"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.41

,,Te rany wydają się nie leczyć
Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy
To po prostu zbyt dużo by czas mógł wymazać
Gdybyś płakał, otarłabym każdą Twoją łzę,
Gdybyś krzyczał, pokonałabym każdy Twój lęk,
I przez te wszystkie lata trzymałam Twoją dłoń,
Jednak Ty wciąż masz całą mnie
Tak mocno próbowałam powiedzieć sobie, że odszedłeś
Ale pomimo to wciąż jesteś ze mną,
A ja przez cały czas byłam samotna...,,

Minęły zaledwie dwa tygodnie od tego nieprzyjemnego zdarzenia, a my już mieszkaliśmy gdzieś indziej. Cały czas zastanawiałam się co się stało z tą dziewczyną. Mino tego co robiła, to w sumie też człowiek. Widocznie nie było jej dane zarabiać w inny sposób. Już teraz nie było takiego kontaktu z paczką koleżków Toma, bo każdy można powiedzieć poszedł w swoją stronę. Ale często do siebie dzwonili. Zawsze miałam przed mini dystans, ale bez nich było tak smutno. Może i jestem niezdecydowana, ale po prostu przywykłam do ich towarzystwa. Teraz większość czasu spędzałam z Tomem przed telewizorem.  Ale dzięki temu bardziej zaczęliśmy się poznawać. Mino czasu którego spędziliśmy razem ze sobą, nadal było dużo rzeczy o których o sobie nie wiedzieliśmy. Już wiem na co nie mogę sobie pozwolić, w jakich sytuacjach lepiej przemilczeć sprawę i po prostu się przytulić. Była jedna noc. Zapowiadała się cudownie. Leżeliśmy tak jak nas Bóg stworzył. Całowaliśmy się, było tak jak chciałam. Ale zaczęłam mu robić malinkę i wtedy się stało coś czego nie spodziewałam się po Tomie. Bałam się go i to bardzo. Złapał mnie za gardło i podniósł na mnie rękę. Zasłoniłam się jedną ręką, a drugą odciągałam jego rękę z mojego gardła. Po chwili odpuścił i wyszedł z pokoju. Nie wiedziałam co jest grane. Dlaczego tak na mnie zareagował. Przecież to tylko malinka. Nic wielkiego. Postanowiłam z nim porozmawiać, ale za każdym razem jak patrzyłam na jego zezłoszczoną twarz od razu rezygnowałam. Miałam ochotę się schować, ale nie chciałam być tchórzem. W końcu się przełamałam i podeszłam do niego. Usiadłam na jego kolanach bez słowa i się przytuliłam. Nie chciałam, żeby był zły, bo wtedy się go bałam. On naprawdę wyglądał jakby bez użycia słów mówił ,,nie zbliżaj się, bo zabije,,. Ja zaryzykowałam i przytuliłam się do niego. Na sto procent byłam pewna, że czuł drżenie mojego ciała i pewnie wyrzuty sumienia podpowiedziały mu, że nie powinien tak reagować i również mnie przytulił. Wtedy poczułam się lepiej. Poczułam, że jednak nie jestem mu obojętna. Później jak ponownie leżeliśmy razem oczekiwałam od niego wyjaśnień. Nie chciałam psuć atmosfery, która panowała w tamtej chwili, bo podejrzewałam, że się na mnie zezłości. Ale myliłam się od razu się do mnie odezwał i zaczął wyjaśniać, że malinki są szkodliwe i często prowadzą do raka, a on przez tą chorobę stracił jedną bardzo ważną i bliską jego sercu osobę. Jego siostrę. Było mi bardzo ciężko patrząc jaki jest smutny, gdy o tym mówił. Ale przysięgłam mu, że już więcej tego nie zrobię i że ma aż tak ostro nie reagować, bo wtedy się go boję. I zaczął pokazywać swoje czułości. Całował całe moje ciało. Było mi dobrze. pragnęłam, żeby ta chwila się nigdy nie skończyła. Niespodzianki tego dnia jeszcze się nie skończyły. Tom wszedł w tryb namiętnego romantyka. Pd wieczór przygotował truskawki w czekoladzie i kąpiel przy świecach. Czułam jakby Tom się zmieniał. Nie był już taki jak kiedyś oprócz tych małych skoków, których się bałam, ale one nie zdarzały się codziennie. Tylko jeszcze zostało to wszystko poukładać. Mnie nadal policja szukała. A za każdym razem jak patrzyłam na ramię Toma to miałam wyrzuty sumienia, że to on ucierpiał przeze mnie. To się nie powinno wydarzyć, ale czasu nie mogłam cofnąć. Ale wydaje mi się , że takie życie z tym mrocznym i niebezpiecznym człowiekiem zaczynało mi się podobać. Tylko szkoda, że tak wszystko to się zaczęło. I to dziecko. Serce mi pękało na myśl, że mogło tu być z nami. No ale cóż. Tak to jest jak wsiada się do samochodu z pijanym kierowcą. Już więcej razy tego błędu nie popełnię. Nie jedna osoba ucierpiała przez takie osoby. Ale zaczynam starać się nie myśleć o przeszłości i patrzeć w przód z większym optymizmem, a nienarodzone dziecko zawsze będzie miało miejsce w moim sercu.  
****
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie znalazłam czasu :*
Kolejną część postaram się dodać trochę prędzej.  
Pozdrawiam :*

Evanescence - My Immortal

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 896 słów i 4719 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik claire

    Świetne *.* tylko brakowało mi dialogów xD

    2 lut 2016

  • Użytkownik Celina17

    Super kiedy będzie następna część?

    2 lut 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    piękne

    1 lut 2016

  • Użytkownik Konwalia

    Kocham to  :)

    1 lut 2016