"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.3

"Choć otacza cię ludzi tłum  
Jesteś zupełnie sam
Chociaż krzyczeć chcesz milczysz wciąż  
Uparcie tak tłumisz ból
W oczach strach... "

Stałam jak słup. Nie wiedziałam o co im chodzi. Spojrzałam na nich i zobaczyłam, że jeden z nich ma bliznę biegnącą wzdłuż oka, a drugi ma pełno tatuaży. Przestraszyłam się. Mój umysł zaczynał trzeźwieć. Na twarzach mężczyzn widniały uśmiechy. Zaczęłam się przed nimi cofać i po raz kolejny upadłam, ale tym razem skaleczyłam sobie łokieć. Super !! Początek lata, a ja będę poodzierana. - pomyślałam.  
-Co ty narobiłaś!? Zaraz będziesz cała brudna, wstawaj ! - krzyczał na mnie facet z blizną i szarpnął mnie. Wstałam patrząc na niego z pogardą.
-A co cię to obchodzi, czy Ja będę brudna, czy nie !? To jest moja sprawa i zostawcie mnie w spokoju! - krzyczałam i zaczęłam zmierzać w stronę mojego domu, ale nie pozwolili mi na to. Po kilku krokach złapali mnie i zaczęli ciągnąć w stronę samochodu. Wyrywałam się i krzyczałam, ale nie zwracali na to uwagi.
-Zostawcie mnie! Pomocy !! - kopałam nogami próbując wydostać się z ich uscisku.
-Jak się nie zamkniesz, to źle się to dla ciebie skończy. - powiedział kierowca otwierając drzwi od strony pasażera. Po moich policzkach zaczynały spływać łzy. To wszystko było jak w jakimś filmie. Po dłuższej chwili zdołali wepchnąć mnie do samochodu. Usiedli tak, że uniemożliwi mi jakikolwiek ruch. Oprócz tych trzech mężczyzn w samochodzie był jeszcze jeden. Ten z kolei miał dużo kolczyków na twarzy i kilka tatuaży. Kim oni do cholery są? Ponownie zaczęłam krzyczeć, ale tym razem z konsekwencjami. Dostałam w twarz od faceta z blizną. Zaczęłam płakać tak, że nie potrafiłam powstrzymać łez. Jakim prawem ten frajer mnie uderzył !?
-James! Kurwa nie bij jej, jeszcze dużo przejdzie z tym debilem. - powiedział facet z kolczykami.
-Dominic zaraz sobie obok księżniczki nietykalnej usiądziesz, bo ja koło niej długo nie wytrzymam. - powiedział James spoglądając na mnie, a Ja skupiłam się. Już nawet słówka nie pisnęłam. Po prostu się go byłam. Jechaliśmy już dłuższą chwilę. Droga prowadziła przez lasy. Ja cały czas zastanawiałam się nad słowami Dominica. Dlaczego mam jeszcze dużo przejść? Co to ma znaczyć "z tym debilem" ? Kim on jest i o co w tym wszystkim chodzi? Po jakimś czasie wjechaliśmy na jakieś ogromne podwórko. Stał tam dom, był piękny i bardzo duży. Widziałam, ale nie do końca wyraźnie, bo alkohol nadal krążył w mojej krwi. Wszyscy wyszli z samochodu zapalając papierosa. Raz po raz spoglądali na mnie. Rozmawiali o czymś, ale nic nie słyszałam. Podszedł do mnie kierowca i powiedział:
-Dalej mała, wyskakuj z wozu.
-Po co mnie tu przywieźliście, co Ja wam zrobiłam?
-To pytania nie do mnie. Szef kazał cię przywieść to wykonaliśmy jego polecenie, a teraz chodź, bo zmarzniesz. - wyszłam z samochodu, szerokim łukiem omijając Jamesa. Bałam się, że ponownie mnie uderzy. On się śmiał widząc na jaki dystans się trzymam od niego.
-Michael, zobacz czy Edward jest w domu. - rozkazał kierowca samochodu kierując słowa w stronę mężczyzny z tatuażami. Ruszył szybkim tempem wchodząc do domu. Ja stałej z boku przyglądając się im. Już znalazłam imiona tych mężczyzn, oprócz kierowcy. Był na prawdę przystojny. Nagle usłyszałam głos Michela:
-Cross, możesz przyprowadzić młodą. - wtedy facet, którego jak do tej pory nie znałam imienia, złapał mnie za ramię i prowadził w stronę wejścia do domu. Gdy weszliśmy do środka złapałam się komody. Nie chciałam tam iść.
-Co jest? - spytał mnie Cross.
-Ja chce iść do domu... Boję się...
-Na razie nie masz czego. Dalej idź.- posłuchałam go i poszłam dalej. Gdy weszliśmy do kuchni zauważyłam, że stoi tam jakiś mężczyzna. Kolejny zniewalający przystojniak. To jest na pewno ten Edward.
-Cześć mała.- powiedział do mnie Edward, a ja spuściłam głowę. - chcesz coś zjeść? - zapytał mnie.
- Nie, dziękuje. - powiedziałam nieśmiało. Złapałam się za głowę. Tak nagle mnie rozbolała. Czułem się okropnie.
-Co się stało? - zapytał Cross
-Głowa mnie boli.
-To chodź ze mną, pokaże ci gdzie możesz się położyć.- powiedział Edward. Niepewnie, wolnym krokiem zmierzałam za nim. Dom był ogromny. Weszliśmy po schodach, a Edward otwarł przede mną drzwi. Moim oczom ukazał się ogromny pokój. Na środku stało łoże małżeńskie. Ściany były pokryte ciemną fioletową farbą, i wszędzie były powieszone różnego rodzaju gitary.
-Możesz się tu położyć. - spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Dziękuje. - powiedziałam do niego zmuszając się do uśmiechnięcia. W tej chwili nawet nie myślałam o ucieczce, byłam tak zmęczona, że jedyne o czym pomyślałem to spadnie. A ten stan wpływu alkoholu źle działał na mnie.
-Dobranoc.- pożegnał się za mną i wyszedł z pokoju. Ja nie myśląc dłużej, położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam...

***
Kolejna część za nami... Mam nadzieję, że kogoś zaciekawi... :-)

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 977 słów i 5198 znaków.

2 komentarze

 
  • Jaga

    Mega intrygujące ;)

    12 maj 2015

  • Paulaa

    Och, błagam dodaj dziś kolejną część :)

    12 maj 2015

  • emilka38

    @Paulaa ... Nie wiem czy dam dzisiaj radę, postaram się ... Ale jutro powinno być  ;)

    12 maj 2015