Mogło być i tak - cz. XLIV

Paweł nie mógł więc narzekać. Żona i bratowa dostarczały mu w nadmiarze wrażeń i przyjemności. Obie urocze kobiety odwdzięczały mu się, jak mogły, za doznania oraz za nieukrywany podziw, jaki żywił dla swojej żony, ale i Władzia, która go fascynowała od chwili, kiedy została żoną Adama, budziła w nim równie mocne odczucia, pogłębione jej prawie uwielbieniem dla młodego szwagra za dostarczenie jej doznań, których brakowało jej niewątpliwie w ostatnich dwóch latach.      
     Tak więc kiedy Ania z fantazją amazonki używała sobie na jego kutasie, Władzia pieszcząc w rewanżu jej dorodne piersi i widząc, jak suwa się, po kutasie Pawła, ponownie doznała prawie chorobliwego, silnego podniecenia i skurczów cipki. Nie mogąc się powstrzymać i uporać z tym, jedną rękę zsunęła na cipkę Ani, a drugą sięgnęła do swojej cipki, obie tarmosząc i drażniąc, jakby od tego miało zależeć coś dla niej bardzo ważnego. Ania widząc, co dzieje się z Władzią, sama próbowała jej pomóc, sięgając do jej cipki, ale było jej dość niewygodnie, a poza tym była już na etapie, że sama odczuwała nieprzepartą chęć szczytowania. Jednak chęć pomocy szwagierce okazała się silniejsza.  
- Szybko! 'Siadaj' na Pawle, bo widzę, że za chwilę rozchorujesz się z pożądania - mówiąc to, szybko zsunęła się z Pawła, trzymając jego kutasa w ręku i kiedy Władzia zaskoczona jej propozycją, okazała niezdecydowanie, ponagliła ją.
- Nad czym zastanawiasz się? Nie widzisz, że on na ciebie czeka - powiedziała i przytrzymała kutasa w pozycji pionowej, dopóki Władzia nie nasunęła się na niego, a potem podeszła do Pawła od strony jego głowy, odwróciła się i okraczyła jego głowę, następnie przyklękła i przysunęła się cipką do jego twarzy.
- Pawełku, pokaż mojej cipce, że nie tylko kutasa masz sprawnego - powiedziała chrapliwie, oczekując, że uruchomi usta i język, aby dokończyć to, co zaczął jego kutas i doprowadzi ją do szczytowania. Paweł zaskoczony chwilowo reakcją i zachowaniem Ani, czując jak zalewa go swoimi sokami, zaczął więc wariować językiem w jej cipce, wspomagając się dodatkowo palcami, które najpierw wyczyścił śliną.  
     Władzia natomiast, kiedy poczuła kutasa Pawła dość głęboko, wręcz zatraciła się w sobie. 'Chcica' która ją ogarnęła, dała jej o sobie znać w sposób wręcz chorobliwy. Wprost maltretowała wnętrze swojej cipki, suwając się po jego kutasie, nie zważając na ból, który odczuwała, kiedy kutas przedzierał się przez zakamarki, jej ciasno go opatulającej cipki. Doznania, które odczuwała były rzeczywiście na granicy bólu i przyjemności, a ona 'jeździła' do bólu, do zatracenia, do zaspokojenia tego 'potwora', którego obudziła w sobie. Szczęśliwa, że go ma, że suwa się po nim i że czuje go głęboko w sobie.
      Kutas Pawła uzmysłowił jej, jak bardzo tego potrzebowała psychicznie i fizycznie. To coś drzemało w niej jak wulkan, który nagle obudził się, wybuchając eksplozją doznań i uczuciem rozkoszy, rozlewającej się po całym jej ciele. Paweł 'obrabiany' przez dwie bliskie mu kobiety, też nie wytrzymał, bo każda z nich dostarczała mu tyle bodźców, że musiałby być robotem, gdyby w końcu nie zareagował. Słysząc odgłosy wydawane tak przez Anię, jak i Władzię, od dyszenia, sapania, stękania czy jęczenia poczynając, a na odgłosie mlasków stykających się z jego udami pośladków Władzi kończąc, poczuł, jak jego kutas zaczyna pulsować, by w końcu trysnąć lawą nasienia w cipce Władzi. Ta poczuła uderzenie nasienia w ścianki jej cipki i jego przepływ przez ciasny tunelik. Zapiszczała i wrzasnęła, 'dźgnięta' wprost doznaniami i znieruchomiała, opadając na jego ciało. Ania. której też niewiele brakowało, widząc reakcję Władzi przesunęła się lekko w przód, aby nie udusić cipką Pawła i też doszła, opadając na ciało Władzi, bo i jej ręce zwiotczały na tyle, że nie utrzymały ciężaru ciała.  
