Mogło być i tak - cz. XLI

Po przedstawieniu Władzi swojej propozycji, Ania uznała, że najwyższy czas pożegnać się tak z Władzią, jak i teściową, a potem udać się do mieszkania mamy na zasłużony odpoczynek po pełnym wydarzeń dniu. Kiedy weszła do mieszkania, było cicho i spokojnie, czyli mama i Paweł pewnie już spali. Weszła do sypialni i zastała śpiącego na łożu małżeńskim Pawła. Czyli mama zrezygnowała ze wspólnego spania, ale dlaczego? - przebiegło jej przez myśl. Albo nie chciała wchodzić im w paradę w 'noc poślubną', albo byli oboje po ostrym seksie i mieli już dość siebie. No cóż, może wypadało sprawdzić to osobiście, ale za bardzo kochała Pawła, żeby teraz widząc go, jak słodko śpi, budzić go i domagać się dopełnienia małżeńskich obowiązków w umowną raczej niż rzeczywistą 'noc poślubną'. Na wszelki wypadek widząc uchylone drzwi, weszła jeszcze do pokoju gościnnego i zobaczyła w nocnej poświacie ulicznych latarni śpiącą mamę, w podwiniętej koszuli nocnej odkrywającej całe nocne partie jej ciała, śpiącej równie słodko jak Paweł.  
     Inaczej mówiąc, widząc spokojny sen swojej mamy, uznała że Paweł, jej nowo poślubiony mąż spędził swoją umowną noc poślubną z jej mamą, która prawdopodobnie w pełni wykorzystała zgodę córki na odprowadzenie jej przez Pawła do jej mieszkania oraz na dotrzymanie jej towarzystwa do chwili pojawienia się Ani. Ania nie była o mamę zazdrosna, mogła więc sądzić, że Paweł okazał pewnie jej mamie należne względy i postarał się o to, aby teściowa była raczej zadowolona z tego, że został członkiem jej rodziny, biorąc ślub z jej córką. Z tego względu, że wyraziła zgodę, aby dotrzymał mamie towarzystwa, Paweł mógł to zrozumieć dosłownie i pewnie zrozumiał to tak, aby wywiązać się z tego obowiązku w sposób, jaki Ania przewidywała i dopuszczała w odniesieniu do swojej mamy, a ulubionej teściowej dla Pawła, jej męża. Uśmiechnęła się do swoich myśli i szybko zrobiła wieczorową toaletę, po czym założyła nowy, koronkowy, prawie przezroczysty peniuar zakupiony właściwie tylko w celu ubrania w noc poślubną. Zaświeciła stojącą przy wezgłowiu lampę nocną i położyła się koło Pawła.  
     Miała dylemat; budzić Pawła czy nie budzić? Ale nie po to kupowała peniuar w celu zaprezentowania się mężowi w noc poślubną, żeby teraz z tego zrezygnować. Liczyła, że być może, kiedy przytuli się do niego i pogładzi po buzi, Paweł obudzi się sam. I nie przeliczyła się. Paweł poruszył się kilkakrotnie we śnie i pewnie wyczuł, że coś się dzieje, bo po chwili czując Anię przy sobie, odwrócił się w jej stronę i otworzył oczy. Dotknął ręką Ani i pogładził po ramieniu, okrytym jedwabną, koronkową tkaniną. Przygarnął ją do siebie i czule pocałował.
- Przepraszam Aniu, ale zmorzyło mnie i mimo, że chciałem poczekać na ciebie, usnąłem - tłumaczył się swojej żonie.
- Ty mój kochany głuptasku! Przecież nie gniewam się na ciebie, że usnąłeś. Ja też chciałam przyjść do ciebie wcześniej, ale Władzię zebrało na wynurzenia, więc musiałam ją wysłuchać. Kiedy widziałam, jak słodko śpisz, miałam dylemat, czy cię budzić. Ale kobieca natura jest trochę przewrotna i chciałam koniecznie, abyś mnie zobaczył właśnie w tym, co kupiłam na naszą umowną już raczej 'noc poślubną' - to mówiąc, wstała i pokazała mu się w świetle nocnej lampy. Wyglądała więcej niż seksownie, a ciemny, prześwitujący peniuar podkreślał jej zgrabną, szczupłą sylwetkę, uwidaczniając wszystkie kształty i powaby jej ciała. Paweł nie był pewnie najlepszym znawcą tego typu bielizny, ale w jego oczach zobaczyła to, co