Mogło być i tak - cz. XXXIII

Po słowach Ani zapadła na chwilę cisza, ale ani Paweł, ani tym bardziej Marysia nie zamierzali sprzeciwiać się Ani, więc jej propozycja została przyjęta przez aklamację. Ania poprosiła więc Marysię o zdjęcie koszulki i położenie się na wznak z rozłożonymi nogami i zainicjowała 'zabawę' od serdecznego pocałunku Marysi z językiem, pokazując dłonią Pawłowi, że ma się zająć jej cipką. Oderwała się od Marysi.
- Paweł, spróbuj jej dać ten orgazm z wytryskiem. Może ci się uda, bez uszkodzenia jej 'błonki'? - zwróciła się do Pawła, a sama zajęła się pieszczeniem drobnych piersi Marysi.
Paweł ułożył się pomiędzy nogami siostry i przyssał się do wzgórka, obejmując ustami nabrzmiewającą główkę jej łechtaczki i krótkimi ruchami języka 'atakował' 'guziczek', który zaczął grać z nim w chowanego, to znikając to zmieniając pozycję. Podniecenie Marysi nieustannie wzrastało, a podrygi jej ciała sygnalizowały, że dość szybko zmierza do finału, pieszczona i drażniona przez Anię i Pawła. Nie odrywając ust i języka od łechtaczki, polizał i oczyścił dwa palce, którymi miał zamiar 'zaatakować' jej czuły punkt w pochwie. Liżąc i podszczypując ustami łechtaczkę, wprowadził więc palec w jej szparkę suwając nim lekko wzdłuż i w poprzek ścianki, od wejścia aż do błonki. Pojękiwania i dyszenie Marysi przybierało na sile, wzmagając się za każdym dotknięciem wrażliwej strefy na ściance pochwy. Ssał i drażnił językiem coraz silniej łechtaczkę oraz jej okolice i suwając lekko palcem po górnej ściance, wyczuł pod palcem to charakterystyczne minimalne zgrubienie. Muskał więc palcem po tym zgrubieniu w głąb szparki, uważając, aby nie sprawić Marysi bólu i nie uszkodzić błonki. W pewnej chwili na zgrubieniu pojawiła się maleńka wypukłość. Dotknął ją lekkim muśnięciem palca i Marysia z głośnym prawie wrzaskiem jakby ją coś  zabolało, zwarła uda i z jej cipki trysnęła strużka wydzieliny. Ucichła i znieruchomiała, 'odlatując', tylko szybki oddech i minimalne drgania jej ciała, świadczyły, że przeżywa coś bardzo mocnego. Paweł wzdłużnymi lekkimi liźnięciami zlizywał wydzielane przez jej cipkę 'soki' i pomagał wyciszyć emocje. To samo robiła Ania, muskając lekko piersi Marysi palcami. Po chwili Marysia otworzyła  oczy i uśmiech radości wykwitł na jej buzi.
- Dziękuję wam, daliście mi to. Ale był 'odlot'! - odezwała się, kiedy powróciła do realu. Odwróciła się do Ani i dziękowała jej szybkimi pocałunkami.
- Podziękuj Pawłowi, to głównie jego zasługa, bo poznał już nasze ciała i wie, jak wywołać taki orgazm. Ani mama, ja czy Zuza nie wiedziałyśmy nawet, że istnieje coś takiego, jak orgazm z wytryskiem i dopiero Paweł to z nas wydobył, odnajdując ten tak zwany 'punkt G' w naszych cipkach. To pojawia się w chwili bardzo mocnego podniecenia u kobiety czy dziewczyny i widocznie tak było i z tobą, bo też 'trysnęłaś' tą cieczą, a nie moczem, jak sądzą niektóre kobiety. Mamy widocznie w naszych cipkach jakiś 'gruczoł', który uruchamia się pod wpływem bardzo mocnego podniecenia i skurczu pochwy. Ale nie jestem znawcą tego tematu, więc ważne jest tylko to, że i ty możesz mieć tego typu orgazm - zakończyła Ania swoją wypowiedź.  
- Kiedy stracisz swoją błonkę, być może, że taki orgazm wystąpi przy normalnym stosunku, o ile będziesz bardzo mocno podniecona - dodała i zwróciła się do Pawła.  
- Pawle, my swoje dostałyśmy, więc wypada ci się jakoś odwdzięczyć, więc może teraz my zajmiemy się twoim kutasem, a ty możesz nadal bawić się naszymi cipkami - zaproponowała.  
- A ty Marysiu co o tym sądzisz? - zwróciła się do niej Ania.
- Też uważam, że zasłużył na rewanż, ale on chyba woli twoją cipkę niż nasze usta, bo już nieraz mu to proponowałaś, a Paweł się do tego nie palił - wyraziła swój pogląd Marysia.
- Moje miłe panie! Ja też mam satysfakcję z tego, że wy jesteście zadowolone i spełnione, więc nie ma o czym mówić. Jutro też będzie dzień i jak Ania powiedziała, musimy wcześniej wstać, bo 'coś' tam musimy zrobić na 'dzień dobry' - powiedział do nich ze śmiechem.  
- Chciałyśmy ci ulżyć i przy okazji posmakować twojego 'nektaru', ale jeżeli tak uważasz, jak powiedziałeś, to śpimy, chociaż widzę, że twój 'kolega' ma chyba inne zdanie niż ty, bo cały czas rozgląda się za naszymi cipkami - wyraziła swoje zdanie Ania, widząc, że kutas Pawła cały czas 'trzyma' formę.  