     Trochę trwało nim panie pozbierały się i doszły do siebie. Szczególnie Władzia, która zafundowała sobie nie jeden, ale zespół orgazmów, bo jej ciałem przez chwilę wstrząsały drgania. Nic dodać nic ująć, wulkan doznań i wtórne wstrząsy po wybuchu czy eksplozji. Ania kiedy oprzytomniała, uzmysłowiła sobie, że gdyby nie jej refleks i lekkie przesunięcie się w przód, mogły wraz z Władzią sprawić Pawłowi problem, bo przyciśnięty przez nie obie, nie miał zbyt wielkiego pola manewru. Zsunęła się na bok i umożliwiła podniesienie się Władzi, która dopiero po chwili pozbierała się, przyćmiona nadmiarem doznań. Widząc, że Ania i Paweł wpatrują się w nią, uśmiechnęła się rozbrajająco.
- Coś było czy jest coś nie tak? - zapytała z lekkim niepokojem w głosie.
- Po prostu zaniepokoiliśmy się, bo zbyt długo nie 'wracałaś' do nas. Zaserwowałaś sobie dość ostrą 'jazdę' i 'odfrunęłaś'. A gdyby ci serduszko odmówiło 'służby'? Tak mocno i głośno oddychałaś, a twoje serce to chyba przekroczyło szybkość dźwięku - dodała z poważną miną Ania. Władzia obrzuciła ich oboje uważnym spojrzeniem, próbując przywołać uśmiech, ale słowa Ani zastanowiły ją.  
- To było aż tak widać? - zapytała, poważniejąc.  
- Nie strasz jej Aniu, bo na drugi raz faktycznie zemdleje - odezwał się wesoło Paweł i zamilkł, kiedy uzmysłowił sobie, co powiedział. Oznaczało to ni mniej ni więcej, że uważa już Władzię za kolejny stały 'obiekt' do obsługi w sensie erotycznym czy seksualnym. Obie panie pomyślały chyba to samo, bo Ania wymieniła spojrzenie ze szwagierką.
- No cóż, stało się! Nie możemy Władzi zostawić samą sobie z jej problemami, a więc mój mężu czeka cię trudny obowiązek, bo wygląda na to, że będziesz musiał od czasu do czasu zastępować w obowiązkach wobec niej jej męża, a twojego brata. Myślę, że nie będzie to stanowiło dla ciebie zbyt dużego obciążenia, a i przyjemność będzie dla was obopólna. Ja natomiast nie będę tego uważała za zdradę i nie będę o Władzię zazdrosna, bo już uważam ją za bliską mi osobę, a do tego doceniam to, że chce utrzymać rodzinę i nie ma zamiaru odchodzić od Adama - Ania bez niedomówień przedstawiła swój pogląd w sprawie zabezpieczenia potrzeb seksualnych bratowej Pawła. Władzia bez względu na to, co wcześniej pomyślała o Ani, objęła ją i z załzawionymi oczami podziękowała pocałunkiem.
- Aniu, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo bliską osobą stałaś się dla mnie po tych słowach, które teraz powiedziałaś, bo o Pawle nawet nie wspominam, gdyż on wie co do niego czuję - powiedziała łamiącym się ze wzruszenia głosem. Paweł wolał milczeć, bo zdał sobie sprawę, że chyba lepszej i bardziej wyrozumiałej żony od Ani w tej części Europy by nie znalazł. A że nie była o niego zazdrosna, cóż, tak widocznie było mu sądzone, że to nie on zabiegał o względy tych  kobiet, chociaż nie odczuwał z tego powodu uderzeń wody sodowej do głowy.
      Na razie dawał radę i nie zawracał sobie głowy rozważaniami, czy postępuje zgodnie z etyką i czy powinien angażować się w tego typu rozwiązania. A to, że miał do obrobienia kilka cipek, nie martwiło go zbytnio, bo jak na razie dawał radę, a do tego miał nie lada frajdę, biorąc pod uwagę przekrój wiekowy właścicielek tych cipek, od nastolatki poczynając na dojrzałej kobiecie kończąc. Widząc w ich oczach zadowolenie, a w niektórych uwielbienie, za serwowane im przez niego doznania, odczuwał satysfakcję połączoną z przyjemnością, bo dowiedziono nieraz, że w większości przypadków większą radość i przyjemność ma ten, który daje czy czyni dobro niż sam obdarowany. W tej konkretnej sytuacji na pewno tak było.
      Po krótkiej wyminie zdań i uprzejmości jakich sobie nie szczędzili uczestnicy 'zabawy', cała trójka zgodnie uznała, że najwyższy czas dołączyć do pozostałych dziewczyn czyli Zuzy i Marysi. Obie panie zeszły z koca i szepcząc coś do siebie, kucnęły nie opodal, patrząc w stronę Pawła. Poczekały, aż złoży koc i odwróci się w ich stronę, wtedy obie jak na komendę zaczęły sikać, obserwując jego reakcję. A ta była do przewidzenia, widząc ich sikające cipki, zareagował błyskawiczną erekcją kutasa.
