Mogło być i tak - cz. V

Mogło być i tak - cz. V

Rano Paweł obudził się pierwszy i sięgnął po zegarek. Było po szóstej. Zerknął na siostrę. Marysia spała słodko, zwinięta w kłębek. Przez rozpięty dekolt pidżamki widać było jej pierś, z wystającym sutkiem, dość sporym w porównaniu z pączkiem małej piersi. Widok ten rozczulił Pawła. Ta dziewczynka, którą wychowywał od niemowlęcia, stawała się młodą, bardzo ładną kobietką. Kobietką, która darzyła go uczuciem wcale nie siostrzanym, nie kryjąc się z tym, że nie widzi świata poza swoim starszym bratem. Martwił się tym bardzo, bo przecież ludzie zaczną w końcu to dostrzegać i komentować. W takim małym środowisku, gdzie wszyscy znają się i obserwują, jaka przyszłość czeka dziewczynę, zadurzonej we własnym bracie. To utwierdziło go w postanowieniu, aby jak najszybciej opuścić dom i przerwać tę niezdrową więź. Zdawał sobie sprawę, że sprawi tym ból swojej małej siostrze, ale nie widział innego rozwiązania. Wstał z łóżka i wyszedł do łazienki. Na szczęście była wolna. Załatwił swoje potrzeby, umył zęby i wziął szybki prysznic w chłodnej wodzie. Wyszedł z łazienki i słysząc krzątającą się matkę, wszedł do kuchni. Pozdrowił mamę i zapytał czy ma budzić już Marysię.  
- A tobie jak spało się? Widziałam, że Marysia spała z tobą, nie przeszkadzało ci to?
- Nie mamo. Nie miałem sumienia wygonić ją z łóżka i dość szybko zasnęliśmy.  
- Tak przypuszczałam. A teraz idź i obudź ją, bo czasem wcześniej ma lekcje, a nie wiem kiedy. A poza tym, dalej chcesz skrócić urlop i wyjechać wcześniej do wojska?
- Sam już nie wiem mamo. Z jednej strony chciałbym przerwać to, co ona ze mną wyprawia, a z drugiej jest mi jej bardzo żal. Bardzo ją kocham i wiem, że sprawię jej ból, gdy wyjadę wcześniej niż mówiłem.
- Mówiliśmy o tym z ojcem i pomyśleliśmy tak samo. Wiesz sam, jak ona cię kocha i gdy wyjedziesz wcześniej, ona może to zrozumieć, że uciekłeś od niej. Serce kraje mi się na myśl, jak ona to odbierze. Może jednak zostań. Wytrzymasz te parę dni i nocy. A teraz idź i budź ją, już czas.  Wszedł do pokoju i podszedł do łóżka. Zanim zdążył pochylić się, by ją obudzić buziakiem, otworzyła oczy i widząc go nachylonego, chwyciła jego głowę i soczyście pocałowała w usta.
Zaskoczony, omal nie wywrócił się.  
- Musisz wstawać, bo spóźnisz się do szkoły – powiedział, widząc jak bardzo jest rozradowana, że go widzi. Zerwała się i uwiesiła się na jego szyi.  
- Jak fajnie! Czuję się wyspana jak nigdy. Dziękuję ci braciszku… za wszystko!
- Dobrze, dobrze, puść, bo mnie udusisz – podniósł ją i opuścił na podłogę. Poczęstowała go jeszcze jednym buziakiem, nałożyła pantofle i znikła za drzwiami.  
Posłał swoje łóżko i poprawił pościel na jej tapczaniku. Zdjął pidżamę i ubrał bieliznę oraz mundur. Zamierzał wyjść z pokoju, gdy pojawiła się Marysia. Nie czekając aż wyjdzie Paweł, ściągnęła pidżamkę i paradując przed nim nago, zaczęła szukać w komodzie swoich ciuszków do ubrania.  
- Nie wychodź, poczekaj na mnie - powiedziała, naciągając majteczki, a następnie biustonosz.  
Podeszła do niego.
- Pomożesz zapiąć? – poprosiła, odwracając się tyłem.
- Na którą haftkę? – zapytał, widząc trzy haftki i haczyki.
- Na trzecią – odpowiedziała, szorując kuperkiem po jego udach. Zapiął i odsunął się od niej.
- Muszę zmienić majtki, gumka jest za luźna – powiedziała i szybko ściągnęła majteczki, podchodząc ponownie do komody. Wypięła w jego stronę nagi kuperek i przerzucała majteczki, jakby nie mogąc zdecydować się. Była to z jej strony zamierzona prowokacja, bo od czasu do czasu zerkała w jego stronę, czy patrzy na nią. A on normalnie zareagował, jak każdy młody chłopak. Jego małemu zaczęło być ciasno w spodniach. Zauważyła to i wyraźnie poweselała. Wybrała w końcu maciupeńkie figi i odwróciła się prezentując bratu bez żadnego skrępowania swoją kobiecość. Nie odwracał wzroku, myśląc o siostrze jako o młodej, seksownej dziewczynie. To było silniejsze od niego i prawdopodobnie mała kusicielka doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W końcu ubrała się. W opiętej, białej bluzeczce i wiśniowej spódniczce wyglądała bardzo seksownie. Falujące, ciemno blond włosy upięła w koński ogon, a na zgrabne wysmukłe nogi ubrała nylonowe pończoszki z podwiązkami. Była bardzo ładną nastolatką i prawdopodobnie wiedziała o tym, bo widziała zaskoczenie w oczach brata, który zobaczył w niej bardzo ładną laseczkę, nie tylko siostrę.
Weszli do kuchni i matka obrzuciła córkę uważnym spojrzeniem. Też zobaczyła w Marysi świadomą swojej urody, małą kusicielkę.
- Coście tak guzdrali się? A ty Marysiu spóźnisz się na autobus do szkoły.
- Zdążę, spoko! – odpowiedziała, jedząc szybko kromkę z masłem i białym serem.
- Paweł, odprowadzisz mnie na przystanek? Proszę – powiedziała, patrząc na niego słodkim spojrzeniem.  
- Odprowadzę, tylko pospiesz się! – odpowiedział.  Buzia Marysi momentalnie rozpromieniła się. Szybko dokończyła jedzenie i spakowała do teczki przygotowane przez matkę kanapki do szkoły. Sprawdziła zawartość teczki i szybko narzuciła na siebie kurtkę. Paweł zrobił to samo i po chwili wychodzili z domu. Przystanek był niedaleko, więc zdążyli przed przyjazdem autobusu. Na przystanku czekało już kilka osób, więc Paweł pozdrowił wszystkich, witając się z męską grupą uściskiem dłoni. Po chwili nadjechał autobus, więc Marysia pożegnała go buziakiem i wsiadła wraz z innymi do pełnego autobusu. Pomachała mu jeszcze ręką przez szybę na odjezdne. Odmachał jej i poczekał, aż autobus odjedzie, po czym wrócił do domu.  