- Wiesz co, zapakuj go we mnie i zobaczymy - to mówiąc, odwróciła się do niego tyłem i wypięła tyłek, a kiedy Paweł ułożył się za nią, sięgnęła po kutasa i zapakowała w siebie. Uniósł lekko nogę i dobił do jej pośladków, a Ania również dopchnęła się maksymalnie do niego, czując go głęboko. Oboje się podniecili, więc dali sobie spokój ze spaniem i zaczęli od nowa 'zabawę'. Paweł przesunął rękę na jej napięte piersi, gładząc i kreśląc kółeczka czy ósemki wokół brodawek. Ania natomiast zaczęła 'obmacywać' kutasa mięśniami pochwy. Podniecenie obojga wzrastało, co widząc Marysia przesunęła się szybko za Anię i dorwała do jej piersi. Paweł czując, że Marysia pieści Anię, przesunął rękę na jej owłosiony wzgórek i łechtaczkę, słysząc i czując, że Ania dość szybko zmierza do finału. Sam będąc od dłuższego czasu 'rozgrzany' też czuł, że niewiele mu brakuje, a że pofolgował sobie, chcąc się odprężyć, więc Ania w pewnej chwili poczuła, że jego kutas zaczyna pulsować i za chwilę 'tryśnie' w nią, 'wybuchła' więc pierwsza, zwierając nogi i dopychając się do niego maksymalnie, a za nią prawie równocześnie Paweł, pompując w nią zgromadzone w 'zbiorniczkach' nasienie i wzmacniając tym samym jej doznania. Nie było w tym szału czy spontanicznej, dzikiej namiętności. Ich orgazmy były raczej z tych bardziej spokojnych, dla odprężenia bardziej i uspokojenia przed snem niż zaspokojenia rozbudzonych chuci. Po wyciszeniu się tak przez Anię jak i przez Pawła, zapadła chwilowa cisza.
- Teraz my oboje z Pawłem możemy spać, ale co z tobą Marysiu? - przerwała milczenie Ania.          
- Nic się nie dzieje. Trochę podnieciłam się, ale odczuwam zadowolenie, że oboje z Pawłem mogliście się odprężyć. Teraz więc możemy spać, ale mam nadzieję, że rano będę mogła się z wami popieścić i odprężyć? - odezwała się pogodnym głosem i powróciła na swoje miejsce obok Pawła.  
- Pawle, jestem odprężona, wyciszona i zadowolona, więc idę na chwilę do łazienki, podmyć się i usunąć to, coś we mnie wpompował, a ty popieść trochę Marysię, aby i ona się wyciszyła, tak jak my - powiedziała i zsunęła się z posłania, udając się do łazienki. Paweł odwrócił się więc do Marysi.  
- Mam cię popieścić i zaspokoić czy tylko wyciszyć, jak powiedziała Ania? - zapytał Paweł.
- Wystarczy jak lekko wsuniesz się we mnie i leciutko popieścisz - odpowiedziała Marysia.
- Co ci wsunę, jak mój 'kolega' poszedł spać - odparł ze śmiechem.
Marysia nic nie mówiąc, objęła jego 'śpiącego' kutasa swoją drobną dłonią i 'obudziła' go. Potem przysunęła tyłek do krocza Pawła i wcisnęła w swoją szparkę nie całkiem rozbudzonego kutasa, który czując przytulną, młodą cipkę szybko rozbudził się całkowicie. Dopchnęła się lekko, otulając jego główkę i sięgnęła po jego rękę, kładąc ją sobie na piersiach.
- Teraz możemy spać - powiedziała cichym głosem i niedługo potem zasnęła. Wkrótce potem zasnął Paweł, tak, że nim Ania wróciła z łazienki, oboje już spali. Ania popatrzyła na nich i rozczuliła się przez chwilę. Marysia wtulona pośladkami w krocze Pawła i on obejmujący ramieniem swoją siostrę.  
     W jaki dziwny i nie przewidywalny sposób splatają się nieraz ludzkie losy - przebiegło jej przez myśl. Położyła się obok Pawła tyłem i przytuliła pośladkami do jego obnażonych pośladków. Czując go przy sobie, odprężona i wyciszona pogrążyła się we śnie.  
     Pawła obudziły chyba zakodowane w pamięci słowa Ani, że muszą wcześniej obudzić się, aby zdążyć na 'dzień dobry' popieścić się i odbyć dobry sex, w celu rozładowania napięcia i 'naładowania' wewnętrznych 'akumulatorów' na cały dzień rozłąki. Zerknął na ścienny zegar, było kilka minut po piątej. Był akurat odwrócony w stronę Ani, która wtulała się swoim kształtnym, kobiecym tyłkiem w jego krocze, tak jakby nawet przez sen szukała kontaktu z jego ciałem. Pogładził lekko wtulony w niego pośladek, na co natychmiast zareagował jego 'kolega' na dole, przechodząc szybko od pozycji 'spocznij' do pozycji 'baczność', dotykając wyłaniającej się z pomiędzy pośladków cipki. Uśmiechając się sam do siebie, przysunął się bliżej i ujmując kutasa w dłoń nakierował go na szczelinę w okolicach szparki. Aż się wzdrygnął, bo cipka 'ożyła' i sama zaczęła nasuwać się na kutasa, powoli wchłaniając główkę, a kiedy lekko uniósł nogę, połowa jego kutasa znalazła się w cipce, cały czas napierając na niego i wchłaniając go coraz więcej. Tyłek Ani też zmienił pozycję z neutralnej na maksymalnie wypięty w jego stronę.
- Wsuń go głębiej - usłyszał i ręka Ani objęła jego pośladek, maksymalnie przyciągając go do siebie. Przesunął rękę na jej piersi, chwilę zabawił na nich, pieszcząc delikatnie ich miękką, lecz nieco już naprężoną czy napiętą powierzchnię. Lekkimi muśnięciami obrysowywał pierścienie brodawek, muskając i pocierając w palcach naprężone sutki, lub lekko ugniatając gładki  w dotyku miąższ jej półkul. Ania zaczęła coraz mocniej oddychać, przyspieszając również ruchy tyłka na jego kutasie, chcąc wykorzystać cały potencjał przyjemności, jaki jej sprawiał, wypełniając szczelnie jej 'futeralik' i drażniąc przyjemnie wszystkie ważne punkty w pochwie. Doznania płynące z pochwy i piersi podnosiły stopień podniecenia Ani, a odgłosy wydawane przez nią obudziły Marysię. Przytuliła się do niego i wsunęła rękę w jego krocze, obejmując dłonią jego 'klejnoty'. 