciał jej dotykać rękami, aby nie wprowadzić jej jakiejś infekcji, więc jego język dwoił się i troił, starając się zaspokoić jej wymagania. Działania te odniosły właściwy skutek. Jęcząc i podrygując osiągnęła upragnione szczyty doznań, opadając na niego całym ciałem, a on czułym głaskaniem pośladeczków i delikatnym wylizywaniem jej soczków, pomagał jej wyciszyć się i uspokoić rozedrgane ciałko.
Usiadła mu na kolana i obcałowała w podzięce po twarzy.
- Będę miała co wspominać, to było jak sięganie po upragnioną gwiazdkę, którą mi nieraz pokazywałeś, jak byłam malutka, pamiętasz?
A teraz obdarowujesz mnie czymś tak cudownym, czego pewnie nigdy bym nie otrzymała od kogoś innego.
Widząc jego minę zreflektowała się.
- Wiem, nic już nie mówię. To mi musi wystarczyć na długie miesiące, gdy ciebie nie będzie.
- To co? Zwijamy się i jedziemy do domu, czy siedzimy tutaj dalej?
- Wrażeń zaserwowałeś mi dzisiaj aż nadto i poczułam głód, więc może lepiej wracajmy do domu – odpowiedziała.
Ogarnęli się trochę, poprawili odzież i zebrali się z ławki, udając się w stronę dworca autobusowego. Mieli szczęście, bo na stanowisku stał właśnie autobus jadący do Krakowa przez ich miejscowość. Było sporo wolnych miejsc, więc wybrali najbardziej dogodne. Marysia miała bilet miesięczny, więc Paweł podszedł do kierowcy, chcąc uiścić należność za przejazd, ale kierowca widząc wojskowego, spytał tylko dokąd jedzie i kiedy Paweł podał nazwę miejscowości, machnął ręką.
- Jesteś na urlopie?
- Tak – odpowiedział Paweł.
- To zostaw sobie na piwo, przyda ci się. Sam służyłem, więc wiem jak to jest.
Paweł podziękował i usiadł obok siostry. Niedługo potem autobus ruszył w drogę i po kilkunastu minutach wysiadali na swoim przystanku. Paweł przechodząc obok kierowcy, jeszcze raz mu podziękował, zasalutował i życzył szerokiej drogi.
Matka widząc ich lekko zdziwiła się, że wrócili tak wcześnie, ale szybko zakrzątnęła się i po krótkiej chwili stały przed nimi talerze z parującą zupą. Oboje byli głodni, więc szybko opróżnili talerze z zupą, a następnie drugie danie w postaci pierogów z serem. Widać było, że byli bardzo głodni.
- Nie byliście w kinie, tak? – spytała wygłodniałe dzieci.
- Nie byliśmy mamo – stwierdził Paweł.
- Grają horror od osiemnastu lat, więc połaziliśmy trochę po mieście, czekając na autobus.
- To dlatego tak zgłodnieliście? – pokiwała głową.
- Dobrze, dać wam jeszcze coś, bo widząc jak sprzątnęliście wszystko, co podałam, mam wrażenie, że mogło to być trochę za mało.
- Nie mamo, ja dojadłem, teraz tylko napiłbym się czegoś ciepłego.
- A tobie Marysiu, dać ci coś jeszcze?
- Właściwie to też pojadłam, a teraz tylko tak jak Paweł, napiłabym się coś.
- Herbata czy kakao?
- Dla mnie kakao – oznajmił Paweł.
- To dla mnie też – odezwała się Marysia.
- Idziesz pożegnać się z kolegami? – spytała matka Pawła.
- Mamo, to już nie są dawni koledzy, my już nie mówimy jednym językiem, ale faktycznie przejdę się pod sklep, będzie ktoś to dobrze, nie, to też nie będzie problemu.
- A ja mogę iść z tobą? – zapytała Marysia.
- Co, też będziesz żegnać się z jego kolegami? – ofuknęła ją matka.
- Mogę przecież podejść do Danusi – sprostowała Marysia – a tobie też wypadałoby wpaść do nich – dodała, patrząc na Pawła.
- Dobrze, idźcie oboje, tylko nie zapomnijcie o kolacji – przypomniała im na wszelki wypadek.
Ubrali kurtki i poszli w stronę sklepu, zlokalizowanego w centrum wsi.