- Widziałeś, jaka była szczęśliwa, że ją odprowadziłeś? – spytała go po powrocie matka.
- Tak, omal nie podskakiwała, jak małe dziecko! – zaśmiał się na wspomnienie jej rozradowanej miny.
- Pawełku, trudno mi o tym mówić, ale postaraj się jej nie skrzywdzić. To dobre dziecko, tylko strasznie uzależnione od ciebie. Sam zresztą widzisz, że ona cię kocha jak nikogo na tym świecie. To przede wszystkim moja wina, że tak cię wykorzystałam od małego dziecka, zwalając prawie cała opiekę nad Marysią na ciebie. Nigdy nie przypuszczałam, że to może przyjąć taki obrót. Normalnie dziecko obdarza swoim uczuciem matkę, ojca i rodzeństwo. W tym przypadku dla Marysi to ty byłeś mamą, tatą i bratem w jednej osobie, kumulując całe jej uczucie do twojej osoby. I mamy teraz to, co jest. Nas uważa za swoją rodzinę, ale to ciebie kocha najbardziej i niepodzielnie. Nawet nie wiem, czy wizyta z nią u psychologa coś tu pomoże. Ona nie jest chora czy nienormalna. Jest po prostu bez pamięci zadurzona w tobie. Przypomnij sobie, jak reagowała jako małe dziecko, gdy jakiekolwiek dziecko pojawiło się blisko ciebie. Gotowa była mu wydrapać oczy z zazdrości o ciebie. Być może, gdybyśmy wtedy odpowiednio zareagowali i odsunęli ciebie od opieki nad nią, nie byłoby tego, co jest teraz. Boję się, że teraz na jakiekolwiek próby rozdzielenia was w sposób nieprzemyślany i radykalny jest za późno. Mogą doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia, a przecież nie chcemy tego ani my z ojcem i myślę, że i ty również tego nie chcesz. Pozostaje nam tylko jedno; poczekać. Tylko czas może rozwiązać ten problem i dobrze stało się, że wyjeżdżasz tak daleko i na stosunkowo długi czas.  
- Mamo, miejmy nadzieję, że dorośnie i wyrośnie z tego. Zapowiada się na piękną i mądrą dziewczynę, a tym samym powodzenie u chłopaków ma zapewnione. Ja na pewno jej nie skrzywdzę i nie pozwolę skrzywdzić jej nikomu innemu.  
- Obyś miał rację, a wobec tego nie może być teraz mowy o tym, żebyś wyjechał wcześniej niż zapowiedziałeś. To byłaby dla niej tragedia. Ona cieszy się każdą chwilą spędzoną z tobą, więc proszę cię synku, jeżeli masz coś do załatwienia czy przewidujesz jakieś spotkania, załatw to tak, abyś mógł być z Marysią po jej powrocie ze szkoły. Ona na to liczy i na pewno źle odbierze to, gdybyś próbował jej unikać lub nie daj Boże odtrącać. Wiem, że to cię ogranicza, ale musisz wytrzymać te kilka dni.
- Dobrze mamo! Też kocham Marysię i źle bym czuł się, gdyby działa się jej jakaś krzywda.
A teraz i ja mam prośbę do ciebie. Masz może jakąś zbędną moją fotografię, prosiła mnie o to Krysia, a ja nie dysponuję już żadnym zdjęciem, bo wszystkie wysłałem tobie.
- Przykro mi Pawełku, ale prawie wszystkie zdjęcia, które otrzymałam od ciebie, podprowadziła mi Marysia. Nie mam już żadnego, ale mam nadzieję, że podeślesz mi coś, gdy będziesz miał.    
- No to siara! A ja jej zrobiłem nadzieję, że coś wykombinuję. Może Marysia mi odstąpi, jak ją poproszę.
- Nawet nie próbuj, bo ją zranisz, gdy jej powiesz prawdę. A ty kłamać nie potrafisz. Ona Krysi, delikatnie mówiąc, nie lubi, bo uważa, że chce jej odebrać ciebie.  
- Chciała, żebym wpadł do niej przed odjazdem, ale w takiej sytuacji będzie to raczej niemożliwe. Napiszę do niej z Gdyni i wyjaśnię jej, dlaczego nie mogłem spotkać się z nią.
- Tak będzie najlepiej. Nie ma co drażnić i denerwować Marysi. Ona jest teraz w okresie, w którym nastolatki najbardziej są drażliwe i bliskie buntu o wszystko i na wszystkich.  
- No to wyjaśniliśmy prawie wszystko. Wiesz co mamo, prawie przeszła mi ochota na dalsze spotkania czy to z kolegami, czy z dziewczynami. Przebiorę się i może coś pomogę tacie i Adamowi.
- Daj sobie spokój z tym pomaganiem. Dadzą sobie radę bez ciebie.  
- Przecież muszę coś robić, bo zwariuję. W szkole miałem wypełniony czas zajęciami, od rana do wieczora, z przerwami na obiad, a w domu mam siedzieć i nudzić się? Mamo zrozum,      
ja nie jestem przyzwyczajony do siedzenia bez celu i zajęcia. Idę do Adama, zapytam co mają do roboty, może przydam się im do czegoś.
- A rób co chcesz! – zdenerwowała się na niego matka.  
- Idź do Władzi, ona lubi tak samo czytać jak i ty. Może ma jakąś dobrą książkę.  
Wyszedł na dwór, by poszukać ojca lub brata i natknął się na Władzię, ubraną w robocze ciuchy.  
- Cześć! Nie wiesz Władziu gdzie jest tata i Adam?  
- Cześć! Wiem, pojechali do GS-u po nawozy.    
- Przecież dzisiaj ma przyjechać kupiec po ziemniaki i cebulę.
- Był i to niejeden. Przyjechali we trzech i dwóch naładowało wozy ziemniakami, a jeden cebulą. Było tego dość sporo i Adam mówił mi, że dali przyzwoitą cenę, a do tego mają przyjechać jeszcze w przyszłym tygodniu, ale samochodem. Dlatego tata i Adam mogli pojechać po nawozy.
- Dlaczego nie zawołaliście mnie do pomocy?
- Bo sami uwinęli się ze wszystkim z pomocą kupców. Nawet mnie gonili do domu.  
- No to napomagałem się, a nudzę się jak mops – oświadczył roześmianej bratowej.