'Pograła' przez chwilę w 'kulki' miętoląc delikatnie jego jądra, pamiętając, że już raz sprawiła mu ból. Położyła dłoń na jego pośladku, dopychając go lekko, kiedy wchodził w Anię. Paweł czując jej drobną dłoń i 'zabawę' z jego 'zbiorniczkami' podniecił się dodatkowo, będąc już na krańcu wytrzymałości, ale na jego szczęście Ania była bliżej orgazmu i kiedy poczuła pulsowanie jego kutasa, 'doszła', docisnęła się do niego i znieruchomiała, zanim kutas Pawła zaczął pompować w nią nasienie. Poczuła to, wracając do realu, co pogłębiło jej doznania i radość ze spełnienia. Marysia domyślając się, że Paweł zatopił cipkę Ani, szybko zerwała się z posłania i pobiegła do łazienki, wysikała się i wróciła do sypialni z ręcznikiem. Wsunęła się za Anię i zaczęła ją wycierać jedną ręką, a drugą pieścić jej piersi, wzbudzając od nowa podniecenie Ani, ale równocześnie potrzebę sikania.  
- Wy zajmijcie się sobą, bo ja muszę do łazienki - powiedziała i przejęła ręcznik z rąk Marysi, udając się do łazienki.  
- To co braciszku, dasz mi ten orgazm na 'dzień dobry'? - zapytała z uśmiechem.  
- Kurcze, nie wiem czy doczekam tych urodzin? Mam teraz bezpieczny okres, a musimy się czaić, bo nie możesz mnie bzyknąć jak człowiek - zagadała z rozżaleniem w głosie, tęskniąc do chwili, kiedy Paweł będzie mógł ją bzykać tak jak Anię.
- Za dwa tygodnie kończę szesnaście lat, wejdę w płodne dni, ty nie lubisz 'gumki' i z dwóch tygodni zrobi się miesiąc czy dłużej. Paweł, mamy jeszcze trochę czasu, zróbmy to dzisiaj i będę miała z głowy tę 'pieprzoną błonę', co ty na to? - zapytała, patrząc na Pawła z nadzieją, że się zgodzi.  
- Sama wiesz, że nie powinno robić się tego w pośpiechu czy pod przymusem. Nie możesz poczekać przynajmniej do popołudnia? - zapytał, widząc zdeterminowanie siostry.
- A jakie to ma znaczenie? - zapytała retorycznie.
- Ty położysz się na wznak, a ja nadzieję się na twojego kutasa i będzie po sprawie - wyraziła swój pogląd.
- Przecież wiesz, że to jest bolesne, nie boisz się bólu? - zapytał, podtrzymując jej ton.
- Może i boję się, ale mam nadzieję, że wytrzymam - stwierdziła Marysia.
- Dobrze, co mam robić? - zapytał Paweł, bo widząc determinację Marysi, sam też chciał mieć to z głowy.  
-Ty się przygotuj, a ja idę po ręcznik, aby nie poplamić pościeli - Marysia była już zdecydowana, na zasadzie, lepiej teraz, niż później, parafrazując 'teraz albo nigdy'.  
- Zaraz wracam, a ty postaw na baczność swoje kolegę - przypomniała Pawłowi. Nie musiała mu przypominać, bo rozmowa oraz powaby Marysi zrobiły swoje. Marysia zsunęła się z posłania i zapukała do łazienki.
- Możesz wejść! - usłyszała zgodę Ani. Marysia weszła i zobaczyła, że Ania jest w wannie.
- Co się stało? - zapytała Ania, widząc zaaferowaną minę Marysi.  
- Nic takiego Aniu. Zdecydowałam się, aby Paweł pozbawił mnie błony - odpowiedziała spokojnie Marysia, patrząc poważnym, zdecydowanym wzrokiem w oczy Ani.
Ania zrozumiała, że hormony oraz życie w trójkę z jednym mężczyzną, przy ograniczeniu, jakim dla Marysi była jej 'cnota', dopiekło jej tak bardzo, że jest zdecydowana na wszystko i żadne argumenty jej od tego nie odwiodą.
- Poczekacie na mnie, czy chcesz to zrobić sama? - zapytała pogodnym głosem.
- Poczekamy na ciebie - odpowiedziała krótko Marysia.
- Dobrze, już wychodzę! - powiedziała Ania i zakończyła mycie. Opłukała się i wyszła z wanny. Wytarła się i założyła bieliznę, a potem sięgnęła do szafki po ciemny ręcznik i razem z Marysią weszły do sypialni. Paweł leżał na posłaniu i pewnie rozważał słowa Marysi. Widząc, że wróciła w towarzystwie Ani, popatrzył pytającym wzrokiem na obie, kochane przez siebie dziewczyny, jedną dojrzałą, przyszłą żonę i dojrzewającą siostrę.
- Paweł, zróbcie to, bo widzę, że Marysia dostanie jakiejś obsesji na punkcie tej swojej nieszczęsnej 'błony', więc bez sensu jest czekanie te kilka dni, na ukończenie przez nią szesnastu lat, kiedy ona tego nie chce. Zaakceptowaliśmy, że żyjemy w trójkę, czyli powiedzieliśmy 'a', to teraz powiedzmy 'b' - powiedziała spokojnie Ania.  
- Wiem Aniu, widzę, co dzieje się z Marysią, więc zróbmy to. Powiedz tylko jak to chcesz  zrobić Marysiu? - zapytał, pogodzony już z myślą, że zrobią to dziś i to zaraz.
- Najpierw to idź do łazienki, wysikaj się, a potem wracaj i to szybko - powiedziała Ania. Paweł zsunął się z posłania i wyszedł. Załatwił się i zrobił szybką toaletę wraz z odświeżeniem ciała, myjąc dokładnie kutasa, założył świeże spodenki i wrócił do sypialni.  
