"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.44

,,Kocham cię tak, trochę bardzo,z całej siły,
  Jak skarb. Szalenie kocham trochę cię,
  Ale ty to wiesz. Najdroższy ty,
  Świecisz jak promyk słońca mi.
  I może w głębie siebie gdzieś ty mnie kochasz też.
  No i już popatrz tu, na ręce byś wziąć mnie mógł.
  Szeptem do mnie mów, no weź się nie wstydź.
  Nie mogę w nocy spać, o tobie myślę cały czas.
  Uwierz mi kiedy mówię, że któregoś dnia ze mną Ożenisz się.,,


Ten świąteczny wieczór spędziliśmy wspaniale.Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy, ale tylko te chwile które nie były smutne. Oczywiście jak w każde święta obejrzeliśmy film ,,Kevin sam w domu,,. Śmialiśmy się, chociaż znaliśmy ten film na pamięć. Później zjedliśmy kolację. Podobały mi się takie wspólne chwile z chłopakami. Było wesoło i zabawnie. Nie wiem jakim cudem, ale zasnęłam. Śmiał mi się Tom i ... nasze dziecko. Turlali się po trawie i gonili po łące. To było piękne.. Ale niestety Tom mnie obudził.  
-Nicole...skarbie. - mówił i szturchał mnie tak długo, aż nie otworzyłam oczu.  
-Nie śpię.  
-Co się stało? Płakałaś. - powiedział z troską w głosie.
-Nic się nie stało. Coś mi się śniło, ale już nie pamiętam co. - powiedziałam mu, ale tak naprawdę wiedziałam i pamiętałam co mi się śniło, ale nie chciałam o tym rozmawiać. W pokoju było teraz bardziej świątecznie świeciły lampki na choince i świeczki na stole. Rzuciły mi się w oczy prezenty pod choinką. Było ich mnóstwo. Tom gładził moje włosy. Nie chciało mi się wstawać. Było mi przyjemnie. Tom nie zawsze jest taki czuły. Wszyscy znowu zaczęli głośno rozmawiać.  
-No to jak już nie śpisz, to może pójdziesz pod choinkę i poszukasz prezentu dla siebie? - powiedział do mnie Tom. Spojrzałam na niego nieśmiało.  
-Jak moich?
-No twoich, o tobie gwiazdor nie zapomniał.  
-To może ty idź zobacz.  
-Boisz się? - zapytał mnie Mario.
-Nie,nie boję się.  
-To dlaczego nie chcesz iść?  
-Bo nie chcę.  
-Ale dlaczego?  
-Tak po prostu nie chcę. - powiedziałam trochę bardziej donośnym głosem niż zamierzałam.  
-Dobrze, dobrze kocico, już nic nie mówię. - powiedział Mario i wszyscy się zaśmiali. Tom wziął mnie na ręce i zaprowadził mnie pod choinkę. Posadził mnie na dywanik i sam usiadł obok mnie.  
-Jeśli nie chcesz sama to ci pomogę. - powiedział i po kolei sięgał po prezenty, a ja musiałam wołać ich po kolei. Każdy podchodził po swoje prezenty. Jeszcze ich było bardzo dużo, ale okazało się, że reszta jest dla mnie i Toma. Pomogłam mu oddzielić prezenty. I tak wydawało mi się tych prezentów za dużo. Naprawdę za dużo. Byłam pewna, że jeszcze są tam prezenty innych, albo po prostu źle podpisali. Ale czytałam podpis na każdym prezencie i na wszystkich było napisane Nicole. Każdy już praktycznie rozpakował prezenty, a moje były zapakowane. Szczerze to nie śpieszyło mi się z odpakowywaniem. Nie byłam pewna, czy powinnam przyjmować te prezenty.  
-Dalej młoda, otwieraj prezenty. -  powiedział Edward, a ja sięgnęłam po prezent i zaczęłam odpakowywać każdy po kolei było ich mnóstwo. Dostałam buty, sukienki, bluzki, spodnie, książki, misie, kosmetyki, prostownice, suszarkę do włosów, laptopa, telefon, aparat i dużo innych prezentów.  