chciała zobaczyć; zachwyt połączony z uwielbieniem. Była świadoma swojej urody i wybierając taki a nie inny strój, który doskonale do niej pasował, była pewna, że zrobi na swoim młodym mężu właśnie takie wrażenie, jakie odczytała z jego urzeczonych nią oczu. Nie żałowała więc, że go obudziła, tym bardziej, że to on sumitował się przed nią, a nie ona przed nim. Ciekawiło ją też trochę, dlaczego mama z nim nie śpi, ale uznała, że nie bardzo wypada w takim momencie wypytywać o to Pawła. Wystarczy, że zagadnie o to przy jakiejś okazji mamę i na pewno dowie się wszystkiego. Widząc natomiast zachwyt w oczach Pawła, postanowiła to wykorzystać, jako pełnoprawna już jego żona.
- Czy mój mąż, w którego oczach widzę nie ukrywane pożądanie, jest gotowy do spełnienia swoich obowiązków wobec swojej nowo poślubionej żony? - zwróciła się w żartobliwym tonie do Pawła.
- A czy moja nowo poślubiona żona nie raczyła zauważyć, że jej mąż o niczym więcej nie marzy w tej chwili? - Paweł również dostroił się do tonu i nastroju Ani. Podniósł się z posłania, podszedł do Ani i przygarnął do siebie, obsypując ją pocałunkami. Objęła go w pasie i zaczęła odwzajemniać pocałunki, popychając go w stronę tapczanu. Przewrócili się oboje na tapczan, aż jęknęły sprężyny. Ania podniosła się i sięgnęła do paska peniuaru. Pociągła i po chwili stała nad Pawłem naga. Pochyliła się i ściągnęła mu spodenki, a następnie t-shirt. Ujęła w dłoń budzącego się do życia kutasa i kilkakrotnie poruszyła napletkiem. Po chwili był gotowy do użycia. Położyła się więc na tapczanie i nasunęła tyłem na ciało Pawła. Okraczyła jego ciało i przesunęła się cipką w stronę jego twarzy, a sama ponownie ujęła w dłoń jego kutasa i kilkakrotnie polizała językiem główkę. Paweł natomiast objął rękami jej pośladki, przyciągnął ją bliżej i zanurzył twarz w jej kroczu. Był nieco zaskoczony, bo Ania uwielbiała oralne pieszczoty i seks w wydania Pawła, ale w odniesieniu do siebie, nie paliła się specjalnie do tego typu pieszczot. Czyżby zmieniła swoje nastawienie czy przyzwyczajenia? - przebiegło mu przez myśl. Nie ważne, on lubił pieścić w ten sposób jej cipkę, więc zaczął szaleć ustami i językiem na całej długości jej sromu. Ciągle zmieniał szybkość i siłę swoich liźnięć, wiedząc czy wyczuwając już z grubsza co lubiła Ania i jak ma to robić, żeby jej doznania były jak największe. Sam też odczuwał z tej formy pieszczot coraz większą przyjemność, bo i Ania pieściła go z coraz większym wyczuciem czy znawstwem. Nie tylko lizała czy ssała samą główkę, ale wirowała wokół niej językiem, a następnie wsuwała go do ust dość głęboko, zwracając uwagę na zachowanie Pawła, nie zaniedbując również jego jąder. W pewnej chwili poczuł, że mu je dokładnie obmacuje, przesuwając je pomiędzy palcami, jakby badając ich kształt i foremność. Sprawiało mu to nielichą przyjemność, więc sam zaczął  coraz bardziej starać się, aby i jej zapewnić maksimum przyjemności. Wyczyścił dokładnie w ustach palce i rozgarniając fałdki, wywijał hołubce swoim językiem w jej cipce, zaczynając od wiercenia językiem i palcami w jej szparce, a potem krótkimi liźnięciami po bocznych wargach przesuwał się w okolice łechtaczki. Ania podrygiwała coraz bardziej, mrucząc i pojękując z zadowolenia, sygnalizując mu, że robi to dobrze i dostarcza jej właściwych doznań. Produkowała przy tym takie ilości 'soków', że nie mógł wydolić z ich wylizywaniem. Czując, że jest blisko orgazmu, skupił się na łechtaczce i jej okolicach, obejmując główkę ustami i intensywnie suwając po ściance pochwy