Ania domyśliła się, że mama nie za bardzo chce dzielić się informacjami, co robili z Pawłem, będąc sami w mieszkaniu, więc przyjęła do wiadomości, że Paweł naprawiał spłuczkę, a mama zajmowała się obiadem. Podjęła więc temat dołka psychicznego Zuzy.
- Mamo, wydaje mi się, że Zuza ma problemy sama ze sobą. Z jednej strony szuka znajomości z chłopakami, a potem stawia im takie wymagania, że nie są w stanie spełnić jej oczekiwań. Wtedy zaczynają się schody oraz wzajemne obwinianie czy pretensje o to, że nie udało im się dopasować, zrozumieć czy zadowolić.
Ania z dość dobrym rozeznaniem i rzeczowo naświetliła mamie problemy, z jakimi aktualnie boryka się Zuza.
- Tak też myślałam, ale nie chciałam zaogniać sprawy, wtrącając się w jej sprawy sercowe. Jesteście jako siostry bliżej ze sobą w tych sprawach, więc pomyślałam, że tobie będzie łatwiej porozmawiać z nią o sprawach męsko-damskich i relacjach czy wymaganiach wobec chłopaka czy partnera.
Pani Bożena z zadowoleniem przyjęła do wiadomości fakt, że udało się jej odwrócić uwagę Ani od niej samej i skierować ją na problemy jej młodszej siostry.
- Rozmawiałaś o tym z Zuzą i coś jej poradziłaś w tej sprawie? - zapytała mimochodem.
- Mamo, to nie jest pierwszy czy ostatni taki przypadek. Zuza dość regularnie stwarza sobie takie problemy. Zrywa znajomość z obecnym partnerem, nieraz z naprawdę błahego powodu, potem przeżywa rozczarowanie czy zawód w mniej czy bardziej podłym nastroju, a potem poznaje następnego chłopaka i przechodzi czy mija jej to na jakiś czas, do chwili kolejnego zerwania znajomości. Więc co niby miałam jej radzić? Jestem adwokatem, nie psychologiem czy niańką - Ania dość neutralnie potraktowała pytanie mamy.
- Wiem! Poza tym, to nie jest pora na takie rozmowy - pani Bożena wymieniła spojrzenie z córką, sygnalizując jej, że to co chciałaby powiedzieć, nie powinien słyszeć Paweł.
Ania uśmiechnęła się, bo domyśliła się, że mama pomyślała dokładnie o tym samym, co ona sama. Obie nie zwróciły uwagi, że Paweł kątem oka zauważył wymianę ich spojrzeń i domyślił się, że obie chcą wymienić jakieś opinie czy poglądy, ale krępują się mówić o tym przy nim.
- Widzę, że to rozmowa czysto rodzinna, więc żeby was nie krępować, zostawiam was same - odezwał się bez emocji w głosie, chociaż gdzieś tam wewnątrz poczuł lekki żal.
- Pawle, to nie tak! Nie chciałam mówić o tym, bo to dotyczy ciebie, co nie oznacza, że mamy przed tobą tajemnice czy chcemy coś przed tobą ukryć.
Bożena zorientowała się, że Paweł odkrył ich wahanie czy rezerwę wobec niego i jako że nie był jej obojętny jako zięć i nie tylko, zareagowała błyskawicznie, podobnie jak i Ania.
- Pamiętasz Pawle, jak to było na początku naszej znajomości, kiedy nocowałeś po raz pierwszy u mnie? Kiedy Zuza wtargnęła do sypialni, żebrząc o możliwość spania z nami? To samo powtórzyło się teraz. Tylko że teraz zrywa z chłopakami przez ciebie.
- Przeze mnie? Przecież wie, że kocham ciebie, jestem twoim mężem i nigdy jej nic nie obiecywałem - powiedział Paweł lekko podenerwowanym, ale i stanowczym głosem.
- O tym też wiem! Sama mi o tym powiedziała, że sondowała cię, czy byłbyś zdolny do zmiany obiektu swoich uczuć, chcąc cię odbić mnie, swojej siostrze. Odpuściła, bo okazałeś się odporny na jej wdzięki, ale każdego nowo poznanego chłopaka testuje i przyrównuje teraz do ciebie mój mężu. Jak mi zdradziła, na razie żaden ci nie dorównał i dlatego żal mi jej, bo jest naprawdę fajną dziewczyną i do tego moją siostrą. Co ty masz takiego w sobie, że moja siostra, a twoja szwagierka nie może pozbyć się tej psychicznej zadry, jaką stałeś się dla niej i jej uczuć?
