Mogło być i tak - cz. LV

          Paweł podjechał pod garaż, a Ania otworzyła drzwi i gestem ręki pokazała, że może wjeżdżać. Zachowując ostrożność, wprowadził samochód do garażu. Wyszedł i pochwycił Anię w objęcia.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy moja żoneczko, jak cieszę się, że wróciliśmy - powiedział, całując żonę, jakby odzyskał ją po długim czasie niewidzenia. Ania zrozumiała, że Paweł musiał przeżyć w domu coś więcej, niż tylko nieporozumienie z bratową.  
          Przytuliła go do siebie i po chwili poczuła, jak pomiędzy nią a Pawła wciskają się drobne ręce Marysi, która też chciała przytulić się i przypieczętować swoją przynależność tak do nich, jak i ich związku. Oboje to zrozumieli i przygarnęli ją ramionami do siebie, jakby akcentując, że razem tworzą rodzinę i są u siebie w domu.
          Weszli do przedpokoju i Paweł ogarnął spojrzeniem mieszkanie Ani.
- Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu! - przypomniał dziewczynom znane powiedzenie.  
- Idziemy do kuchni, bo poczułam się głodna, a poza tym mam chęć na dobrą kawę, a wy? - zwróciła się do nich Ania, zagarniając ich ramionami w stronę kuchni.  
          Weszli do kuchni i wspólnie zajęli się przygotowaniem zapowiedzianej kawy. Paweł nastawił wodę, Marysia przygotowała filiżanki do kawy, cukier, śmietankę i łyżeczki, a Ania wyciągnęła z lodówki tacę, ze zrobionymi własnoręcznie przez siebie ciasteczkami do kawy; w postaci wafelków z masą mleczno -  kakaową i przełożyła prawie połowę zawartości tacy na deserową tackę. W sumie kilkanaście wafelków deserowych.  
          Paweł natomiast wsypał do cylindra zaparzacza tłokowego sześć  łyżeczek średnio zmielonej kawy. Po zagotowaniu wody, odczekał około pół minuty, aby nieco ostygła, a następnie wlał odmierzone trzy filiżanki gorącej wody do zaparzaczka. Następnie  wsunął tłok z sitkiem do cylindra naczynia, zatrzymując sitko nad powierzchnią wody i nasunął pokrywkę na cylinder zaparzacza.  
          Po chwili cała kawa wypłynęła i znalazła się na powierzchni cieczy. Paweł ponownie odczekał około cztery minuty i po zaparzeniu, zepchnął sitkiem na dno naczynia fusy z kawy, a wyciśniętą ponad sitko, zaparzoną kawę, nalał do filiżanek. Po chwili, po dodaniu cukru i śmietanki do kawy, cała trójka siorbała na wesoło, przygotowaną przez Pawła kawę po francusku, częstując się wafelkami deserowymi Ani.  
          Należy wspomnieć, że Ania lubiła dodawać do kawy nieco rumu, dla poprawy smaku i zapachu, ale teraz z uwagi na własną ciążę, a także ze względu na wiek Marysi, musiała obejść się smakiem.
- Pawle, my nie możemy, ale tobie mogę dodać do kawy nieco rumu, co znakomicie poprawia jej smak - zwróciła się  kurtuazyjnie do męża.  
- Nie będę robił wam smaku, więc dziękuję, ale też nie skorzystam! - Paweł wiedział, że Ania lubiła dodawać do kawy rumu, więc docenił jej starania o niego, ale faktycznie czułby się nie fair wobec Ani, ale również wobec Marysi. Co prawda parę kropel rumu do kawy pewnie nic złego by nie wywołało tak u Ani jak i Marysi, ale Anie uznała, że przestrzeganie określonych zasad to podstawa właściwych zachowań, więc po co to zmieniać i kusić licho.  
          Wypita kawa dała całej trójce prawdziwego kopa i poprawę nastroju.  