- Mogę iść z tobą, czy mam tak jak poprzednio zatrzymać się u Danusi?
- Chodź, ja też wstąpię, witałem się jak przyjechałem, to wypada również pożegnać się.
Weszli w obejście Kamińskich i pies powitał ich głośnym szczekaniem. W drzwiach domu pojawiła się Danusia i widząc ich wyszła im na spotkanie.
- Miło, że wpadliście, a ty Paweł umawiałeś się przecież na wczoraj z Ryśkiem i nie przyszedłeś.
- Nie mógł, bo musiał pomóc Adamowi workować i ważyć ziemniaki – odpowiedziała za brata Marysia, która wiedziała, że Paweł nie potrafi kłamać.
- A teraz przyszedł pożegnać się, bo jutro wyjeżdża – dodała, zamykając tym samym dalszą dyskusję.
- Widzisz, tak to jest w wojsku. Wydaje się, że czas płynie szybciej, niż w cywilu – zabrał głos Paweł, który wyczuł, że Marysia jest zazdrosna o niego, nawet wobec swojej najlepszej koleżanki i przyjaciółki, jak nazywała Danusię.
- Chciałbym przeprosić Ryśka za wczoraj. Jest może w domu?
- Nie, pojechał z rodzicami do miasta. Może niedługo wrócą, ale różnie może być.
- Proszę cię więc Danusiu, abyś pożegnała ode mnie rodziców i Ryszarda. Jak przyjadę na dłuższy urlop, to sobie odbijemy i pogramy do znudzenia.
Podszedł do niej i delikatnie ucałował w policzek.
- Do widzenia i do zobaczenia Danusiu. Życzę ci też powodzenia w nauce i wśród chłopaków.
Aby ten, który spodoba ci się, nie był gamoniem i poznał się oraz docenił taka fajną laseczkę, jaką jesteś.
Słysząc te słowa, objęła go i przytuliła się na chwilę do niego, a potem odwróciła się i nic nie mówiąc, znikła w drzwiach. Nie widzieli, że dopiero za drzwiami wybuchła łkaniem.
Zrobiło się smutno, więc bez słowa opuścili obejście sąsiadów, żegnani ujadaniem psa.
- Wiesz co, straciłem ochotę na dalsze pożegnania, wracajmy do domu – zwrócił się do siostry Paweł.
Zrozumiała go i tak jak Danusia, objęła go rękami i wtuliła się w niego.
- Masz rację, wracajmy – powiedziała łamiącym się głosem.
Matka widząc ich, wracających ze smutnymi minami, domyśliła się, co zaszło.
- Co, masz dość pożegnań Pawełku, tak?
- Tak mamo! Nie chcę prowokować dalszych scen, które mogłyby nie być miłe ani dla mnie, ani dla kogoś innego.
Nie wiedział, jak bliski był takiej sceny, gdyby poszedł, tak jak zamierzał, do centrum wsi. W okolicach sklepu czekała na niego między innymi Krysia, która miała nadzieję, że spotka się z nim w cztery oczy w przeddzień jego wyjazdu. A widziała go prawie codziennie, bo jeździła do szkoły tym samym autobusem, co Marysia, lecz nie miała odwagi podejść do niego w obecności Marysi, która jej nie tylko nie lubiła, ale wprost nie znosiła i była zdolna wywołać awanturę na całą wieś. Ilekroć spotykały się, atmosfera w ich otoczeniu gwałtownie gęstniała, grożąc wybuchem, dlatego Krystyna wolała schodzić jej z drogi. Domyślała się, że niechęć Marysi do niej ma znacznie głębsze podłoże niż mogło wydawać się i jej powodem była zazdrość oraz uczucie Marysi do Pawła dalekie od siostrzanej miłości.
- No cóż, wypada mi się tylko cieszyć, że wróciłeś. A smucić będziemy się po twoim wyjeździe. Jeżeli masz coś brudnego, to daj mi, wypiorę i do jutra wyschnie.
- Mamo, piorę sobie wszystko na bieżąco, więc dziś mam tylko do odświeżenia koszulę, a do wyprania podkoszulek, slipy i skarpetki. Zaraz to zrobię i będzie po sprawie. Ty masz na głowie mnóstwo innych spraw, więc pozwól, że nie będę ci jej zawracał praniem moich rzeczy. Jestem żołnierzem mamo i przyzwyczaiłem się, że sam załatwiam takie sprawy.