- Byłam tego prawie pewna! To ty Władziu miałaś jakieś wątpliwości. Pawłowi wystarczy pokazać kawałek nagiego kobiecego ciała i jego kutas momentalnie staje na baczność. Pod tym względem jest chyba wyszkolony lepiej od swojego pana. Reaguje na wszystko, na gołe cycki, cipkę, nie mówiąc o sikaniu. Taka już jego natura - podsumowała Ania reakcję kutasa swojego męża. Wysikały się i podeszły do źródełka w pobliżu fundamentu słupa elektrycznej sieci i ochlapały zimną wodą swoje krocza, a potem podeszły do Pawła, który czekał na nie ze sterczącym kutasem.
- I widzisz, po co spieszyłeś się z tym kocem? Twój kutas ma inne zdanie niż my i wcale nie chce mu się wracać do domu - Ania zwróciła się do Pawła i ujęła w dłoń jego 'sztywniaka'.
- Widzisz kutasku jaki niedobry jest ten twój pan. Zamiast zanurzyć cię w którąś z naszych cipek, to on zbiera się do domu - zagadała do kutasa Pawła.  
- Wydaje mi się, że powinniśmy jednak wrócić do domu, bo pewnie mama niedługo każe nas szukać - odparł Paweł, chociaż tak naprawdę jemu też nie spieszyło się, bo widząc je sikające, podniecił się i chętnie 'zabawiłby się' ponownie z ich cipkami.  
- Paweł chyba ma rację! Wracajmy do domu, a po obiedzie możemy 'bawić się ' do wieczora - stwierdziła Władzia, która podobnie jak Paweł wiedziała, że pani Stasia nie cierpi, kiedy musi szukać i zwoływać domowników na obiad. Poczekali więc chwilę. aż krocza dziewczyn trochę obeschną i założyli; dziewczyny opalacze a Paweł spodenki i udali się w stronę domu. Podeszli do zakątka 'pod lipą' i nikogo nie było. Czyli Zuzę i Marysię ktoś już zgarnął, a teraz pewnie szuka ich. Nie zastanawiając się więc, ruszyli w stronę domu. Zobaczyli nie kogo innego jak Adama, który został wyekspediowany przez panią domu na ich poszukiwanie. Kiedy pojawili się w przedpokoju, spotkali się z niezbyt wesołą miną pani Stasi.  
- Wiemy mamo, powinniśmy wrócić wcześniej, ale jest tak pięknie na dworze, że wprost nie chciało się wracać do domu. To ja zawaliłam, więc możesz spokojnie opieprzyć mnie - Władzia widząc minę teściowej. wzięła na siebie winę za spóźnienie. Pani Stasia słysząc jej sumitowanie się,  rozchmurzyła się, machnęła ręką i uśmiechnęła się.
- Dobrze już, dobrze! Umyjcie ręce i siadajcie do stołu! Zaraz podaję obiad! - ponagliła ich.
- To może pomożemy ci mamo? Ręce umyłyśmy w źródełku!  - zaofiarowały się obie; Ania i Władzia.
- Nie ma takiej potrzeby! Mam już dwie pomocnice i wystarczy - powiedziała pani Stasia. Na   jej słowa z kuchni wychyliły się za nią głowy Marysi i Zuzy. Usiedli wiec za stołem, przy którym siedziała już Bożena, ojciec oraz brat Marysi i Pawła, Adam.  
- I jak? Myślę, że nie żałujecie tego wypadu na wieś? - zapytał nieco 'wymęczony' wypitym w poprzednim dniu alkoholem pan Stanisław, który wyraźnie życzył sobie, aby zwracać się do niego tym właśnie imieniem.  
     Gwoli wyjaśnienia należy dodać, że wcześniej tak jego rodzice jak również i pani Stasia zwracali się do niego drugim imieniem Józef, w wyniku czego dochodziło nieraz do zabawnych sytuacji z tym związanych, bo musiał potem w urzędach prostować i wyjaśniać, że gdzieś tam zapisany czy przytoczony pan Józek, to jest  jego drugie imię i dotyczy to jego,  Stanisława osoby. A wszystko wynikło z tego, że matka pana Stanisława chciała żeby syn nosił imię jej ojca Józefa, natomiast ojciec chciał Stanisława po swoim dziadku i zapisał go w USC  jako syna z dwojgiem imion Stanisław, Józef w ramach kompromisu z żoną. Tak więc dla matki był przez cały czas Józefem, a dla ojca Stanisławem. Pani Stasia też długo nie mogła przyzwyczaić się, że chłopak którego poznała to nie jest Józek, tylko Staszek, ale z czasem uznała, że może to i lepiej, bo mogli obchodzić imieniny w tym samym dniu.  
- Trudno by było żałować czegoś takiego, jak pobyt w takich sielankowych klimatach czy warunkach i przy tak pięknej, wprost wymarzonej pogodzie i temperaturze - odpowiedziała pani Bożena. Na jej słowa obie jej córki z trudem powstrzymały się od śmiechu, bo przecież widziały, że ich mama nie wyściubiła nosa z kuchni, towarzysząc pani Stasi. Przez okno w kuchni można było podziwiać najwyżej widok podwórza i obejścia gospodarskiego oraz szczekającego psa przy stodole.  