palcami, szukał tego szczególnie wrażliwego punktu, który zapewniał Ani największe doznania i intensywny orgazm. Wiedział już, że to coś poprzedzone jest ledwie wyczuwalnym zgrubieniem i maleńką wypukłością. Pieścił więc leciutko ustami łechtaczkę i suwał palcami po ściance, kiedy nagle pojawił się ten  charakterystyczny, ledwo wyczuwalny fałdzik na ściance i wzmogło się pojękiwanie Ani. Muskając leciutko zgrubienie, wyczuł w pewnej chwili maleńką wypukłość i nastąpiła eksplozja doznań Ani. Jej ciało zadrżało pod wpływem jego dotknięcia, usłyszał głośny wrzask i zaciśnięcie ud na jego głowie. A więc znowu dał jej to, czego oczekiwała. Miał szczęście, że Ania czując, że może zareagować w różny sposób, uwolniła jego kutasa i zdjęła rękę z 'klejnotów', bo w paroksyzmie rozkoszy mogła mu zrobić mimowolnie krzywdę. Kiedy doszła do siebie, nie zamierzała zostawić go bez spełnienia, licząc, że sama również otrzyma określoną dawkę ponownej przyjemności. Odwróciła się więc do Pawła i położyła obok niego, zapraszając go, aby położył się na niej. Kiedy to zrobił, przyciągnęła go do siebie i zaczęła całować po całej buzi, a następnie wdarła się językiem do jego ust, rozpoczynając ponowną zabawę i zaskakując go swoją łapczywością, połączoną prawie z gwałtownością. Chciała mu okazać w ten sposób, jak bardzo go pożąda i traktuje jako swojego mężczyznę oraz męża, a także, że chce przeżyć pełne spełnienie równocześnie z nim. Kiedy wylizała i wymiotła w jego ustach wszystko, przesunęła rękę w dół ciała i dotknęła jego kutasa, przyciśniętego do jej ciała. Wyczuł o co jej chodzi, wsparł się na rękach i uniósł do góry ciało w raz z kutasem, który przyciśnięty, skurczył się nieco. Objęła go dłonią i poczuła, że ponownie odzyskał formę w jej ręce, więc 'przesmarowała' go w swojej szczelinie, sprawdziła główkę i rozgarnęła fałdki, wsuwając go lekko w szparkę. Paweł wsunął się więc delikatnie w nią, powoli opuszczając ciało i zagłębiając się w jej ciasny 'tunelik'. Chciała czegoś mocniejszego, więc uniosła nogi do góry i przesuwając je przodem kolejno wsparła je na jego ramionach, otwierając się przed nim i gotowa do mocnego, głębokiego 'rżnięcia'. Tak też to zrozumiał, więc objął jej nogi rękami, zaczął ją posuwać początkowo w wolnym tempie, sięgając głęboko.
- Możesz przyspieszyć i popieścić piersi - usłyszał i poczuł jak przygięła kolana, aby mógł się bardziej pochylić i sięgnąć rękami do cycków. Bał się zbyt mocno dociskać do niej, aby nie sprawiać jej bólu czy zrobić jakiejś krzywdy, bo czuł jak dobija do jej szyjki.  
- Pawełku, pieprz mnie mocniej, niech cię czuję, jak dobijasz do mnie - usłyszał ponowne ponaglenie i prośbę. Przestał więc ją oszczędzać i zaczął rżnąć jak sobie życzyła; szybko i mocno. Jej mruczenie i pojękiwanie wzmogło się, czyli obok przyjemności odczuwała też jakiś ból, ale widocznie o to jej chodziło. Chciała mocnego, ostrego seksu, jakby zdając sobie sprawę, że mogą to być ostatnie takie chwile, z uwagi na ciążę. Ponadto niemiłosiernie miętosił (pieścił) jej piersi, co również jej odpowiadało, bo była już tak podniecona, że aby poczuć jakąś dodatkową podnietę, musiało to być dość mocne. Paweł też odczuwał szybko narastające, mocne podniecenie, więc ich zmagania bardzo szybko zbliżały ich do finału, bo Ania posuwana w tempie i z siłą jaką jej odpowiadała, będąc już prawie u szczytu, poczuła w pewnej chwili, że Paweł wbił się w nią tak, że miała wrażenie, jakby wdarł się w jej szyjkę i zaczął pompować w nią z dużą siłą nasienie, wrzasnęła i znieruchomiała, kompletnie