Ania poklepała miejsce na ręczniku, aby się położył. Zdjął spodenki i położył się na wskazanym miejscu. Marysia była już obnażona całkowicie, poinstruowana i lekko już podniecona przez Anię. Okraczyła nogi Pawła, przyklękła i ujęła w rękę wiotkiego jeszcze kutasa Pawła. Ania polała jej na drugą dłoń trochę oliwki i kiedy kutas w jej ręku przyjął postawę gotowości, nasmarowała jego główkę, a potem przesunęła się do przodu, uniosła tyłek i nakierowała kutasa Pawła na swoją szpareczkę i lekko nasunęła się na niego, obniżając tyłek. Kutas Pawła zagłębił się lekko w niej, ale nie dotknęła nim jeszcze 'błony'.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić i to w ten sposób? - zapytał jej Paweł, widząc determinację na jej twarzy, ale i lekką obawę.
- Tak, nie ma o czym mówić. Paweł,  kocham cię braciszku - szepnęła i wprowadziła kutasa głębiej w siebie. Poczuł, że opiera się na błonie. Nacisnęła mocniej i na buzi pojawił się grymas bólu. Wycofała się i ponownie docisnęła do błony. Widać było, że zaciska zęby, ale naparła mocniej. Ponownie się wycofała i zrobiła kilka frykcyjnych ruchów, nie dociskając się do błony i lekko podniecając się. Ania siedziała blisko niej na swoich nogach i wzrokiem dodawała jej otuchy.  
- Nie spiesz się! Zrób jeszcze tak kilka razy i dopiero kiedy poczujesz mocne podniecenie, mocno przysiądź - instruowała Marysię. Ta zaczęła więc poruszać tyłkiem coraz szybciej, wchodząc do oporu oraz coraz mocniej napierając i posykując z bólu. Paweł uważnie ją obserwował i w pewnym momencie zauważył, że podjęła decyzję i jest gotowa. Wysunęła się z niego i gwałtownym ruchem przysiadła, a Paweł w tym samym momencie poderwał ciało do góry, akumulując siłę kutasa na błonie. Rozległ się przytłumiony niby 'trzask gumki', głośny jęk bólu i wrzask Marysi.
- Auuaaaaaaaa….! - wrzasnęła histerycznie pod wpływem bólu i opadła na Pawła, który poczuł, że jest w jej wnętrzu. Trochę to trwało i słychać było tylko ciche jęczenie Marysi. Po chwili otworzyła oczy i z grymasem bólu popatrzyła na Pawła.
- Pawełku, zrobiliśmy to! Jesteś we mnie i czuję cię, chociaż wydaje mi się, że on chyba kurczy się i chce uciekać - powiedziała, próbując przywołać uśmiech. Poruszyła tyłkiem.  
- Paweł, prawie nie boli! - powiedziała cicho i ponownie poruszyła tyłkiem, unosząc się lekko do góry. Ponowiła ruch kilkakrotnie i kutas zamiast się kurczyć, zaczął odzyskiwać formę.  
- Czuję go, rusza się we mnie i prawie mnie nie boli - powtórzyła i uśmiechnęła się.  
- Marysiu, może odpuść sobie i wysuń się. Teraz musi się to zagoić - poradziła jej Ania.
- Aniu, ale prawie mnie nie boli, a czuję Pawła dość głęboko - oświadczyła, ale posłuchała Ani. Wysunęła się i kilka kropel brudnej krwi kapnęło na krocze Pawła. Także kutas był lekko umazany na czerwono, ale nie było tego wiele. Ania trzymała w ręku drugi ręcznik i delikatnie obtarła ich krocza wraz z kutasem i podała ręcznik Marysi.  
- To teraz możecie iść do łazienki umyć się, a ja idę do kuchni, przygotować śniadanie, a po waszym powrocie musimy to oblać - powiedziała i dała im po buziaku.
- Byłaś bardzo dzielna Marysiu, ale spodziewałam się tego po tobie - pochwaliła Marysię Ania i opuściła ich, udając się do kuchni. Oni natomiast poszli do łazienki. Paweł wszedł do wanny i przemył sobie kutasa i dół swojego ciała, a potem przemył delikatnie krocze Marysi i dolne partie jej ciała. Marysia kucnęła i kilkakrotnie przepłukała sobie cipkę oraz jej okolice. Więcej krwi nie było. Marysia odczuwała tylko niewielkie pieczenie. Mieli zamiar wychodzić z łazienki, kiedy weszła Ania.
- I jak? Pociekło jeszcze coś z ciebie? - zapytała troskliwie.
- Nie Aniu! Jest super! Gdybym wcześniej wiedziała, że tak będzie, to miałabym to już dawno z głowy - oświadczyła radośnie, ciesząc się z możliwości bzykania się z Pawłem już bez ograniczeń.
- Na wszelki wypadek załóż podpaskę higieniczną, gdyby ci coś tam pociekło. Po co masz pobrudzić sobie majtki i czuć się nie komfortowo - poradziła Ania Marysi. Posłuchała, a potem oboje z Pawłem zakończyli poranną toaletę, założyli bieliznę i wrócili do sypialni. Założyli wierzchnie odzienie (Paweł mundur) i udali się do kuchni. Ania przygotowała śniadanie praktycznie dla każdego z nich, a oprócz tego kanapki na drugie śniadanie dla obojga rodzeństwa. Dla Marysi był to prawie przełomowy dzień, który zaczęła mocnym akordem, do tego za kilka dni rozpoczynała wakacje, nie bez znaczenia było również to, że za kilka dni Ania z Pawłem weźmie ślub. Była niezmiernie szczęśliwa, że miała za sobą wszelkie perypetie związane z 'cnotą' i że wszystko odbyło się bez jakichkolwiek komplikacji. Zjedli przygotowane śniadanie i pożegnali Anię buziakami, dziękując za śniadanie i jednocześnie żegnając się z nią do popołudnia. Wyszli razem i w okolicach Poczty Głównej Marysia pożegnała się z Pawłem.