- Co powiedziałybyście moje panie na to, gdybyśmy wyszli na miasto powłóczyć się trochę czy nawet gdzieś zatańczyć? - zaproponował Paweł, którego kawa wyraźnie postawiła na nogi najbardziej z ich trójki. Faktycznie doznał przypływu energii, która go rozsadzała. Ale wkrótce okazało się, że tak Ania jak i Marysia miały wobec niego inne plany.  I nie było w nich miejsca na wyjście na miasto czy do lokalu.  
          Co prawda nie rozmawiały na ten temat, ale widocznie nadawały na tych samych falach, bo ich plany czy zamiary nie obejmowały wieczorowego, a tym bardziej nocnego  włóczenia się po krakowskich ulicach czy lokalach. Tak Anię jak i Marysię nurtowały podobne domysły czy podejrzenia na temat zaobserwowanych przez nie wydarzeń w domu rodzinnym, które spowodowały nieoczekiwanie skrócenie pobytu i powrót do domu.  
          Wyraźnie okazywana odmiana nastroju i dość dziwne ożywienie czy zachowanie Stasi, mamy Pawła i Marysi po powrocie z pola, a potem nieoczekiwane nieporozumienie Pawła z Władzią i niespodziewane zakończenie wszystkiego prawdziwym happy endem, dawały im wiele do myślenia. Najważniejsze jednak dla nich było to, że Paweł odzyskał swój zwykły humor i wyraźnie był zadowolony z powrotu do domu, a także z tego, że jest razem z nimi.
          Wymieniły więc szybkie spojrzenia pomiędzy sobą, a że rozumiały się już bez słów, obie pomyślały pewnie o tym samym, bo ich uśmiechnięte buzie mówiły same za siebie.  
- Mężu mój! Jak pewnie sam zauważyłeś i odczułeś na sobie, ten wyjazd na wieś nie był zbyt udanym pomysłem, więc obie z Marysią cieszymy się, podobnie jak ty, z powrotu do domu. Dlatego na dziś damy sobie spokój z wychodzeniem na miasto, w poszukiwaniu dodatkowych wrażeń. A ponieważ widzimy, że odzyskałeś swój zwykły humor i wigor, a także poczułeś nadspodziewany przypływ energii, więc nie dziw się, jeżeli spożytkujemy ją w bardziej przyjemny sposób w zaciszu domowym, ku pełnemu zadowoleniu całej naszej trójki - Ania w ciepły, pogodny i nieco humorystyczny sposób przedstawiła Pawłowi swoją propozycję spędzenia wspólnego wieczoru oraz wykorzystania jego dobrego nastroju i energii.  
          Paweł zauważył wymianę spojrzeń pomiędzy Anią i Marysią. Domyślił się więc, że obie podejrzewają, że podczas pobytu na wsi wydarzyło się coś, o czym on im nie mówi, a co miało wpływ na zachowanie jego, Stasi i Władzi. Zrozumiał, że najpewniej nie odpuszczą mu, zwłaszcza Ania, jeżeli tego z niego w taki czy inny sposób nie wyciągnie.  
          Kochał Anię i dobrze wiedział, że i ona kocha go uczuciem podobnym lub być może nawet silniejszym od jego uczucia. Nie chciał jej okłamywać czy nadużywać zaufania, jakie miała do niego, ale sam już nie wiedział, co ma z tym zrobić czy jak postąpić? Co może, a o czym nie powinien mówić żonie?  
          Nurtowało go to, czy pełna szczerość i wyjawienie Ani tego, co zaszło pomiędzy nim a mamą nie zaszkodzi ich związkowi, nie mówiąc o bieżących relacjach.  
Mówiąc prościej, powstała sytuacja trochę Pawła przerosła i postawiła przed ścianą.  
          Zdawał sobie również sprawę, że obecnie każdy nieprzemyślany krok jaki zrobi lub nierozważne zachowanie, może przynieść nieprzewidziane i na pewno niezbyt pozytywne czy przyjemne dla niego skutki.  
          Nawet wielka miłość Ani do niego oraz bardzo duża tolerancyjność czy  przymykanie oczu na wiele spraw w odniesieniu do niego, też może mieć swoje granice.  
