Mogło być i tak - cz. XXVI

Po omówieniu spraw związanych ze ślubem cywilnym, Paweł zwrócił się wprost do Ani, poruszając temat jej ciąży.    
-  Aniu, powiedz mi, jak to się dzieje, że ty prawie nie odczuwasz ciąży? Byłem w domu, kiedy Władzia była w ciąży z Jancią i nieustannie coś działo się; a to dopadały ją nudności, wymioty, jakieś osłabienia, huśtawka smaków i nastrojów, a z tobą jestem już kilka dni i nie dzieje się nic, co sprawiałoby ci jakieś problemy i świadczyłoby, że jesteś w ciąży? Czy rzeczywiście jest tak, że to maleństwo, które rozwija się i rośnie w tobie faktycznie nie chce sprawiać ci kłopotu? - zapytał, lekko zaniepokojony tym, że Ania nie odczuwa żadnych negatywnych czy uciążliwych objawów związanych z ciążą.  
- Paweł, nie wiem, czym jest spowodowane to, że bardzo szybko przeszły lub ustabilizowały się u mnie objawy związane z ciążą. Początkowo coś tam odczuwałam, były i nudności czy  odruchy wymiotne, senność, ospałość czy podwyższona temperatura, ale to przeszło i obecnie czuję bardziej intuicyjnie, że coś we mnie rośnie i rozwija się, ale nie wiąże się to z żadnymi objawami  uciążliwości czy problemami. Niedługo według mojej pani ginekolog ta istotka będzie miała około dziesięciu tygodni, więc umówię sobie wizytę i wtedy okaże się już realnie, jak przebiega ciąża i co dzieje się z dzieckiem? - uspokajała Pawła Ania. Kiedy minęła dziewiętnasta trzydzieści oboje przeszli do kuchni i Paweł wziął się za przygotowanie napoi, a Ania za robienie lekkostrawnych kanapek na kolację dla nich i dla Marysi. Dochodziła dwudziesta, kiedy wróciła Marysia. Widać było po niej, że jest wyluzowana i radosna.
- Czym ty się tak cieszysz? - zapytała ją ciepło Ania, widząc jej rozradowanie.
- Tym, że mogę tu być i jestem z wami - odparła równie pogodnym, ciepłym tonem.  
- Wracałam teraz i myślałam o tym, czy bardzo by wam Aniu przeszkadzało, gdybym po zakończeniu roku szkolnego, poprosiła was o możliwość spędzania wakacji razem z wami tutaj w Krakowie? - powiedziała, patrząc na nich i sondując taką możliwość. Ania i Paweł po jej słowach wymienili spojrzenia pomiędzy sobą.
- Wiem, że musicie to przemyśleć na spokojnie, więc nie musicie odpowiadać już teraz - oświadczyła spokojnym, wyważonym głosem, nie jak szesnastolatka, ale jak dojrzała emocjonalnie dziewczyna, o skrystalizowanych poglądach na życie i nie ukrywająca uczucia do każdego z nich.
- Nic nie będziemy odkładać ani przemyśliwać niczego na spokojnie, ja jestem za, a ty Paweł? - Ania zwróciła się do Pawła, ujęta bezpośredniością Marysi i jej mentalną dojrzałością. Po prostu Marysia zaimponowała jej tym, że szczerze, w nie zakamuflowany, przejrzysty sposób powiedziała im wprost, że póki co, to są dla niej czymś więcej niż bratem i bratową. Nie miała też zamiaru ukrywać przed sobą, że pokochała tę młodą dziewczynę podobnie jak Pawła i jej towarzystwo cieszyło ją przypuszczalnie tak samo, jak Marysię możliwość przebywania w towarzystwie ich obojga.
- Co mam powiedzieć? Że nie zgadzam się? Przecież ja też ją kocham, tak jak ona mnie czy ciebie, a poza tym to przecież jest twoje mieszkanie i ja jestem tutaj takim samym gościem, jak Marysia. Więc po co mnie pytasz, jak i tak to ty zdecydujesz? - próbował w sposób pokrętny, wykręcić się od jednoznacznej odpowiedzi, bo i jemu towarzystwo siostry nie było niemiłe, a nie chciał za bardzo przyznawać się do tego. Zwrócił się więc wprost do Marysi.
- Marysiu, mówisz to tak, jakbyś była pewna, że rodzice ci na to pozwolą, a przecież nie rozmawiałaś jeszcze z nimi na ten temat - wyraził swój niezamierzony sceptycyzm.
- Nie sądzę, żeby mieli coś przeciwko temu, jeżeli wy zgodzicie się przytulić mnie na wakacje - powiedziała żartobliwym tonem, odnosząc się w ten sposób do spania na jednym łóżku.
- Mam nadzieję Marysiu, że prosząc rodziców o pozwolenie na wakacje z nami, nie będziesz się chwalić, że sypiasz i migdalisz się z nami na jednym łóżku, ale możesz powołać się na nas, że my zgadzamy się na twoje wakacje u nas i z nami - Ania podtrzymała żartobliwy, ciepły ton głosu.  
- Aniu, nie mam zamiaru obrażać się za twoje słowa, bo za bardzo cię kocham, ale nie miałabym nic przeciw temu, gdybyś zaczęła traktować mnie, może nie jak dorosłą, bo nią nie jestem, ale jako prawie dojrzałą nastolatkę i twoją przyjaciółkę, o czym mówiłyśmy przed przyjazdem Pawła - przypomniała Ani wzajemne relacje podczas pierwszego spotkania.
- A ja też chcę ci uzmysłowić, że traktuję cię bardziej niż jako przyjaciółkę i też cię kocham jak bliską mi osobę, a nie tylko jako siostrę Pawła i przyszłą szwagierkę, a że mam czasem ochotę pożartować, to tylko dlatego, że poznałam i wysoko oceniam twoje poczuciu humoru - oświadczyła Ania, utrzymując w dalszym ciągu pogodny ton.
- Sądzę, że wyjaśniliśmy i uzgodniliśmy wspólnie wszystko co było do uzgodnienia, więc proponuję teraz zjeść lekką kolację, a potem siusiu i do spania - zadysponowała Ania, jako  gospodyni w tym domu. Zjedli więc z apetytem, to co zostało przygotowane i dziewczyny poszły wspólnie do łazienki, a Paweł doprowadził kuchnię do porządku. Przeszedł do sypialni, kiedy usłyszał dochodzące z łazienki wołanie Ani. Wystraszył się, że coś się stało, wiec wpadł jdo łazienki i zobaczył, że obie siedzą w wannie i wesoło sobie gawędzą.
- To ja pędzę, że coś się stało, a wy sobie jak gdyby nigdy nic wesoło gawędzicie, więc po co te krzyki? - zapytał z lekką pretensją w głosie.
- Bo potrzebujemy chłopa, samym nam tutaj nieco nudno - oświadczyła Ania z rozbrajającym uśmiechem.
- Marysia zaproponowała mi, że umyje mi plecy i nie tylko, a ja uznałam, że mój przyszły mąż zrobi to lepiej, więc wyluzuj, uśmiechnij się i umyj nas. Myślę, że przy okazji będziesz miał trochę przyjemności dla siebie, przez to i my też skorzystamy, jeżeli nas trochę popieścisz, a potem w łóżku my odwdzięczymy się tobie  - powiedziała Ania, widząc, że Paweł rozchmurzył się.  
- Nie ma co, jesteście niezłe aparatki - powiedział i zaczerwienił się, bo reagując jak każdy młody chłopak na widok nagich ciał dziewczyn, poczuł jak mu kutas wypycha spodenki. Zakrył się natychmiast połami szlafroka, ale obie to zauważyły.
- Nie zakrywaj się, tylko rozbierz się i wchodź do nas. A wstydzić się nas nie musisz, bo obie widziałyśmy cię nago i tego, co wypycha ci spodenki również - powiedziała żartobliwie Ania,   uśmiechając się do niego. Z lekkim ociąganiem co prawda, ale rozebrał się i ze stojącym kutasem, wszedł do wanny. Było ciasno, ale zrobiły mu miejsce, tak aby mógł przyklęknąć.  
