Wersja robocza materiału.

"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.67

Koniec z samotnością żegnam złe wspomnienia osób
znów słyszę w moim domu odgłos suszarki do włosów
znalazłem sposób, to na szczęście jest recepta
postarać się żyć z kimś, naprawdę, nie od święta
ta achillesowa pięta to skończony epizod
nie biegać za wieloma, tej jednej szczęście przysiąc
spokojnie żyjąc wiele radości doświadczasz
wciąż pniesz się w górę, zamiast na dno się staczać
kiedyś w rozpaczach, życie - brazylijski serial
przy którym "M jak Miłość" to najwyżej komedia
ja jeden, Ty jedna, warto było marzyć (pewniak)
warto szukać tego szczęścia i czekać na nie (a jednak)
życie bywa piękne, spróbuj dostrzec pozytywy
a że czasem jest kurewskie - dziś tak powiem dla zgrywy
sprawdź to człowieku, bo to dobra zaleta
zmienić się z gówniarza w dojrzałego faceta.

Cztery miesiące później.
Zbliża się dzień porodu. Chodziłam z kąta w kąt nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Ale wiedziałam, że Tom będzie przy mnie więc nie bałam się tak bardzo. Tylko gdzie on jest? Wyjechał wczoraj wieczorem i mówił, że dzisiaj będzie już z rana w domu, a go nadal nie ma. Dzwoniłam do niego raz za razem. Nie odbierał. Zaczęłam się martwić. Brzuch mnie rozbolał. nie wiedziałam co mam robić. Dzwonię jeszcze raz i jeszcze raz... Nic zero odzewu. Poczekałam jeszcze pięć minut już miałam dzwonić jeszcze raz, ale nagle na wyświetlaczu telefonu pojawiło się jego imię. Odetchnęłam z ulgą i odebrałam telefon.
-Halo, kochanie. Czemu nie odbierasz telefonu? Martwiłam się. Miałam dzisiaj jakieś dziwne skurcze. Co się z tobą dzieje? Gdzie jesteś?  
-Dzień dobry. Przykro mi to nie pani mąż. Jestem pielęgniarką oddziałową ze szpitala z intensywną terapią. ...
-Cooo?! - wykrzyczałam do telefonu nie dając dokończyć pielęgniarce.
-Pani małżonek miał wypadek samochodowy. Jest w ciężkim stanie, ale stan się poprawia. Męża czeka operacja nogi. Proszę się nie martwić. Jest w dobrych rękach. - jak to usłyszałam, to mnie brzuch rozbolał. Miałam skurcze.  
-Aaaaa!  
-Co się stało? Wszystko w porządku?  
-Ja rodzę!  
-Proszę położyć się na łóżko i poczekać chwilkę, już wysyłam oddział ratunkowy do pani. Jak ma pani na imię ?  
-Jestem Nicole. Moje dzieci... - nie byłam w stanie nic mówić.  
-Spokojnie. Proszę oddychać głęboko. - nagle zobaczyłam ciemność przed oczami. -Halo? Jest tam pani?  Pani Nicole?  
***Oczami Damianka***
-Mamusiu, mamusiu? Co ci jest? - co jest mamusi? Dlaczego do mnie nie mówi?  
-Wiki! - krzyknąłem i zaraz przybiegła do pokoju.  
-Coo?  
-Mamusi coś jest. - Wiki podeszła do mamy i zaczęła płakać. Widziałem że leży telefon. Podniosłem go z podłogi i chciałem zadzwonić pod numer który tatuś napisał markerem na lodówce, ale ktoś się odezwał w telefonie.  
-Halo? Jest tam ktoś ?  
-Jestem.
-Witaj chłopczyku. Jak masz na imię?  
-Jestem Damian. Moja mamusia się nie rusza.  
-Jest ktoś jeszcze z tobą ?  
-Tak...Wiki.  
-Ile macie lat ?  
-Pięć.  
-To super. duży chłopak jesteś. Słuchaj mnie. Powiedz Wiki, żeby siedziała koło mamusi, a ty biegnij do kuchni. Nie rozłączaj telefonu.  
-Dobrze. - powiedziałem i pobiegłem do kuchni.  
-Już jestem.  
-Dobrze. To włącz w telefonie tak żebyś mnie słyszał bez trzymania telefonu. Potrafisz tak?
-Tak. Już jest.