- Przestań Paweł! Przyjechałeś na parę dni, więc odpoczywaj. Należy ci się widać, jak ci dali urlop.
- No dobrze! Masz może Władziu jakąś fajną książkę?
- Książkę mam i to nie jedną, ale to nie dla ciebie. To babskie romanse, a ciebie pewnie interesują inne powieści; typu kryminał, sensacja i tym podobne.  
- Czytywałem i romanse, choć płakać nie płakałem. Masz może trylogię Sienkiewicza, bo to mogę czytać na okrągło.  
- Mam, swoją własną, nie z biblioteki. Ja też lubię trylogię. Chodź, wybierzesz sobie co chcesz.  
Poszli do mieszkania Władzi i Adama, mieszczącego się z drugiej strony domu i składającego się z dwóch pokoi, kuchni i pomieszczenia przystosowanego na łazienkę. Paweł rozejrzał się po mieszkaniu i spodobało mu się. Widać było po kolorze ścian, umeblowaniu i wystroju mieszkania, że decydujący głos miała tu kobieta. Było bardziej wygodne i przytulne, niż mieszkanie rodziców. Kuchnia była trochę mniejsza, ale lepiej wyposażona w meble, sprzęt i gustowniej urządzona. Weszli do pokoju dziennego i bratowa podeszła do małej szafki, pełniącej rolę biblioteczki, na której półkach stało kilkadziesiąt książek.  
- Tu jest trylogia, ale możesz przeglądnąć i inne tytuły – wskazała mu półkę z wymienionymi książkami. Pobieżnie przerzucił wzrokiem po tytułach kilku książek, ale wziął z półki trzy tomy Potopu Sienkiewicza.
- Może skupię się tylko na Potopie. Dawno go nie czytałem, więc z przyjemnością spróbuję  przypomnieć sobie losy Kmicica.  
- Może napijesz się herbaty i spróbujesz mojego ciasta – zaproponowała poczęstunek młodemu szwagrowi, który mimo, że broniła się przed tego typu myślami, jak zadra utkwił w jej umyśle. Podobał jej się od zawsze, ale będąc od niego starsza i zakochana w Adamie, nie poświęcała mu zbyt wiele uwagi. Dopiero gdy zaczął jej bronić przed teściową i wręcz wymuszać na matce, aby okazywała swojej synowej więcej uczucia i szacunku, zaczęła więcej uwagi poświęcać młodemu szwagrowi. Na jej oczach dorastał i dojrzewał, więc po ukończeniu przez niego liceum, zobaczyła w nim nie tylko szwagra, ale też młodego, przystojnego chłopaka. Wiedziała również, ze to dzięki Pawłowi jej mąż Adam uniknął poboru do wojska, którego najzwyczajniej bał się jak wielu jego kolegów, a ten młody chłopak sam na ochotnika zgłosił się do wojska, powodując, że jego starszy brat stał się w ten sposób jedynym żywicielem rodziny, nie podlegającym poborowi, ponadto, dał do zrozumienia rodzicom Adama a jej teściom, że nie aspiruje do roli gospodarza i powinni zmienić nastawienie do starszego syna i jego rodziny, aby pozostał na gospodarstwie, bo inaczej pozostaną sami ze swoją gospodarką. To wszystko spowodowało, że Paweł zaprzątnął jej głowę na dobre. Teraz widząc go w mundurze, w którym prezentował się nadzwyczaj dobrze, była bliska popełnienia jakiegoś szaleństwa. Paweł chyba wyczuł, że przebywanie sam na sam z bratową może prowadzić do kłopotów dla nich obojga, więc podziękował za jej propozycję i szybko opuścił mieszkanie, zajmowane przez rodzinę brata. W drodze do swojego dawnego pokoju zajmowanego teraz przez Marysię, natknął się na matkę.    
- Posłuchałeś mnie i zamierzasz poczytać, tak? – spytała, widząc, że niesie książki.
- Tak, spróbuję jakoś zabić czas – odparł głosem, który zaalarmował matkę.
- Paweł, stało się coś, że jesteś taki jakiś nieswój?
- Eee… nie! Po prostu zrobiło mi się duszno.
- Taak.. rozumiem!  
Matka skojarzyła teraz spojrzenia synowej, rzucane przez nią od czasu do czasu w stronę Pawła po jego przyjeździe do domu, z tonem głosu Pawła i jego dziwnego zachowania po spotkaniu z bratową.
No to ma chłopak przerąbane – pomyślała w duchu.  
Marysia, Krysia, Danusia, a teraz Władzia. Co one w nim widzą? – zaczęła się zastanawiać i chociaż cała ta sytuacja mogła wydawać się śmieszna, matce Pawła wcale nie było do śmiechu. A nie wiedziała przecież wszystkiego. Nie wiedziała, że dla Pawła tracą głowę nie tylko małolatki w wieku Marysi czy jego rówieśniczki, ale też kobiety dojrzałe pokroju Ani. A Paweł wszedł do pokoju i również zaczął  zastanawiać się, co mogłoby wydarzyć się, gdyby dłużej pozostał sam na sam z bratową. Władzia starsza od niego o niecałe dwa lata mogła się podobać. Zgrabna, średniego wzrostu postawna brunetka z kruczoczarnymi, średniej długości włosami, o niepośledniej urodzie, nie tylko mogła, ale podobała się mężczyznom. Po urodzeniu dziecka jej kształty apetycznie zaokrągliły się, lecz zachowały odpowiednie proporcje. Wydatny biust bliższy D niż M, ładnie wyeksponowany przez obcisłe bluzeczki, kształtne, pełne usta, ładnie zarysowane, piwne oczy okolone gęstymi, długimi rzęsami i naturalne, kształtne brwi dodawały jej ładnej buzi niesamowitego uroku i wdzięku. Z mężem, przystojnym szatynem, stanowili bardzo ładną parę i Paweł miał naprawdę mieszane uczucia, gdy zobaczył w oczach bratowej to coś, co spowodowało jego natychmiastową rejteradę. Zawsze uważał, że Adam jest dużo przystojniejszy od niego i nigdy nie przypuszczał, że tak ładna kobieta jak Władzia, mająca u swego boku tak przystojnego męża jak Adam, może zwrócić na niego uwagę nie tylko jako na szwagra, ale również jako na mężczyznę. Być może spowodował to mundur, w myśl zasady „za mundurem panny sznurem” i tego postanowił się trzymać. Narzucił na łóżko koc, aby nie brudzić pościeli, ściągnął mundur, ubrał stary dres i położył się na łóżku, podkładając sobie pod głowę złożoną kołdrę i poduszkę. W takiej pozycji rozpoczął wertowanie Potopu. W ten sposób czas szybko biegnie i ani obejrzał się, gdy nadeszła pora obiadu. Zawołany przez matkę usiadł do stołu, po chwili dołączyli do niego ojciec, brat i bratowa z Jancią. Jancia oczywiście chciała jeść obiad w towarzystwie stryja lecz bratowa skutecznie przystopowała jej zamiary i kategorycznie zabroniła zawracać stryjkowi głowę. Paweł zamierzał załagodzić sprawę, ale zamieniwszy spojrzenia z bratową i bratem, wycofał się z interwencji. Mała naburmuszona nie zamieniła później z nikim ani słowa. Paweł po obiedzie zamienił z rodziną kilka zdań i zamierzał wynieść się z powrotem do pokoju, gdy głos zabrała matka.