- Umyj najpierw Marysię, a potem mnie - poprosiła Ania. Marysia jakby tylko na to czekała, odwróciła się tyłem do niego i uklękła. Nabrał na dłoń trochę mydła w płynie i rozprowadził po plecach Marysi. Poczuł jak Ania od tyłu zaczyna pieszczotliwymi ruchami myć również jego, rozpoczynając od pleców. Skupił się na Marysi. Zaczął przemywać wodą jej plecy, sięgając dłońmi na piersi. Chwilę pobawił się nimi, wodząc delikatnie palcami wokół brodawek i pocierając sutki. Ponownie nabrał mydła i namydlił pozostałą część ciała Marysi, w tym; brzuch, krocze, pośladki i nogi. Marysia, kiedy ją namydlał, wyprostowała się i rozszerzyła nogi, aby mu ułatwić dostęp do intymnych części swojego ciała,. Ania tymczasem podniosła nieco korek, upuszczając schłodzonej już lekko wody i odkręciła kran dopuszczając świeżej, cieplejszej, a potem namydliła pośladki i krocze Pawła, następnie zaczęła przemywać i spłukiwać namydlone części. Paweł podobnie jak Ania, nabierając wodę w dłoń, przemywał namydlone wcześniej partie ciała Marysi. Pieszczotliwymi ruchami dłoni przemył piersi, brzuch i kiedy Marysia przekręciła się lekko w bok, używając obu dłoni mył jej krocze i pośladki, bodąc ją od czasu do czasu sztywnym kutasem po pośladku czy udzie. Kiedy dotykał jedną ręką jej cipki, a drugą pośladków i rowka pomiędzy nimi, Marysia zaczęła lekko dyszeć i pojękiwać z podniecenia. Pochwyciła jego sztywnego kutasa i suwając ręką czy przesuwając palcami po główce, wywoływała u  Pawła podrygi, a u obojga wzrost podniecenia. Paweł wzmocnił tempo i nacisk na cipkę Marysi, która dawała coraz mocniejsze odznaki swoich doznań i kiedy objął ustami jej pierś, drażniąc językiem sutka 'odleciała', przysiadła na udach Pawła i oparła się o niego. Zakończył więc pieszczoty i przemywanie ciała Marysi, która po chwili odwróciła się i buziakiem podziękowała mu za orgazm. Odwrócił się więc do Ani, która obserwując ich zabawę w mycie, zakończoną 'szczytowaniem' Marysi, sama również nieźle się podnieciła. Widząc, że kutas Pawła gotowy jest do zmagań z jej cipką, odwróciła się do niego tyłem przyklękła i przysunęła się do jego ud. Pochyliła się do przodu i nakierowała jego kutasa na swoją szparkę. Była dość mocno podniecona, więc nasunęła się na niego bez żadnego oporu i wchłonęła dość głęboko w siebie. Paweł tymczasem objął ją wpół i pochwycił w dłonie jej piersi. Odbijając się od jego ud, zaczęła dość mocno, w szybkim tempie unosić tyłek i przysiadać na jego nogach, coraz mocniej jęcząc, dysząc i stękając. Marysia klęcząc za Pawłem, jedną ręką gładziła pośladek Ani, a drugą głaskała i 'grała' w kulki jego jądrami, miętoląc i przesuwając je delikatnie między palcami. Paweł czując, że Ani niewiele brakuje do 'szczytu', jedną rękę pozostawił na piersi, pieszcząc i gładząc to jedną, to drugą delikatnymi, czułymi gestami, a drugą przesunął na wzgórek i łechtaczkę, obchodząc się z nią równie delikatnie, ale to jej nie odpowiadało, bo położyła swoją rękę na jego dłoni wzmacniając tempo i nacisk, dając mu sygnał, że potrzebuję intensywniejszej podniety. Dostosował się więc do jej życzenia i szybciej, z większym naciskiem drażnił łechtaczkę i jej okolice, wzdłużnymi i poprzecznymi ruchami palców, nie zapominając o dziurce, wiercąc w niej od czasu do czasu. Zaczęło to przynosić pożądany efekt, bo sama też przyspieszyła, suwając się po jego kutasie i uruchamiając mięśnie pochwy. W pewnym momencie docisnęła się mocno do jego ud i znieruchomiała, dysząc i opierając się o niego. Po chwili odwróciła głowę w jego stronę i przywarła wargami do jego ust.  
- Myślałam już, że nie dojdę. Było mi bardzo dobrze, ale coś brakowało. Chyba już wiem co, ale nie powiem teraz - powiedziała z uśmiechem, dając mu jeszcze jednego buziaka.  
- Opłuczemy ciała i wychodzimy, bo woda zrobiła się już chłodna - zarządziła. Paweł podmył więc jej krocze i pupę, opłukał lekko plecy, wtedy podniosła się i pierwsza wyszła z wanny.
- A mnie kto podmyje i opłucze? - zaśmiała się Marysia widząc, że Paweł też chce wychodzić z wanny. Miał zamiar jej przypomnieć, że przecież już to poprzednio zrobił, ale wyczuł, że chce po prostu, żeby i ją jeszcze trochę podotykał tu i ówdzie, więc zrobił to, o co prosiła i wyszedł z wanny. Sięgnął po ręcznik i widząc, że Ania czeka, żeby ją wytarł, zaczął to robić, celebrując i wycierając każde miejsce delikatnymi, czułymi ruchami, całując przy tym co bardziej czułe miejsca. Stała spokojnie i pozwalała mu na to, bo widziała, że sprawia mu to przyjemność, zresztą nie tylko jemu, bo i dla niej było to miłe i przyjemne. Kiedy skończył, podziękowała mu soczystym buziakiem.
- Widzę po Marysi, że podobało jej się to, więc zrób jej taką samą przyjemność jak mnie - przypomniała mu. Na jej słowa Marysia wyszła z wanny i czekała cierpliwie, nie będąc pewna, czy Paweł zdecyduje się na to. Trochę się zastanowił, ale mając pozwolenie Ani, wypowiedziane w formie prośby, zaczął wycierać siostrę w podobny sposób, jak Anię. Marysia rozstawiła szerzej nogi, aby mu ułatwić dostęp, więc wycierał i całował jej piersi, pępek, cipkę, podobnie jak Ani, która tymczasem wyszła z łazienki, zostawiając ich samych. Kiedy wytarł jej cipkę i pocałował, ponownie podnieciła się i nie tylko ona. Kutas Pawła momentalnie zaczął sztywnieć i prężyć się.
- Widzisz, jak na mnie reagujesz? Dokładnie tak samo, jak ja na ciebie. Mam ponownie mokrą cipkę - powiedziała wesołym głosem.  
- Mógłbyś go w końcu włożyć we mnie i mogłabym kochać się z tobą, tak jak Ania - dodała.
- Marysiu, prosiłem cię, nie przeginaj! - powiedział Paweł i zakończył wycieranie.
- Paweł, nie gniewaj się! Wiem przecież, że mnie kochasz, tak jak Anię, tylko udajesz, że jest inaczej i bronisz się przed tym, czyż nie tak braciszku? - zapytała jak dojrzała dziewczyna, a nie nastolatka i jego siostra.
- Dobrze! Porozmawiamy jeszcze o tym, ale nie dzisiaj i powinna być przy tym Ania - powiedział Paweł. Powiesił ręcznik na wieszaku, ubrał spodenki i wyszedł z łazienki.  
Wszedł do sypialni i położył się na łóżku koło Ani.  
- Co? Marysia coś ci powiedziała i nie pasuje ci to, tak? - zapytała, widząc, że tuli się do niej i nic nie mówi.
- Aniu, kocham cię, ale czuję też, że ją też kocham. Powiedz mi, co mam zrobić? - zapytał z bezradnością dziecka, którym za wszelką cenę nie chciał być.
- Wiem o tym Paweł i to nie od dziś! Wiem też, że mnie kochasz szczerze, tak jak ja ciebie, więc zostawmy to i nie mówmy teraz o tym, bo Marysia zaraz przyjdzie. Chcę też, żebyś wiedział, że ja ją też pokochałam i czuję, że i ona kocha nie tylko ciebie, ale mnie również - powiedziała i zamilkła, bo do sypialni weszła Marysia.