obezwładniona orgazmem, który przebił swoją siłą wszystkie poprzednie, bo Paweł mając ją w takiej pozycji, szorując kutasem w jej ciasnej pochwie, wywołał i wyzwolił doznania, których dotychczas nie doświadczała. Była tam rozkosz zbliżenia, połączona z przyjemnością i lekki ból zadawany w chwili przedzierania jego pokaźnego kutasa przez ciasny, szczelnie opatulający go 'tunelik' jej cipki. Kiedy doszła do siebie, jego zwiotczały kutas opuszczał właśnie jej cipkę z charakterystycznym 'chlupnięciem' wyciąganego korka z butelki. Ania chyba po raz pierwszy poczuła się 'przerżnięta' do dna. Nigdy dotychczas nie zagłębiał się w nią tak mocno i głęboko.
- Pawle, mam nadzieję, że nie uszkodziłeś mi nic wewnątrz, bo czułam cię prawie w brzuchu. Tak jak teraz przemaglowałeś moją cipkę, to poczułam chyba po raz pierwszy w życiu. To twoje 'sprzęcicho' przeszło samego siebie. Miałam wrażenie, że jest dużo grubszy i dłuższy, a pracowałeś nim, jak tłokiem w cylindrze, bo czułam każdą żyłkę i każde zgrubienie, jak suwałeś nim i przedzierałaś się przez ten mój biedny futeralik. Ale chciałam tego, bo mimo, że czuję jakbym miała cipkę dwa razy większą i obolałą, to były momenty, że miałam ochotę krzyczeć; tak Pawle, wal to cipsko! Niech czuje, że jest to 'noc poślubna'! To był dobry pomysł, że założyłam ci nogi na ramiona i otworzyłam się cała dla ciebie, mój kochany, bo będę pamiętać tę noc i 'rżnięcie' jakie mi zafundowałeś. Bałam się, że mama cię zbyt mocno wyeksploatowała i zabraknie ci energii dla mnie. Ale jesteś kochany. Dałeś mi to, czego nawet nie oczekiwałam i to w dzień naszego ślubu - podsumowała ze wzruszeniem ich miłosne zmagania, doceniając to, że Paweł myślał o niej i o jej potrzebach. Z zaszkliwionymi ze szczęścia oczami, dziękowała swojemu młodemu mężowi za serce, za uczucia do niej i za doznania, które jej zafundował w noc poślubną. Była spełniona, zadowolona i przepełniona uczuciami, które żywiła do Pawła.
- To teraz przynieś ręcznik do wytarcia, bo czuję, że wpompowałeś we dość dużo nasienia i za chwilę będzie się to wylewać ze mnie - poprosiła, dotykając cipki i czując, że zaczyna z niej wyciekać. Paweł wyszedł więc do łazienki i po chwili powrócił z ręcznikiem. Ania rozłożyła nogi, więc zaczął ją wycierać w sposób, który na nowo pobudził oboje. Ania zauważyła, że kutas Pawła zaczyna ponownie podnosić łeb.
- Zlituj się Pawle, musimy się trochę przespać, bo przecież mamy gości i nie możemy wylegiwać się jutro. Trzeba ich nakarmić i zorganizować im jakoś czas do chwili wyjazdu. Nie możemy zwalać tego na mamę, bo pewnie nawet o tym nie pomyślała, uważając, że to nasi goście - zwróciła się do Pawła, widząc, że nabiera ochoty na ponowną zabawę. Czuła się jednak zbyt obolała, aby myśleć o seksie, więc zaapelowała do niego, aby trochę wypoczęli po dniu obfitującym w wydarzenia związane z ich ślubem. Wzięła w końcu ręcznik od niego i oboje udali się do łazienki opłukać swoje ciała po miłosnych zmaganiach. Weszli razem do wanny i pozwoliła się umyć Pawłowi, rewanżując mu się tym samym i buziakami za umycie, powstrzymując go jednak przed zakusami na jej cipkę. Wrócili do sypialni i położyli się obok siebie, obejmując się i przytulając. Zasnęli prawie równocześnie.