- Dobrze, dobrze, już nic nie mówię. Jednak wojsko zrobiło z ciebie prawdziwego i odpowiedzialnego mężczyznę, bo Adam potrafi przypalić wodę na herbatę, nie mówiąc o przygotowaniu sobie jakiegoś posiłku, praniu czy innych, tego typu rzeczy. Zresztą ty przed wojskiem też nie byłeś inny. Wygląda na to, że i dziewczyny też powinny iść do wojska, bo Marysia też nie za bardzo chętnie zajmuje się praniem swoich rzeczy, czy sprzątaniem swojego pokoju, prawda córeczko?
Na słowa matki Marysia oblała się rumieńcem i popatrzyła w stronę matki i Pawła nieco spłoszonym, zawstydzonym spojrzeniem.
- Nie wiem, po co to mówisz mamo przy Pawle, bo zdarza się to tylko wtedy, gdy zapomnę lub gdy zajęta jestem czym innym – odpowiedziała mamie, rozżalona na nią Marysia.
Matka zrozumiała, że zbyt obcesowo potraktowała córkę, do tego przy Pawle.
- Dobrze, nie mówmy o tym, bo nie chciałam cię obgadywać przy Pawle, ale to jego słowa wywołały u mnie takie skojarzenie, co wojsko potrafi zrobić z potencjalnymi maminsynkami.
Paweł nigdy takim nie był, ale za przykładem ojca czy brata chętnie podrzucał mi do prania swoje rzeczy, a teraz sama słyszałaś, jak obruszył się, że chciałam mu pomóc czy w czymś wyręczyć.
Widać było, że trochę zdenerwowała się na nich.
- A teraz idźcie i zajmijcie się czymś do kolacji.
Wyszli z kuchni i poszli do pokoju. Paweł, tak jak powiedział, przebrał się, wyszedł do łazienki i wyprał swoje rzeczy. Rozwiesił je na sznurach i miał zamiar wyjść, gdy do łazienki weszła Marysia. Ściągnęła majteczki i usiadła na muszli, łapiąc go za rękę.
- Nie wychodź, poczekaj na mnie.
Wysikała się, podtarła i umyła ręce. Wyszli razem z łazienki i przeszli do pokoju.
- Pomożesz mi przy lekcjach?
- Dobrze, jeżeli potrafię – uśmiechnął się do niej.
Wyciągnęła książki i zeszyty, kładąc je na biurku.
- Wiesz co, znowu nabrałam chęci na pieszczoty i dopóki mnie nie popieścisz, nie potrafię się skupić na niczym innym, nie mówiąc o nauce. No weź, nie bądź taki i popieść swoją małą siostrzyczkę.
- Marysia, przeginasz! Jak cię będę pieścił, gdy mama jest obok w kuchni.
- A jak ci powiem, że mama nie tylko domyśla się, ale prawdopodobnie wie, co my tu robimy.
- O czym ty mówisz? Przecież nas nie nakryła, więc jak?
- Pamiętasz, jak spałam z tobą w drugą noc. Byłam tylko w koszulce i odkryłam się w nocy. Obudziło mnie światło, jak mama weszła do pokoju i stanęła nad naszym łóżkiem. Ty spałeś i trzymałeś rękę na mojej muszelce, mama podeszła i nakryła mnie kołdrą. Musiała widzieć, że śpię bez majtek i twoją rękę w moim kroczu. Dlatego myślę, że nie tylko nie wejdzie, ale i nie pozwoli, aby ktoś wszedł do naszego pokoju.
Teraz dla Pawła stało się jasne, dlaczego matka tak często mu przypominała, aby nie skrzywdził swojej siostry oraz że mu ufają z ojcem i mają nadzieję, że sam nie przekroczy i nie dopuści do przekroczenia pewnych granic. To dlatego Marysia domagała się od niego pieszczot, pomimo zagrożenia, że mogą zostać nakryci. Ona wiedziała, że mama wie, co łączy ją z Pawłem i pewnie nie chciałaby aby to wydało się, bo doskonale zdawała sobie sprawę, dlaczego do tego doszło. Nie winiła za to swoich dzieci, ale siebie, bo nie zareagowała w odpowiednim czasie, aby zerwać tę więzi, które ze strony Marysi wyraźnie zaczynały zmierzać w niepożądanym kierunku. W nawale zajęć nie zauważyła nic niepokojącego w relacjach brata i jego podopiecznej siostry. A teraz było już za późno na radykalne rozwiązania. Marysia weszła w wiek buntowniczy, gdzie do głosu doszły hormony i okres dojrzewania, a jej idolem nie był żaden aktor, piosenkarz czy jakiś chłopak. Jej idolem był jej rodzony brat.