- Mogę spać z wami, czy mam iść do pokoju? - zapytała nieśmiało, bo zorientowała się po tym, jak zamilkli na jej widok, że rozmawiali o niej czy na jej temat.
- Możesz, bo nic się nie zmieniło pomiędzy nami, nawet jak co innego powiedział ci Paweł - odpowiedziała jej Ania.
- Wiedz, że kochamy cię oboje, przypuszczam, że tak samo jak ty nas - dodała, widząc jak Marysi zaszkliły się oczy.
- Chodź tu do nas i kładź się przy Pawle. Wygląda na to, że wszyscy troje jesteśmy nie za bardzo normalni, bo ani ty nas nie kochasz tak jak brata i bratową, ani my ciebie też nie do końca kochamy tak jak szwagierkę i siostrę. I na razie zostawmy to jak jest. Nie zmienimy się z dnia na dzień w kogoś innego, niż jesteśmy. Czas pokaże, jak to wszystko się potoczy, a teraz najwyższa pora przespać się, bo jutro czeka nas kolejny dzień. Marysia na słowa Ani weszła na posłanie pomiędzy nich i dziękując, pocałowała najpierw Anię, potem Pawła. Wysunęła się z posłania i pobiegła do pokoju po poduszkę oraz lekkie przykrycie, kładąc się koło Pawła. Leżał na wznak, więc obie przytuliły się do niego, jak do swojego mężczyzny i dały mu buziaka na dobranoc. Pierwsza zasnęła Ania i jej spokojny, równomierny oddech spowodował, że Paweł jako drugi wpadł w objęcia Morfeusza. Do Marysi natomiast sen dość długo nie miał dostępu, bo słowa Ani, że oboje kochają ją więcej niż jako siostrę i szwagierkę, dały jej wiele do myślenia. Oznaczało to dla niej, że akceptują jej miłość do nich obojga i sami też ją kochają nie tylko jako siostrę czy bratową. Niedługo skończy szesnaście lat, co według Pawła było granicą, od której mogła myśleć o możliwości kochania się z  ewentualnym partnerem. Teraz musiała pomyśleć, co zrobić, aby to Pawła właśnie zacząć oswajać z myśleniem o niej w kategoriach ewentualnej partnerki do kochania się z nim, przełamując w nim tabu pełnych kontaktów erotycznych z nią jako jego siostrą. Najpierw musi przekonać do tego Anię, bo bez jej akceptacji i zgody na bliższe jej kontakty z bratem, Paweł nigdy nie zdobędzie się na to, aby kochać się z nią jak z dziewczyną. Kluczem do tego jest Ania i musi znaleźć sposób, aby ją do tego przekonać, a wtedy zdobycie Pawła będzie z jej pomocą dużo łatwiejsze. Będzie miała na to dużo czasu, kiedy będzie z nimi razem w wakacje. Myśląc o tym, zasnęła i ona. Słoneczny poranek i promienie wdzierające się przez firanki, obudziły Pawła o zwykłej porze. Otworzył oczy i z rozczuleniem popatrzył na te dwie bliskie mu dziewczyny, śpiące razem z nim. Musiał przyznać, że los mu na razie sprzyjał, tak służbowo, jak i prywatnie. Był młodym żołnierzem czynnej służby, a przełożeni potraktowali go tak samo jak dużo od niego starszych, zawodowych żołnierzy. Jest w wojsku, a pracuje i mieszka prawie jak cywil. Do tego kocha i jest kochany przez cudowną, piękną kobietę i przez własną, śliczną siostrę. A do tego wszystkiego jest sobota, krótszy dzień pracy, chyba nie można chcieć lepiej. Zsunął się delikatnie z pościeli, aby nie budzić dziewczyn i wszedł do łazienki. Załatwił się i mył zęby, kiedy do łazienki weszła Marysia.
- Przepraszam cię Pawle, ale muszę - powiedziała, siadając na sedesie.  
- Sikaj, nie krępuj się! - powiedział, wypłukał zęby i sprawdził w lustrze swój minimalny, młodzieńczy zarost. Był już jednak widoczny, więc uznał, że musi się ogolić. Widok sikającej Marysi podniecił go, więc kutas wypchnął mu nogawkę, co Marysia natychmiast zauważyła.  
- Widzisz, gdybyś mnie rozdziewiczył, tak jak prosiłam, to teraz byś mnie bzyknął na dzień dobry i kutas nie rozpychał by ci spodenek - oświadczyła wesołym głosem. Podtarła się i podeszła do niego, dając mu buziaka na przywitanie. Potem położyła dłoń i pieszczotliwie pogładziła mu kutasa przez nogawkę. Ściągnęła koszulkę i weszła do wanny. W tym czasie Paweł skończył golenie i umył twarz nad umywalką. Wytarł się i miał zamiar wychodzić.
- Paweł, mógłbyś mnie podmyć i trochę popieścić - usłyszał prośbę Marysi, której zamysłem było przyzwyczajenie i oswojenie go ze swoim ciałem.
- Marysiu, wiesz przecież, że nie mam zbyt wiele czasu, więc teraz nie będzie to możliwe - odparł. Jeszcze nie skończył, kiedy do łazienki weszła Ania.  
- Dzień dobry wam! - powitała ich i usiadła na sedesie, uśmiechając się rozbrajająco do nich obojga i nie zamierzając tłumaczyć się z wtargnięcia do łazienki. Zauważyła, że kutas rozpycha Pawłowi nogawkę. Podtarła się i podeszła do Pawła, obejmując dłonią przez nogawkę jego kutasa.
- Jest jeszcze dość wcześnie, więc nie męcz go i załaduj tam gdzie jego miejsce - powiedziała, wypinając w jego stronę obnażony tyłek i wspierając się rękami o brzeg wanny. Uznał, że życzenie Ani jest prawem, więc nie namyślając się ściągnął spodenki, napluł na dłoń i nasmarował główkę, a potem podszedł do wypiętego tyłka Ani i wcisnął go w okolice dziurki, przedzierając się przez jej 'firaneczki'. Kilkoma ruchami wszedł w nią całkowicie. Marysia też nie czekała, lecz odsłoniła piersi Ani i przyssała się do nich ustami, liżąc, ssąc i całując to jedną to drugą. Ania bardzo szybko wspinała się na szczyt, jęcząc, sapiąc, dysząc czy stękając za każdym pchnięciem Pawła.  
- Paweł, rżnij ją mocno, niech cię pamięta przez cały dzień - wydyszała przytłumionym głosem. Sama też się nie oszczędzała, za każdym razem pogłębiała wysuwanie się i dobijanie  do jej pośladków. Przez chwilę słychać było tylko mlask stykających się z udami Pawła  pośladków Ani i odgłosy wydawane przez Anię, coraz głośniejsze i intensywniejsze jęki, dyszenie i stękania. Paweł, który podniecił się nie mniej od Ani, doszedł pierwszy, bo nie chciał przedłużać sprawy, a wiedział, że nic tak mocno nie wpływa na Anię, jak jego wytrysk i przesuwanie się nasienia po ściankach pochwy. Tak też się stało. Kiedy Ania poczuła, że Paweł doszedł i pompuje w nią nasienie, wrzasnęła, dopchnęła się do krocza Pawła i znieruchomiała, obezwładniona przez mocny orgazm, który ją dopadł. Paweł podtrzymał ją, bo byłaby upadła na wannę, ponieważ nie utrzymały jej ciała zwiotczałe ręce. Oprzytomniała i odwróciła głowę do Pawła, podając mu w podziękowaniu usta.  
- Było dobrze! Przerżnąłeś mi cipkę na cacy! Faktycznie cię popamięta - powiedziała. Możesz teraz iść i robić sobie śniadanie, bo ja muszę zająć się Marysią. Nie mogę jej teraz zostawić, kiedy jest taka napalona - powiedziała. Kiedy Paweł wyszedł do kuchni robić sobie śniadanie, podmyła Marysię, wytarła ją i obie poszły do sypialni. Musiała zająć się Marysią dość intensywnie, bo co rusz docierały do kuchni okrzyki i jęki Marysi. Po chwili wszystko ucichło  i obie pojawiły się w kuchni wesołe, w dobrym humorze. Paweł, który przygotował herbatę w dzbanku dla nich wszystkich, skończył właśnie jeść zrobione przez siebie kanapki i popijał je herbatą.