- Oczywiście mówię to, domyślając się tylko pewnych rzeczy, bo faktycznie nie byłam dzisiaj  na dworze, ale dużo czytałam na temat wiejskich krajobrazów w wiosenno-letniej porze roku - pani Bożen widziała uśmieszki na twarzach swoich córek i domyśliła się, o czym pomyślały jej córki, słysząc jej słowa, więc wolała przeciąć wszelkie domysły i od razu wyjaśnić sprawę. To oznaczało rozumienie się matki i jej córek bez słów, jako wyjątkowej i pożytecznej cechy każdej kochającej się rodziny.  
     Gospodyni tymczasem z pomocą Zuzy i Marysi podała obiad, a po obiedzie kawę i herbatę wedle życzenia wraz z ciastem, które w dni świąteczne musiało być obowiązkowo podane w tym domu. Kiedy wypito kawę i porozmawiano na luźne, ogólne tematy, młodzieżowa część rodziny zamierzała udać się ponownie do zakątka pod lipą lub do zagajnika, natomiast pani Bożenie teściowa Stasia zaproponowała wspólne poleżenie bliżej domu, w zacienionej części sadu.
     Zuza jednak zachwycona 'zakątkiem pod lipą' chciała go koniecznie pokazać mamie,  stanęło więc na tym, że najpierw Bożena zobaczy zakątek, a później obie ze Stasią ulokują się bliżej domu, w sadzie. Panowie Stanisław i Adam nie byli zainteresowani pobytem na świeżym powietrzu, więc każdy z nich lekko jeszcze skacowany po poprzednim dniu, wybrał wypoczynek w domowych pieleszach. Adam przy okazji zaopiekował się przy tym Jancią, która po obiedzie odbywała zwykle drzemkę w obecności mamy, ale tym razem udobruchana lalą, która miała jej 'towarzyszyć' we śnie, pozwoliła mamie na towarzyszenie fundatorce lalki czyli stryjence Ani i stryjowi Pawłowi.  
     Całą gromadą udali się więc w stronę zakątka, a pani Bożena mogła naocznie zobaczyć wiejskie, sielankowe widoki o tej porze roku, w postaci dobrze zagospodarowanego i utrzymanego przydomowego ogrodu czy sadu. Jako typową mieszkankę dużego miasta, która wieś znała praktycznie ze słyszenia czy opowiadań, zachwycało ją wszystko. I rabaty czy klomby pełne różnorodnych kwiatów, czyste, opielone z chwastów grządki z warzywami oraz dobrze utrzymany sad z przyciętym równo trawnikiem pomiędzy drzewami, w czym widać było robotne, gospodarne ręce gospodarzy.  
     Wszystko to budziło jej podziw, więc nie miała czasu na zastanawianie się, ile to wszystko wymagało zabiegów i pracy ludzkiej, żeby mogło wyglądać tak pięknie i budzić zachwyt. Doszli do końca sadu i początku ścieżki wiodącej w pobliże lipy. Tu musieli iść gęsiego pośród łanu zielonego zboża, by w końcu dojść do zacienionego przez rozłożystą lipę, pokrytego przyciętą trawą zakątka. Bożena aż przyklasnęła, tak jej się spodobało to miejsce. Kiedy Ania opowiedziała jej, że to w tym zakątku zostali prawdopodobnie spłodzeni Adam i Paweł, wybuchła śmiechem, ale również doceniła romantyczność zakątka.
- To teraz nie dziwię się Pawełku, skąd u ciebie takie słowiańskie, romantyczne podejście, wrażliwość i delikatność - podsumowała z humorem swoje wrażenia, dając jednocześnie do myślenia Władzi, czy wręcz potwierdzając jej domysły, na temat tak dobrego rozeznania przez Bożenę natury, zachowań czy postępowania Pawła. Teraz jednak po skorzystaniu za zgodą Ani z 'usług' Pawła, nie widziała w zachowaniu pani Bożeny niczego nadzwyczajnego, bo sama jechała z nią na tym samym wózku. Mogła tylko ocenić czy docenić zachowanie Ani w odniesieniu do Pawła. Nie wiedziała czym takie a nie inne zachowanie się Ani jest podyktowane, że 'użycza' swojego męża innym partnerkom, ale nie miała zamiaru jej za to potępiać, będąc również tym samym zainteresowana.  
     Widać było wyraźnie, że pani Bożena nabrała ochoty na pozostanie w 'zakątku', mimo, że obiecała teściowej, że do niej dołączy, po zapoznaniu się z 'zakątkiem miłości', jak go nazwała czy określiła Zuza. Natomiast Zuza, która to spowodowała, zaczęła zastanawiać się, jak sprawę odkręcić, bo miała chęć na 'zabawę' czy rozmowę, ale bez udziału mamy. O tym samym pomyślała i Marysia, której też nie uśmiechało się zachowywać grzecznie czy  poprawnie, ze względu na 'gości'. Marzyła o pozostaniu w zakątku ale tylko z Anią i Pawłem.