- To jak, popieścisz mnie, abym mogła się spokojnie uczyć, czy dalej będziesz mnie umoralniał? – mówiąc to, przysunęła się do niego, ujęła jego rękę i położyła na swojej piersi.
- Pawełku, proszę, zajmij się swoja małą siostrzyczką.
Podniosła bluzeczkę i przekręciła stanik, rozpięła go i odłożyła.
- Na początek pocałuj i popieść moje piersi. Trochę bolą, ale jak całujesz, to ból ustępuje.
Nie zostawiła mu wyboru. Nie chciał odjeżdżać z myślą, że ma do niego żal, a ponadto pieszczenie Marysi sprawiało i jemu samemu wiele frajdy, więc objął ustami jej pączusia ze stojącym zadziornie sutkiem i kolistymi ruchami języka zaczął zataczać mniejsze lub większe kółeczka to na jednej, to na drugiej piersi. Gdy do tego zaczął ssać i podgryzać jej suteczki, jej ciałko zaczęło pływać i podrygiwać. Chwyciła jego rękę i podnosząc spódniczkę wsunęła jego dłoń w majteczki, suwając jego palcami po swoim sromie i wpychając od czasu do czasu jego duży palec w swoją szpareczkę. Zaczynała się robić coraz bardziej mokra. Jej oddech był coraz szybszy, a tłumione ręką pojękiwania coraz głośniejsze. Mocno podniecona, była coraz bliżej szczytowania, więc Paweł wzmocnił i przyspieszył pieszczoty ręką na guziczku łechtaczki i w okolicach jednej czy drugiej dziureczki. Będąc bardzo blisko orgazmu chwyciła jego głowę i wdarła się języczkiem w jego usta. Po chwili wygięła ciało nabijając się na jego palec i znieruchomiała, targana lekkimi wstrząsami. Przytuliła się mocno do Pawła a następnie zaczęła obcałowywać jego twarz skrawek po skraweczku.
- Dziękuję braciszku za tę chwile szczęścia i przyjemności, które mi dajesz przed odjazdem. Będę miała co wspominać i myśleć, gdy będę sama w łóżku.
Zaczął oddawać jej pocałunki, a słowa, które powiedziała, zapadły mu w sercu i w myślach. Wiedział, że jako starszy brat nie powinien postępować w ten sposób, ale nie chciał też aby te kilkanaście godzin, które dzieliły go od wyjazdu z domu, poróżniły go z siostrą, którą kochał nie tylko jako brat.
- To teraz bierz się do odrabiania zadań, a ja w razie trudności spróbuję ci pomóc.
- Wiesz, że mogę liczyć tylko na siebie, bo kto mi pomoże jak ciebie nie będzie? Ale dobrze, już biorę się do roboty – uśmiechnęła się słodko do niego i zajęła się zadaniami, które miała odrobić. Tak jak powiedziała, odprężona, szczęśliwa i skupiona, odrabiała poszczególne zadania bez większych trudności, odkładając po kolei zeszyty z poszczególnych przedmiotów. W godzinę uporała się ze wszystkimi zadaniami, ani razu nie prosząc Pawła o pomoc. Obserwując siostrę w jakim skupieniu i tempie odrabia zadania, był zbudowany jej wiedzą i inteligencją. Mógł być pewny, że Marysia nie będzie miała trudności w nauce, a czy i w życiu, to pokaże przyszłość. Po odrobieniu bieżących zadań domowych, przeglądnęła jeszcze pozostałe zeszyty i zadowolona, uśmiechnęła się do Pawła.
- Jeszcze nigdy mi tak łatwo i szybko nie poszło, jak dziś. Widzisz, jak wpływasz na mnie pozytywnie? Jestem nie tylko na bieżąco, ale nawet z wyprzedzeniem przygotowana do szkoły. Idę do łazienki, a przy okazji sprawdzę, jak daleko do kolacji.