- Paweł, będziesz mógł wyjść na przystanek po Marysię?
- Jasne, a o której?
- Autobus przyjeżdża o 15.30.
- Dobrze, pójdę 25 minut po trzeciej – powiedział i wyniósł się do pokoju.  
Poczytał jeszcze do 15.20, potem przebrał się w mundur i poszedł na przystanek. Autobus przyjechał punktualnie. Wysiadająca z autobusu Marysia spostrzegła go i biegiem rzuciła się w jego kierunku.  
- Ale fajnie, że przyszedłeś! – zadowolona, obdarzyła go soczystym buziakiem w usta. Potem wzięła go pod rękę, pomachała koleżankom i oboje ruszyli w stronę domu.
- I jak w szkole? – zapytał zdawkowo.
- Dobrze, bez niespodzianek – odpowiedziała równie krótko.
- Najważniejsze, że nie zadali żadnych zadań do domu – dodała.
W domu z obiadem czekała na nich matka. Marysia szybko umyła ręce i przebrała się w domowe, luźne ciuszki. Nie chciała, żeby ją zostawiał samą, więc przyniósł sobie do kuchni książkę i czytał, gdy ona jadła.
- Co czytasz?
- Potop Sienkiewicza.
- Jeszcze nie czytałam, ale kiedyś .. może przeczytam.
Nie zamierzał jej przekonywać do czytania, bo do tego musi sama dojrzeć, ale żałował teraz, że nie wykorzystał w odpowiednim czasie okazji, aby zaszczepić w niej pasję do czytania, którą sam posiadał od dzieciństwa.  
Marysia zjadła obiad i podziękowała mamie.
- Mam pomóc ci zmywać?  
- Idźcie już do swego pokoju, ja sobie dam radę sama z tymi dwoma talerzami – odpowiedziała wesołym tonem mama.  
- To chodź Paweł, idziemy do pokoju. Pomożesz mi rozwiązać zadanie z matematyki – mówiąc to, mrugnęła porozumiewawczo do niego, widząc jego zdziwioną minę. Weszli do pokoju i Paweł ponownie zdjął mundur, ubierając swój stary dres.  
- Wyjmij przynajmniej książki i zeszyty, jeśli mamy udawać, że ci pomagam w nauce. A może rzeczywiście masz jakieś problemy, w których mógłbym ci pomóc?
- Mam problem i ty wiesz jaki. Tym problemem jesteś ty. Po prostu chciałabym być twoją dziewczyną, a nie siostrą.
- Marysiu, nie możesz tak mówić. Jesteś mądrą dziewczyną i wiesz, że jesteś moją siostrą, czy chcesz tego czy nie.
- Dobrze Pawełku, nie mówmy o tym. Kocham cię i to mi na razie musi wystarczyć. Nie chcę kłócić się ani nawet sprzeczać z tobą.  Za dwa dni wyjedziesz i do tego czasu chcę być z tobą przez cały czas, aby mieć co wspominać, gdy będę o tobie myśleć. Myślałam nawet rozchorować się, abyś się mną opiekował, tak jak wtedy gdy byłam małym dzieckiem, ale boję się, że rodzice mogliby na to nie pozwolić, bo mogłabym cię zarazić. Więc nie będę kombinować, ale braciszku postaraj się być ze mną cały pozostały czas. Obiecaj mi to, proszę!
- Obiecuję, że będę z tobą cały czas, gdy będziesz w domu.
- Dobrze, nie mówmy o tym. A teraz pomyślmy o tym, jak mamy spędzić ten czas?
- Ja mam książkę, ale nie będę przecież czytał, gdy jesteś ze mną.
- Dlaczego? Ja sobie poleżę przy tobie… zaraz, ja mam lekturę do przeczytania, więc też poczytam razem z tobą. A teraz muszę do łazienki.  
Po wyjściu Marysi, Paweł kontynuował czytanie Potopu. Po chwili Marysia wróciła, wzięła książkę i położyła się obok Pawła. Ale uznała, że wygodniej jej będzie, gdy położy się z drugiej strony łóżka. Przeniosła kołdrę i poduszkę ze swojego tapczanu i uformowała podparcie podobnie jak Paweł obok jego nóg, wykładając się wygodnie tak jak on. On w dresie, ona w krótkiej spódniczce. Paweł zagłębiony w czytaniu, początkowo nie zwracał uwagi na siostrę, leżącą naprzeciw niego, podobnie jak on zaczytaną w lekturze. W pewnej chwili zauważył, że Marysia coś często zerka na niego z nad trzymanej w ręku książki, wykonując przy tym dziwne manewry nogami. Popatrzył raz i odwrócił wzrok, jakby nie dowierzając temu co widzi. Po ponownym spojrzeniu, upewnił się, że wzrok go nie myli. Jego mała siostrzyczka ułożyła się naprzeciw niego, zapominając o tym, że nie ma na sobie majtek. Zapomniała, czy celowo zdjęła? Udał, że nic nie zauważył i ukradkiem obserwował, do czego posunie się Marysia. A ta jakby nigdy nic, prowadziła dalej swoją grę nogami. Leżała od ściany i była częściowo zasłonięta przez Pawła od strony drzwi, co ją zabezpieczało przed ewentualną wizytą matki czy kogoś z domowników. Swoje nagie krocze prezentowała tylko Pawłowi i podciągając, opuszczając czy rozszerzając lub zwężając rozwarcie nóg, bacznie obserwowała jego reakcję. Zauważyła, że i on zmienił położenie nóg, maskując lekkie wybrzuszenie w okolicy rozporka. Wywołało to rozbawienie małej kokietki, bo o to jej przecież chodziło; sprawdzić czy Paweł reaguje na jej ciało, tak jak każdy młody chłopak. Natura okazała się silniejsza od przekonań, postanowień, moralnych czy etycznych zahamowań i ograniczeń. To był jej ukochany brat, ale również obiekt jej marzeń, westchnień i najprzeróżniejszych fantazji. Ta była jedną z nich. Pragnęła zbliżenia z bratem, pomimo, że  wiedziała, jak on na to reaguje i unika jednoznacznych zachowań w relacjach z jej osobą. Była jednak jak na swój wiek bardziej dojrzała emocjonalnie niż jej rówieśniczki i intuicja kobieca jej podpowiadała, że Paweł kocha ją również nie tylko jako siostrę, ale usiłuje za wszelką cenę nie wykraczać poza powszechnie przyjęte ramy i obwarowania społeczne czy moralne, traktując ją jako kogoś bardzo kochanego, ale tylko w dozwolonych kategoriach rodzinnych i społecznych. Ona też to doskonale rozumiała, ale jej natura buntowała się przeciw takim ograniczeniom i przyjętym społecznie czy prawnie zachowaniom. Chciała też wykorzystać maksymalnie czas spędzony razem z Pawłem. Najchętniej to pieściłaby i całowała się z Pawłem na okrągło, ale w dzień było to niemożliwe, bo w każdej chwili ktoś mógł wejść do pokoju, a zamknąć go nie mogli. Stąd te jej gierki podniecające dla niej, ale również dla Pawła. A ten sam nie wiedział, jak ma zachować się w takiej sytuacji. Wyjście z pokoju nie wchodziło w grę, bo pójdzie za nim, a przy okazji może to zainteresować rodziców. Tak źle i tak niedobrze. A małolatka jakby nic nie działo się, to odkrywała, to zakrywała swoje łono, czyniąc to w sposób tak naturalny, że postronny widz uznałby to za zwyczajne zachowanie młodej dziewczyny, która czytając, przebiera sobie nogami ot tak sobie. W końcu Paweł nie wytrzymał.