Sam też miał niejakie przeświadczenie czy wątpliwości co do tego, czy nie przekroczył czerwonej linii i nie nadużył zaufania swojej żony.  
          Ania widząc zamyślenie i niezbyt tęgą minę Pawła, zorientowała się, że jej słowa wywołały u Pawła jakieś niezbyt miłe skojarzenia czy przypuszczenia. Czyżby Paweł ukrywał coś przed nią? - przemknęło jej przez myśl. Zdarzyłoby się to chyba po raz pierwszy w ich wzajemnych relacjach małżeńskich.  
- Pawle, coś się stało? Zrobiłam czy powiedziałam coś nie tak? - zwróciła się do Pawła, patrząc na niego poważnym, nieco zatroskanym spojrzeniem.  
          Zmieszał się, jak ktoś przyłapany na gorącym uczynku. To niemożliwe, przecież nie czyta w moich myślach? - skonstatował, kiedy dotarły do niego słowa Ani.  
- Eee…nic się nie stało! Zamyśliłem się trochę i nie pomyślałem, że wyciągniesz z tego jakieś wnioski. Zapomniałem, że przy tobie trzeba uważać, bo potrafisz czytać w moich myślach - Paweł w żartobliwy nieco sposób próbował zatrzeć w Ani wrażenie, że coś go trapi, starając się przy tym przywołać na twarz uśmiech, ale nie bardzo mu to wyszło.  
- Pawle, widzę, że myślami jesteś nadal na wsi. Możesz powiedzieć, co właściwie się wydarzyło i o co wam poszło w tym nieporozumieniu czy kłótni z Władzią? - Ania była już szczerze zatroskana nagłą zmianą nastroju Pawła. Poznała już młodego męża na tyle, że wiedziała, że to 'coś' w nim siedzi i dopóki tego nie wyrzuci z siebie, to będzie go uwierało.
Zobaczyła, że boryka się wewnętrznie z własnymi myślami. Uśmiechnęła się zachęcająco.
- Kiedy wróciliśmy z mamą z pola, mama jako pierwsza poszła do łazienki odświeżyć się - przymuszony niejako przez Anię, rozpoczął Paweł swoje zwierzenia.
- Wykąpała się i zawinięta w ręcznik, zawołała mnie. Wszedłem i zanim mi powiedziała, o co chodzi, zapukała Władzia. Mama zamiast wyjść do niej, zapytać czy porozmawiać, krzyknęła i pozwoliła jej wejść. Po wejściu do łazienki, Władzia siląc się na dowcip, powiedziała do mamy parę słów na mój temat, a potem ni z tego ni z owego, bez słowa ściągnęła majtki i podniosła spódnicę. Po czym wyjechała mi z bezczelnym tekstem w obecności mamy; 'zgodnie z tym, co mi obiecałeś Pawle, możesz mnie teraz zapłodnić. Nie musisz się starać o to, żebym doszła, wystarczy jak spuścisz się we mnie i wlejesz mi tych swoich chłopczyków'. A mnie zrobiło się tak, jakby mi ktoś przywalił między oczy. Umyłem się i nie słuchając dalej ani jej, ani mamy, wyszedłem z łazienki i przyszedłem do was, do altany - wyrzucił z siebie Paweł. Po czym odetchnął z ulgą, jakby zrzucił z siebie ciężar, który go ugniatał wewnętrznie.  
- Dalej już wiecie! Mama przyszła i wywołała mnie. Odeszliśmy na bok i mama zaczęła mnie przekonywać, żebym się nie złościł i puścił w niepamięć całe zdarzenie, przyjmując Władzi przeprosiny. Najbardziej bała się o to, że Władzia może odejść od Adama i zabrać Jancię ze sobą. A mama za Jancią świata nie widzi. To co miałem zrobić? - Paweł kontynuował swoją wypowiedź, rozkładając przy tym bezradnie ręce.  
- Mama udobruchała mnie i wróciliśmy do domu. Władzia zapłakana, widząc nas, ze łzami w oczach przeprosiła mnie i mamę. Nie jestem twardzielem i odporny na łzy kogoś, kto płacze przeze mnie. Za namową mamy, poszliśmy więc do pokoju Marysi i podjęliśmy kolejną próbę zapłodnienia Władzi, zgodnie ze złożoną przeze mnie obietnicą i wyrażoną przez ciebie Aniu zgodą - Paweł zakończył swoją wypowiedź i rozchmurzył się, widząc uśmiechnięte buzie żony i siostry.