- Wracaj szybko, bo moja cipka już się szykuje na przyjęcie twojego 'kolegi' i to do 'spodu' - pożegnała go pieszczotliwie buziakiem i rozeszli się, ona na przystanek tramwajowy, Paweł na miejsce zatrzymywania się jego autobusu. Jadąc do pracy zastanawiał się, jak teraz ułoży się ich życie. Marysia co prawda jest mądrą dziewczyną i na pewno zdaje sobie sprawę, że Paweł zostanie niebawem mężem Ani i ojcem ich dziecka, ale czy nie zacznie jej to uwierać? Przecież było już nieraz  tak, że luzowała 'pętlę' swoich uczuć, w jaką go pochwyciła od dzieciństwa, aby później jeszcze ją mocniej zaciskać, nie pozwalając mu na nic. Czy to, co teraz się dzieje, a właściwie co już się stało, nie spowoduje jakiejś niespodziewanej 'eksplozji' w umyśle jego siostry i zamieszania w ich związku z Anią? Na szczęście w jego służbie czy pracy wszystko zmierzało w dobrym kierunku, więc kolejny dzień upłynął Pawłowi w miłej, przyjaznej atmosferze i kiedy wrócił do domu, wyraz twarzy Ani będącej w znakomitym humorze, podziałał na niego orzeźwiająco, wzbudzając pozytywne emocje i wyrzucając z jego umysłu negatywne odczucia czy myśli. Co by nie mówić, ten dzień pozostanie w pamięci tak jego, jak i Marysi.  
- I co, jak mój mąż czuje się dzisiaj, mając świadomość, że ma obok siebie dwie kochające kobiety? - zapytała na pół żartobliwie na pół poważnie, przeczuwając, że na pewno nie miał łatwego dnia.
- Nie boisz się, czy sprostasz dwóm wymagającym cipkom? - kontynuowała, podtrzymując żartobliwy ton.
- Właśnie myślałem, czy po tym co wydarzyło się rano, nie 'odbije' nagle Marysi, uzurpując sobie do mnie prawo, bo byłoby to dla nas obojga koszmarem - odpowiedział poważnym tonem Paweł.
- Pawle, zdaj się na mnie i na moją intuicję. Marysia naprawdę kocha ciebie, ale nie mniej i mnie. Czuję to, więc zaufaj mi. Przypuszczam tylko, a nawet jestem prawie pewna, że to, co zrobiliście rano, przypieczętowało tylko fakt, że będziesz musiał żyć z nami dwiema, bo znając Marysię i jej stałość uczuć, nie sądzę, ze znajdzie się ktoś, kto potrafi jej zaimponować czy zdobyć jej serce, zajęte od dawna przez ciebie - powiedziała już bez cienia wątpliwości.  
- Wiem też, że nie zabierze mi ciebie i nie będzie podejmować w tym kierunku jakichkolwiek starań, bo kocha również mnie i to nie tylko jako bratową, podobnie zresztą jak ja ją i ona dobrze o tym wie. Sądzę też, że Marysia zaakceptowała sytuację, w której to ja będę pierwsza w naszym związku, a ona tą drugą. Będzie też obok mnie matkować naszym dzieciom, traktując jak swoje własne, chociaż nie jestem pewna, czy w którymś momencie nie obudzi się i w niej instynkt macierzyństwa, a wtedy może dojrzeć do tego, abyś i jej dał dziecko, ale w ramach naszej wspólnej rodziny - podsumowała swój pogląd na sytuację, która się wytworzyła w ich związku bez emocji i w pragmatyczny sposób.  
- Pawle, nie powiedziałam tego, aby cię martwić czy wzbudzać w tobie wątpliwości. Sam wiesz dobrze, że stało się to już bardzo dawno i przekonując Marysię czy oswajając ją ze mną, wiedziałam, że kochając ciebie, muszę pokochać i zaakceptować w naszym związku również ją, bo zdałam sobie sprawę, że wy od dzieciństwa stanowicie nierozerwalny duet. Cieszę się, że udało mi się zneutralizować w Marysi rywalkę o twoje serce, a teraz oboje musimy pogodzić się z myślą, że nasze małżeństwo będzie związkiem nie dwojga a trojga osób - podsumowała swoją wypowiedź Ania. Przytuliła się do Pawła i złożyła na jego ustach tkliwy, przepojony miłością pocałunek.  
- A teraz, kiedy wyjaśniliśmy sobie wszystko, przygotuj się, że od dziś żyjesz z dwoma kobietami i właśnie jedna z nich ma na ciebie chęć, zanim nie pojawi się ta druga - powiedziała wesołym głosem.  
- Trzeba się pospieszyć, bo musimy z Marysią zjeść jeszcze obiad, a poza tym pojechać do waszych rodziców, powiadomić ich o ślubie i ewentualnie uzgodnić w jaki sposób dotrą na nasz ślub, a potem to samo zrobić z mamą i Zuzą, ale z tym poczekamy do jutra. A więc do roboty żołnierzu - dodała i ujęła jego rękę, kierując się do sypialni. Rozebrali się szybko i Ania zażyczyła sobie 'pogalopować' na jego 'rumaku'. Nim pojawiła się Marysia byli już 'po' dość ostrej jeździe. Ania otrzymała porządny orgazm, więc odświeżyli się i ubrali, czekając na Marysię. Kiedy weszła, widać było, że jest radosna i szczęśliwa, podobnie jak oni. Umyła ręce i razem udali się do jadłodajni. Zjedli w trójkę smaczny, prawie domowy obiad i udali się wprost do garażu, a po chwili jechali w stronę rodzinnej miejscowości Pawła i Marysi. Zrobili rodzicom autentyczną niespodziankę i po przywitaniu, kiedy Ania poinformowała, że udało jej się załatwić termin ślubu na najbliższą sobotę, pani Stasia, jak większość kobiet w podobnej sytuacji, wpadła w prawdziwy popłoch, że nie będzie miała w co się ubrać.