- Marysiu, proszę! Przestań przebierać nogami i ubierz majtki – powiedział to cichym, ale nieco podekscytowanym głosem.  
- Mówiłem ci już i powtarzam jeszcze raz, jesteśmy rodzeństwem i nie możemy tak zachowywać się wobec siebie – dodał łagodniejszym tonem.
- To nie patrz, jak ci to przeszkadza! – prychnęła na niego.
Miała rację, przyznał sam przed sobą. Przecież nie musiał patrzeć, jak mu to burzyło jego zasady. Ona też uznała, że zbyt ostro potraktowała brata.
- Pawełku, a jak położę się koło ciebie, popieścisz mnie troszeczkę. Robisz to tak fajnie, że jestem wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na świecie – przymilała się proszącym tonem.
- Wiesz przecież, że w każdej chwili ktoś może wejść do pokoju i co wtedy?
- Nic. Udamy, że śpimy. Przecież czytając, mógł nas zmorzyć sen, nie sądzisz? Możemy też przykryć się kocem. Pawełku, zgódź się, proszę – patrzyła na niego tym swoim spojrzeniem, którym zawsze wymuszała na nim wszystko co chciała.  
- Dobrze, przynieś ten koc.
Skoczyła z łóżka jak młoda sarenka i błyskawicznie wyciągnęła z komody koc. Przeniosła swoje legowisko z jego lewej strony i nakryła ich oboje kocem.  
- To ja przejdę z twojej lewej strony, bo mogliby coś pomyśleć, gdybyśmy leżeli w nogach, a nie w głowach łóżka – odszepnęła.
A to spryciara! – przyznał jej w duchu rację.
- Masz rację, tym bardziej, że leżąc na kraju łóżka, bardziej nie wzbudzisz podejrzeń, gdyby ktoś wszedł – pochwalił jej argumentację.
Przesunęli jej legowisko na jego lewą stronę, położyli się i nakryli kocem. Marysia dosunęła się do niego i chciała wziąć jego rękę.
- Poczekaj, pójdę umyć ręce, żebym ci nie wprowadził jakiejś infekcji. Ty też tego pilnuj, pieszcząc się sama, abyś sobie nie zaszkodziła.
- Dobrze braciszku, będę pamiętała. Dziękuję ci, że o mnie dbasz i myślisz.
Wyszedł z pokoju i nikogo nie spotkał. Umył ręce w łazience i wrócił do pokoju. Marysia zrobiła to samo, z tym, że dodatkowo podmyła sobie krocze i ściągnęła staniczek. Położyła się ciasno koło brata, wzięła jego rękę i wsunęła w rozpięty dekolt bluzeczki, głaszcząc się jego dłonią po obu piersiach. Po chwili przejął inicjatywę i zaczął delikatnie pieścić niezbyt jeszcze rozwinięte piersi swojej małej siostrzyczki.  
- Mogę cię pocałować – usłyszał jej szept.
- Może teraz lepiej nie, za duże ryzyko, w każdej chwili może wejść mama – ostrzegł Paweł.  
- Tylko raz, szybkiego buziaczka – nachyliła się nad nim i wpiła się swoimi małymi usteczkami w jego wargi, wsuwając równocześnie języczek. Poczuł, że jest bardzo podniecona. Sam również zareagował podobnie. Powierciła chwilę językiem w jego ustach i wycofała się. Paweł przez chwilę jeszcze pieścił jej piersi, ale zniecierpliwiona, zsunęła jego rękę na obnażone łono. Było mokre od jej soczków. Wcisnęła jego palce w swoją szparkę. Rozłożył dłoń i jednym palcem pieścił guziczek łechtaczki, a drugi zagłębił w szparkę. Dysząc i pojękując, dochodziła. Modlił się w duchu, aby nikt nie wszedł do pokoju. Tłumiła jak mogła swoje emocje i dźwięki, ale i tak każdy by odgadł, co dzieje się z nią. W końcu targnęło nią gwałtownie, wygięła się i zesztywniała. Po chwili opadła na posłanie. Gładząc ją delikatnymi, powolnymi ruchami po łonie i podbrzuszu, pomógł jej wyciszyć emocje. Obróciła się do niego i szepnęła.
- Dziękuję braciszku, to było wspaniałe.  
Drobną rączką sięgnęła do jego krocza i poprzez materiał dotknęła jego naprężonego rycerzyka.  
- Mogę go dotknąć? – cichutko spytała.
- Wiesz, że nie powinnaś – odszepnął.    
Uznała to za przyzwolenie i wsunęła rączkę w jego majtki. Nie reagował, więc chwilę pobawiła się włoskami i po chwili poczuł jej dłoń na swoim sztywnym sprzęcie. Przesunęła rączką do góry i na dół, sprawiając mu ogromną przyjemność. Dotknęła moszny i po kolei każdego jądra. Nie reagował, ale w jądrach zaczęło mu wrzeć. Nic nie mówił, a ona poznawała każdy szczegół. Aż go korciło, żeby jej podpowiedzieć, co ma robić, ale przemógł się i biernie oczekiwał na akcję z jej strony.  