     Ania, która bez emocji obserwowała reakcje i zachowania tak mamy, jak i Zuzy czy obu  szwagierek, cała sytuacja zaczęła przypominać sceny z jakiejś powieści o tematyce miłosnej związanej z kulturą z Bliskiego Wschodu, w której o względy jednego faceta rywalizowało kilka kobiet czy dziewczyn. Brakowało tylko wyrafinowanych intryg i metod, które tamte kobiety stosowały w celu pozbycia się czy wyeliminowania potencjalnych rywalek.  
     Uznała więc, że nie ma co przeciągać dalszego pobytu u sympatycznej rodziny Pawła, tym bardziej, że należałyby porządnie wypocząć przed nowo rozpoczynającym się tygodniem, po tak owocnym i przyjemnym zakończeniu poprzedniego, który zwieńczył pewien etap w jej życiu i spełnił tak oczekiwania jak i jej skrywane marzenia. Kochała i była kochana przez młodego faceta, który niespodziewanie pojawił się w jej życiu i została już oficjalnie jego żoną, a poza tym nosiła już w sobie owoc ich wzajemnej miłości.  
- Kochani moi! Uważam, że powinniśmy zakończyć tę niespodziewaną tak dla nas jak i dla gospodarzy wizytę i pozwolić wypocząć przed nadchodzącym tygodniem tak im jak i nam - zwróciła się do wszystkich obecnych. Władzia natychmiast wymieniła z nią spojrzenie, ale widząc zdecydowanie Ani, zrozumiała, że faktycznie ma dość i prawo do domagania się, aby zakończyć tę wizytę. Pani Bożena zaskoczona słowami Ani, już miała zabrać głos, ale do niej też dotarło, że Ania może mieć rzeczywiście dość, nie tylko jako żona Pawła, która widząc, jak odnoszą się czy jak ostrzą sobie zęby na jej męża obecne panie czy dziewczyny, chce to przerwać, ale również może też odczuwać zmęczenie z powodu ciąży.
- Masz rację Aniu! Faktycznie zwaliliśmy się na głowę Stasi i trzeba to docenić, że przyjęła nas jak prawdziwa polska gospodyni, z rzadko spotykaną godnością i gościnnością. A więc zbierajmy się i ruszajmy do domu, zgodnie z powiedzeniem; wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu - powiedziała z niejakim wzruszeniem pani Bożena. Zebrali się więc i wrócili do domu. Pani Stasia widząc ich wracających prawie się wystraszyła.
- Macie miny jakby coś się wydarzyło? Coś się stało? - zapytała z niepokojem w głosie.
- Nie mamo! Po prostu Ania poczuła się zmęczona i chce wypocząć. Postanowiliśmy więc wracać - odpowiedział Paweł.  
- Tak nagle? Mam nadzieję, że nikomu z was nie zaszkodził obiad? - pani Stasią robiła wrażenie nie tylko zaskoczonej ale i zawiedzionej osoby. Chciała porozmawiać z Bożeną jak teściowa z teściową, a tu goście nagle zwijają się.
- Mamo, nie przesadzaj! Ania ma prawo czuć się zmęczona, więc nie wrzucaj tekstów, które mogą zaboleć gości - Marysia w swoim stylu zwróciła się do mamy, sama zadowolona, że wracają, bo faktycznie traktowała już mieszkanie Ani jak swój dom i tęskniła do chwili, żeby być tylko z Anią i Pawłem. Ania wolała nie komentować słów tak teściowej, jak i Marysi, chociaż korciło ją, żeby nieco sprostować wypowiedź Marysi i wyjaśnić sytuację, bo wyszło na to, że to głównie z jej powodu dochodzi do skrócenia ich pobytu i wyjazdu.  
     W końcu machnęła ręką. Ogarnęli się więc i zebrali do wyjazdu, dziękując za obiad, poczęstunek i pobyt. W międzyczasie w pokoju dziennym pojawił się również Adam z Jancią oraz gospodarz, więc pożegnali się wylewnie ze wszystkimi domownikami. Były całusy, łzy i zapewnienia, że będą odwiedzać rodzinę, jak tylko czas pozwoli, po czym wsiedli do samochodu i ruszyli w powrotną drogę. Ania podjechała pod rodzinny dom, gdzie pożegnali się z mamą i Zuzą, a następnie pod garaż. Zostawili samochód i wrócili do domu, a właściwie do mieszkania Ani. Kiedy weszli do przedpokoju, zostali wręcz zaskoczeni przez Marysię. Objęła ich, jakby się witała z nimi i zaczęła z pasją obcałowywać po buzi, to jedno to drugie.