- Stasiu, rozumiem cię, ale bez paniki. To jest ślub cywilny i to w wersji bardzo kameralnej. W związku z tym, nie będzie to wymagać jakiejś ekstra kreacji, co jest normalne na ślubie kościelnym, gdzie funkcjonuje swoista rewia mody w wydaniu zaproszonych pań. Tu w ceremonii będzie uczestniczyć tylko najbliższa rodzina każdej ze stron, a więc grono osób znających się nawzajem i nikt nie będzie zwracał uwagi, kto i w co jest ubrany. Wystarczy wyjściowa, skromna suknia, bluzka, spódnica, kostium dla pań czy wyjściowe ubranie dla panów. Zróbmy może krótki przegląd tego, co masz i zorientujemy się czy to wystarczy, czy ewentualnie coś trzeba dokupić - zwróciła się Ania do przyszłej teściowej.  
- Aby nie było, że tylko my z Marysią mamy ci doradzać, poprośmy też Władzię i wtedy wspólnie przeglądniemy, doradzimy i przedyskutujemy sprawę - dodała Ania. Marysia nie czekała, aż Ania czy mama ją o to poproszą, sama poszła na drugą stronę domu i po chwili wróciła z całą rodziną brata Adama. Po przywitaniu się, Ania jeszcze raz powtórzyła swoją propozycję i w czwórkę udały się do sypialni rodziców, aby dokonać przeglądu zasobów garderoby pani Stasi i dokonać ewentualnego wyboru lub zdecydować się albo na zakup albo na jeszcze inne rozwiązanie. Okazało się, że obawy pani Stasi co do ubioru na ceremonię ślubu i późniejsze kameralne przyjęcie były podyktowane typową kobiecą logiką, bo jej szafa była pełna różnego rodzaju bluzek, spódnic, sukienek, żakietów, a także dwóch porządnych kostiumów i kilku garsonek. Podobnie było z obuwiem, kilkunastoma torebkami oraz mnóstwem różnego rodzaju apaszek, szali i tym podobnych gadżetów czy dodatków do każdego rodzaju ubioru. Jak sam przyznała, wiele z nich miała na sobie tylko jeden raz, a do tego miała szczęście, bo na wiele posiadanych ubrań czy strojów powróciła zmieniająca się cyklicznie moda, a ona przy tym wszystkim zachowała swoją kobiecą, młodą sylwetkę i to wszystko na nią pasowało. Ponadto o jej ubiorach w większości decydował mąż, który wyznawał zasadę, że można czegoś mieć mniej, ale w dobrym guście i gatunku. Władzia, która chyba po raz pierwszy miała okazję zobaczyć, czym dysponuje jej teściowa, mając podobną sylwetkę stwierdziła, że teraz wie do kogo się zwrócić, kiedy będzie chciała pokazać się w porządnym stroju, chociaż i Adam, jej mąż  wyznawał w ślad za ojcem, podobną zasadę, że jak kupować, to coś porządnego i w dobrym guście, a nie fatałaszki jednorazowego użytku. Po rozeznaniu i wybraniu ubioru dla pani Stasi, Władzia stwierdziła, że posiada odpowiedni ubiór dla siebie i dla Janci, a i z Adamem nie będzie problemu. O ubiorze dla Ani i dla Marysi miały zadecydować obie same, uznając, że z tym nie powinno być problemu, bo Ania w razie gdyby nie mogła dobrać odpowiedniego, gotowego ubrania czy stroju w butiku, miała w zanadrzu pracownię krawiecką, której szefowa mogła jej uszyć odpowiedni strój w przeciągu dwudziestu czterech godzin. Ania wiedziała jednak, że posiada odpowiedni ubiór na ślub i przyjęcie, o Pawła się nie martwiła, bo jego wyjściowy, gabardynowy mundur, prezentował się wystarczająco dobrze. Pozostała jeszcze kwestia ubioru dla Marysi, ale przy jej młodzieńczej sylwetce i urodzie, ubrana nawet w worek na kartofle, prezentowałaby się nieźle, ale Ania wzięła tę sprawę na siebie, uspokajając panią Stasię, że Marysia będzie wyglądała tak, jak na to zasługuje, po czym wszystkie panie powróciły do pokoju dziennego. Pan Staszek też nie zasypiał gruszek w popiele i korzystając z nieobecności pań, postanowił zasięgnąć zdania synów, co do jakości naleweczki, którą własnoręcznie sporządził z fioletowych winogron, rosnących na ścianie parkanu w ogrodzie, zalewając je spirytusem i po sześciu tygodniach maceracji, rozlał ją właśnie do butelek. Właśnie kosztowali ojcowski specjał, kiedy w pokoju pojawiły się panie. Widać było, że mocna nalewka najbardziej przypadła do gustu jej twórcy, jakby mniej starszemu synowi Adamowi, a całkiem nie smakowała Pawłowi, który nie przepadał za alkoholem, a tym bardziej tak cierpkim i mocnym. Gdyby grymasy i miny mogły w jakiś sposób odstręczać ludzi od picia alkoholu, to wyraz twarzy Pawła próbującego, 'wyprodukowanego' przez ojca 'kordiału' alkoholowego, byłby najlepszym tego sposobu wyrazicielem. To była w czystym wydaniu 'męka' człowieka, zmuszonego do picia specyfiku, nazywanego przez jego tatę pieszczotliwie 'naleweczką'. Według Pawła to był czysty 'zajzajer' i nie myślał w tym momencie o kwasie solnym, tylko o produkcie alkoholowym, pitym przez amatorów bardzo mocnych trunków alkoholowych.  
- Tak właśnie myślałam, że pewnie nie odpuścisz sobie okazji, aby truć tym świństwem chłopaków - odezwała się pani Stasia, widząc czym mąż częstuje ich synów.
A Ania, Władzia i Marysia widząc wyraz męki na twarzy Pawła, nie mogły powstrzymać się od śmiechu.  