- Powiedz, co mam zrobić, żeby było ci przyjemnie? - szepnęła.
- Weź go do ręki i ruszaj góra-dół, góra-dół, ściągając i nasuwając skórkę.
Zrobiła tak, jak jej polecił i zaczęło jej to wychodzić coraz lepiej. Jego mała siostra najzwyczajniej w świecie waliła mu konia. Po chwili uznał, że na razie wystarczy.
- Dobrze to robisz Marysiu, ale na teraz już dość.  
Lekko rozczarowana, wyciągnęła rączkę z jego majtek, lecz miała chęć na dalszą zabawę.  
- To teraz ty mnie popieść – poprosiła zdecydowanym głosem.
- Znowu? Stajesz się nienasyconym demonem pieszczot. Czy to trochę nie za dużo?
- Nie gadaj waść, tylko czyń swoją powinność – zacytowała mu Sienkiewicza, którego ponoć nie czytała.  
Roześmiał się na głos, rozbawiając ją również.
- Mamy dużo czasu, więc nie musimy się tak spieszyć.
- Ale mnie tam boli! – powiedziała, krzywiąc się.
- Mógłbyś chociaż zobaczyć! – dodała.
Przestraszył się, czy nie zrobił jej jakiejś krzywdy.
- To powinna mama zobaczyć, ona bardziej zna się na tych sprawach.
- Paweł, proszę! Zobacz ty. Pocałujesz i przejdzie mi. Zawsze mnie przestawało boleć, jak pocałowałeś, pamiętasz?
Domyślił się, o co jej chodziło. Mama by jej tam na pewno nie pocałowała.
- Ja popatrzę, a ty uważaj na drzwi, dobrze?
- Dobrze Pawełku, kochany jesteś – słodko uśmiechnęła się do niego.
Odsunął koc i spojrzał na jej obnażone krocze. Dotknął jej muszelki i rozwarł palcami zewnętrzne wargi. Nie zauważył niczego niepokojącego, żadnego zaczerwienienia czy otarcia, które mogło wystąpić przy tego typu pieszczotach.
- Pokaż paluszkiem, gdzie cię boli.
Rozszerzyła srom i dotknęła palcem szparki.
- Tutaj mnie swędzi, pocałuj tam, proszę!
- To boli cię czy swędzi? – spytał szeptem.
- Trochę boli, ale więcej swędzi. Jak pocałujesz, to pewnie mi przejdzie.
Dotknął wargami sromu i polizał językiem jej szpareczkę. Drgnęła i usłyszał cichy jęk. Domyślił się, że o to jej chodziło. Polizał parokrotnie i poczuł, że wilgotnieje coraz bardziej.
- I jak, przechodzi swędzenie?
- Taaak… a mógłbyś jeszcze troszkę lizać i całować tam, wtedy mi na pewno przejdzie – usłyszał.
- Marysiu, teraz może ktoś wejść. Ale obiecuje ci, że jak położymy się spać, pocałuję i poliżę cię dłużej.
- Dobrze braciszku! Ale popieścić paluszkiem teraz możesz, proszę!
Cóż miał robić. Przykrył ją kocem i ponownie położył dłoń na jej łonie, rozpoczynając pieszczotę, którą jak widać bardzo polubiła. On pieścił jej łono, a ona obiema rączkami zaczęła pieścić swoje piersi. W ten sposób dość szybko osiągnęła orgazm, który ogarnął całe jej ciało, wydając przy tym dość głośne jęki. Po wyciszeniu i dojściu do siebie Marysia przytuliła się mocno do niego, obdarzając go bardzo mocnym całuskiem z języczkiem.
- Dziękuję braciszku, jesteś kochany. Było cudownie.
- Marysiu, na razie dość. Niedługo będzie kolacja i pewnie mama wejdzie, by nas o tym powiadomić, więc teraz poczytajmy trochę. Dobrze by było, gdybyś schowała koc i ubrała majteczki.
- Dobrze Pawełku, zaraz to zrobię. Czuję się taka szczęśliwa, że mnie pieścisz i jesteś przy mnie, że lepiej nie może być.  
Cóż miał odpowiedzieć na jej słowa. Że jemu było też przyjemnie i miło, a pieszcząc takie młodziutkie, piękne ciałko miał tak samo wiele frajdy, podobnie, lub nawet więcej niż ona sama. Ganił się za to w myślach, że pozwolił i jej i sobie na przekroczenie granicy, uważanej powszechnie za tabu. Z drugiej strony czy miał inny wybór? Co z tego, że starał się ze wszystkich sił nie myśleć o swojej małej siostrzyczce w kategoriach erotycznych i unikał jakiejkolwiek cielesności we wzajemnych kontaktach. On unikał, a ona systematycznie parła w tym kierunku. Przecież kochał ją tak, że nie było rzeczy, której by jej odmówił, jeżeli tylko mógł spełnić jej prośbę. Teraz gdy z małej dziewczynki, przemieniała się w piękną, młodą kobietkę o jasno sprecyzowanych marzeniach i pragnieniach w odniesieniu do jego osoby, było tylko kwestią czasu, kiedy te pragnienia, marzenia i fantazje przemienią się w realne potrzeby, wywołane dojrzewaniem i hormonami. W swojej małej główce zakodowała, że najważniejszą osobą w jej życiu od zawsze był Paweł. Nawet mama, która karmiła ją mlekiem z własnej piersi, nie odcisnęła się tak wyraźnie w jej świadomości jak Paweł. To on był przy niej zawsze, gdy było miło i radośnie, on również troszczył i opiekował się nią, gdy było źle, smutno i wiązało się z bólem czy nieprzyjemnościami. Teraz gdy wyrosła z dzieciństwa i zaczęła interesować się swoim ciałem czy ogólnie cielesnością, dalej uważała, że nikt inny tylko brat zapewni jej bezpieczeństwo i zaspokojenie dziewczęcych potrzeb. Była mądrą, inteligentną osóbką i wiedziała, że brat nie powinien być obiektem jej marzeń czy pragnień będąc jego siostrą, ale wyrzucała z myśli ograniczenia i zakazy z tym związane. Gdy koleżanki rozmawiały o chłopakach, ich urodzie, wadach i zaletach, ona wiedziała jedno. Dla niej obiektem marzeń, pragnień i rozmyślań był jej starszy brat. W swoim dziewczęcym umyśle wywindowała go na piedestał tak wysoko, że żaden znany jej chłopak, kolega, znajomy nie dorównywał mu pod żadnym względem; tak urody jak i rozumu.