- Myślę, że wszyscy zrobiliśmy sobie dobrze na 'dzień dobry', więc z nową energią możemy przystąpić do swoich zajęć - podsumowała Ania.
- Widzimy się po południu! - dodała i sama zabrała się za robienie kanapek dla siebie i Marysi. Paweł natomiast ogarnął się, zlustrowany przez Anię, czy wszystko ma jak należy, pożegnał je buziakami i udał się na przystanek, skąd zabierał go wojskowy autobus. Po przyjeździe i przebraniu munduru na kwaterze, pojawił się w hali napraw. Wyluzowany i szczęśliwy promieniał energią, którą zaraził wszystkich obecnych na hali.
- Co ty dzisiaj Paweł taki wesoły jesteś? - zapytał go dowódca, po przywitaniu w swoim kantorku.
- Jestem szczęśliwy, panie sierżancie, bo po pierwsze; dzisiaj sobota, po drugie; wkrótce żenię  się z piękną dziewczyną, która mnie kocha, a po trzecie; mamy piękny poranek - odpowiedział żartobliwie.
- Nie dodałeś 'po czwarte', że miałeś udany seks 'na dzień dobry' - dodał dowódca, podtrzymując jego żartobliwy ton.  
- Miałem to samo w pierwszym okresie naszego małżeństwa, więc patrząc teraz na ciebie, przypomniały mi się tamte czasy - kontynuował.
- A poza tym, będziesz też mógł powiedzieć 'po piąte', bo dzisiaj dowódca kompani na pewno podsumuje na koniec tygodnia to wszystko, co zrobiłeś za te kilka dni - powiedział pogodnym, ciepłym głosem.
- Panie sierżancie, nie co zrobiłem, ale co zrobiliśmy wspólnie całym zespołem - poprawił dowódcę plutonu Paweł.  
- Sam, bez pana pomocy i życzliwości oraz bez tak dobrej pracy i współpracy wszystkich kolegów, nie zrobiłbym nic i pan dobrze o tym wie - podsumował swoją wypowiedź Paweł.  
- Paweł, jestem od ciebie starszy wiekiem, stażem i doświadczeniem, więc powiem tylko tyle; będą z ciebie ludzie, bo nie jesteś zachłanny, zawistny i dobrze życzysz wszystkim, którzy cię otaczają. Tak trzymaj Pawle, a sam przekonasz się, że miałem rację - powiedział na koniec jego obecny, bezpośredni dowódca. I wiele się nie pomylił. Pod koniec pracy w hali napraw pojawił się faktycznie dowódca kompanii - kapitan M. ale nie sam, a w towarzystwie kilku oficerów, w tym majora K. - zastępcy dowódcy jednostki. Kierownik warsztatów - starszy sierżant, który wyszedł im naprzeciw, postawił personel hali napraw na 'baczność', po czym zameldował zastępcy dowódcy jednostki stan osobowy hali napraw oraz wykonywane czynności. Na znak dany przez majora, kierownik warsztatów dał komendę 'spocznij', a potem; dowódca plutonu i zastępca do mnie. Sierżant wraz z Pawłem podeszli do grupy oficerów, po czym trzasnęli obcasami, zasalutowali i kiedy obaj byli w pozycji 'baczność', sierżant zameldował swoje i Pawła przybycie na rozkaz. Major podał komendę 'spocznij', potem podszedł do obu i przywitał się przez podanie ręki, co samo w sobie było nie lada wyróżnieniem. Po majorze z oboma podoficerami przywitali się pozostali oficerowie.
- I jak obywatelu sierżancie, jesteście zadowoleni ze swojego zastępcy? - zapytał z uśmiechem major.
- Tak jest obywatelu majorze, to dobry żołnierz i fachowiec! - odpowiedział krótko sierżant.
- A wy plutonowy Pawle, jak znajdujecie się w zespole tutaj w Krakowie? - major zwrócił się do Pawła z imienia, co miało oznaczać nieukrywaną sympatię dla tego młodego żołnierza.
- Jeżeli powiem, że bardzo dobrze, to jest to za słabo powiedziane obywatelu majorze - odpowiedział Paweł nie typowym określeniem. Major uśmiechnął się ciepło do niego, natomiast dowódca kompanii zmarszczył brwi.
- To ja też powiem wam podobnie; nie zawiedliście nas plutonowy Pawle i to też jest słabo powiedziane - powiedział z uśmiechem zastępca dowódcy jednostki.
- Pamiętam też, co wam obiecałem w zakresie urlopu. Działajcie tak dalej, to ja również nie zawiodę was - dodał - a teraz możecie wrócić na swoje miejsce - powiedział i ponownie podał na pożegnanie rękę sierżantowi i Pawłowi. Zasalutowali i odmeldowali się obaj, wracając na swoje stanowisko. Cała grupa chwilę jeszcze stała i rozmawiała ze sobą, obserwując pracę serwisantów, po czy kierownik warsztatów ponownie postawił personel na baczność, a przybyli oficerowie opuścili halę napraw.
- Tak jak powiedziałem Pawle, masz przed sobą otwartą drogę do kariery. Dzisiejszy dzień jest tego dowodem, bo cenią cię wysoko postawieni ludzie. Nie zmarnuj tego - powiedział sierżant, jego bezpośredni dowódca. Niedługo potem zakończyli pracę i obaj poszli na obiad do kantyny. Po obiedzie pożegnali się, życząc sobie dobrego wypoczynku w niedzielę. Paweł przebrał mundur i poszedł do autobusu, który w soboty odchodził później o pół godziny, po zakończeniu pracy, właśnie ze względu na obiad. Po przyjeździe do domu zapukał jak zwykle do drzwi, ale nikt nie otwierał. Otworzył więc drzwi kluczem, który otrzymał od Ani. Wszedł do mieszkania i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to duża kartka papieru, leżąca na stole w kuchni. Przeczytał; 'Pawle, pojechałam po Marysię, bo musiałaby na autobus czekać prawie dwie godziny. Całujemy cię obie, bo cię bardzo kochamy - Ania'. A jednak dobrze, że zgodził się wziąć klucz od Ani - pomyślał. Przebrał się na domowo, aby oszczędzać mundur, podarowany przez dowództwo poprzedniej jednostki i doszedł do wniosku, że jednak warto pobrać wyjściowy mundur, przysługujący mu w tutejszej jednostce, bo jego prezent jest jednak wykonany z lepszego gatunkowo materiału niż zwykły wyjściowy mundur podoficera i lepiej się prezentuje, więc warto go oszczędzać. Ania również zgodziła się z nim, kiedy o tym rozmawiali. Po przebraniu się w zwykłą koszulę i dres, który mu sprezentowała Ania, uznał, że powinien jako przyszły mąż pomóc Ani i odkurzyć mieszkanie oraz powycierać kurz z mebli. Wyciągnął więc odkurzacz, odkurzył mieszkanie, potem wilgotną szmatą pościerał kurz z mebli. Dziewczyn nadal nie było, więc postanowił  trochę pograć na pianinie, aby nie wyjść  całkowicie z wprawy. Zaczął więc rozgrzewać palce od kilkakrotnego zagrania gam, potem przeszedł na pasaże. Był zadowolony z siebie, granie pasaży wychodziło mu coraz lepiej. Przerzucił się na krótkie etiudy, grał już którąś z rzędu, kiedy usłyszał głosy w przedpokoju. Wyszedł z pokoju i wpadł w objęcia Ani, która z pasją całowała go po całej twarzy. Za chwilę to samo zaczęła robić Marysia. Zrobił zdziwioną minę i musiał wyglądać dość ciekawie, bo obie wybuchły śmiechem.  
- Możecie mi powiedzieć, co się dzieje? - poprosił, nie wiedząc, co ma myśleć o ich zachowaniu.      