- I to cię tak dręczyło? Przecież miałeś na to moją zgodę! - Ania podeszła do Pawła i objęła go z czułością.
- Głuptasie mój! Kocham cię, ale i rozumiem sytuację. Nie masz wyboru! Musisz wywiązać się z obietnicy! Tu nie chodzi tylko o Władzię, ale również o Adama, waszą mamę i waszą rodzinę. Też nie wyobrażam sobie tego, że Władzia mogłaby odejść i zabrać ze sobą Jancię! Stasia by tego nie przeżyła. Musicie spłodzić to dziecko i ja też nie odbieram tego jako twojej zdrady. Jesteśmy wszyscy lekko pomerdani, ale tworzymy rodzinę i to jest najważniejsze. A teraz mój mężu przestań już myśleć o tym, co było i pomyśl o naszych potrzebach, mojej i Marysi - to mówiąc i patrząc mu w oczy, wycisnęła mu na ustach mocnego całusa, dając mu przedsmak tego, co go czeka. Marysia oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie powtórzyła tego samego.
- Ania ma rację! Musisz dotrzymać złożonej obietnicy! Jest to w interesie całej naszej rodziny, żebyś dał Władzi i Adamowi to dziecko - zachowując powagę, potwierdziła słowa Ani i podobnie jak ona dała mu soczystego buziaka.
- A teraz powiem coś tak do waszej wiadomości. Kiedy mówiłeś braciszku o Władzi i o tym, jak ją ciupciałeś, …o, przepraszam, jak ją zapładniałeś, to aż mnie zassało coś w środku. Tak że teraz nie myśl już o Władzi, bo jej tu nie ma, ale jesteśmy my, dwie chętne dziewczyny, z który jedna jest twoją żoną. Nam z Anią też należy się coś od ciebie, więc nie zaprzątaj sobie głowy kimś, kogo tu nie ma i pomyśl teraz o nas - Marysia powiedziała Pawłowi wprost to, co pewnie obie wcześniej pomyślały, kiedy zdecydowanie odrzuciły jego pomysł o wyjściu na miasto.  
          Paweł zresztą też tak to zrozumiał i był niejako wdzięczny tak Ani jak i Marysi , że zadowoliły się jego wyjaśnieniem co do Władzi, nie podnosząc czy nie roztrząsając tematu związanego z mamą i ich wspólną robotą w polu.
- Przepraszam was, ale muszę was opuścić na chwilę - powiedział i wyszedł do łazienki.     
          Musiał zebrać myśli i natura mu to ułatwiła. Załatwił się, spuścił wodę i … ponownie usiadł na 'tronie', próbując w samotności zastanowić się nad zaistniałą sytuacją. Rozważania przerwało mu pukanie.
- Pawle, ja też muszę! - usłyszał głos Marysi, która nie czekając, aż wyjdzie, wtargnęła do łazienki, uśmiechając się rozbrajająco do niego.  
- Marysiu! Chyba cię pogięło! Nie mogłaś poczekać, aż wyjdę i trochę przewietrzy się? - Paweł podniósł się z sedesu i nawet nie starał się ukrywać, że siostra zdenerwowała go swoim wtargnięciem i zachowaniem.  
- Ty też nie czekałeś, jak ja się załatwiałam i wąchałeś mój smród, więc jesteśmy kwita - odparła wesoło, jakby mówiła o wąchaniu kwiatków na łące, po czym ściągnęła majtki i  usiadła na sedesie, jakby go nie było. Zamierzał wyjść, bo widok sikającej siostry jak zwykle podniecił go na maksa. Chwyciła go za rękę i powstrzymała.
- Poczekaj, chcę ci coś powiedzieć! - poprosiła.
- Musisz teraz, tu w łazience? Nie możesz tego zrobić później? - zapytał retorycznie.
- A jak myślisz? Po co wdarłam się tutaj prawie na siłę? Jestem tak podrajcowana tym, co powiedziałeś i robiłeś z Władzią, że nie mogłam już wytrzymać. Chyba rozchoruję się z podniecenia czy pożądania, jak mnie porządnie nie przemaglujesz - zwróciła się do Pawła prawie z błaganiem o zaspokojenie.  