-To teraz nalej do kubka wody.  
-Już jest. Stoi na stole.
-Ok. To teraz weź jakiś ręczniczek i idź do mamusi. - zabrałem wszystko i pobiegłem do mamy.  
-Już jestem koło mamy.  
-To teraz niech Wiki ci pomoże. Nalejcie wodę na ręcznik. będzie trochę wody rozlanej, ale to nic. Mamusia nie będzie zła.  
-Już nalaliśmy.  
-To teraz połóż mamie ręcznik na głowę. To nic, że kapie woda. - ta pani przestała się odzywać. Położyliśmy mamie mokry ręcznik na głowę, a mamusia po chwili szybko otwarła oczy.  
-Mamusia! - krzyknęliśmy uradowani. Mama popatrzyła na nas.  
-Dzielne dzieciaki. - powiedziała pani ze słuchawki. - Teraz dajcie mi mamę, a ty Damianku zobacz czy jedzie samochód z mrugającymi światłami, a Wiki niech zostanie z mamusią.
***Oczami Nicole.***
Spojrzałam na dzieciaki i nie wiedziałam co się stało.  
-Witam ponownie panią Nicole.
-Co się stało?  
-To teraz nie istotne. Proszę spokojnie oddychać. Głębokie wdechy i wydechy. Zaraz będzie pogotowie. Później opowiemy pani co się stało. Już jest dobrze.  
-Mhm. - Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc oddychałam tak jak ona mi mówiła. Wiki była przerażona.  
-Mamusiu, czy to ten potworek tak ci zrobił?  
-Kochanie, ten potworek jeszcze trochę będzie z nami. Będzie taki malutki jak twoje laleczki. ędziemy wtedy chodziły razem na spacery, a teraz musisz poczekać, aż wrócimy ze szpitala.  
-No dobrze mamusiu.  
-Mam pytanie do pani. Mam dwójkę dzieci. Co z nimi jak mnie zabiorą?  
-Spokojnie pojadą z panią. W szpitalu mamy oddział dla dzieci. Tam się ktoś nimi zaopiekuje, aż pani urodzi i razem wyjdziecie ze szpitala.
-Dziękuję pani bardzo.  
-Nie ma za co. Proszę stosować się do moich zaleceń.  
-Dobrze.
-Mamusiu! Jedzie samochód. Karetka.  
-Dobrze. To jak się zatrzymają to powiedz, żeby tutaj przyszli.
-Dobrze mamusiu. - po minucie Damianek był już w domu z dwoma ratownikami. Wiki zaczęła płakać.  
-Cześć. Jak masz na imię? - podszedł do niej jeden z ratowników. Wiki spojrzała na mnie niepewnie.  
-To jest Wiki, a ja jestem Damian, a w brzuchu mojej mamy siedzi potworek i mama źle się czuje. A pojadę tym samochodem?  
-Tak pojedziesz. Nawet z przodu. Będziesz mógł włączyć światełka i sygnał. A to ty jesteś Wiki. Nie płacz. Chodź pomożesz nam? Włożymy mamusie na takie łóżko i zwieziemy do samochodu ok?  
-Tak powiedziała Wiki. Ratownicy podeszli do mnie. Nie byłam w stanie nic mówić. Było mi ciężko. Zawieźli mnie do karetki. Zaczęli podłączać różne kable. Nawet nie wiedziałam do czego to służyło. Wiki znowu zaczęła płakać.  
-Ej, ale nie płaczemy. Chodź jeszcze nam coś pomożesz. - powiedział ratownik, a Wiki podeszła do niego niepewnie. -Weź tą klamerkę i załóż mamusi na paluszek. Będziemy sprawdzać jak serduszko bije ok?  
-Ok. - Wiki podeszła do mnie zrobiła co jej kazali i zadowolona już poszła do kabiny kierowcy i pojechaliśmy do szpitala. Słyszałam zadowolenie Damianka i zadawane tysiąc pytań na minutę. Już przestawałam myśleć o bólu, ale tylko na minutkę. Co się dzieje z Tomem? Czy z nim wszystko w porządku? Już bym chciała, żeby było po wszystkim...

***
No to postarałam się dzisiaj. Zaskoczeni ? Mam nadzieję, że się spodoba :*  
Peja - Szczęście (Zielon Blend)
Pozdrawiam :*

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1211 słów i 6701 znaków.