- Pamiętasz jeszcze datę swojego urodzenia, czy przestało to być już dla ciebie ważne? - zapytała rzeczowo Ania.
- Aniu, prawdę mówiąc to tak! - odpowiedział spokojnym, pogodnym tonem.
- Rozumiem i za to cię kocham! Po prostu zakodowałeś, żeby nie eksponować swojego wieku wobec mnie i nie przypominać mi, że jestem od ciebie starsza, tak? - zapytała pogodnie Ania.
- Być może, ale również w wojsku mój wiek też mi nieraz przeszkadzał - odparł, uśmiechając się do niej ciepło.
- Doceniam to Paweł, bo świadczy to o twojej naturze i kulturze osobistej. Jednak obie z Marysią uznałyśmy, że nie świętuje się lat, lecz dzień urodzin, więc przyjmij ode mnie, jako od swojej przyszłej żony najczulsze i najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Niech ci się wiedzie i szczęści w życiu, bo na to zasługujesz - wypowiedziała krótkie życzenia, po czym wzruszona, ze szklistymi oczami, przypieczętowała je słodkim pocałunkiem.
- Braciszku, niewiele mam do dodania do życzeń Ani, bo życzę ci dokładnie tego samego i chciałabym tylko, abyś nas obie kochał, tak jak dotychczas - powiedziała i uwiesiła mu się na szyi, obcałowując go po całej buzi. Paweł objął je obie ramionami i całując to jedną, to drugą, dziękował za życzenia.
- Ja ci co prawda tego nie życzyłam, ale jestem więcej niż przekonana, że kochasz i będziesz mnie nadal kochał, tak jak teraz, co do Marysi to nie wypowiadam się, ale wiem, że i ją kochasz niewiele mniej niż mnie - podsumowała neutralnym tonem życzenia Marysi Ania.
Rozbierając się, Ania zauważyła, że mieszkanie i meble są czyste.
- Paweł, bardzo cieszę się, że czujesz się i zachowujesz już jak mąż czy gospodarz, bo widzę, że robiłeś porządki w mieszkaniu. Wypada mi tylko podziękować i odwdzięczyć ci się - powiedziała wzruszona staraniami i zachowaniem Pawła.
- A teraz musimy postarać się o tort lub jego namiastkę, co w sobotę będzie raczej trudne - powiedziała Ania - ale przede wszystkim idziemy zjeść obiad, więc ubierz się Paweł i pójdziemy - powiedziała Ania. Paweł ogarnął się szybko i po chwili szli do jadłodajni. Zjedli obiad, a potem jeszcze wstąpili do pobliskich delikatesów i zrobili uzupełniające zakupy artykułów żywnościowych na okres do poniedziałku, a następnie wrócili do mieszkania Ani.
- A co powiedziałabyś Aniu na moją propozycję, abyśmy podjechali taksówką do twojej mamy i wspólnie świętowali moje urodziny - powiedział Paweł.
- Wiesz co, to dobra propozycja. Mama bardzo cię lubi, więc pewnie będzie zadowolona, że chcesz dzień urodzin spędzić nie tylko z nami, ale i z nią. Zbieramy się więc i jedziemy. Przy tym taksówkarz na pewno będzie wiedział, gdzie możemy o tej porze kupić tort - propozycja Pawła aby w dzień jego urodzin odwiedzić przyszłą teściową, a jej mamę, przypadła Ani do gustu. Zebrali się więc szybko i podeszli do postoju taksówek. Musieli trochę poczekać, ale po chwili na postój podjechała dobrze utrzymana czarna Wołga. Wsiedli i Ania zwróciła się do kierowcy z prośbą, czy może im podpowiedzieć i podwieź do jakiejś cukierni, kawiarni czy piekarni, gdzie mogliby kupić tort urodzinowy. Kierowca chwilę pomyślał i zaproponował kilka miejsc, w których byłby możliwy zakup tortu, lecz z uwagi, że jest to sobota i stosunkowo późna pora, nie gwarantował, że będzie to pewne. Po kilku nieudanych próbach podjechali do dużej kawiarnio-cukierni i trafili, że były dostępne jeszcze dwa nieźle wyglądające torty. Ania wybrała bardziej okazały i ładniej przybrany oraz dokupiła dodatkowo mieszankę ciastek i słodyczy, a także dwie butelki niezłego deserowego wina. Po udanym zakupie podjechali do domu rodzinnego Ani. Ania otworzyła kluczem zewnętrzne drzwi i po chwili pukali do drzwi wejściowych do mieszkania pani Bożeny. Otworzyła im sama pani domu i zareagowała miło na przyjazd niespodziewanych gości.  
- Nie powiem, sprawiliście mi miłą niespodziankę, ale mieliście też dużo szczęścia, bo mogło mnie nie być - powiedziała, witając się serdecznie z przybyłymi, całując i ściskając się po kolei z każdym z nich, ale najserdeczniej wyściskała i wycałowała Marysię, jako najmłodszą z nich. Marysia nie pozostała jej dłużna i odwzajemniła się jej nie mnie serdecznie. Wyraźnie   obie przypadły sobie do gustu.  
- Jest Zuza i chciała mnie wyciągnąć do kawiarni albo do kina, ale nie miałam jakoś nastroju, więc zjadła obiad i poszła do siebie - oznajmiła, odpowiadając na pytające spojrzenie Ani.
- A wy się jeszcze boczycie na siebie, czy już wam przeszło? - zwróciła się do Ani.
- Mnie już dawno, ale ona jest widocznie bardziej zawzięta i pamiętliwa, bo nadal nie odzywa się do mnie - oświadczyła Ania.
- Znowu coś przeżywa, bo prawie nie odzywa się nawet do mnie, ale pewnie łatwiej by jej przeszło, gdyby się z wami spotkała - powiedziała Bożena.
- To może ja podejdę do niej i zobaczymy jak zareaguje - oznajmił Paweł, bo odczuwał niewytłumaczalny sentyment do siostry Ani, która niezbyt chwalebnie zachowała się wobec niego przed jego wyjazdem do Gdyni. Sam też był ciekaw jak zareaguje na niego, kiedy go zobaczy.
- To idź i poproś ją tutaj, może cię nie wyrzuci - powiedziała ze śmiechem Ania.
- Ale wpierw wypada powiedzieć mamie, dlaczego przyjechaliśmy tak niespodziewanie, nie sądzisz Pawle? - stwierdziła Ania. Paweł skinął głową na znak, że akceptuje jej zdanie na ten temat.
- Mamo, Paweł obchodzi dzisiaj swoje urodziny i chce je świętować z twoim udziałem, bo wbrew wszystkim opowieściom, powiedzeniom i dowcipom, kocha cię i uważa za najlepszą, najmilszą przyszłą teściową na świecie - wypaliła Ania żartobliwym tonem o niemożliwej do powstrzymania chęci Pawła świętowania swoich urodzin z przyszłą teściową.
- Paweł, co mam ci powiedzieć? Po prostu brakuje mi słów. Przyjmij zatem życzenia i ode mnie. Obok zdrowia i powodzenia w życiu, życzę ci, abyś pozostał nadal takim, jakim jesteś; szczerym, kochanym chłopakiem, którego nie da się nie kochać oraz żebyś faktycznie widział i miał najlepszą teściową we mnie - wypowiedziała te życzenia z nieukrywanym uczuciem i wzruszeniem. Podeszła do Pawła, objęła go ramionami i zatopiła wargi w jego ustach, nie jak teściowa, ale kochająca, oddana kochanka. Marysia, która po raz pierwszy widziała, jak gorąco i z nieukrywanym uczuciem całuje Pawła jego przyszła teściowa, nie krępując się i nie tając ani  przed swoją córką, jego przyszłą żoną, ani przed nią, jego siostrą, nie musiała wysilać się zbytnio, żeby skojarzyć, jakie relacje łączą panią Bożenę i Pawła. Faktycznie trafił w ciekawą rodzinę - pomyślała, wyzbywając się jakichkolwiek skrupułów co do swojego nie całkiem siostrzanego uczucia do brata.  