- Stryjciu, co ci jest? Boli cię brzuszek, tak? - Jańcia widząc minę Pawła, zainteresowała się 'bólem' jego brzucha, spoglądając oburzonym wzrokiem na śmiejące się z cierpienia stryja panie.  
- Paweł, zostaw ten kieliszek, bo patrząc na ciebie, rzeczywiście można się rozchorować - zwrócił się ojciec do Pawła.  
- Nic cię w tym wojsku nie nauczyli. Też mi żołnierz, co kieliszka wódki nie potrafi wypić jak człowiek - wyraził z przekąsem opinię o swoim młodszym synu.
- Staszek, jak możesz? Sam wiesz, że Paweł nigdy nie przepadał za alkoholem, a tym bardziej za 'takim świństwem' w twoim wydaniu - fuknęła na męża pani Stasia, stając w obronie syna.
- Ale pojechałeś po bandzie tato! Sam wiesz, że to jest mocne i cierpkie, a Paweł nigdy nie przepadał za alkoholem - poparł matkę Adam, bo jemu też cierpły zęby od 'specjału' ojca.      
- Dobrze, dobrze! Już was nie będę 'truł'. To jest nalewka dla prawdziwych smakoszów, a nie dla amatorów, takich jak wy - podsumował dyskusję pan Stanisław, chowając 'naleweczkę' do barku. Chwilę jeszcze pogawędzili, wypili herbatę i umówili się z rodziną Pawła i Marysi na godzinę trzynastą przed budynkiem USC w sobotę. Mieli autobusem dojechać do Krakowa, a później  z dworca taksówką do siedziby USC. Ustalili przy tym, że świadkami na ślubie Ani i Pawła będą; Adam ze strony Pawła i Zuza ze strony Ani. Umówili się również, że rodzice Pawła i Marysi, załatwią sobie zastępstwo do opieki nad gospodarstwem i domowymi zwierzętami do południa w niedzielę, a zanocują w domu mamy Ani, Bożeny, a konkretnie w wolnej jego części.  Po wyczerpaniu wszystkich tematów i podjęciu konkretnych ustaleń, Ania, Paweł i Marysia pożegnali się z rodziną, wsiedli do samochodu  i udali w powrotną drogę do domu. Po dojeździe do Krakowa, Ania uznała, że jednak należy wcześniej powiadomić mamę i siostrę o terminie ślubu oraz o ustaleniach podjętych z rodziną Pawła i Marysi. Podjechała więc na parking w okolicach domu rodzinnego, zostawili samochód i podeszli do drzwi szerokich drzwi wejściowych. Ponieważ zbliżała się wieczorowa pora, więc postanowili, że będzie to tylko wizyta informacyjna. Ania na szczęście posiadała przy sobie klucze do głównych drzwi, więc weszli do holu i zapukali do drzwi mieszkania pani Bożeny. Chyba zadziałała telepatia, bo mama Ani otworzyła drzwi, tak jak by ich oczekiwała.
- Witajcie! Miło was widzieć! - przywitała ich więcej niż wylewnie.
- Witaj mamo! Nam też miło spotkać się z tobą, ale wpadliśmy dosłownie na chwilę - odpowiedziała Ania w imieniu ich wszystkich.
- Mieliśmy wpaść do ciebie jutro, ale wizyta u rodziców Marysi i Pawła uzmysłowiły nam, że nie ma zbyt wiele czasu, aby odkładać poinformowanie ciebie i Zuzy, że w najbliższą sobotę bierzemy z Pawłem ślub i oczywiście nie widzimy tej uroczystości bez was, dlatego tu jesteśmy i nie czekaliśmy z tym do dnia jutrzejszego - powiedziała Ania, informując mamę o terminie ślubu. Widać było, że pani Bożena walczy ze sobą co i jak ma odpowiedzieć.
- Aniu, moja kochana córeczko! Dobrze się stało, że twój wnikliwy, prawniczy umysł ogarnął tą sprawę i zdecydowałaś się poinformować swoją mamę czy siostrę, na dwa dni przed, że masz zaklepany termin i bierzesz ślub, bo mogłaś to zrobić na przykład w sobotę rano, prawda? - powiedziała, hamując się wyraźnie, aby nie wybuchnąć. Zrobiło się nieciekawie.
- Mamo, ja to załatwiłam dzisiaj i natychmiast pojechaliśmy zawiadomić rodziców Pawła i faktycznie miałam zamiar zawiadomić cię o tym jutro, ale coś mnie tknęło i dobrze, że przyjechaliśmy dzisiaj, bo wyobrażam teraz sobie, co by się działo jutro, jeżeli dzisiaj robisz  z tego aferę - powiedziała Ania z niejakim rozżaleniem w głosie. Na słowa Ani twarz jej mamy wyraźnie rozchmurzyła się.  
- Dobrze, przyjmuję to do wiadomości! Gdzie i o której jest ta ceremonia? - zapytała rzeczowo już bardziej spokojnym tonem. Ania przedstawiła w skrócie swój pogląd na sprawę, podając wszystkie niezbędne informacje oraz prośbę, że chciałaby aby Zuza była jej świadkiem na ślubie. Pani Bożena przyjęła wszystkie informacje spokojnie wraz z prośbą co do Zuzy.
- Dobrze, wiem, że nie macie zbyt wiele czasu, więc was nie zatrzymuję. Postaramy się obie z Zuzą dotrzeć na trzynastą w sobotę do siedziby tego USC. A ty Aniu nie chowaj urazy do mnie, bo to wszystko dzieje się i odbywa tak niekonwencjonalnie, że nic mnie już nie zdziwi, nawet to, jeżeli was tam w sobotę nie będzie - powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco.  
- Mamo, czy w sobotę rodzina Pawła i Marysi będzie mogła przenocować w tej wolnej teraz części domu ? - zapytała przed pożegnaniem się z panią Bożeną.  
- Oczywiście, trzeba będzie to tylko odpowiednio przygotować - odpowiedziała pani Bożena.
Pożegnali się z mamą i udali się do domu. Stanowili już nierozłączną rodzinę. ….cdn….