-Ja, ja dziękuję za te prezenty, ale chyba nie mogę ich przyjąć. Przecież to pewnie dużo kosztowało.
-Możemy ci powiedzieć, że nawet nie odczuliśmy tego ile wydaliśmy, a poza tym takie święta są tylko raz w reku, więc nie ma co sobie żałować. - powiedział Dominic i puścił do mnie oczko. Tom się do mnie przytulił i pocałował w czoło.  
-To jeszcze nie jest koniec prezentów. - powiedział do mnie Tom.
-Tom, wy oszaleliście. Ile już dostałam. W życiu tyle prezentów nie miałam.  
-No to teraz jest doskonała okazja. - Wziął mnie za rękę i zaprowadził z powrotem na sofę. Usiadłam i spojrzałam na chłopaków którzy cały czas byli uśmiechnięci. Nie wiedziałam o co im chodzi. Tom kazał mi zamknąć oczy, więc posłuchałam go i tak zrobiłam. Tom gdzieś poszedł. Po chwili siedział obok mnie. Położył mi coś na kolana. Było ciężkie. Później powiedział, że mam otworzyć oczy. Na kolanach miałam wielkie pudło z kokardką. Byłam ciekawa co tam jest. -Możesz otworzyć. - Powiedział do mnie Tom, a ja otwarłam pudełko. Jak zobaczyłam co jest w środku, To o mało się nie popłakałam z radości. To był szczeniaczek Doga niemieckiego. Wyglądał ślicznie i miał kokardkę na smyczy. wyciągnęłam go z pudła i przytuliłam się do Toma.  
-Dziękuję Tom. On jest śliczny.  
-Nie ma za co skarbie. To jest ona. Możesz dać jej jakieś imię. - myślałam dość długo i wpadłam na jedno imię, ale musiałam zapytać Toma o zgodę, bo nie wiedziałam, czy zgodzi się na takie.  
-Aaa, może być Emily? - zapytałam niepewnie.  
-Chciałem ci to zaproponować. To imię jest dla mnie tak samo ważne jak ty skarbie. - przytuliłam się do Toma, a piesek zaszczekał.  
-Oj Tom, jak ten malec podrośnie, to do Nicole nie podejdziesz. - zaśmiał się Cross.  
-Bez przesady Cross, mam nadzieję, że moją przestrzeń prywatną nie będzie wchodziła.  
-Tom, dwie baby w domu? Ty wiesz na co jesteś skazany? Jak jednej i drugiej włączy się agresja. to ty nie dasz rady w tym domu. - zaśmiał się Michael.  
-Nie no, tak źle to chyba nie będzie. Myślałem żeby kupić jeszcze jednego szczeniaka, ale samca. Będzie po równo.
-Jak byś potrzebował, to mów.Wszystko idzie bardzo szybko załatwić. Powiedział James. - i tak siedzieli i gadali o psach, a ja z moją Emily siedziałam wtulona w Toma i się bawiłyśmy. I tak czas trochę szybciej zleciał. Każdy już się robił senny. Tom pokazał im gdzie będą mogli spać. Dla każdego się znalazło miejsce. Ja z Emily i Tomem poszłam do góry. Na łóżku leżała róża i poduszka w kształcie serca.  
-Tom, a gdzie będzie spała Emily?  
-Spokojnie kochanie. Kupiłem jej posłanie. Tylko pytanie, czy będzie chciała tam spać.
-To zobaczymy. - powiedziałam do Toma i postawiłam Emily na podłogę.  
-My jeszcze skarbie mamy coś do dokończenia. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem i pocałował mnie po czym zmierzył w stronę łóżka i położył mnie na nim po czym on sam położył się na mnie.  
-Tom, nie szalej, może damy sobie dzisiaj spokój, dużo osób jest w domu.  