- To teraz idź Paweł do Zuzy i spróbuj jej wybić z głowy fochy - powiedziała Ania.  
- I nie być za długo, bo przyjdę po ciebie - upomniała go Bożena. Kiedy Paweł wyszedł, Ania rozpakowała przyniesiony tort, kładąc go na przyniesionej przez mamę szklanej paterze z podstawką.  
- Przydałyby się świeczki, nie sądzisz? - powiedziała Bożena.
- Mamo, jedna świeczka, nie więcej. Paweł nie chce akcentować, ile ma lat ze względu na mnie. Dlatego nawet nie chciał obchodzić urodzin i gdyby nie Marysia, pewnie nie wiedziałabym w jakim dniu miesiąca się urodził - poinformowała mamę Ania.  
- Aniu, wydaje mi się, że będziesz miała dobrego męża. Twój nieżyjący tata byłby z niego dumny, bo to złoto nie chłopak - oświadczyła Bożena. Paweł tymczasem, po wyjściu z mieszkania Bożeny, przeszedł przez hol i wszedł na piętro. Zapukał do drzwi pokoju Zuzy.
Przez chwilę oczekiwał, ale nie działo się nic. Zapukał więc ponownie, trochę głośniej niż poprzednio i usłyszał ruch za drzwiami, które po chwili uchyliły się.
- To ty mamo? Czego chcesz? - usłyszał niezbyt uprzejme pytanie.
- To ja Zuzo, nie mama - odezwał się Paweł.
- Paweł? Tutaj? - otworzyła drzwi do połowy, stając przed nim w koszulce nocnej.
- Stało się coś? Jesteś sam? - zapytała ponownie.
- Tak! Sam! Wpuścisz mnie? - poprosił. Odsunęła się, robiąc mu przejście.
- Witaj! Ładnie ci w tej koszulce - zażartował. Uśmiechnęła się. Miał chęć dać jej buziaka, ale powstrzymał się, nie wiedząc czy ona to zaakceptuje.  
- Usiądź, gdzie ci będzie wygodnie - poprosiła, sama siadając w fotelu z podwiniętymi nogami, zapominając, że nie ma na sobie majtek. Usiadł w drugim fotelu naprzeciw niej.  
- Przyjechaliście do mamy, tak? - odezwała się już trochę mniej spiętym głosem.
- Tak, ale jest nas troje, bo jest z nami również moja siostra Marysia - odpowiedział pogodnie.
- A tak ogólnie, co u ciebie? - próbował wciągnąć ją do rozmowy.
- Właściwie to nic takiego, o czym warto by było mówić - odezwała się coraz bardziej rozluźniona i chętna do rozmowy. Wyraźnie ożywiła się w towarzystwie Pawła.  
- Podobno zła byłaś na mamę, że nie chciała iść z tobą do kawiarni czy do kina? - ciągnął.
- Eee...tam, od razu zła! Po prostu chciałam ją wyciągnąć z domu do ludzi, bo przesiaduje w domu całymi dniami sama. Przecież to jeszcze młoda kobieta - powiedziała prawie z pasją.
- Zuza, jesteś nadal zła na mnie czy na Anię, za to co ci powiedziała na mój temat - zapytał ostrożnie, nie chcąc jej rozsierdzić. Poprawiła się na fotelu, podciągając nogi i eksponując mu nieświadomie nagie krocze. Podniecił się i próbował też zmienić pozycję, aby nie zauważyła tego, że kutas zaczął mu wypychać nogawkę. Ale zauważyła. Popatrzyła na niego i na swoje nogi. Roześmiała się.  
- Widzę, że twój kutas nie zapomniał mojej cipki, bo ciasno mu się zrobiło w spodniach - powiedziała od niechcenia i jeszcze bardziej rozszerzyła nogi.  
- Musisz to robić? - uśmiechnął się, bo przypomniał sobie Marysię, jak robiła podobnie nogami, leżąc bez majtek naprzeciwko niego. Mimo to nie zmieniał pozycji i nie odwracał wzroku.  
- Wiem, nie muszę patrzeć, jak mi to przeszkadza? - odezwał się ponownie.
- No właśnie! A nie chciałbyś się trochę pobawić? - zapytała, też już trochę podniecona.
- Zuza, przyszedłem cię zaprosić do mieszkania mamy, bo dzisiaj mam urodziny i chciałem abyśmy je świętowali razem z mamą, ale że jesteś i ty, to może dołączysz do nas, co? - zapytał pogodnym, ciepłym tonem.  
- Dobrze, pójdę, ale... najpierw pokochasz się ze mną - postawiła warunek.  
- Zuza, nie żartuj! Jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytał rozbawiony jej żądaniem.
- Po prostu tak! - powiedziała i zerwała się z fotela, odwróciła tyłem do niego i zaświeciła mu przed oczami lśniącą już od wilgoci cipką, wspierając się rękami na podłokietnikach fotela i wypinając w jego kierunku obnażony tyłek. Musiał przyznać, że rajcował go ten widok.
- Paweł, na co czekasz? Ja dniami i nocami myślałam o tym twoim kutasie. Paweł proszę, zrób to, bo mnie rozerwie - prosiła więcej niż żałośnie. Co miał zrobić, tym bardziej, że mu się autentycznie żal zrobiło Zuzy. Opuścił spodnie wraz z majtkami i wszedł w nią, aż jęknęła i zadrżała z podniecenia. Była tak napalona, że kiedy pochwycił jej piersi pieszcząc brodawki i drażniąc sutki, po kilku minutach kopulacji, połączonej z głęboką penetracją, doszła, dysząc i jęcząc z podniecenia. Podtrzymał ją, kiedy nieomal nie upadła na fotel. Był też nadal w niej, kiedy oprzytomniała, sztywny i gotowy do dalszej zabawy. Nie zastanawiając się, zaczęła sama kolejną zabawę, jakby chciała nadrobić stracony czas. Zaczął ponownie współpracować  z nią, wzmacniając i przyspieszając tempo kopulacji, aż bulgotało, kiedy wraz z powietrzem wpychał w nią nagromadzone w niej własne soki. Nie trwało to długo, bo tarcie jego kutasa o ścianki jej ciasnej cipki wywoływało w niej takie pokłady podniecenia, że doszła w jeszcze krótszym czasie niż poprzednio. Wywołało to w niej prawie euforię i całkowite obezwładnienie przez orgazm, który ją dopadł. Paweł natomiast myślący tylko o niej i jej satysfakcji po tak długim czasie od ich ostatniego kontaktu, zachowywał się tak, jakby sam miał nie mniejszą przyjemność od niej. A Zuza wprost dostała skrzydeł. Dwa szybkie, mocne orgazmy, które jej zaserwował, napompowały ją taka porcją energii i optymizmu, że jej chwilowe przygnębienie kolejną porażką w kontaktach z chłopakami ulotniło się bez śladu. Była całkowicie inną dziewczyną niż przed chwilą. Odwróciła się do niego i podziękowała za otrzymane doznania soczystym, długim pocałunkiem.
- Paweł, byłeś cudowny! Taki mi się właśnie śniłeś czasami! A teraz wspomniałeś coś o swoich urodzinach, a więc przyjmij i ode mnie życzenia wszystkiego najlepszego na dalszej drodze życia z Anią, sukcesów w sprawach zawodowych i żebyś nie zapominał o swojej szwagierce. Fajnie, że wróciłeś i tak cudownie obsłużyłeś mnie, mimo że tak nieładnie zachowałam się wobec ciebie. Postaram ci się to wynagrodzić. A tak poza nawiasem, tylko do twojej wiadomości; moje porażki miłosne czy uczuciowe z kolejnymi partnerami to konsekwencja kontaktów z tobą. Okazują się kompletnymi palantami w rozmowie i marnymi kochankami w łóżku. A teraz masz tu ręcznik, powycieraj się z moich soków i poczekaj tu na mnie, a ja pójdę się umyć i ogarnąć, a potem pójdziemy razem do mamy świętować twoje urodziny - oświadczyła i ulotniła się do łazienki. Paweł wszedł za nią do łazienki, zamoczył trochę ręcznik i powycierał się tu i ówdzie, potem ogarnął się i wrócił do pokoju, poczekać na Zuzę. Stało się jednak inaczej. Ania widząc, że powrót Pawła przedłuża się, przypomniała mamie, co mówiła, gdy Pawła długo nie będzie.
