"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.60

,,Dzień dobry, kocham cię
  Już posmarowałam tobą chleb
  Dzień dobry, kocham cię
  Nie chce cię z oczu stracić więc
  Jeszcze więcej
  Dzień dobry, kocham cię  
  Podzielimy dziś ten ogień na dwoje
  Dzień dobry, kocham cię
  to zapyziałe miasto niech o tym wie,,

Po ceremonii ślubnej pojechaliśmy na piękną salę. To wszystko było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Natomiast dziwiło mnie to, że było tam tylko kilku naszych kolegów i koleżanek. Pewnie oni też pomagali Tomowi to wszystko ogarnąć. Mieliśmy dużo cudownego jedzenia. Nawet cieszyłam się, że nie było tłumów, bo nie chciałam takiego wesela. Ogólnie wesele było takie spokojne. Potańczyliśmy, pojedliśmy, dzieci bawiły się świetnie. To było coś pięknego. Wieczór będzie niezapomniany i wyjątkowo magiczny. Po całej nocy wspólnej zabawy pojechaliśmy domu. Dzieci były już w łóżeczkach i słodko spały, a Tom mógł w końcu pomóc ściągnąć mi tą sukienkę. Weszliśmy cicho do pokoju, żeby nie budzić dzieci. Tom porozmawiał z dziewczyną, która ich pilnowała i poszła sobie. Sami weszliśmy do łazienki i wzięliśmy cudowną kąpiel. Tom był naprawdę cudowny. Nie myślałam, że to się tak potoczy. Już teraz wszystko powinno iść po właściwym torze. Po kąpieli poszliśmy do sypialni. Tom po prostu wskoczył na łóżko, gdy ja już na nim leżałam. Już się bałam, że zaraz się dzieci obudzą. Byliśmy ciut za głośno. Ale to jest dzień w którym chciałabym za to wszystko podziękować Tomowi, ale nie wiedziałam jak.  
-Tom, jak ja mam ci za to wszystko podziękować. To co dla nas zrobiłeś było cudowne. Tego nie da się wyrazić w słowach.  
-Kochanie, nie musisz mi dziękować. Wystarczy mi to, że powiedziałaś ,,tak,, i teraz jesteś tu ze mną mając na palcu dowód mojej miłości.  
-Kocham cię i nie mogłabym powiedzieć ,,nie,, Jesteś dla mnie wszystkim. Jak bym mogła to bym cię zjadła i nikomu już nie oddała.  
-Oj ty kanibalu. - powiedział i się głośno zaśmiał.  
-Nie jestem kanibalem.  
-Jak to nie? przecież chciałaś mnie zjeść.  
-Oj no tylko tak powiedziałam. Popsułeś cały nastrój. - powiedziałam, a Tom zaczął mnie łaskotać i całować gdzie się tylko dało. Próbowałam się nie śmiać, bo nie chciałam obudzić dzieci. Tak słodko spały. -Tom, przestań. Obudzimy dzieciaki.
-O to się nie martw. Podobno jak tylko weszły do domu to już spały. Są tak wykończeni, że pewnie bomba atomowa by ich nie obudziła. Tak samo jak ciebie. - powiedział i zaczął się śmiać.
-Ej. Nieprawda. Przecież ja nie mam twardego snu. - powiedziałam i uderzyłam go lekko w ramie, na co on zaczął jeszcze bardziej mnie łaskotać.  
-Prawda mój kochany śpioszku.  
-Sam jesteś śpioszek.  
-Ja? Nieee, przecież ja zawsze wcześnie wstaje. Nawet przed słońcem.
-Chciałabym to widzieć. Naprawdę.  
-Dobrze. Ciekawe kto pierwszy rano wstanie.
-Pewnie ja. Mogę się założyć.
-Dobrze. O co?  
-Jak ja wstanę pierwsza będziesz musiał mi robić masaż przez tydzień codziennie, a jeśli ty wstaniesz pierwszy to ja będę robiła ci masaż przez tydzień.  
-No na taki układ to ja mogę iść.
-No to teraz możemy iść spać, bo jutro nie wstaniemy.  
-Nie skarbie. To by było za proste. Nie pójdziemy tak szybko spać. Planowałem zatwierdzić nasze zawarcie związku małżeńskiego długą, upojną nocą.  
-Tom, przecież ja nie wstanę jak będziemy tak balować.  
-Za późno. Zakład już poszedł. Nie było mówione na jakich warunkach. - powiedział i się po prostu za mnie zabrał. Już teraz czułam, że będzie ciężko mi rano wstać, ale nie miałam zamiary się poddawać. Zostało mi mieć nadzieję, że wstanę przed nim, co graniczyło z cudem, bo to zazwyczaj on wstawał pierwszy, ale nie zawsze. Więc tym razem nie przegram zakładu.

***
Kolejna część po dość długiej nieobecności, ale ciężko jest znaleźć czas. I weny trochę mało. Ale coś udało się skleić, żeby jakoś to się czytało. Dziękuję za komentarze :*  
Zachęcam do dalszego komentowanie.
Liber i Basia Kurdej - Szatan - Dzień dobry, kocham cię  
Pozdrawiam :*

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 767 słów i 4157 znaków.

Dodaj komentarz