Ania nie ukrywała współczucia dla Zuzy, ale i podziwu, a nawet trochę dumy z powodu Pawła, że kochając ją, odrzucił umizgi i miłosną ofertę znacznie młodszej siostry.
- Zresztą trudno dziwić się Zuzie, kiedy ja sama uległam Pawle twojemu urokowi od pierwszego wejrzenia i tak już pozostało. Możesz to różnie zrozumieć, ale wydaje mi się, że tylko ty jesteś w stanie wstrząsnąć nią i pomóc jej pozbierać się. Wiem, że ją lubisz i jako moją siostrę, a teraz szwagierkę, ale i jako fajną dziewczynę. Jeżeli więc nie sprawiłoby ci to wielkiego kłopotu, może podejdź do niej i porozmawiaj, tak jak tylko ty potrafisz. Sądzę, że cię nie wyrzuci i z wdzięcznością przyjmie to, że o niej myślisz i chcesz jej pomóc.
Ania mówiąc to, uważnie obserwowała reakcję Pawła na jej słowa. Zmieszał się lekko i odpowiedział jej równie poważnym spojrzeniem.
- Aniu, sama wiesz, że jest mi żal Zuzy z powodu tego dołka psychicznego, podobnie jak tobie czy Bożence, waszej mamie. Ale też nie jestem psychologiem czy terapeutą, tylko twoim mężem. Zdaję sobie też z tego sprawę, że Zuza mnie lubi, może nawet za bardzo i to nie tylko jako szwagra czy nowo pozyskanego członka rodziny. Czy jesteś więc przekonana, że byłby to dobry pomysł, gdybym poszedł teraz do niej i co niby miałbym zrobić? Przytulić, użalić się nad nią i pozwolić jej wypłakać się na moim ramieniu? A potem przyznać jej rację, że wszystkie chłopaki, mnie nie wykluczając, to są nieczułe, egoistyczne typy, którzy myślą tylko o tym jak wykorzystać niecnie biedne dziewczyny, a potem porzucić czy zostawić je same z ewentualnymi problemami. Czy tego oczekujesz czy oczekujecie obie ode mnie? Powiedzcie to na głos, bo chyba czegoś tu nie rozumiem?
Paweł nie ukrywał rozgoryczenia w swojej nieco wybuchowej i przydługiej wypowiedzi. Ania skrzywiła się z niesmakiem, bo nie spodziewała się od spokojnego zwykle Pawła takich słów. Pani Bożena również ze zdziwieniem spojrzała na zięcia.
- Pawle, co z tobą? Co takiego powiedziałam, że aż tak cię to wkurzyło?
Ania spokojnym, wyważonym tonem zwróciła się do Pawła, o wyjaśnienie swojego nieoczekiwanego i chyba trochę nieprzemyślanego wybuchu.
- Z jednej strony mówisz Pawle, że żal ci Zuzy, z powodu zawodu jaki przeżywa, aby za chwilę wyskoczyć z pretensjami do mnie czy do nas obu z mamą, że prosimy cię czy żądamy od ciebie czegoś, czego nie jesteś w stanie spełnić. Jeżeli uważasz, że jest ci niemiłe jakiekolwiek spotkanie z Zuzą, nie mówiąc o rozmowie, to cofam wszystkie moje słowa i prośbę, abyś spotkał się z Zuzą. A tak poza tym, ja też teraz nie rozumiem ciebie. Nie ważne.
Po jej słowach do Pawła dotarło, że zachował się jak ostatni, rozwydrzony gówniarz. Ania na podstawie swoich obserwacji miała prawo myśleć, że Zuza nie tylko lubi, ale wprost podkochuje się w nim, jej mężu oraz że on także w skrytości ducha odwzajemnia jej uczucia, czego dowód dawał już niejednokrotnie.
Jak w kalejdoskopie przewinęła mu się w pamięci sytuacja sprzed kilku miesięcy, kiedy po przyjeździe do Krakowa Ania zaprosiła go do swojego mieszkania. Drzwi otworzył im nie kto inny, jak Zuza, jej młodsza siostra.
Po kolacji Ania poszła kąpać się do łazienki, a on pomagał Zuzie pozmywać naczynia i posprzątać kuchnię, za co dostał od niej soczystego buziaka jako podziękowanie. Oboje byli w jakimś stopniu zauroczeni sobą, tym bardziej że byli prawie rówieśnikami.