- Mamo, nie sądzisz, że to trochę podejrzanie wygląda, że Paweł tak długo nie wraca. A jak się pokłócili i coś się stało? - była faktycznie zaniepokojona.  
- Dobrze, idę tam! - powiedziała i wyszła z pokoju. Wyszła do holu i udała się na schody wiodące na pierwsze piętro do pokoju Zuzy. Kiedy zapukała, Paweł poderwał się z fotela i poszedł otworzyć. Przed nim stała uśmiechnięta Bożena.
- Wszystko w porządku Pawle? - zapytała, widząc, że jest wyluzowany i sam.
- Oczywiście! Zuza myje się i ma zamiar dołączyć do nas - poinformował ją.  
- Myje się z czego? Czyżby pobrudziła się w łóżku? - zapytała żartobliwie.
- A o to musisz zapytać ją samą, jak wyjdzie - odpowiedział, podtrzymując jej ton.  
- A ty wyprztykałeś się całkowicie, czy jeszcze coś tam zostało? - zapytała, sięgając dłonią do jego jąder. Wyczuła, że momentalnie zareagował, bo jego kutas zaczął sztywnieć. Pogłaskała go pieszczotliwie i sama się podnieciła.
- To jak, ofiarujesz szybki numerek przyszłej teściowej? - zapytała go bez emocji, jakby mówiła o zrobieniu kawy czy herbaty.
- Bożenko, wiesz że cię lubię, nawet bardzo, ale przecież jesteśmy u Zuzy - powiedział nieco stropiony i zaskoczony jej prośbą.
- To co? Przecie Zuza wie i widziała, jak się bzykamy, więc skąd u ciebie te obiekcje? - odpowiedziała mu pogodnie, lekko zdziwiona jego skrupułami.
- Przyjdzie, zobaczy, że mnie pieprzysz i jeszcze pomoże mamie, nie sądzisz? - spokojnie próbowała przekonać go, że niepotrzebnie szuka problemów, tam gdzie ich nie ma.  
- Paweł, nie rób mi tego, przecież wiem, że mnie lubisz i moją cipkę też, więc wyciągaj ten swój instrumencik i pakuj go tam, gdzie jego miejsce - ponagliła go, widząc jego wahanie.
To mówiąc, ściągnęła majtki, wzięła jego rękę i przeciągnęła ją po swoim kroczu.  
- Czujesz, jaka jest mokra? Chyba mnie teraz nie zostawisz? - zapytała, jakby była pewna, że jej nie zostawi. Wiedział już, że mu nie odpuści, więc ściągnął spodnie z majtkami.
- Gdzie to chcesz zrobić Bożenko? - zapytał, chcąc mieć to już z głowy.
- A tu! - to mówiąc, pocałowała go tkliwie, a potem podobnie jak Zuza wsparła się na fotelu i wypięła w jego stronę apetyczny tyłek z obrzmiałą, lśniąca cipką. Jego kutas był gotowy do zanurzenia się w jej norce, więc przybliżył się i kiedy dotknął jej pośladka, ujęła go w dłoń, nasmarowała główkę w swoich sokach i nakierowała na otwartą szparkę. Wszedł w nią bez oporu i kiedy poczuła, że jest w niej, odepchnęła się i wprowadziła go w siebie do końca. Będąc silnie podniecona, nie czekała lecz sama zaczęła kopulować dość mocno i  w szybkim tempie. Zanim zdążył sięgnąć po jej piersi, aby pieszczotą wzmocnić doznania, wydała z siebie mocny jęk i odleciała, zwisając bezwładnie na jego rękach. Dość szybko wyciszyła się po orgazmie i czując go nadal w sobie, rozpoczęła nową rundę, równie mocno i szybko, jak przed chwilą, jakby chciała wykorzystać okazję do ponownego zaspokojenia. Teraz jednak i Paweł dość mocno podniecił się, bo uruchomiła mięśnie pochwy i zaczęła 'obmacywać' mu kutasa. Ponieważ pieścił i miętosił dość mocno jej piersi, zaczęła jęczeć i dyszeć znacznie mocniej niż poprzednio. To jeszcze dodatkowo podnieciło Pawła i 'wystrzelił' mocno, pompując w nią nasienie. Poczuła to i doszła także ona. Dopchnęła się mocno do niego i znieruchomiała na chwilę, czując jak orgazm rozlewa się po jej ciele. Kutas Pawła widocznie usatysfakcjonowany, że odwalił kawał dobrej roboty i zadowolił w krótkim czasie dwie cipki, postanowił odpocząć. Przyjął więc spoczynkowe rozmiary i wyślizgnął się z cipki Bożeny z dość głośnym 'chlupnięciem'. Bożena, wracając do realu, też to usłyszała.
- Zrobił swoje i poszedł spać - skomentowała opuszczenie jej norki przez kutasa Pawła.
- Paweł, czuję, że wpompowałeś we mnie dość sporo nasienia, więc poszukaj szybko ręcznika, bo zaczyna ze mnie wyciekać - poprosiła, czując że sperma pomieszana z jej sokami zaczyna z niej wypływać. Kucnęła więc i czekała na ręcznik. Paweł nie zastanawiając się, wparował do łazienki i sięgnął po ręcznik. Zuza, która miała zamiar wychodzić, zaciekawiła się;
- Po co ci on? - wskazała ruchem głowy ręcznik.
- Bo za chwilę zaleje twój pokój - odpowiedział z humorem.
- Może jaśniej; co zaleje mój pokój? - podtrzymała jego ton.
- Moja sperma - odparł, śmiejąc się i wyszedł. Zuza wychyliła się za nim z łazienki i zobaczyła kucającą mamę.
- No nie! Mamo, ty tutaj? - nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Bożena z Pawłem zawtórowali jej, bo rzeczywiście wyglądało to dość humorystycznie. Kucająca obok fotela Bożena i Paweł wycierający jej cieknącą cipkę, wyglądali jak postacie z komiksu.
- Szkoda, że nie mam czym zrobić wam zdjęcia. Wyglądacie zajebiście - podsumowała Zuza.
- A ty nie bądź taka do przodu, bo cię z tyłu braknie - odcięła jej się Bożena.
- A ty Paweł też jesteś dobry. Umawiacie się z mamą na bzykanie u mnie i nic mi o tym nie mówisz - powiedziała to tonem, jakby rzeczywiście miała pretensję do Pawła, że był umówiony z Bożeną i nic jej o tym nie wspomniał.  
- Nikt się na nic nie umawiał u ciebie. Przyszłam, bo Ania niepokoiła się, że mogłaś Pawłowi coś zrobić ze złości i dlatego go tak długo nie ma. Przyszłam więc i zobaczyłam, że jest sam, podniecony, kutas mu stoi, ciebie nie ma. Pomyślałam więc, że ma dziś urodziny, a ja nie mam dla niego żadnego prezentu, to przynajmniej ulżę mu trochę i oboje będziemy mieli trochę zadowolenia, a być może i przyjemności. I widzisz w tym powód do śmiechu? - wyjaśniła Zuzie w sposób żartobliwy swoją obecność w jej pokoju i powód zbliżenia jej i Pawła.      
- Mamo, nie mam pretensji o to, że bzykaliście się z Pawłem w moim pokoju, bo jak sama mówisz oboje mieliście z tego trochę przyjemności, tym bardziej, że to samo robiłam z nim chwilę przed tobą, ale przyznasz, że trochę humoru w tym też było. Jestem w łazience, kończę toaletę, nagle Paweł wpada do łazienki, łapie ręcznik, na moje pytanie; po co mu on? - odpowiada, że inaczej zaleje pokój, co zaleje? - pytam, to odpowiada, że jego sperma, wyglądam więc i co widzę? Ty kucasz, on wyciera ci cipkę i w końcu wszyscy się śmiejemy. Było to śmieszne czy nie było? - Zuza dostroiła się do mamy i przedstawiła w sposób równie żartobliwy swój punkt widzenia na to, co wydarzyło się w jej pokoju. Na koniec Bożena poszła do łazienki, podmyła się i ogarnęła podobnie jak Paweł, Zuza też ubrała się i po chwili całą trójką udali się do mieszkania Bożeny, świętować urodziny Pawła ...cdn...