-Wiem, ale oni chyba ci nie przeszkadzają, a poza tym nikt nam nie wejdzie do pokoju, bo mówiłem im, że dzisiaj będziemy zajęci.  
-Chyba oszalałeś. - powiedziałam zawstydzona. Po co im to mówił? Miałam ochotę go udusić.  
-Przy tobie cały czas szaleje skarbie. - powiedziałam, a Tom już ściągał ze mnie sukienkę. Szybko to zrobił i zaczął mnie całować po całym ciele. -Czekaj sekundę myszko, bo muszę ściągnąć te niewygodne ubranie. już nigdy więcej nie założę garnituru. - Zaczęłam się śmiać. Jak już był przede mną tak jak do Bóg stworzył miał zamiar wziąć się do dzieła, ale Emily zaczęła piszczeć. Z początku nie zwracaliśmy na to uwagi, ale zaczęła szczekać.  
-Tom, poczekaj. Może coś jej się stało. - zmartwiłam się. Wstaliśmy oboje i wzrokiem odszukaliśmy pieska. Siedziała koło łóżka i patrzyła na nas. Tom włożył ją na łóżko i z powrotem zabrał się za mnie. Ale nasza psinka chyba miała w planach dzisiaj nie pozwolić nam na zabawy. Zaczęła tak ujadać i szczekać na Toma, że jeszcze trochę wszystkich by obudziła.  
-Kurde, przymknij się piesku, bo zaraz pójdziesz na dwór. - Powiedział do niej Tom.
-Nie pozwolę ci na to. Jest zimno, a poza tym to jest mój piesek, a nie twój.  
-Ale ona mi przeszkadza.  
-Nie złość się na nią, to tylko szczeniak. Nie wie, że tak nie może.  
-Już się zaczyna. - powiedział i znowu zaczął mnie całować. Kładł rękę między moje nogi. Było fajnie i nawet zaczynałam nabierać ochoty, ale Emily zaczęła gryźć Toma po rękach. -Cholera, czy ona musi być taka straszna?  
-Nic na to nie poradzę. - śmiałam się. Po raz kolejny podjął próbę wzięcia mnie w skrzydła rozkoszy, ale psinka nie miała w planach takiego wieczoru i przez nią ktoś zapukał do pokoju.  
-Co wy tam robicie, że ten kundel tak szczeka?  
-Nic, bawimy się.  
-ok. Dobranoc.
-Dobranoc. - powiedział Tom, zszedł ze mnie położył się obok i zaczął się śmiać.  
-Chyba dzisiaj nam zostało oglądanie telewizji. - powiedział Tom, a ja się do niego przytuliłam. Po chwili wskoczyła między nas Emily. -No to, to już przesada. Jest tu pierwszy dzień, a już nie pozwala nam się przytulać. - zaczął się śmiać. Ja również. Mam teraz ochronę. Miałam nadzieję, że nie będzie robiła tak zawsze, bo wtedy Tomowi nie będzie do śmiechu. -Kocham cię.  
-Ja ciebie też. - powiedziałam do niego. Po jakimś czasie oglądania telewizora i z pieskiem między nami zasnęliśmy.

***
Mam nadzieję, że wam się podoba. Dziękuję wszystkim za komentarze. Naprawdę motywują do pisania.
Bebe Lilly - Jesteś Moim skarbem
Pozdrawiam :*

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1740 słów i 9140 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik cudowna

    cudo*.* pisz szybko następną <3 <3

    16 lut 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    Wyśmienity rozdział <3 Czekam na więcej  :kiss:  oraz życzę weny

    16 lut 2016

  • Użytkownik Ona18

    He he fajne <3

    15 lut 2016

  • Użytkownik claire

    Yyy... pisałam już kiedyś że to jest exstra? XD nie moge sie doczekać kolejnej części <3 <3 <3 :)

    15 lut 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    ooo o jak słodko cudo *-*

    15 lut 2016