"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.69

,,Gdy niewidzialne staje się realne
  gdy niepotrzebne nagle staje się niezbędne
  pozapominane w nieustannej walce
  a czas ucieka jak piasek przez palce
  Będziemy tańczyć
  musimy wierzyć w to
  musimy wierzyć że
  naprawdę uda się
  zaufać bajce, która łagodzi sen
  Nie chcę umierać...,,


Leżałam w sali kręcąc się z jednego boku na drugi. Było mi ciężko. Bolało mnie wszystko. Skurcze miałam coraz częściej. Zaczęłam się bać, że zacznę rodzić. To nie był najlepszy moment. Dzieciaki były same, a ja nie wiedziałam co się dzieje z Tomem. Czy już się wybudził, co mu jest? Chciałam iść do niego ale nie byłam w stanie nawet się ruszyć. To było straszne. Z każdą chwilą moje skurcze stawały się coraz silniejsze. Coraz bardziej nieznośne. Starałam się nad tym zapanować, ale było to trudne. Nie dało się. Po kolejnych skurczach miałam ochotę wezwać lekarza, ale wiedziałam, że wtedy już mi nie dadzą spokoju, więc nie wołałam go. Nagle poczułam takie bardzo mocny skurcz, że krzyknęłam na cały głos. Dosłownie w sekundę pojawił się w pokoju lekarz. Coś do mnie mówił. Próbowałam to zrozumieć, ale słyszałam tylko bełkot. Obraz mi się rozmazywał znikała mi z oczu i nagle nastała ciemność i cisza. Jeszcze byłam świadoma. Co z moimi dziećmi? Co z Tomem? Gdzie on jest? Miał być przy mnie. I nagle nic. Pustka. Odleciałam.  
***oczami Toma.***
-Jak się pan czuje?  
-Głowa mnie boli i lekko ręka.  
-Czy wie pan co się stało?  
-Tak. Miałem wypadek samochodowy. Gdzie jest moja żona?  
-Był pan w bardzo ciężkim stanie.  
-Nie obchodzi mnie mój stan. Co z moją żoną?  
-Spokojnie. Pańska żona jest pod opieką lekarzy.  
-Jak to się stało, że się tu znalazła?  
-Pańskie dzieci przejęły rozmowę pielęgniarki, gdy małżonka zemdlała i pomogły jej wrócić do siebie. Z tego co wiem dzieci zostały okrzyknięte bohaterami.  
-To dobrze. Gdzie teraz jest moja żona?  
-Na oddziale położnictwa.  
-Muszę do niej iść.  
-Nie może pan teraz wstawać z łóżka. Nie wiemy, czy nie doszło do poważniejszych obrażeń ciała.  
-Nie obchodzi mnie to.  
-To zróbmy tak, że pielęgniarka tam pójdzie i dowie się wszystkiego i zaraz powie panu jaka jest tam sytuacja.  
-Dobrze, ale szybko.
-Ma pan jakieś inne objawy poza tymi które pan wymienił?
-Nie.  
-Będziemy musieli jeszcze wykonać kilka badań. Są one konieczne.  
-A ja koniecznie muszę zobaczyć się z żoną.  
-Spokojnie wszystko w swoim czasie. Już niedługo będzie pan mógł do niej iść, ale w tym momencie nie może pan się ruszać z łóżka. Ma pan zakaz.  
-A gdzie są moje dzieci?  
-Pana dzieci są pod opieką pielęgniarki w dziale dla dzieci.
-Co to za dział.
-To miejsce w którym nocują dzieci aż do momentu kiedy rodzice wyjdą ze szpitala, albo znajdzie się dla nich opieka na przykład osoba z rodziny.  
-Dobrze. Kiedy będzie ta pielęgniarka?  
-Proszę leżeć. Za chwilkę powinna przyjść. - powiedział i wyszedł z sali. Nosiło mnie coraz bardziej. Ja muszę do niej iść. Po prostu muszę. Minęły dwie minuty jak nie ma pielęgniarki, a mi się wydaje jak bym czekał już z dwie godziny. Coraz bardziej mnie to niepokoiło. Po dziesięciu minutach w końcu do pokoju weszła pielęgniarka.  
-Co z nią? - zapytałem szybko.  
-Proszę leżeć.  
-Co z nią?!
-Pana żona została przewieziona na blok operacyjny na którym jest przeprowadzane cesarskie cięcie.  
-Jak to?  
-Dziecku zatrzymała się akcja serca, a pana żona straciła przytomność. Nie było realne rodzenie drogą naturalną.  
-Muszę do niej iść.
-Nie może pan wstawać.
-Niech mi to pani odepnie.
-Nie mogę.
-Odpinaj! - pokazałem na swoje ciało do którego było przyczepione pełno rurek. Gdy zignorowała mnie wpadłem w szał zacząłem wszystko sam odłączać. Pielęgniarka dosłownie zbladła. Było widać, że bała się odezwać. Nagle po sali wbiegł lekarz.
-Czy pan oszalał?! Zaraz wezwę ochronę. Proszę się położyć.  
-Gdyby pana dziecko nie oddychało, pewnie postąpił by pan tak samo. Gzie mogę dojść do tego bloku operacyjnego? - spojrzałem na pielęgniarkę nadal bladą ze strachu.
-To ja pana zaprowadzę.  
-Dobrze, może pan tam iść, to znaczy jechać. Proszę usiąść na wózek, to zawieziemy pana do żony. Nie może pan tyle chodzić, ponieważ nie zrobiliśmy jeszcze badań. - poszukałem wzrokiem wózka i usiadłem na niego. Dosłownie trzy minuty później byłem już pod salą. Dali mi jakiś fartuch i kazali umyć ręce. Dosłownie po tych czynnościach wbiegłem na sale. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to Nicole. Była cała zapłakana. Bała się. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę.  
-Spokojnie kochanie. Już jestem przy tobie. Nie bój się. - złapała mnie mocno za rękę. Stało nad nią trzech lekarzy. Wiedziałem, że tego nie lubi, ale nie szło tego obejść.  
-Dziecko. - wyszlochała.
-Gdzie dziecko? - pokazała palcem i dopiero teraz zobaczyła małą wystającą rączkę z łóżka o wokół pełno lekarzy. Nie wiedziałem co mam robić. Nagle lekarze odeszli od dziecka.  
-Co z dzieckiem? - zapytałem choć znałem odpowiedź.
-Przykro mi. - powiedział jeden z nich.  
-Nie! ratujcie moje dziecko! - podbiegłem do dziecka. Złapałem je za rączkę. Był zimny. Nie oddychał. Panicznie zacząłem płakać. Dlaczego to nie jestem ja? Dlaczego akurat dziecko. -Dalej mały. Nie poddawaj się. Bądź silny jak tato. Nie rób nam tego. Dalej płacz. - mówiłem do niego trzymając go za tą maleńką rączkę. Zacząłem tak płakać, że łzy leciały na małego. Spojrzałem na żonę która wyglądała nie lepiej niż ja. Wziąłem małego na ręce i podszedłem do Nicole...