Po wyjściu Marysi, różne myśli zaczęły krążyć w głowie Pawła. Z jednej strony był zadowolony, że od jutra spędzi kilka dni z uroczą panią mecenas, a być może i z jej siostrą, ale żal mu się zrobiło też Marysi, że musi ją zostawić. W końcu przeważyła w jego umyśle racja, według której to było najlepsze wyjście z zaistniałej sytuacji pomiędzy nim i jego siostrą. Być może, pozwoli to na przerwanie więzi, które ich połączyły i powrót do normalnych, właściwych relacji brata i siostry. Po chwili Marysia powróciła do pokoju, przerywając jego rozmyślania i oznajmiła bratu, że do kolacji mają jeszcze około godziny czasu.
- To może „poczytamy” jeszcze jakieś lektury? – mówiąc to, puściła do niego oczko.
- Zrobimy sobie legowisko, tak jak wczoraj i ty poczytasz mi tam na dole, co? – powiedziała, dotykając paluszkiem swojego krocza.
- Ty tak ładnie „czytasz”, że od razu robi się mi miło i radośnie – powiedziała, spoglądając na niego maślanym wzrokiem, pod którym momentalnie roztajał, a jego opory i zahamowania wzięły w łeb.
Podeszła do swego tapczaniku, wzięła kołdrę i poduszkę, przenosząc je na łóżko i robiąc z nich podparcie dla ciała. To samo zrobiła z jego kołdrą i poduszką, a potem ściągnęła majteczki i wsunęła pod swoją poduszkę. Była gotowa do „czytania” , wiec położyła się na swoim legowisku i klepiąc ręką jego poduszkę zaprosiła Pawła obok siebie. Położył się obok niej.
- Może na początek „poczytaj” tu – wskazała mu swoje obnażone piersiątka.
Przylgnął ustami do jednej z piersi i tak jak poprzednio, zaczął ustami i językiem zataczać koła wokół brodawki to jednej, to drugiej piersi, drażniąc i podgryzając równocześnie sterczące sutki. Zaczęła pojękiwać i przyciskać rękami jego głowę. Po chwili chwyciła jego ręce i położyła na piersiach, a głowę zepchnęła w dół swojego ciała.
- Wyliż mi cipkę, ona czeka na ciebie braciszku.
Podniósł spódniczkę i polizał językiem jej pępuszek, zjeżdżając nim coraz niżej. Zatrzymał się chwilę na wzgórku, liżąc językiem i chwytając wargami guziczek łechtaczki. Pięknie pachniała, wywołując jego podniecenie. Zaczął lizać rowek i zlizywać coraz intensywniej wydzielane soczki. Pozostawiając jedną rękę na jej piersiach, drugą zaczął pieścić łechtaczkę, cały czas liżąc i wsuwając język to w jedną to w drugą dziurkę. Spotęgowało to jej doznania, pojedyncze jęki przemieniły się w spazmy, a całym ciałkiem od czasu do czasu wstrząsały dreszcze. Na finał nie czekał już zbyt długo. Gdy wzmocnił nacisk i tempo ruchów ręki oraz ruchy języka eksplodowała, tłumiąc wrzask, zasłaniając usta ręką. Jej ciałem przez chwilę wstrząsały dreszcze, by po chwili rozluźnić się i uśmiechnąć do niego.
- Marysiu, może damy sobie spokój, bo wydaje mi się, że to trochę za dużo wrażeń dla ciebie.
Jesteś przecież bardzo młodą osóbką i takie natężenie emocji i uniesień może ci zaszkodzić.
- Głuptas jesteś! To co mi dajesz przeżywać i odczuwać, jest tak cudowne, że to mi pomaga, a nie szkodzi. To tylko tobie wydaje się, że to mnie męczy, bo po przeżyciu czegoś takiego, czuję się tak lekko, jak ptak szykujący się do lotu.