Oczywiście z uwagi na Anię, starał się trzymać dystans wobec Zuzy i nie angażować się uczuciowo. Tymczasem Ania wiedząc, że Zuza przeżywa swoisty kryzys po rozstaniu się z kolejnym chłopakiem, kiedy ta zapukała do drzwi sypialni, żebrząc o zgodę na dołączenie do nich w nocy, wyraziła na to zgodę, jakby to było czymś oczywistym i normalnym.
Co prawda zapytała przed tym Pawła, czy ma coś przeciw temu, ale już wtedy czuł, że Ania staje mu się bliska i jej pytanie potraktował jako sondaż czy sprawdzian, jak odniesie się do jej młodszej siostry. Sądził więc, że to ona położy się na środku, odgradzając go od swojej siostry.
A Ania dała mu po prostu swobodę wyboru i działania, kładąc go na sofie pośród nich obu. Był młodym chłopakiem i po raz pierwszy w życiu leżał w łóżku, mając po bokach dwie młode, urocze dziewczyny.
Jakby tego było mało, kiedy Paweł pieszczotami i językiem doprowadził Anię oralnie do orgazmu i zaspokojenia, ta podziękowała mu za doznania i wręcz zasugerowała, aby zajął się jej siostrą i pomógł jej w uporaniu się z problemami sercowymi, które ją dręczą.
W jego pamięci jak w filmie przewijały się obrazy, jak reagowała Zuza na jego pierwsze, delikatne dotykanie i badanie dłonią jej ciała. Początkowo nie było z jej strony prawie żadnej reakcji, więc delikatnie przesunął rękę na jej biodro, następnie na udo.
Dalej zero reakcji, a że nie wydawało mu się, żeby zdążyła tak szybko zasnąć, więc kiedy powtórzył manewr, a Zuza nie reagowała, wsunął rękę pod kołdrę i dotknął jej odkrytego uda. Była bez majtek. Miała na sobie tylko krótką, cienką koszulkę nocną.
Ania miała rację; Zuza przyszła do nich ze względu na niego i w określonym celu - przebiegło mu w myśli. Dotykając ją i przesuwając dłoń, poczuł, że lekko drgnęła, więc przesunął rękę na brzuch Zuzy i powolnym ruchem posuwał się w stronę jej piersi.
Dotknął jej piersi, osłoniętej tkaniną koszulki i objął ją dłonią. Odwróciła się na wznak, ułatwiając mu dostęp do obu piersi. A więc jednak ruszyło ją; żyła i reagowała na jego dotyk. Wsunął rękę w wycięcie koszulki i objął dłonią kształtną półkulę jej jędrnej piersi, leciutko pocierając dwoma palcami sterczący sutek.
Zuza cicho westchnęła i chwyciła ręką jego dłoń, przesuwając ją raz na jedną, raz na drugą pierś. Chwilę popieścił piersi i kiedy zwolniła mu rękę, zaczął przesuwać ją w stronę dolnych partii brzucha. Kiedy zorientowała się gdzie zmierza, ponownie ujęła jego dłoń i przesunęła ją na swoje nagie łono.
Rozszerzyła lekko uda i wsunęła jego rękę w swoje odkryte krocze, przesuwając jego dłoń na lekko owłosiony wzgórek łonowy. Przejął inicjatywę i przez chwilę pocierał guziczek łechtaczki, następnie palcem rozszerzył jej srom i przesunął się do jej dziurki, chwilę tam zabawił i przesunął palec do drugiej dziurki.
W rowku nagromadziło się już sporo wydzieliny z jej intymnych gruczołów. Rozprowadził substancję po całym sromie, nawilżając jej erogenne miejsca. Ponownie ujęła jego dłoń i wcisnęła lekko jego serdeczny palec do swojej dziurki.
Wykonała parokrotnie kilka okrężnych ruchów i przesunęła ręką na łechtaczkę, pokazując mu w jaki sposób ma ją pieścić. Pieszcząc Zuzę, sam podniecił się niesamowicie i jego kolega osiągnął maksymalny wzwód oraz rozmiar. Wysunął się z pod kołdry Ani i wślizgnął pod kołdrę Zuzy, dotykając naprężonym penisem jej odkrytego uda.
Natychmiast sięgnęła ręką i objęła dłonią naprężonego penisa. Odwróciła się do niego tyłem i wcisnęła swoje nagie pośladki w jego krocze. Wysupłała ze slipów jego wałek i wciskając coraz mocniej swój tyłek w jego uda, nasunęła się swoją rozgrzaną i wilgotną szparką na jego penisa.