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 9117 słów i 49232 znaków. Tagi: #dom #rozmowa #erotyka #praca

3 komentarze

 
  • Lordvader

    Co raz bardziej zaskakujące relacje między bohaterami. Jak to dalej się rozwinie? A może by tak jakiś mały dramacik wprowadzić? Tak trochę cukierkowo się robi. Ale to tylko moje skromne zdanie.  :P

    11 lis 2017

  • POKUSER

    @franco a jakaś mała scenka zazdrości od przyszłej żony? W końcu tak to trochę poza jej kontrolą pocieszenie Zuzy wyszło, a są w "stanie wojny". A potem bez zbytniego przeciągania happy end. (Też tylko tak głośno myślę)

    12 lis 2017

  • Robert72

    Super ! Super !!!

    11 lis 2017

  • POKUSER

    Wystarczająca ilość osób na jakąś małą orgietkę się zgromadziła. Jak świętować to na całego  :sex:  :bravo:

    11 lis 2017

  • POKUSER

    @franco to, że napisałem że wystarczająca ilość osób na orgietkę, po wcale nie znaczy, że do niej musi dojść. Zwróciłem tylko uwagę, że towarzystwo wybitnie wyzwolone, sex lubią, okazja jest... Absolutnie nie chce mieszać w Twojej koncepcji, a tylko głośno myślę :) Ps dzięki, za wprowadzenie Zuzki, jakoś mi po pewnej koleżance sentyment do tego imienia został ...

    12 lis 2017