- Marysiu, czy ty przypadkiem nie stajesz się nimfomanką? - Paweł słysząc słowa siostry, popatrzył na nią z niepokojem.
- Pomyślałaś chociaż, jak to odbierze Ania? Przecież to ona jest moją żoną - kontynuował swoją wypowiedź rozżalonym już nieco głosem.
- Przecież to Ania poddała mi pomysł, żebym się nie męczyła i weszła do tu ciebie - odparła pogodnie Marysia, po czym podtarła się i podniosła z sedesu. Wszystko jasne - pomyślał.  
- Braciszku, wiesz przecież, że cię kocham. Anię zresztą też, więc nie rób z tego problemu. Jadąc na wieś, miałam nadzieję, że pójdziemy do naszego zakątka i zajmiesz się nami. A ty wolałeś zabawiać się w kosiarza, a ja płonęłam wprost z pożądania. Wiesz, jak żałowałam, że to nie ja poszłam z tobą, tylko mama. A potem jak zobaczyłam, że tata i Adam wrócili, a ty z mamą zostaliście sami w polu, to wprost mnie skręcało z żalu, że nie jestem z tobą. Jeżeli miłość do ciebie jest chorobą, to masz rację. Jestem chora, a moją chorobą jesteś ty Pawle - słysząc zwierzenia siostry, Paweł wprost karcił się w duchu. Przecież on też ją kochał, a czasem zachowywał się tak, jakby to nie miało miejsca.  
- I co teraz? Po tym, co powiedziałaś, zróbmy to, chociaż sądziłem, że znacznie przyjemniej  byłoby kochać się w łóżku niż w łazience - Paweł dość sceptycznie odniósł się do uprawiania seksu w łazience, ale Marysia była już za bardzo podniecona, aby odkładać to na później.
- Przecież widzę, że ci stoi, więc w czym problem. Ja też jestem już mokra - powiedziała i pochwyciła dłoń Pawła i wsunęła ją sobie w krocze. Roześmiał się, po czym objął ją i przytulił. Bez słowa odsunęła się od niego i ściągnęła mu spodnie wraz ze slipami.  
- Usiądź na sedesie! - poprosiła, trzymając w ręku jego sztywniaka. Kiedy usiadł, okraczyła jego nogi i przysiadając przodem, nakierowała kutasa na swoją szparkę. Nawilżyła główkę w swoich sokach i siadając powoli na jego udach, wprowadziła go w siebie. Czuł, jak przedziera się przez jej ciasny tunelik i po chwili wchłonęła go całego w siebie. Odetchnęła z ulgą, czując go głęboko w sobie. Zaczęła pracować tyłkiem i biodrami, rozpinając całkowicie bluzeczkę i uwalniając ze stanika swoje drobne kuleczki. Potem rozpięła koszulę Pawła i przylgnęła do jego obnażonego torsu, obejmując go ramionami.  
- To jest to, o czym marzyłam już od kilku godzin. Mieć cię głęboko w sobie i móc się przytulać do twojego ciała - powiedziała, po czym zaczęła całować oczy, nos i usta brata.           Zaczął oddawać jej pocałunki, więc wdarła się języczkiem do jego ust i zaczęła potyczkę z jego językiem, przepychając się i wymiatając wnętrze. Równocześnie przez cały czas pracowała biodrami i tyłkiem, suwając się pośladkami po jego udach. W pewnej chwili odsunęła się lekko od niego.
- Możesz popieścić moje cycki ustami? - poprosiła, wypychając piersi do przodu. Trzymając ją jedną ręką za pośladek, pochylił się i objął ustami jej kuleczkę.
          Ssąc i drażniąc językiem sterczącego sutka oraz brodawkę wokół niego, starał się zaspokajać jej potrzeby i pieścić jednakowo każdą z jej rozkosznych kuleczek. Zaczęła coraz mocniej dyszeć i pojękiwać, przyspieszając jednocześnie ruchy tyłka i bioder.  