     Tymczasem po drugiej stronie domu, po przeprowadzonej rozmowie z Anią, Władzia czekała na opuszczenie łazienki przez teściową. Miała też niezły zgryz myślowy; co dalej? Z rozmowy z Anią wynikało, że nie widzi raczej Pawła, jako potencjalnego kandydata na ojca jej dziecka i będzie trudno zmienić jej nastawienie. Co do jej sugestii, aby spróbowała przekonać teściów do pomysłu, aby to teść się przespał z nią czy ona z nim i stał się ojcem dla jej dziecka, nie widziała tego tak jak Ania. Uznała w końcu, że najlepszym pomysłem na tę chwilę będzie przespanie się. Wyszła więc z pokoju dziennego (salonu) i ruszyła w stronę pokoju, gdzie spał Adam. Przechodząc przez pokój w którym spał teść, usłyszała naraz swoje imię. Myślała, że się przesłyszała, ale po chwili ponownie usłyszała coś, co zabrzmiało jak: Władziu, nie! Nie Władziu, nie! - w pijackim czy sennym bełkocie jej teścia.
- W końcu i ty to usłyszałaś - odezwała się pani Stasia, która nadeszła niepostrzeżenie.
- Ja to słyszę przynajmniej od roku. Też sądziłam, że przesłyszałam się, ale on to powtarza za każdym razem, jak coś więcej wypije. Widocznie śni wtedy o tobie. Z początku myślałam, że faktycznie coś jest między wami i obserwowałam was oboje, ale zobaczyłam, że tylko on wodzi za tobą oczami, kiedy sądzi, że nikt na to nie zwraca uwagi, więc przestałam cię podejrzewać. Trzeba mu przyznać jedno, że podkochując się w tobie, nie czyni nic w tym kierunku, aby cię faktycznie poderwać, ale stracił też zainteresowanie moją osobą. Żyjemy praktycznie obok siebie, a nie ze sobą. No cóż, takie jest życie - wyrzuciła w końcu z siebie ciężar, który nosiła w sobie.  
- Wiesz co Władziu, zostało jeszcze trochę wina, chodźmy do kuchni i porozmawiajmy spokojnie o tym wszystkim, co się wydarzyło i co jest - zaproponowała pani Stasia synowej. Władzia kiwnęła głową, że zgadza się z nią i razem przeszły do kuchni. Stasia wyciągnęła z barku  ledwie  napoczętą butelkę wina i napełniła kielichy.                              
- Po pierwsze; rozmawiałaś Władziu z Anią, a wcześniej pewnie z Pawłem, kiedy wyszliście na spacer i domyślam się nawet na jaki temat. Czy coś wynikło z tej rozmowy? - zapytała wprost synową o wynik rozmowy tak z Pawłem jak i Anią.  
- Co ci mam mamo odpowiedzieć? Paweł, kiedy mu wyjaśniłam wszystko, prawie zgodził się, ale uzależnił wszystko od zgody Ani. Znasz Pawła? Kocha Anię i  nie zrobi nic, jeżeli Ania nie wyrazi na to zgody. Przyznał się, że podobałam mu się i nadal podobam, ale najpierw miał obiekcje wobec Adama, no to mu wyjaśniłam, że nie kto inny, tylko Adam podsunął mi pomysł, żeby to on mnie zapłodnił. Wtedy poradził mi, że jeżeli chcę, aby kochał się ze mną i zrobił mi to dziecko, muszę zaprzyjaźnić się z Anią i jeżeli ona zgodzi się na to, to on też nie będzie miał nic naprzeciw aby bzyknąć się ze mną. I tak próbowałam przedstawić to Ani, Wtedy widziałam, że wkurzyła się na mnie i wiesz co mi zasugerowała? Że zamiast myśleć o Pawle, powinnam porozmawiać z tobą i pomyśleć o twoim mężu, a moim teściu - wyrzuciła z siebie Władzia, patrząc teściowej prosto w oczy. Pani Stasia spoważniała i nie spuszczając z oczu synowej, przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Wiesz, co ci powiem Władziu? Chyba Ania ma rację. Nie wiem, na czym opierała swoje słowa czy sugestie, ale wydaje mi się, że zadziałała tu jej intuicja i zmysł prawniczy. Pewnie zauważyła, podobnie jak ja, że Staszek wodzi za tobą oczami nie jak teść, ale podkochujący się skrycie w tobie facet. Nic Władziu nie poradzimy na to, że facetom podobają młodsze od żon kobiety. Wyszło więc na to, że obie nie mamy chłopa, chociaż mój jest w pełni sprawny, tylko nie ma ochoty na mnie, ale wygląda na to, że ma wyraźnie ochotę na ciebie - pani Stasia przedstawiła swój pogląd na sprawy męsko-damskie w ich rodzinie.