Tak jak przypuszczał, niedługo po tym gdy Marysia schowała koc, w drzwiach pokoju pojawiła się mama i obrzuciła ich uważnym spojrzeniem. Widać było, że jest zadowolona z tego, co zobaczyła.
- Chodźcie do kuchni, kolacja na stole.  
Poderwali się oboje z posłania i udali się za matką do kuchni. Przed Pawłem mama postawiła talerz z bryndzą na słodko, za którą przepadał. Marysia za bryndzą nie przepadała, ale chcąc sprawić przyjemność Pawłowi i mamie, poprosiła o to samo. Ojciec miał przygotowaną jajecznicę na boczku. Matka jak zwykle coś tam zjadła na szybko i na stojąco przy piecu. Adam z żona i córką, kolację jedli przeważnie u siebie. Po kolacji trochę porozmawiali, ale Marysia, która chciała mieć brata dla siebie, szybko przerwała im rozmowę.
- Tato, mamo; przepraszam was, ale Paweł obiecał mi, że przepyta mnie z lektury, więc zabieram go do pokoju. Porozmawiać możecie jutro, gdy ja będę w szkole.
Rodzice popatrzyli na siebie, pokiwali głową i ze zrozumieniem odnieśli się do jej prośby.
- Idź z nią Paweł i zrób o co cię prosi, bo później może mieć do nas pretensję, jeśli jej coś z tą lekturą nie wyjdzie – powiedział ojciec z uśmiechem na twarzy.  
- Właściwie to możecie jeszcze rozmawiać, ja pójdę do łazienki przebrać się i przygotować tak jak do spania. Jak skończę, to cię zawołam – powiedziała i wyszła z kuchni.
Po wyjściu Marysi coś tam jeszcze pogadali na różne tematy, ale była to właściwie rozmowa o wszystkim i o niczym. Gdy usłyszeli głos Marysi wołającej Pawła, z ulgą zakończyli tę męczącą rozmowę. Paweł wszedł do pokoju i zobaczył Marysię w krótkim szlafroku.  
- Idź i ty do łazienki, abyś później nie musiał wychodzić – powiedziała.
Zrobił to, co mu zasugerowała, umył się, przebrał w pidżamę i wrócił do pokoju. Marysia leżała już pod kołdrą na jego łóżku, a swoje posłanie odniosła na tapczan. Odchyliła kołdrę.
- Kładź się na swoim miejscu – poklepała mu miejsce przy sobie. Zauważył, że zamiast pidżamki ubrała kusą koszulkę nocną, która nie sięgała jej nawet do pół uda. I nic więcej. Była przygotowana na pieszczoty, więc po co miała ubierać coś więcej? Żeby mu utrudniać zadanie? To było działanie z pełnym wyrachowaniem, o które nigdy wcześniej nie posądziłby swojej siostry.
- Chyba trochę za wcześnie na spanie, nie sądzisz?
- A kto mówi o spaniu, braciszku? Coś mi przecież obiecałeś?
- Ale nie teraz, przecież mieliśmy omawiać twoją lekturę, przynajmniej udawać, że o niej mówimy.
- A nie możemy tego robić, jak położysz się koło mnie? Aaa…rozumiem, mój duży, starszy braciszek boi się położyć koło swojej małej siostrzyczki, tak?
- Coś mi się wydaje, że moja mała siostrzyczka nagle wydoroślała.
- A jak sądzisz? Za chwilę wyjedziesz na drugi koniec Polski i nie będzie cię cały rok. Przynajmniej będę miała przyjemne wspomnienia przy rozmyślaniu o tobie.  
- Po moim wyjeździe postaraj się poznać jakiegoś fajnego chłopaka, to będzie dla ciebie dużo lepsze niż rozmyślanie o starszym bracie.
- Przestań Paweł. Wiesz, że to nie wchodzi w grę. Mam ciebie i nie chcę nikogo innego. A teraz chodź tu do mnie i kładź się.  
Podszedł i położył się, tak jak chciała. Natychmiast przysunęła się do niego.
- Pawełku, nie złość się na swoją małą siostrzyczkę. Nic na to nie poradzę, że kocham ciebie, że tylko ty mi się podobasz i że nie chcę znać nikogo innego.
- Marysiu, nie chcę cię pouczać, bo pewnie i tak nie posłuchasz. Ja też kocham cię bardzo, może nie do końca tak jak brat siostrę, ale oboje wiemy, że powinniśmy poprzestać na relacjach, jakie obowiązują brata i siostrę. Jestem starszy od ciebie i nigdy w życiu nie chciałbym cię skrzywdzić czy zranić twoje uczucia, jakie do mnie żywisz, ale obowiązują w życiu pewne ramy i zasady, których powinno się przestrzegać i stosować. Dlatego uważam, że to co robimy nie jest dobre.
- Dobrze Paweł! Powiedziałeś to, co powtarzasz od jakiegoś czasu i wiem, że chcesz dla mnie dobrze. Ale sądzę też, że dawanie przyjemności komuś drugiemu, nie czyniąc mu krzywdy i za jego zgodą, nie jest niczym złym. A ty mi coś obiecałeś, a teraz mądrymi słowami chcesz wykręcić się z tego.
Odniósł wrażenie, że poległ na całej linii i pokonał go argumentami nie kto inny, tylko własna siostrzyczka, którą traktował jeszcze jak dziecko.
- Paweł, jak ci powiem, że mnie boli, to pocałujesz?
- Tak! Jak cię będzie bolało, to pocałuję.
- Pawełku, boli mnie lewa pierś, pocałujesz?
Odchyliła kołdrę, odsunęła koszulkę nocną i pokazała mu, gdzie ją boli. Nachylił się nad nią i objął ustami jej małą pierś, językiem zakreślając koła wokół suteczka, który momentalnie zrobił się twardy i stojący. Zaczęła mocniej oddychać i pojękiwać. Jemu też zaczęło sprawiać to coraz większą przyjemność. Po chwili zaczął robić to samo z drugą piersią, dłonią pieszcząc wilgotną od jego śliny poprzednią pierś. Pojękiwania i drgania jej ciała wzmogły się. Przesuwając się powoli językiem to po jednej, to po drugiej piersi, dołączył dłoń, pieszcząc i ugniatając kolejno każdy pączuś. Potem podwinął lekko koszulkę i przesunął się  w okolicę pępka, liżąc i zataczając kółeczka językiem. Zaczęła drżeć i jęczeć coraz mocniej, obu rękami spychając niecierpliwie jego głowę w stronę wzgórka. Zaczęło robić się coraz głośniej i niebezpieczniej, więc podniósł głowę.