Uniósł lekko nogę, pozwalając wsunąć się jej głębiej w jego krocze i nadziewać się głęboko na jego drążek. Jego ręka powędrowała ponownie na jej piersi, a kroczem docisnął się maksymalnie do jej pośladków, penetrując coraz głębiej jej skarb.
Przypomniało mu się, jak Zuza pieszczona i penetrowana coraz mocniej, nagle wyzwoliła się z jego objęć, odrzuciła przykrywającą ich kołdrę i odwróciła się do niego. Nic nie mówiąc podniosła się, chwyciła jego slipy i ściągnęła, a właściwie zdarła je z niego. To samo zrobiła z podkoszulkiem i swoją nocna koszulką.
Potem okraczyła jego uda, kucnęła i nadziała się ponownie na jego sprzęt. Sięgnął do jej piersi pieszcząc na przemian to jedną to drugą. Pochyliła się nad nim i wcisnęła się wargami w jego usta, zasysając jego język.
Gdy przylgnęła do niego, rozpłaszczając swoje kształtne piersi na jego torsie, sięgnął rękami do jej pośladków, wspomagając jej doznania pieszczotami łechtaczki, pośladków i okolic drugiej dziurki. W pewnym momencie usłyszał;
- Rób tak! Ooo…rób tak dalej, tylko trochę szybciej i mocniej.
Przyspieszył więc ruchy rąk, a Zuza zaczęła coraz mocniej dociskać się swoim kroczem do jego ud.
- Możesz skończyć we mnie, jestem w bezpiecznym okresie – wydyszała mu do ucha. Przez jej ciało przebiegały drgania, a uderzenia wzajemne ich ciał zlały się w jeden łoskot.
- O.. jak dobrze! O… jak dobrze! Oooo.. Oooo…Ooo..ch! – jej ciało sprężyło się jak do skoku, docisnęła się do jego ciała i zamarła w bezruchu.
Czując jej skurcze na penisie, sam poczuł, że dochodzi. Również gwałtownymi wyrzutami ciała przyspieszył swoje ruchy góra-dół i ogarnęła go eksplozja doznań. Jego jądra gwałtownymi skurczami wypychały nagromadzone poprzednio, a wstrzymywane przed wypływem nasienie, które wpompowywał we wnętrze swojej kochanki.
Zuza czując w pochwie uderzenia i przepływ jego nasienia, ponownie zareagowała orgazmem i skurczami mięśni pochwy na jego penisie oraz gwałtownym wtargnięciem języka do ust Pawła. Oboje przeżyli obezwładniający i jednocześnie bardzo wyczerpujący orgazm.
Spełnienie i zaspokojenie było dla nich obojga niejako lekarstwem oraz odprężeniem i rozładowaniem napięcia psychicznego, wywołanego w każdym z nich różnymi dla obojga przyczynami.
- Dziękuję ci Paweł! To było to, co było mi potrzebne. Dobry jesteś w te klocki - powiedziała Zuza, gdy jej ciało wyciszyło się i powróciło do normalności.
Po zaspokojeniu Zuza zsunęła się z niego i przytuliła, kładąc głowę na jego ramieniu. Po chwili wspomnienia uleciały i Paweł powrócił do rzeczywistości. Nie miał już za złe ani Ani, ani jej mamie Bożenie, że oczekiwały od niego pomocy dla Zuzy.
Tym bardziej, że domyślił się, że Ania pozytywnie ocenia i docenia starania Zuzy, aby zerwać więzy uczuciowe łączące ją z Pawłem, jej mężem i poznać odpowiedniego chłopaka właśnie ze względu na nią, co przemawiało niewątpliwie na jej korzyść.
Dlatego dość emocjonalnie odbierała tego typu zachowania siostry, a że po raz któryś poniosła porażkę i kolejna znajomość okazała się niewypałem, było dla niej czymś normalnym czy oczywistym i nie miała zamiaru potępiać za to Zuzy.
- Aniu, Bożenko! Mogę was tylko przeprosić. Zachowałem się jak ostatni idiota i szczeniak, wyskakując z najgłupszymi pretensjami wobec najbardziej kochanych przeze mnie osób. Dlatego wy też zapomnijcie o tym, co powiedziałem. Cofam wszystko, co brzmiało lub nosiło znamiona jakiejkolwiek pretensji z mojej strony.