***
Jest kolejna część. Co o tym sądzicie? Mam nadzieję, że chociaż trochę was zaciekawi co będzie w kolejnej części, choć nie wiem kiedy dam radę ją napisać.  
Tabu - Nie chcę umierać
Pozdrawiam :*

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1101 słów i 5932 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik mikus

    Kiedyś przeczytałem początek, opowiadanie mi zaginęło, czemu ja nie wiedziałem, że jest ciąg dlaszy?!?!?!  :matko:  :matko: :matko:

    25 wrz 2016

  • Użytkownik emilka38

    @mikus z tego co wiem jest opcja obserwuj może się coś zawiesiło i nie przychodziły ci powiadomienia? Nie mam pojęcia ale zachęcam do przeczytania wszystkich części :) wszystko jest do nadrobienia :)

    13 paź 2016

  • Użytkownik Lalka

    "Ma złamane obie nogi", " wbiegłem na salę" no to trochę nie pasuje

    24 wrz 2016

  • Użytkownik emilcia

    @Lalka tylko tu nie jest napisane, że ma złamane obie nogi. nie może chodzić, ponieważ nie wiadomo czy są jakieś inne komplikacje. W szpitalu po wypadku nie pozwalają chodzić nawet jak pacjent czyje się dobrze, bo tak naprawdę wszystkie urazy wychodzą dopiero po jakimś czasie. i dlatego może ten wózek sprawił wrażenie, że on ma złamane nogi, ale tak nie było.

    14 paź 2016

  • Użytkownik Czarodziejka

    Zły moment na zakonczenie ;-;

    22 wrz 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Jejuś rycze piękne :*

    22 wrz 2016

  • Użytkownik Czekoladowytorcik

    Aż mnie dreszczyk przeszedł :D nie no..czekam na dalsze części ;p

    22 wrz 2016

  • Użytkownik gubernator1

    :nunu:   trochę dramatu musi by :) czekamy za kolejną częścią

    22 wrz 2016

  • Użytkownik mysza

    Nie zabijaj nikogo. Wiem, że fajnie tak trochę dramatu ale nie rób tego.

    21 wrz 2016

  • Użytkownik Bae

    Ono nie może umrzeć!!! Plakac mi się chce ????

    21 wrz 2016

  • Użytkownik martuskaa

    Szybko kolejne ! To dziecko musi żyć !

    21 wrz 2016

  • Użytkownik kaay~

    Czekam na next!!♡♡

    21 wrz 2016