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6649 słów i 36317 znaków. Tagi: #dom #erotyka #rodzina

3 komentarze

 
  • POKUSER

    Aj, zrobiłeś mi smaka na naleweczkę, by chwilę później pokazać, jaka niedobra była. To ja na wielki finał i wesele zamawiam DOBRĄ nalewkę :)

    23 sty 2018

  • POKUSER

    @franco przypomniało mi się takie powiedzenie: już tyle razy piliśmy wasze zdrowie, że powinniście już być nieśmiertelni ;)

    24 sty 2018

  • Yeti

    Art. 201. KK -  Kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
    A co na to pani mecenas?

    12 sty 2018

  • Yeti

    @franco Witam. Dzięki za ustosunkowanie się do wpisu. Uznaję prawo Autora do własnego "miejsca, czasu, treści i postaci". Nie będę tego już komentować. Życzę pomysłów i nieustającego kontaktu z muzami, a także zdrowia i wytrwałości. Pozdrawiam

    13 sty 2018

  • emeryt

    @franek42. Drogi Autorze, to co opisujesz w tym odcinku, powinno zmienić tytuł tego opowiadania na: BYŁO I TAK. Z podobnym zdarzeniem spotkałem się w małym miasteczku, w centralnej Polsce. Tylko tam były dwie siostry i ich mąż. Wspólnie wychowywali swoje wspólne dzieci.  Co prawda było to około 30 lat temu i dla mnie wówczas było to dziwne że sąsiedzi prześli nad tym do porządku, akceptując ten stan rzeczy. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i wspaniałej weny.

    12 sty 2018