- Marysiu, zachowujemy się zbyt głośno. Ochłońmy trochę, bo w końcu wpadniemy oboje i stracimy zaufanie rodziców.  
Ochłonęła trochę i dotarły do niej słowa brata. Zrozumiała, że gdyby ktoś zastał ich w tej sytuacji, nie mieliby żadnego wytłumaczenia dla swojego postępowania.
- Paweł, chodź tu do mnie – powiedziała i pociągnęła jego głowę do góry.
Przesunął się i położył obok niej. Objęła jego głowę i złożyła gorący, czuły pocałunek na jego ustach.
- Kochany jesteś. Dobrze, że myślisz za nas dwoje. Źle by stało się, gdyby nas nakryli. Masz rację, że musimy uważać. Ty jesteś dorosły i miałbyś duże kłopoty, ale i ja bardzo źle czułabym się, że cię na nie naraziłam. Ale jak dorosnę, nic i nikt nas nie rozdzieli.
Poprawiła szybko koszulkę i przytuliła się do niego, wkładając mu rękę w pidżamę i głaszcząc jego tors.  
- Pawełku, napiszesz do mnie, jak już dojedziesz do tej Gdyni?
- Jasne, zaraz napiszę i podam ci adres.
- To dobrze. A będziesz odpisywał na moje listy.
- Pewnie, jeżeli tylko czas mi pozwoli. To będzie trochę inaczej niż było dotychczas w szkole.  To jest jednostka wojskowa i będę miał więcej zajęć niż w szkole, ale będę starał się odpisywać w miarę szybko.
- A będziesz myślał o mnie trochę?
- Marysiu, zawsze o tobie myślę i zawsze będziesz dla mnie moją małą siostrzyczką.
- Ale ja chciałabym, żebyś pomyślał o mnie czasem nie tylko jako o siostrze.
- Marysiu, wiesz, że nie powinienem o tobie myśleć inaczej niż o siostrze, a tym bardziej pisać do ciebie. Przecież jesteś jeszcze młodziutką dziewczyną i moje listy do ciebie może przeczytać mama czy tata. To jak mam do ciebie pisać? Jak do dziewczyny? Być może, że i w wojsku ktoś może przeglądać listy, które piszę, więc pisząc do ciebie, muszę zachować reguły i zasady, które nas obowiązują jako rodzeństwo. Ty musisz zachowywać się podobnie, bo nikt nie może dowiedzieć się, co nas łączy, nie tylko ze względu na mnie, ale również i na ciebie.  
Po jego słowach zapadło między nimi milczenie. Marysia przetrawiała w myślach jego słowa.
- Niestety, masz rację braciszku. Nikt nie powinien i nie może wiedzieć, co nas łączy. To musi pozostać naszą tajemnicą. Dobrze, będę pisała tak jak siostra pisze do brata, ale wolno mi będzie napisać, że kocham cię jako mojego kochanego, starszego braciszka i zwierzać ci się, jak czuję się, jak tęsknię za tobą i czekam na twoje listy.
- Jesteś bardzo mądrą i kochaną siostrzyczką. Cieszę się, że zrozumiałaś, o co chodzi i co nam wolno, a czego nie możemy robić.
- A możesz jeszcze troszeczkę mnie popieścić, będzie mi się lepiej spało.
- Popieszczę cię, ale musisz starać się być w miarę cicho.
- Dobrze braciszku! Będę cicho. Ty mnie pieść, a ja będę cię całować.  
Przysunęła buziaczka do jego twarzy i przylgnęła ustami do jego warg, leciutko wsuwając swój języczek. Podciągnął jej koszulkę i położył rękę na jej łonie. Powolnym ruchem zaczął głaskać jej wzgórek, pokryty miękkim puszkiem włosków łonowych. Palcami dłoni wodził po jej rowku od wzgórka do jej drugiej dziureczki, rozprowadzając jej soczki po całym sromie. Przylgnęła mocniej do niego i ręką sięgnęła do jego krocza, wsuwając ją w spodnie pidżamy. Jego rycerzyk osiągnął maksymalny wzwód. Objęła go dłonią i suwając, sprawiała jemu i sobie przyjemność. Był mocno pobudzony i czuł, że jest bliski wytrysku. Chwycił więc penisa u nasady i mocno ścisnął, czekając aż osłabnie napięcie. Gdy to się stało, ponownie wznowił pieszczoty jej szpareczki. Po jej zachowaniu poznał, że i ona jest bliska szczytowania. Całowała go coraz mocniej i szybciej, tłumiąc w ten sposób jęki. Tak jak poprzednio, kciukiem masował jej guziczek, a dwoma palcami przesuwał wzdłuż sromu, zagłębiając jeden z palców w jej szpareczkę. Była już bardzo mokra i jej ciałkiem wstrząsały drgania, gdy mocniej podrażnił któryś z jej wrażliwych punktów. Przyspieszył ruchy ręki i wzmocnił nacisk palców w obrębie łechtaczki oraz obu dziureczek. Dochodziła, przeżywając ponownie jeden z mocniejszych orgazmów. Wpakowała mu języczek do ust, aby stłumić jęk, mocno ścisnęła ręką jego naprężonego penisa i zacisnęła udami jego dłoń, penetrującą jej skarb. Po chwili zwolniła ucisk ud i głęboko odetchnęła.  
- To było to, teraz mogę spać. Dziękuję ci braciszku. Nikt tak nie potrafi pieścić jak ty.
- A skąd ty możesz wiedzieć, jak pieszczą inni? Przecież nie byłaś dotąd z żadnym innym chłopakiem, poza mną.  
- Ja swoje wiem i nie chcę żadnego innego palanta, bo mam ciebie, a moje ciało też należy tylko i wyłącznie do ciebie. Nikt inny poza tobą nie będzie mnie dotykał i pieścił.  
Powiedziała to takim poważnym i zdecydowanym tonem, że wolał nic nie mówić i przyjąć to do wiadomości.
- Dobrze moja mała, przemądrzała siostrzyczko. Przyjmuję to wszystko do wiadomości.
Pochylił się nad nią i pocałował jej szczupły, słodki buziaczek.
- To teraz dobranoc i śpimy.  
Oddała pocałunek i wtuliła się w niego. Niedługo potem usłyszał jej spokojny, równy oddech. Zasnęła. Po głowie snuły mu się różne, przedziwne myśli, w końcu i jego ogarnął sen. ...cdn

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 8256 słów i 45098 znaków. Tagi: #urlop #rodzina #siostra #erotyka

Dodaj komentarz