Paweł ku zadowoleniu obu pań zrozumiał swój błąd i zmienił całkowicie swoje nastawienie, po czym przeprosił za swoje zachowanie.
- A teraz pozwólcie, że ogarnę się trochę i pójdę do Zuzy. Ona też jest jedną z tych bliskich mi i kochanych przeze mnie osób z waszej rodziny i zasługuje na pomoc, a nie tylko na użalanie się nad nią czy okazywaniu jakichś pretensji pod jej adresem. Zgodnie więc z z twoją sugestią moja żono, spróbuję porozmawiać z nią i pomóc jej, o ile mi na to pozwoli.
Ania w spontaniczny sposób podbiegła do męża i podziękowała mu soczystym buziakiem za to, że z powrotem stał się mężczyzną, którego pokochała i podziwiała. Dobrym, wrażliwym i uczynnym facetem.
- Mamo, a ty na co czekasz? Paweł to jest już nasz mężczyzna i członek naszej rodziny - Ania nie zastanawiając się, ponagliła panią Bożenę, która dość mocno przeżyła wybuch Pawła.
Nie znała go od tej strony, więc jego zachowanie mocno ją zaskoczyło i dało wiele do myślenia. Nie była więc skora do tak spontanicznej reakcji na jego wycofanie się ze słów, które ją zabolały, jak Ania, zakochana bez reszty w swoim młodym mężu. W końcu i Ania to zrozumiała. Więc odpuściła, zdając sobie sprawę, że mama dość pragmatycznie i racjonalnie odebrała wybuch ni to złości ni pretensji oraz niezbyt przemyślane słowa Pawła.
Z drugiej strony domyślała się też, że mama świadomie wykorzystała swój wpływ na Pawła i nie przepuściła okazji bycia z nim sam na sam. Dlatego zachowawcze wobec Pawła, pełne rezerwy postępowanie mamy rozeźliło nieco Anię.
- Masz może mamo jakieś zastrzeżenia co do tego, żeby Paweł spróbował pomóc Zuzie, pozbierać się z tego dołka, który ją dopadł?
Ania bez skrupułów zaatakowała mamę, widząc, że jej zachowanie w jakiś sposób deprymuje czy krępuje Pawła. Nie wiedziała na pewno, ale była poniekąd przekonana, że to nie co innego, tylko jakiś cień zazdrości o Pawła wpłynął na takie, a nie inne mamy zachowanie. I to o kogo, o własną młodszą córkę i jej relacje ze szwagrem, a jej zięciem?
Pewnie też domyślała się, że Paweł może wykorzystać zgodę Ani i pomóc Zuzie w podobny sposób, w jaki pomagał jej, kiedy obie córki wepchnęły go w jej objęcia, aby postarał się wyrwać ją z marazmu zobojętnienia i pobudził do życia.
Czyli jak Paweł pomagał jej pozbierać się psychicznie, to było dobrze, a kiedy to samo mógłby zrobić z Zuzą, to nie za bardzo. A więc typowy 'syndrom czy moralność Kalego' w wydaniu własnej mamy.
Ania uśmiechnęła się do własnych myśli, co zauważyła natychmiast jej mama.
- Sądzisz, że to było śmieszne czy wesołe, co wygadywał twój mąż, a mój zięć? - teraz pani Bożena wyskoczyła z pretensjami tak wobec Pawła, jak i Ani.
- Nie, nie sądzę! To nie było ani śmieszne, ani wesołe, ale Paweł przeprosił i wycofał się z tego, co powiedział. I ja jako jego żona, przyjęłam jego przeprosiny. Jest młodym facetem i ma prawo do popełniania takich czy innych błędów. Doceniam jednak to, że potrafi się szybko do nich przyznać i wycofać. A do tego jest wrażliwym i uczuciowym mężczyzną. Kocha mnie, ale kocha również ciebie, swoją teściową, Zuzę, swoją szwagierkę, Marysię, swoją siostrę, czy własną mamę, nie licząc innych członków rodziny. Czy mamy mu to mieć za złe? A czy mamy mu mieć za złe, jeżeli jest chętny pomagać osobom, które lubi czy kocha, a one potrzebują tej pomocy i on może im w tym pomóc? No właśnie! Tak myślałam!
Ania skwitowała swoją wypowiedź, widząc, że mama kręci głową, na znak że nie jest przeciwna udzielaniu pomocy przez Pawła.