Cóż miał odpowiedzieć temu dziecku-kobiecie. Jego pojęcie o przeżywaniu orgazmu przez dziewczyny czy kobiety było żadne. Wiedział tylko, że jest to przeżycie dużo bardziej skomplikowane i pogłębione niż u mężczyzn. Więc nawet nie próbował dyskutować z siostrą na ten temat. Po prostu przyjął do wiadomości, co usłyszał. Sam zresztą odkąd zaczął kontrolować swoje reakcje w trakcie zbliżenia i potrafił wstrzymywać wytrysk nasienia bez ubocznych skutków dla swojego organizmu i przeżyciem niby orgazmu, przestał myśleć o mechanizmach rządzących takimi czy innymi odczuciami i reakcjami organizmów męskich czy żeńskich.
- Dobrze, to teraz możemy poczytać, zanim mama nas zawoła, a ty ubierz się.
Ubrała się, położyła obok niego i tak jak on zaczęła czytać. Niedługo potem matka zawołała ich na kolację. Zjedli i podobnie jak w poprzedni wieczór Marysia poszła pierwsza do łazienki, umyła zęby i weszła na chwilę do wanny opłukać ciało i podmyć się, po czym ubrała kusą koszulkę nocną i wychodząc, krzyknęła w stronę kuchni, że łazienka jest wolna. Paweł zrobił podobną toaletę, ubrał pidżamę, wyprał podkoszulek, slipy i skarpety, powiesił to na kaloryferze i poszedł za nią do pokoju. Marysia leżała już w łóżku i czekała na brata. Odsunęła kołdrę i poklepała miejsce obok niej. Położył się, a ona natychmiast nasunęła się na niego i wcisnęła się ustami w jego usta, napierając języczkiem, aby ją wpuścił. Rozpięła mu bluzę od pidżamy i zaczęła głaskać jego tors, by następnie dołączyć się ustami, równocześnie suwając kuperkiem po jego kroczu. Chciał pozostać bierny, ale nie udało mu się. Jej zabiegi spowodowały, że jego podniecenie gwałtownie wzrosło i jego rycerzyk osiągnął maksymalny wzwód. Zsunęła się poniżej jego krocza i rozpięła mu guzik od spodni pidżamy, obnażając jego sprzęcik. Zaczęła się suwać po nim swoim kroczem, ale jej to nie zadowoliło. Uniosła kuperek i ujmując jego sztywniaka, nacelowała go na swoją szparkę, próbując się na niego nadziać.
- Prosiłem cię, żebyś tego nie robiła – mówiąc to, zasłonił ręką prącie i ścisnął u nasady, bo niewiele brakowało, aby wytrysnął.
- Paweł, no weź rękę i pozwól mi pobawić się nim – nie rezygnowała, będąc napalona nie mniej niż on. Widać było, że jest zdecydowana nabić się na niego i stracić dziewictwo. Nie zamierzał do tego dopuścić.
- Marysiu! To nie ten czas ani warunki. I mama i tata są w kuchni, a ty uparłaś się stracić cnotę. Przecież wiesz, że to trochę boli, a poza tym pobrudzilibyśmy pościel. Jak ja jutro mógłbym spojrzeć w oczy mamie, gdyby usłyszała i zobaczyła, że pozbawiłem dziewictwa swoją własną, młodziutka siostrę. Mogę cię popieścić i zadowolić w każdy inny sposób, ale nie przeginaj, jeżeli nie chcesz, abyśmy się oboje źle czuli i stracili zaufanie rodziców.
Chyba w końcu dotarło do niej, co chciała zrobić i jakie z tego mogłyby być konsekwencje. Zobaczył łzy w jej oczach, ale zsunęła się z niego i położyła obok.
- To mnie popieść i wyliż mi muszelkę – szepnęła zrezygnowana i ściągnęła swoją koszulkę. Zapiął spodnie pidżamy i pochylił się nad nią. Delikatnymi, powolnymi ruchami zaczął pieścić jej piersi, zcaływując łzy z jej oczu i zsuwając się ustami coraz niżej po jej ciele. Drżała, gdy okrywał pocałunkami coraz to inne części ciała. Dotarł w końcu do jej wzgórka, chwycił wargami zgrubienie i językiem rozpoczął harce na jej guziczku. Zacisnęła usta na swojej ręce, by stłumić jęki wydobywane jego pieszczotą. Sięgnął ręką do jej rowka i rozprowadził soczki po całym sromie, by po chwili zacząć je spijać i lizać wzdłuż językiem, jednocześnie palcem drażniąc guziczek łechtaczki. Usztywnił język i wprowadzał go to w jedną to w drugą dziureczkę, powodując spazmatyczne drgania jej ciałka. Długo to nie potrwało. W pewnym momencie wygięła się w łuk, wypychając w górę ciało i znieruchomiała na chwilę, przeżywając mocny orgazm. Gładząc i liżąc powolnymi ruchami jej krocze, pomagał jej wyciszyć emocje i uspokoić rozedrgane ciałko. Sięgnęła rękami jego głowę i przyciągnęła go do swojej twarzy, czułymi pocałunkami dziękując mu za chwile rozkoszy i przyjemności.