- Nareszcie! Marzyłam wręcz o tej chwili. Byliście ze mną, a jakby was nie było. Ani się przytulić, ani pocałować - powiedziała z niejakim żalem, a potem westchnęła z ulgą i radością, ponownie obsypując buziakami tak Anię jak i Pawła. Popatrzyli na siebie, potem na Marysię. Zrozumieli, co musiała czuć ta młoda dziewczyna, tak emocjonalnie związana z nimi, kiedy musiała powstrzymywać się wewnętrznie, żeby nie okazywać swoich uczuć przy pozostałych członkach rodziny, tak z jednej jak i z drugiej strony. Oboje odwzajemnili jej uściski i pocałunki.
- Wiecie o czym teraz marzę? - zwróciła się do nich Marysia. Oboje domyślali się, ale udali ciekawość, patrząc na Marysię wyczekującymi spojrzeniami. Ale nie z Marysią te numery.
- Dobrze wiecie, co mi chodzi po głowie, a udajecie jakbyście mnie nie znali - rozszyfrowała ich udawaną ciekawość. Ponownie udali zaskoczenie i zdziwienie jej słowami.
- Dobrze! Idziemy zrobić toaletę, a potem do łóżka. Mam ochotę pobawić się twoimi słodkimi cyckami Aniu, a twojego kutasa Pawle chcę poczuć głęboko w sobie - powiedziała, jakby mówiła o poczytaniu bajki na dobranoc.  
- Dobrze Marysiu! Zrobimy toaletę i pójdziemy do łóżka, tylko najpierw coś musimy zjeść - oświadczyła Ania.  
- To zjemy później! A teraz możemy zabawić się trochę. Moja cipka strasznie 'skwierczy'  - Marysia nie rezygnowała. Ania uśmiechnęła się i pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Dobrze! Idziemy do łazienki i ochlapiemy się trochę wodą, a potem zobaczymy? - zgodziła się Ania, a Marysia o mało nie podskoczyła z radości. Widząc to Paweł, omal nie roześmiał się, ale w końcu wzruszył tylko ramionami.
- Przecież słyszeliśmy jak pieściłyście się z Zuzą w 'zakątku pod lipą' - przypomniał siostrze.
- Tak, tylko ja dałam Zuzie dwa porządne orgazmy, a ona tylko malutką namiastkę, o, taką - pokazała palcami, jaką namiastkę miała na myśli. Paweł w końcu nie wytrzymał i narażając się siostrze, wybuchnął śmiechem. Faktycznie, popatrzyła na niego dość brzydkim wzrokiem.
- Sądziłem, że orgazm, to orgazm, więc co u ciebie znaczy namiastka orgazmu? - zapytał już poważnym tonem. Marysia chwilę zastanowiła się.
- To coś takiego, jak u ciebie. Mówiłeś, że miałeś orgazm, a nie spuściłeś się - wypaliła Marysia. Teraz Ania roześmiała się głośno.
- No widzisz Pawełku! Dopadła i ciebie! A mówiłam, żebyś nie wstrzymywał wytrysków, bo ci to kiedyś może zaszkodzić i zaszkodziło. Marysia ma rację - poparła argumenty szwagierki Ania. Widać było, że Pawła ruszyły lekko jej słowa.  
- Obie jesteście dobre! A pamiętasz jak mówiłaś; tylko nie waż się spuścić, dopóki nie dojdę? - przypomniał Ani jej z słowa z początków ich znajomości. Ania lekko zmieszała się.
- Bo, bo… wtedy chodziło mi tylko o seks, a nie o twoje zdrowie - odparła po chwili.
- Skąd mogłam wiedzieć, że zakocham się, że pokocham ciebie - usprawiedliwiała się, chcąc zatrzeć w nim wrażenie, że na początku wykorzystywała go dość instrumentalnie.  
- A wcześniej miałam właśnie przykre skojarzenia czy doświadczenia z seksem, bo faceci, których poznałam i wiązałam z nimi jakieś tam nadzieje, spuszczali się we mnie, nie czekając, czy nie dbając o to, co ja czuję i …było po baletach. Oni byli zadowoleni, a ja nawet nie zbliżając się do orgazmu, obwiniałam się o oziębłość czy nawet o gorsze rzeczy. Dlatego, kiedy poznałam ciebie i spodobałeś mi się, oddając ci się, chciałam wręcz wymusić na tobie, abym i ja coś z tego miała. I udało się. Nie tylko zadbałeś o mnie, zaspokoiłeś i zadowoliłeś, ale w jakiś tam sposób zacząłeś kontrolować swoje reakcje i spuszczałeś się we mnie tylko wtedy, kiedy cię o to prosiłam. Pewnie przypominasz sobie, jak cię prosiłam, abyś  dał mi dziecko? Wtedy robiłeś to prawie za każdym razem - Ania prawie ze łzami w oczach tłumaczyła i wyjaśniała Pawłowi swoje postępowanie w obecności Marysi, która słuchała ich wywodów z zainteresowaniem, ale i niedowierzaniem.  
- Aniu, wybacz! Przepraszam, że poruszyłem ten temat, ale Marysia też niepotrzebnie mnie sprowokowała - z kolei Paweł zaczął nieporadnie usprawiedliwiać się przed Anią.
- Wiecie co? Idźcie wy oboje do łazienki i zerżnij Pawle porządnie jej cipkę, aby nie była to kolejna namiastka. A potem w łóżku być może zabawimy się wspólnie, bo moje cycki faktycznie tęsknią za drobnymi paluszkami Marysi, która wygrywa na nich, tylko sobie znaną 'cyckową melodię', może tak być Marysiu? - zwróciła się swojej młodej szwagierki.  