          Paweł czuł, że Marysia dochodzi, bo nie zwracała już uwagi, że chwilami sprawia sobie ból, suwając się coraz szybciej i brutalniej po jego kutasie, o czym świadczyły obok jęków, ciche posykiwania i impulsowe drgnięcia jej ciała.  
          W końcu przywarła mocno do niego, zaciskając dłonie na jego plecach, wydała z siebie głośniejszy jęk i znieruchomiała. Jej ciało zwiotczało, więc docisnął ją do siebie i przytrzymał rękami. Ocknęła się po chwili i poruszyła biodrami, czując go w sobie.
- A ty co? Czemu nie spuściłeś się we mnie? Co jest nie tak z tobą Paweł? Przecież nie jesteś robotem, że nie reagujesz, jak każdy normalny chłopak? - zasypała go pytaniami, jakby miała żal, że nie zalał jej nasieniem.    
- A jak twoim zdaniem zachowuje się normalny chłopak? - zapytał ze śmiechem.
- Śmiej się ze mnie, śmiej! Nie miałam co prawda chłopaka, ale nieraz miałam okazję słyszeć, jak dziewczyny rozmawiają o swoich chłopakach. A to że jeden tak się napalił wcześniej, że nim wyciągnął swój sprzęt ze spodni, to było już po baletach. Drugiemu opadł, nim zdążył włożyć go do cipki, trzeci ledwie włożył, to się spuścił ... i tym podobne. A ty co? Ja wysilam się i robię wszystko, żebym poczuła, jak się spuszczasz we mnie, nie zważając na ból i maltretując tę swoją cipkę, a ty nie tylko, że nie spuszczasz się, to stoi ci nadal, jakby był sparaliżowany? Choćbym nawet chciała migdalić się z tobą dalej, to nie dam rady. Czuję pieczenie w środku i niestety, na dziś mam dosyć. Może i dobrze, bo Ania też ma potrzeby. Może ona poradzi sobie bardziej z tobą - powiedziała i zsunęła się delikatnie z Pawła, patrząc mu w oczy z niejakim wyrzutem w spojrzeniu.  
          A Pawłowi też nie było do śmiechu. Co prawda nie był pewny do końca, w jakim okresie jest Marysia, ale ona na pewno wiedziała, że jest w bezpiecznym okresie, jeżeli chciała, żeby spuścił się w niej. Tylko że widocznie nie bardzo miał czym, bo mama też życzyła sobie, aby zalewał ją nasieniem i to nie raz.  
          Teraz po słowach Marysi też żałował, że nie zmobilizował się i nie doszedł. Pewnie coś tam nasienia by się znalazło, ale może to i dobrze, jak powiedziała Marysia. Przecież ma obowiązki wobec Ani, która jako żona też ma swoje potrzeby i oczekiwania.  
- Nie masz co dąsać się na mnie. Nie byłem pewny, w jakim jesteś okresie, więc nie chciałem wywoływać niepotrzebnie licha. Poza tym też czułem, że niepotrzebnie szarżujesz i maltretujesz tę swoją cipkę do bólu. Tylko że ciebie nie idzie zatrzymać, jak sobie czymś nabijesz głowę i zachowujesz się jak czołg - powiedział ugodowo, uśmiechając się do siostry.  
- Wiem i przepraszam cię za to, co powiedziałam braciszku - Marysia też przyjęła ugodową postawę i podeszła do Pawła, dając mu buziaczka jako podziękowanie i przeprosiny.  
- Było lepiej niż fajnie, a cipka jutro też będzie jak nowa - oświadczyła z uśmiechem.  
          Ubrali się i w zgodzie wyszli z łazienki. Ania czekała na nich w pokoju. Widząc uśmiechniętą Marysię i rozluźnionego Pawła, domyśliła się, że musiało im być wyjątkowo dobrze. Chyba po raz pierwszy poczuła ukłucie zazdrości o Pawła.  
- Widzę Marysiu, że odzyskałaś humor, a i Paweł też wyluzował. To dobrze! - stwierdziła z niejakim zadowoleniem w głosie.  
- Lubię jak otaczają mnie bliskie i zadowolone osoby - dodała. I była to pewnie prawda, nie żadna kurtuazja ze strony Ani, o czym dobrze wiedzieli Marysia i Paweł. …cdn…