- A ja ciebie mogłabym popieścić i odwdzięczyć się za to, co dla mnie robisz? – spytała z nadzieją w glosie.
Była to kusząca propozycja, ale nie chciał, żeby przyzwyczajała się do niego i do jego fiuta.
- Marysiu, nie ma takiej potrzeby, a poza tym wiesz, że mama lubi zaglądać do nas, przed pójściem do łóżka, więc lepiej nie przeginajmy. Sama powiedziałaś, że wie o nas, to tym bardziej może nas sprawdzić w ostatnią noc przed moim wyjazdem.
Z żalem, ale przyznała mu rację. Faktycznie mama okazała się bardzo tolerancyjna i wyrozumiała, ale gdyby stwierdziła, że przekroczyli granicę, której jako rodzeństwu nie wolno było przekroczyć, jej cierpliwość mogła skończyć się, podobnie jak jej zaufanie do nich. Ubrała koszulkę i wtuliła się w Pawła, wsuwając sobie jego rękę w krocze.
- Tak chcesz spać? – zapytał z uśmiechem.
- Tak! Będzie mi łatwiej zasnąć, czując tam twoją rękę. A to mama już widziała, więc nawet gdy wejdzie, to na pewno nic nie powie.
Cóż miał odpowiedzieć temu dziecku – kobiecie. Nie było to zbyt komfortowe dla niego, bo nawet nie wykonując żadnego ruchu, czuł jak jej muszelka momentalnie zwilgotniała, co i u niego spowodowało podniecenie. Udał, że nic się nie dzieje, ale na tym nie poprzestała. Zaczęła zwierać i rozwierać uda, suwając jego ręką i wpychając jego palec w szparkę.
- Marysiu, mieliśmy spać! – upomniał ją łagodnie.
- Wiem, ale swędzi mnie tam – odpowiedziała szeptem – popieść troszeczkę, może mi przejdzie.
Gadanie, wiedział już, że jeżeli nie doprowadzi jej do orgazmu, to na pewno nie da mu spokoju. Wyczuł, że jest już bardzo napalona, więc aby nie przedłużać sprawy, zaczął ją pieścić w sposób, który sprawiał jej najwięcej przyjemności. Z chwilą, gdy podjął pieszczotę puściła jego rękę i wsunęła swoją dłoń w spodnie jego pidżamy. Objęła jego penisa i delikatnymi ruchami zaczęła suwać rączką. Ponownie musiał zareagować, ściskając go u nasady, bo był bliski wytrysku, a tego nie chciał. Gdy napięcie osłabło, podjął pieszczenie jej muszelki. Nie musiał długo czekać, docisnęła mocno jego rękę i tłumiąc jęki w poduszkę, doszła, wyginając ciało w jego stronę.
- Przestało swędzieć? – zapytał ze śmiechem w głosie.
- Tak, teraz możemy spać – odpowiedziała z radością w głosie i pocałowała go na dobranoc.
Następnie odwróciła się do niego tyłem, wtuliła się kuperkiem w jego ciało i sięgnęła po jego rękę, którą położyła sobie na piersiach. Niedługo potem wyczuł, że zasnęła, trzymając jego rękę. Gdy próbował ją oswobodzić, mocniej przytuliła się do niego we śnie, trzymając dalej jego rękę. Wsłuchując się w jej spokojny oddech, w końcu i on zapadł w sen. ...cdn
1 komentarz
Bogu
Zaprawdę powiadam wam, jeśli autor pociągnie odpowiednio wątek Marysi i Pawła, to będą problemy. Do tego niektóre momenty są mocno przegadane. Ale daje radę. Tako rzekłem Ja.
emeryt
@Bogu , masz trochę racji, mogą być problemy, ale to temat "TABU" w naszym zacofanym kraiku.