"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.76

Moje zmartwienia co do dnia babci i dziadka rozmyły się. Nie musiałam już się tym przejmować, bo dzieciaków nie będzie na przedstawieniu, gdyż miały ospę, co niestety ale jest dużym zmartwieniem. Ale niestety muszą przez to przejść.  Nóżka Wiki już wyzdrowiała. Na całe szczęście, bo w domu czuje się jak w szpitalu. Jak nie jakiś wypadek i noga w gipsie, to zaraza gorączki, ospy, wiecznie coś. Ale to jest urok posiadania dzieci. Na szczęście mogłam liczyć na pomoc Toma. Christianek też coraz bardziej daje popalić. Jest tak niegrzeczny, że już się boję co będzie jak zacznie chodzić. Nie jestem nawet w stanie zrobić obiadu bo zaraz płacze i cały czas chce, żeby go nosić na rękach, a mino, że tak mało waży, to po takim godzinnym noszeniu go ręce odpadają. Ułożyłam sobie plan na dzisiaj, ale nic mi nie wychodziło. Nie czułam się dzisiaj za dobrze. Nie mogłam się odnaleźć. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad. Tom siedział z dzieciakami i psem w salonie. Bawił się z nimi i na szczęście wychodziło mu to dobrze, bo dzieciaki dzisiaj też są nie w sosie. Wszystko im przeszkadza przez tą swędzącą skórę, ale nie szło tego w żaden sposób szybciej wyleczyć. Byłam tak zamyślona, że przecięłam palec obierając ziemniaki. Krzyknęłam z bólu. Rana była dość głęboka.  
-Kochanie co się stało? – zapytał Tom podchodząc do mnie.
-Nic. Przecięłam się nożem. Nic mi nie będzie.
-Przyniosę plaster.
-Nie trzeba. Idź do dzieci. Poradzę sobie. – powiedziałam, ale i tak mnie nie posłuchał i poszedł po apteczkę i opatrzył mój skaleczony palec. Po czym wrócił do pilnowania dzieci, a ja dalej do przygotowywania obiadu. Tym razem zaczęła trapić mnie jeszcze jedna sprawa. Czy ja się nadal podobam Tomowi? Czy nadal uważa mnie za atrakcyjną? Czy jest ze mną tylko ze względu na dzieci? Przecież po ostatniej ciąży przytyłam jakieś dziesięć kilo, co prawda jeszcze nie należę do tych puszystych, ale może już mu się nie podobam? Ja już chyba zaczynam bredzić. Najlepiej by było jak bym się położyła spać. Dzisiaj jeszcze ma nas odwiedzić Dominic brat Toma i Mario. Chociaż dzisiaj to chyba nie jest za dobry pomysł. Dzieciaki nie czują się najlepiej i ja z resztą też, ale już nie będę im krzyżować planów. Jak już zrobiłam obiad nałożyłam na talerze, ale ja jakoś nie miałam ochoty na jedzenie. Ale musiałam się zmusić, bo totalnie bym opadła z sił.  
-Kochanie, wszystko w porządku?  
-Tak, a czemu pytasz?  
-Niewyraźnie wyglądasz.  
-Chyba się nie wyspałam.
-To czemu nie powiedziałaś prędzej? Byś się położyła, odpoczęła, a ja bym się zajął resztą.
-Nic mi nie będzie. Komuś jeszcze dokładkę?  
-Nie. – powiedzieli dosłownie chórkiem wszyscy i poszli do pokoju. Tom pomógł mi pozbierać po obiedzie i poszedł do Christianka, bo już zaczął dawać o sobie znać. Ja jeszcze nałożyłam Emily jedzenie i nalałam jej wody, po czym poszłam do salonu. Położyłam się na sofie i oglądałam telewizję. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam było już ciemno, a u nas już był Mario i Dominic.
-Cześć królewno. – powiedział Mario.
-Cześć wam. – powiedziałam, ale nie miałam siły wstać byłam taka zaspana.
-Kawkę? – zapytał mnie Tom, ale tylko pokręciłam głową dając mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na kawę. Strasznie bolała mnie głowa. Pomału wstałam i poszłam do kuchni wziąć jakąś tabletkę, bo inaczej bym nie dała rady.
-A co to tam za tabletki wcinasz? – zapytał Mario.
-Spokojnie Mario, to tylko zwykła tabletka na ból głowy. Nic mi po niej nie będzie. – powiedziałam i się zaśmiałam. Mario pokręcił głową i się uśmiechnął. Dominic bawił się na dywanie z dzieciakami i z psem. Ja tylko marzyłam, żeby położyć się i iść dalej spać, ale nie wypada tak przy gościach, i tak już spałam, i to jeszcze przy nich. To nie było zbyt miłe z mojej strony, ale nawet nie wiem jak to się stało, że zasnęłam. To było silniejsze ode mnie.
-Jak się spało? Wyspana? – zapytał mnie Tom. Usiadłam koło niego i się przytuliłam do niego.
-Średnio. Nie wyspałam się.
-Co ci jest? Coś taka nie w sosie od samego rana.  
-Głowa mnie boli. I nie wyspałam się.
-A co w palec zrobiłaś? – zapytał nagle Mario.
-Przecięłam się. Nic takiego.  
-Nic takiego? Przecież tam masz dziurę na centymetr głębokości. – wtrącił Tom.
-Przecież nic mi nie będzie.  
-Naprawdę? – zapytał Mario po czym dodał. –Przecież zostanie ci blizna.  
-To nic. Przecież od tego się nie umiera. – zaczęli się ze mnie śmiać. –Co w tym jest takiego śmiesznego?  
-Nic kochanie. To twoje zdecydowanie, tak jak byś po prostu chciała powiedzieć…o nie Mario, nie pokażę ci tej rany. Nie ma takiej opcji.
-W sumie to tak właśnie pomyślałam. – ponownie się zaśmiali.  
-I nadal dystans do mnie trzyma. Co to za kobieta? – zaśmiał się Mario.
-To wcale nie jest śmieszne.
-No właśnie nie. – siedzieli jeszcze tak aż do nocy, ale po jakimś czasie już miałam dosyć położyłam dzieciaki spać i sama też poszłam czekając na to co przyniesie kolejny dzień. Ale mam nadzieję, że coś dobrego, bo już miałam dosyć domowego szpitala.

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 994 słów i 5341 znaków.

6 komentarzy

 
  • emilka38

    Jak znajdę chwilę czasu to dodam kolejne. Teraz mam niestety na głowie ważniejsze sprawy. Myślę, że jeszcze trochę będę musiała zakończyć to opowiadanie. Liczę na wasze wsparcie i propozycje jak powinno się zakończyć. :*

    28 lis 2016

  • xoxosylwia

    Opowiadanie świetne, ale oni nie pracują? Z czego się utrzymują? Wiecznie coś kupują, dają

    19 lis 2016

  • emilka38

    @xoxosylwia słuszna uwaga. coś gdzieś chyba kiedyś wspominałam, że miał odłożoną sporą sumę pieniędzy które były przeznaczone na leczenie siostry, ale w następnym rozdziale postaram się nie zapomnieć dodać skąd on bierze pieniądze. Za każdym razem miałam w planach to napisać i wypadało mi z głowy.

    28 lis 2016

  • gubernator

    :rotfl:

    4 lis 2016

  • -karolla-

    Dawać następną !!!:D

    3 lis 2016

  • Andz

    Kiedy next?

    3 lis 2016

  • Olifffka<3

    Super

    3 lis 2016