- Mamo, jeżeli jest to godzina szczerości, to ja też powiem ci, co działo się z Adamem po naszym ślubie. Nie zwierzałam ci się, bo po jakimś czasie Adamowi to przeszło i nie było sensu robić z tego problemu, tym bardziej, że Adam jako mąż i mężczyzna zachowywał się wobec mnie bez zarzutu, do chwili tego nieszczęsnego wypadku czy zdarzenia, bo już sama nie wiem, jak to nazwać. Ale wróćmy do tego, co kilkakrotnie wydarzyło się po naszym ślubie, kiedy kochaliśmy się z Adamem. Otóż w trakcie stosunku kiedy ja wykrzykiwałam jego imię, naraz usłyszałam; tak Stasiu kochana, tak, ooo.. i spuszczał się we mnie. Pierwszy raz sądziłam, że musiałam się przesłyszeć, bo rżnął mnie tak, że myślałam, że nasze łóżko tego nie wytrzyma i doszłam dopiero, jak się spuścił we mnie, wykrzykując twoje imię. W czasie następnego stosunku, już świadomie wykrzykiwałam jego imię, dopingując go słowami, które nie bardzo nadają się do powtórzenia. I wyobraź sobie, że ponownie zaczął powtarzać twoje imię, bo przecież wiedziałam, że nie znał żadnej innej Stasi poza tobą, swoją matką. Czyli rżnął mnie, swoją żonę, ale w jego wyobraźni królowałaś ty, jego matka - Władzia po wyrzuceniu z siebie tego wynurzenia, sięgnęła po kielich z winem, jakby nagle zaschło jej w gardle. Pani Stasia po wysłuchaniu Władzi, zamyśliła się głęboko.  
- Władziu, dość długo chodziliście ze sobą, czy przed ślubem też zdarzało się, że wymieniał moje imię? - zapytała neutralnym tonem.
- Nie, bo nie było takiej okazji! Może wydawać ci się to dziwne, ale na palcach jednej ręki można by było policzyć nasze współżycie przed ślubem. W większości kończyło się na pieszczotach, albo Adam był tak napalony, że jak to się mówi, zanim włożył, już się spuścił. Po prostu nie było warunków, bo albo rodzice albo rodzeństwo skutecznie nam przeszkadzali - wywnętrzyła się szczerze przed teściową Władzia.
- A po usunięciu jąder, nie próbowaliście uprawiać seksu? Przecież sypiacie ze sobą, nie próbowałaś go rozruszać? - kontynuowała pani Stasia.    
- Mamo, przecież wiesz, że Adam odebrał to wszystko w sposób wręcz tragiczny. Po zabiegu i powrocie do domu, nie chciał nawet, abym spała z nim. Bałam się, że sam odejdzie ode mnie, bo był tak załamany, że i we mnie widział wroga. Gdybym go wtedy posłuchała, kiedy mówił, że najlepiej byłoby, gdybym odeszła i zostawiła go, bo przecież i tak nie będę miała z niego pożytku, to teraz nie bylibyśmy razem. Wiesz mamo, ile go naprosiłam się, żeby mnie nie odpychał i pozwolił spać ze sobą, dla dobra Janci i dla utrzymania naszego małżeństwa? Od samego początku nie przejawiał żadnego zainteresowania mną jako kobietą. To ja go wręcz zmusiłam, żeby czasem pozwolił się pocałować, popieścić. Musiałam to robić małymi kroczkami, aby go nie zrazić i doczekałam się, że teraz czasem przytuli mnie, pocałuje, a nawet popieści - mówiąc to, szybkim gestem przetarła załzawione oczy. Nie ona sama, bo teściowa słuchając jej również wzruszyła się i w jej oczach również pojawiły się łzy.
- Wypijmy Władziu i chodź tu do mnie na kolana. Niech cię przytulę i utulę, bo kocham cię Władziu tak jak moje rodzone dziecko, jak córkę, której praktycznie już nie mam, bo wybrała brata i bratową jako swoją najbliższą rodzinę. Nie mam jej to za złe. To jest jej wybór, jej życie, jeżeli jest szczęśliwa z nimi, to niech jej wiedzie się jak najlepiej. Dlatego tak bardzo cieszę się, że mam ciebie i Jancię. Cenię cię bardzo za to, że nie wzgardziłaś Adamem, mimo, że nie może dać ci tego, czego miałaś prawo od niego oczekiwać. Musimy coś zaradzić i wymyślić, abyś mogła urodzić to dziecko, którego tak bardzo pragniesz - to mówiąc wyciągnęła ręce w stronę Władzi, która poderwała się z krzesła i usiadła na jej kolanach, tuląc się do teściowej jak mała dziewczynka. Obie popłakały się i pobuczały, aby w końcu energicznym gestem obetrzeć łzy z oczu.