- Trudno by było zaprzeczyć temu, że jesteś dobra w tym, co robisz Aniu. Przywołałaś właśnie swoją mamę do porządku i jestem ci wdzięczna za to. Chyba starzeję się i zaczynam rozumować kategoriami, które nie przystoją w moim wieku. Twoja reprymenda zrobiła swoje i dziękuję ci za sprowadzenie mnie na ziemię.
Pani Bożena, podobnie jak poprzednio Paweł, doceniła wypowiedź córki i jej pełne dyplomacji zwrócenie uwagi, że jej reakcja na niezbyt przemyślane słowa Pawła nie przystoi dojrzałej emocjonalnie, poważnej, będącej w średnim wieku kobiecie.
- Pawełku, chyba oboje jesteśmy siebie warci, nie sądzisz? Ale teraz jesteśmy kwita. Obiad za półtorej godziny, więc nie masz dużo czasu, aby postawić Zuzę na nogi i przyprowadzić ją tutaj. Oboje z Anią liczymy na to, że twoja terapia odniesie skutek. A więc do roboty żołnierzu i już cię nie ma. Czekamy na was - odezwała się po żołniersku, wesołym tonem.
Pani Bożena odzyskała swój zwykły rezon i poczucie humoru. W niczym już nie przypominała rozczarowanej czy zgorzkniałej osoby, którą była jeszcze przed chwilą. Swoje słowa przypieczętowała soczystym buziakiem, wyciśniętym na ustach zięcia.
- Jak widzisz Pawle, to jest cała nasza mama. Ale ma rację w jednym; tylko ty możesz poprawić nastrój i wyprowadzić Zuze z tego dołka. Idź i zrób to, co uznasz za właściwe.
To mówiąc, podobnie jak mama podbudowała męża słodkim buziakiem.
- Jak myślisz mamo? Poradzi sobie z Zuzą? - zwróciła się do pani Bożeny, kiedy za Pawłem zamknęły się drzwi.
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dałaś mu przyzwolenie, więc pójdzie na całość. A dysponuje niezłymi argumentami, czemu żadna kobieta się nie oprze. Tym bardziej Zuza. Przecież ona nawet nie kryje się z tym, że durzy się w twoim mężu, a ty jej na to pozwalasz.
Pani Bożena bez skrępowania podzieliła się z Anią swoją opinią, poglądami czy spostrzeżeniami na temat obecnych więzów i relacji w ich rodzinie.
Zapomniała tylko dodać czy napomknąć o tym, że ona sama również nie ograniczała się w dość liberalnym podejściu do istniejących relacji rodzinnych, szczególnie w odniesieniu do Pawła. Uznała czy doszła do wniosku, że Ania z racji swojego wieku i emocjonalnej dojrzałości dobrze rozumie jej potrzeby i kocha jako matkę, ale i jako kobietę.
Pewnie gdyby było inaczej i Ania byłaby zazdrosna tak o nią, o Zuzę czy inne osoby w rodzinie, to trzymałaby swojego młodego męża na krótkiej smyczy. Ania natomiast zachowuje się więcej niż liberalnie w odniesieniu do Pawła, pozwalając mu na wiele swobody, z czego korzystają dość hojnie kobiety tak ze strony Ani, jak i z rodziny Pawła.
Zdaje sobie przy tym doskonale sprawę z tego, że matka jej męża nie odbierze, więc jeżeli czasem Paweł odda mamie jakąś przysługę czy zaspokoi jej kobiece potrzeby, to nie odniesie z tego tytuły żadnego uszczerbku w relacjach czy stosunkach małżeńskich ze swoim młodym mężem. …cdn…
2 komentarze
PoProstuJa
No nic tylko czekać na kolejną cudna część tej jakże wspaniałej sagi. Uwielbiam twoje opowiadania a to najbardziej jak dobrze pewnie wiesz i... I nie mam już chyba pomysłu co napisać więcej a więc powiem a bardziej napisze ze cudnie było by zobaczyć kolejna część jak najszybciej tylko można.
I pozdrawiam ciepło
emeryt
@franek42, nie chce mi się liczyć ilu paniom, czy dziewczynom Paweł pomógł (oczywiście, dzięki Tobie). Lecz to mogę zrozumieć (jest młody, hormony buzują i na dodatek ma jeszcze krzepę do tego). Lecz takim doświadczeniem rzadko może pochwalić trzydziesto, a nawet czterdziestolatek. Zadziwiasz mnie ciągle drogi Autorze. Pozdrawiam serdecznie w te coraz chłodniejsze, jesienne dni.