- Pewnie, jak już zadowolę cipkę, to mogę grać na twoich cyckach cały koncert - Marysia wręcz z entuzjazmem odniosła się do propozycji Ani. Ania roześmiała się i gestem ręki pokazała im łazienkę, jakby mówiąc; zmykajcie! Paweł ściągnął mundur i bieliznę, pozostając w spodenkach i kiedy Marysia zrzuciła z pośpiechem wszystko z siebie, stając naga przed nim, jego kutas momentalnie wypchnął mu spodenki. Ania popatrzyła na nich z niejaką  wyrozumiałością,  a nawet z niejakim politowaniem; faktycznie napaleni na siebie, jak dwa króliki - pomyślała bez emocji czy złości. Marysia natomiast jakby nie mogła już wytrzymać, pochwyciła Pawła za rękę i prawie siłą pociągnęła go za sobą do łazienki.  
- Ściągaj te gacie! - fuknęła na niego, kiedy weszli i nie czekając, aż sam to zrobi, pochwyciła za rąbek spodenek od góry i błyskawicznie opuściła w dół, a potem z jego pomocą uwolniła go od nich całkowicie. Oboje byli napaleni na siebie, jak zauważyła Ania, ale Marysia aż drżała z podniecenia. Przytuliła się do niego i unosząc się lekko na palcach, przywarła wargami do jego ust i kiedy rozchylił je lekko, wdarła mu się językiem głęboko, przepychając się z jego językiem i wymiatając jak odkurzacz wszystko z jego ust. Potem zadowolona odwróciła się i wsparła rękami na obrzeżu wanny.
- Pawełku, wejdź we mnie! - niemal zaskomlała, wypinając tyłek w jego stronę i unosząc się lekko na palcach, aby mu ułatwić wejście i penetrację jej cipki. Przeciągnął kutasem po ledwo zarysowanej szczelinie, rozgarniając fałdki i nawilżając łeb kutasa. Zadrżała i naparła na niego z niecierpliwością. Nie chciał sprawiać jej bólu, więc próbował delikatnie wsuwać się w nią, ale napierała z dużą siłą i posykując, wpychała się i wchłaniała go coraz bardziej. Czuł, jak przedziera się przez jej ciasny 'futeralik' i powstrzymywał ją, jak mógł, chcąc, aby jej ciasna cipka dostosowała się do jego pokaźnego kutasa. Po kilku próbach dobił do końca, ale w tej pozycji nie mogła go przyjąć całego. Zaczęli kopulować i pomimo starań Pawła, aby ją w miarę oszczędzać, Marysia zachowywała się tak, jakby była uzależniona i pragnęła tego seksu, podobnie jak wędrowiec na pustyni pragnie wody.  
     Odpychając się od wanny, wpychała się w krocze Pawła swoją cipką jak taranem, mocno i w dużym tempie. Sięgnął więc do jej drobnych piersi i delikatnymi gestami pieścił brodawki oraz drażnił twarde kamyczki sutków. A Marysia dyszała i jęczała coraz głośniej, by w końcu dobić się z dużą siłą pośladkami do jego ud i znieruchomieć, zwisając na jego rękach. Drżała przez chwilę, zanim wyciszyła emocje spowodowane orgazmem. Do Pawła dotarło, że współżyli oboje bez zabezpieczenia i co prawda zdołał powstrzymać wytrysk nasienia, ale preejakulat też może zawierać plemniki.
Wysunął się z Marysi i kiedy odwróciła się do niego, przylgnął wargami do jej ust. Pochwyciła jego głowę i sama przejęła inicjatywę, całując go do utraty tchu.  
- Mogłeś spuścić się we mnie, jestem w bezpiecznym okresie - powiedziała, kiedy w końcu oderwała się od jego ust.
- Wolałem nie ryzykować, bo nie wiedziałem dokładnie, jak to jest u ciebie z okresem - odpowiedział Paweł.
- A poza tym powinienem chyba 'ubierać' mu gumkę, zawsze to bezpieczniej - stwierdził filozoficznie Paweł, myśląc o swoim kutasie w czasie stosunku z Marysią.  
- Pawełku, ale ja chcę go czuć w sobie bez 'koszulki', nie rób mi tego - powiedziała rozżalonym tonem, jak rozgrymaszona dziewczynka.
- Marysiu, nie możemy narażać cię, że zajdziesz w ciążę, bo co wtedy? - zapytał retorycznie.
- To co? Będę miała dziecko z tobą, tak jak Ania - odpowiedziała bez zastanowienia, patrząc mu śmiało w oczy. Paweł zamilkł, bo co miał jej powiedzieć. Widział po jej spojrzeniu, że dopuszcza taką możliwość, jeżeli nie planuje tego wprost. Poczuł, że na myśl o tym, ścierpła mu skóra. A on przyjął za dobrą monetę tę zmianę 'na lepsze' w zachowaniu siostry. …cdn…