- Władziu, nie damy się słabości. Musimy być silniejsze niż nasze chłopy i musimy wziąć sprawy w swoje ręce - powiedziała pani Stasia.  
- Teraz idź, umyj się. Ja czekam tu na ciebie, a potem zanim pójdziemy spać, powiem ci, o czym pomyślałam - pocałowała Władzię matczynym pocałunkiem i popchnęła ją pieszczotliwym gestem w stronę łazienki. Władzia zrobiła dość szybko wieczorową toaletę i ponownie dołączyła w koszuli nocnej do teściowej. Pani Stasia obrzuciła ją szybkim, pełnym sympatii spojrzeniem.  
- Pięknie wyglądasz Władziu! Nie wiem czy Staszek widział cię kiedy w koszuli nocnej, ale gdyby teraz cię zobaczył, to nawet gdyby nie podkochiwał się w tobie dotychczas, to teraz zrobiłabyś na nim piorunujące wrażenie, podobnie jak na mnie - pani Stasia nie ukrywała swojego zachwytu dla urody synowej, która bez makijażu wyglądała naturalnie, dziewczęco i pięknie.
- Mamo, przestań! Zawstydzasz mnie, a tobie też nic nie brakuje i dziwię się, że twój mąż nie docenia tego, jaką fajną i piękną kobietę ma koło siebie - odwzajemniła się teściowej.
- Bo kocha się w tobie, więc przegrywam na wejściu, bo lata swoje robią, a ty nie tylko, że jesteś ładniejsza ode mnie, to o te dzieścia lat młodsza. Masz więc krótką i prostą odpowiedź Władziu - odpowiedziała, śmiejąc się teściowa.
- Masz szczęście, że Staszek jest facetem z zasadami, bo inaczej pewnie już nieraz dobierałby się do ciebie lub zamęczał swoimi spojrzeniami czy wzdychaniem na twój widok. A tak zachowuje się jak dziecko, które patrzy na gwiazdkę na niebie i chciałoby ją mieć, ale wie, że nie jest to możliwe - kontynuowała swoją wypowiedź pani Stasia.
- Mamo, wypadałoby się trochę przespać, a mówiłaś, że coś wymyśliłaś, to może powiedz o co chodzi i pójdziemy spać - poprosiła Władzia, której marzyło się już udanie na spoczynek.
- Nie wiem czy nie zaburzy to twojego wypoczynku czy snu, ale myślałam właśnie o tym, co powiedziała Ania. A gdybyś rozważyła, czy ojcem twojego dziecka nie mógłby zostać Staszek, mój mąż, a twój teść, jeżeli Ania nie godzi się, aby to był Paweł? - powiedziała pani Stasia, obserwując reakcję Władzi. Myślała, że Władzia fuknie na nią, albo trzaśnie ręką w stół, krzycząc z oburzeniem, że jak śmie jej coś takiego proponować, gada głupoty i takie tam podobne. A Władzia zachowała się nadzwyczaj spokojnie.
- Mamo, a jak myślisz? Sama o tym pomyślałam, kiedy powiedziałaś, że twój mąż we śnie wymawia moje imię, inaczej mówiąc, podkochuje się we mnie skrycie. Tylko jak to będzie wyglądało? Teść zostanie moim kochankiem, oczywiście za moją, twoją i pewnie Adama zgodą. A potem co? Przypuśćmy, że zajdę w ciążę i ojciec tego dziecka, będzie również jego dziadkiem i co dalej? Dziecko dorośnie i w pewnym momencie dowie się, że jego ojcem nie jest Adam, ale jego dziadek. Jak dziecko to przyjmie? Możemy na takie coś narażać to dziecko? - Władzia wyraziła nie gniew czy oburzenie, ale racjonalne wątpliwości.  
- Faktycznie, musimy to przemyśleć i zastanowić się, bo rzeczywiście sprawa nie jest tak prosta, jakby się wydawało i pewnie tego dziś nie rozwiążemy i to we dwie. Masz rację, a teraz idziemy spać - to mówiąc mucknęła w buzię synową, a potem obie położyły się obok swoich mężów, licząc, że uda im się szybko zasnąć. …cdn…    