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3992 słów i 21166 znaków. Tagi: #Powrót #do #domu #rozmowa #erotyka

6 komentarzy

 
  • TereTere

    "Ssąc i drażniąc językiem sterczącego sutka oraz brodawkę wokół niego"  :boje: wokół brodawki jest otoczka, a całość to sutek

    16 mar 2019

  • BlackCrowe

    Tamara zapowiada się lepiej niż fajnie. Uważam, że powinieneś się na tym skoncentrować. Reszta jest powielaniem starych pomysłów, jest rozwleczona do granic możliwości i podsumowaniem jest to sławne, kultowe zdanie z "Rejsu" inżyniera Mamonia....

    25 sty 2019

  • PoProstuJa

    @franco jeśli nie masz pomysłów na dalsze części zawsze możesz napisać kolejne wspaniale opowiadanie z tej kategorii za wszytko co piszesz jestem ci niezmiernie wdzięczny

    28 sty 2019

  • Robert72

    Franku Bardzo się cieszę że jesteś z nami Dziękuję :faint:  :bravo:

    24 sty 2019

  • TojaPysiorka96

    Dziękuję 😘

    23 sty 2019

  • PoProstuJa

    Tak się stęskniłem za tą opowieścią wspaniale! Dziękuję że dalej piszesz nie przerywając tej pięknej historii. Pozdrawiam i dziękuję całym serem  

    23 sty 2019

  • franek42

    @PoProstuJa Witam. Jesteś niesamowity i wzruszający. Dziękuję za twój post i ocenę. Pozdrawiam

    23 sty 2019

  • PoProstuJa

    @franek42 to ty i twoje opowieści są niesamowite

    24 sty 2019

  • ZAC

    Wreszcie doczekałem się na moją ulubioną opowieść!  :sex: zacząłem się martwić że nas porzuciles!!! Dobrze ze piszesz, a ja dalej zaglebiam się w Świat Pawła i jego rodziny!!! Pozdrawiam

    23 sty 2019

  • franek42

    @ZAC Witam i dziękuję. Próbuję pozbierać się po tym, co wydarzyło się w Gdańsku. Mieszkałem w Gdańsku przez kilka lat w latach osiemdziesiątych i byłem kilka dni u rodziny w ubiegłym roku. Miałem porównanie, co z Gdańska zrobił śp. Prezydent Adamowicz. Głupia, niepotrzebna śmierć wspaniałego Człowieka. Pozdrawiam

    23 sty 2019

  • St.sz

    @franek42 Witam  i ja. Masz rację, że to głupia i niepotrzebna śmierć. Nie chcę się w to  zagłębiać ale zaczyna mnie przerażać życie w tym kraju. Ale cięszę się, że wena wróciła i dane nam będzie cieszyć się dalej ,,Twoją zabawą piórem" jak to określasz. Zdrówka i pozdrówki!!  
    :bravo:

    23 sty 2019