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5641 słów i 30449 znaków. Tagi: #popyt #na #wsi #erotyka #wyjazd #dom #siostra

6 komentarzy

 
  • POKUSER

    Kolejne opowiadanie nadrobione :) I ja jestem zdania że nam biednego Pawełka zajadą na śmierć. Trochę moim zdaniem zbyt łatwo Ania go udostępnia, a dziewczyny bez skrępowania z tego korzystają. Świetnie się czyta, obowiązkowo łapka w górę :)

    20 maj 2018

  • Robert72

    :yahoo:  Super.

    18 maj 2018

  • TojaPysiorka96

    Hahaha pomyślałam o Adamie czytając opowiadanie, mógłby pomóc , a i pan Stanisław może dać radę hihi😁super i dziękuję,wiesz za co 😘 czekam,czekam ,czekam :*

    15 maj 2018

  • ZAC

    Witam.
    Historia która nam tak wspaniale opisujesz, z każdym kolejnym odcinkiem robi się coraz bardziej ciekawa.
    Zastanawia mnie tylko czy nasz Pawełek to wszystko wytrzyma. Czy sprosta oczekiwania wszystkich kobiet z tego rodzinnego grona. Niektóre z nich już zaczynają zabawę.  
    Może drogi autorze wprowadzisz pomocników dla naszego Pawelka.
    Po cichu liczyłem na Stanislawa- naprawę miałem taką nadzieje👪
    Może nawet Adam przy mamusi znów stałby się mężczyzna?
    Chwalić Cię trzeba za upór, i dalej będę czekał na kolejne części!!!!
    Pozdrawiam

    14 maj 2018

  • franek42

    @ZAC Witam. Też tak myślę, że trzeba wspomóc Pawła, bo nie wyrobi i tak jak piszesz, trzeba go jakoś wesprzeć i myślałem o tym samym, o czym piszesz. Za post dziękuję i pozdrawiam.

    15 maj 2018

  • emeryt

    @franek42, moje gratulacje, jest co czytać. Teraz się nie dziwię że to tak długo trwało. Tylko w międzyczasie nie zapomnij że za oknem jest piękna wiosna. O siebie się nie mam co martwić, gdyż moja Połóweczka zażądała objazdu po Jurze Krakowsko-częstochowskiej. (dawno tam nie byłem). Na razie dziękuję za kolejny odcinek i pozdrawiam Ciebie wraz z rodziną - emeryt.

    14 maj 2018

  • franek42

    @emeryt Witam. Miło, że tak to odbierasz. Życzę też tobie i Twojej rodzince wspaniałej, wiosenno-letniej pogody w podróży po Jurze, niezapomnianych wrażeń i widoków oraz szczęśliwego powrotu w domowe pielesze. Pozdrawiam

    14 maj 2018

  • PoProstuJa

    Jak zawsze milion/10

    14 maj 2018

  • franek42

    @PoProstuJa Witam. Dziękuję za post, a jeślibyś jeszcze dał łapkę w górę, to by było miło. Ponad 600 czytających i 11 łapek. Pozdrawiam

    14 maj 2018