"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.2

, , Lecz jak masz żyć
Gdy los nie daje szans, by
W górę się wzbić
Nie poda nikt dłoni
Im obcy bólu smak,  
Gdy sięgają gwiazd
A Ty... walczysz o każdy dzień,  
Każdą chwilę przeżyć chcesz od nowa...''


Mijały dni, tygodnie. Jedyne na czym znalazłam oparcie była żyletka. Za każdym razem, gdy było mi smutno lub źle szukałam w nich ratunku raniąc swoje nadgarstki. Blizn stawało się coraz więcej i więcej. Nie potrafiłam przestać. To było silniejsze ode mnie. Zamknęłam się w sobie. Świat przestał dla mnie istnieć. Zaszyłam się w swoim pokoju. To było jedyne schronienie przed tym okrutnym światem. Wychodziłam tylko wtedy, kiedy było to konieczne. Na szczęście zbliżał się koniec roku szkolnego.  

Dwa miesiące później.
Stopniowo zaczynam wracać do normalnego toku życia. Już nie spotykałam się z Igorem i Tanią, która miała czelność nazywać się moją przyjaciółką. Wszystko zmieniało się w szybkim tempie. Czas płynie nie ubłagalnie szybko. Wakacyjne życie, to jest coś co lubię, coś na co czekałam tak długo odliczając dni w kalendarzu. Grillowanie ze znajomymi, spożywanie trunku dzięki któremu świat staje się piękniejszy, to jest to za czym tęskniłam. Tego było mi potrzebne, to maksymalne wyluzowanie, beztroskie imprezowanie i zapomnienia o problemach.  
Dostałam zaproszenie na imprezę ogrodową. Przełamałam się i postanowiłam tam iść. Siedzieliśmy przed domem na ogródku u znajomego. Spijaliśmy kolejne butelki napoju procentowego. Zaczęło robić się wesoło. Jednak to prawda, że po alkoholu człowiek zapomina o całym świecie. Wszystko staje się piękne jak bajka w której gramy rolę główną. Ja jednak trochę przesadziłam z ilością. Byłam totalnie schlana, bo inaczej nie idzie togo określić. Czułam się fatalnie. Nie chciałam popsuć nikomu imprezy, dlatego postanowiłam opuścić znajomych.  
-Nicole, wszystko dobrze? - zapytał mnie Criss.
-Tak, chyba tak... Po prostu za dużo wypiłam. - wybełkotałam opierając się o płot.
-Może chcesz się położyć? - zaproponował spoglądając na mnie z tym jego łobuzerskim uśmiechem. Kiedyś podkochiwał się we mnie, ale nie dałam mu szansy, po prostu nie był w moim typie. Mogliśmy po prostu być przyjaciółmi. Mi to wystarczało.  
-Nie, dziękuję... ja się będę zbierać. - powiedziałam totalnie nieobecna myślami. Wszystko przed moimi oczami wirowało.  
-To może odprowadzić cię do domu. Nie wyglądasz najlepiej... nie chcę, żeby coś Ci się stało - spojrzał na mnie z troską w oczach.
-Wracaj do gości, ja sobie poradzę, nic mi nie będzie. Do domu mam kawałeczek. - oznajmiłam mu i zabrałam wszystkie swoje rzeczy. Jeszcze raz podeszłam do Crissa przytulając go dziękując za wspaniałego grilla. Pożegnałam wszystkich i zmierzyłam w stronę wyjścia. Weszłam na ulice. Na szczęście było już ciemno. Przynajmniej nie musiałam się martwić, że ktoś mnie rozpozna.Wedy dopiero ale by był wstyd. Rodzicami się nie musiałam martwić, bo jak zwykle ich nie ma w domu. Zostało mi jeszcze około 10 minut drogi do domu, ale tym tempem pewnie zajmie mi to jeszcze z 20 minut. Już więcej nie tknę żadnego alkoholu. nagle podjechał do mnie jakiś czarny samochód. W środku siedzieli jacyś mężczyźni. Śmiali się zapewne ze mnie. Starałam się ich ignorować.
-Ej, maleńka. Nóżki ci się plączą. - powiedział kierowca samochodu. Był bardzo przystojny. Miał dosyć długie włosy i cudowny uśmiech. Ale mógłby chociaż dzisiaj mnie nie dołować. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim domu.
-Dzięki... już dawno to zauważyłam.  
-Może podwieźć cię do domu? - zapytał z cwaniackim uśmiechem.
-Nie trzeba, dam sobie radę.
-Jesteś tego pewna? - zapytał kierowca  
-Tak! Zostawcie mnie w spokoju! - krzyknęłam na nich i potknęłam się o własne nogi upadając. Cholera, co za wstyd. Moja spódniczka podniosła się ukazując mój tyłek. Oczywiście akurat dzisiaj musiałam założyć spódniczkę i stringi. Od razu usłyszałam gwizdanie mężczyzn. Podniosłam się szybko poprawiając materiał z powrotem zakrywając mój tyłek.
-Co tak się zakrywasz? Masz zgrabny tyłeczek. - powiedział jeden z nich i wszyscy się zaśmiali.
-Odjebcie się ode mnie! - podniosłam głos. wtedy dwóch mężczyzn wyszło ze samochodu podchodząc i stając przede mną...  

****
Oto kolejna część. Mam nadzieję że się spodoba. Kolejny rozdział będzie w tym lub przyszłym tygodniu.  
Miłego weekendu :)
Pozdrawiam wszystkich. :)

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 825 słów i 4598 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik kaktus

    Dobrze napisane i daje dużo możliwości rozwoju sytuacji. Brawo!

    19 sie 2016