                                *****************************************

Szanowne Czytelniczki i Czytelnicy.  
Noszę się z zamiarem zakończenia tej opowiastki i ta część byłaby częścią przedostatnią. Następna byłaby Epilogiem. Proszę więc o opinię w tym temacie. - franek42 -

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Anonimm

    Może postaraj się pójść na kompromis (trochę wbrew temu co mówiłem po poprzednim odcinkiem), ale zakończ Oliwię, zajmij się Tomkiem, a Pawła z Anią wyślij „na wczasy” i może zrób tak ze za jakiś czas wrócisz do tego, lub nie. Takie zakończenie z potencjalną furtką do kontynuacji, jakby cię naszło

    11 kwi 2018

  • Użytkownik Baba

    @franco to po jaką cholerę pytasz??? Kokiet, że tak powiem :exclaim:

    11 kwi 2018

  • Użytkownik Baba

    @franco no no, na 9 wyrazów taka epistoła..... Twoim problemem jest reakcja na najmniejsze przejawy krytyki. Jak ktoś Cię głaszcze to ojej jak fajnie, jak odwrotnie to wróg! Gdybyś poczytał wymianę zdań z Pokuserem może coś by  zmieniło Twoje przemyślenia..... Życzę Ci dojechania z każdym opowiadaniem minimum do setnego odcinka. Baw się dobrze /w tym temacie/ pozdrawiam

    12 kwi 2018

  • Użytkownik internauta

    Przerywanie opowiadania o takiej prawdziwej tematyce jest " przestępstwem" i jako Twoi czytelnicy skierujemy sprawę do sądu. Więc masz wybór - albo dalszy wysiłek umysłowy i pisanie ku naszemu zadowoleniu albo prokurator i sąd. Wybieraj!!!

    10 kwi 2018

  • Użytkownik emeryt

    @franek42, popatrz jak dużo masz czytelników tej "opowiastki, lub jak wolisz to zabawy piórem".  Ja ze swojej strony nie chciałbym Tobie czegokolwiek sugerować. To Ty trafiłeś w gusta swoich czytelników. Trafnie wyczułeś ich mentalność. Czytają twoje opowiadania wszyscy, w szerokim spektrum wiekowym. O jedno Cię proszę: nie kończ pisania.  Masz duży zasób wiedzy i umiesz ją przelać dla innych. Twój wdzięczny czytelnik - emeryt.

    10 kwi 2018

  • Użytkownik ja

    szkoda było kończyć , jak można prosić to pociągnij to choć do rozwiązania

    10 kwi 2018

  • Użytkownik ja

    @franco zawsze możesz wynająć papugę , i zabezpieczyć się ochroną

    11 kwi 2018

  • Użytkownik POKUSER

    Moje zdanie już dołączyłem pod poprzednim odcinkiem :) pozdrawiam

    8 kwi 2018

  • Użytkownik Baba

    @POKUSER 100/100 + zakończyć Olivię i wszystkie ręce na pokład przy Tomku. :jupi:

    9 kwi 2018

  • Użytkownik POKUSER

    @Baba Olivie bym jednak zostawił, ale wprowadził nowe elementy. Powiedzmy ok 20 odcinków i można sprawę zakończyć :) Zostaje wprowadzenie spółki na giełdę, dziewczyną można by jakiś sympatycznych kolegów zapoznać, Viktoria może być w ciąży, wujek z głową do biznesu mógłby jakiś obwoźny burdelik otworzyć... No dobrze tu już przesadziłem, ale potencjał jest zbyt duży żeby to opowiadanie kończyć. Wiec Marta - kontynuacja, Oliwia - kontynuacja, Mogło być i tak - kończymy w 2-3 odcinkach + akcja dodatkowy 10-15 lat później

    9 kwi 2018

  • Użytkownik Baba

    @POKUSER może masz rację, ale uważam, że Olivia jest zbyt rozwlekła i opisami każdego detalu wręcz męcząca. Swoją drogą zauważyć trzeba (na plus!) ewolucję Autora - pisanie jest coraz ciekawsze i zwięzłe! Wiem, moje komentarze Autor traktował jako złośliwości i czepliwość a to nie tak! Z życzliwością próbowałem pokazać że można inaczej..... Ad rem--- Oliwia jest już chyba za bardzo "zamotana". Marta Tomek ma znacznie większy potencjał a jednym zdaniem Autor tak podkręcił akcję, że aż chce się czytać i czekać na "co dalej". Pozdrawiam Autora i Ciebie!

    9 kwi 2018

  • Użytkownik POKUSER

    @Baba wzajemnie wszystkiego dobrego w ten piękny dzionek :)

    9 kwi 2018

  • Użytkownik PoProstuJa

    Pisz dalej! To zajebista historia cały czas czekam na następne części mam nadzieję że jeszcze potrwa trochę (ale jeśli chcesz to kończ)

    8 kwi 2018