"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.20

,,Uwierz mi, nic nie może
Nic nie może mnie zatrzymać
Bo niczego się nie boję
Stroję myśli do tych dźwięków
Jestem panem duszy swojej,,


Leżałam i zastanawiałam się czy Tom mi o tym powie czy nie. Dlaczego nie chciał mi o tym opowiedzieć wcześniej, to dla niego jakaś tajemnica? Czułam się coraz gorzej. Miałam mdłości i brzuch mnie boli. Przysnęło mi się dosłownie na pięć minut. Coś mnie męczyło. Czułam się fatalnie. Postanowiłam pójść po Toma. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi po czym je otworzyłam. Obraz przed moimi oczami się rozmazywał. Jak zeszłam na dół zauważyłam kilku mężczyzn. Zrobiło mi się bardzo słabo, a po chwili zemdlałam. Gdy się ocknęłam leżałam na sofie w salonie, a obok mnie siedział Tom i reszta mężczyzn.
-Jak się czujesz myszko?  
-Boli mnie wszystko. Źle się czuje, a co się stało?  
-Zemdlałaś przed chwilą. - Chciałam wstać, ale Tom mnie przytrzymał i dodał -Leż bo nie mam zamiaru znowu cię zbierać z podłogi. - wszyscy się zaśmiali.
-To nie jest śmieszne. - powiedziałam obrażona, usiadłam i przytuliłam się do Toma. Siedziałam tak, a po chwili podszedł do mnie Dominic ze szklanką wody.  
-Trzymaj, napij się. - spojrzałam na niego, ale nie wzięłam tej szklanki. Bałam się go. Spojrzałam niepewnie na Toma, a on powiedział:
-No weź, przecież nic ci nie zrobi, nie bój się. - wyciągnęłam niepewnie rękę i wzięłam od Dominica szklankę z wodą. Wypiłam ją, a później siedzieliśmy i oglądaliśmy wszyscy telewizję. Ja piłam sok marchewkowy, a oni pili piwo. To było niesprawiedliwe. ale nawet nie miałam ochoty na piwo bo go nie lubię. Po jakimś czasie zgłodniałam. zapytałam szeptem Toma, czy mogę coś zjeść? Uzyskałam odpowiedź, że jedzenie jest w kuchni w lodówce, więc wstałam i poszłam. Gdy byłam przy lodówce zastanawiałam się co zjeść. Wyciągnęłam z lodówki miseczkę i bitą śmietanę. Usiadłam sobie przy stole i zaczęłam jeść. Po jakimś czasie przyszedł do mnie Tom.  
-Najedzona? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Jeszcze nie, zjadłabym sobie coś, ale nie wiem co...
-No to zobacz co jest w lodówce, na pewno coś tam jest dobrego. - po raz kolejny podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej słoiczek z ogórkami kiszonymi. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Tom spojrzał na mnie jak na walniętą.
-Co tak na mnie patrzysz?  
-Bo przed chwilą jadłaś truskawki, a teraz ogórki...Dobrze się czujesz?
-Teraz tak, a co w em dziwnego?  
-Nie, jak zjesz to pójdziemy do pokoju.
-Dobrze... - powiedziałam niepewnie. Tak jak powiedział to się stało. Jak tylko zjadłam od razu poszliśmy do góry. Tom poszedł do łazienki i nalał wody do wanny. Ja nadal czułam się jakby przejechał po mnie czołg. Położyłam się na łóżku i znowu dosłownie na chwilkę mi się przysnęło. Co się ze mną dzieje? To wszystko na prawdę mnie przerastało. Może to wszystko przez ten stres.  
-Chodź młoda, pójdziemy wziąć kąpiel, może lepiej się poczujesz, co ty na to?
-No dobrze. - wstałam powolnymi ruchami z łóżka i poczułam, że zaraz będę haftować. Szybko pobiegłam do łazienki i zawisłam na muszlą klozetową. Tom szybko podbiegł i złapał moje włosy z tyłu. -Puszczaj mnie! - krzyknęłam i próbowałam go odepchnąć. -Nie będziesz patrzył jak rzygam!
-Uspokój się, już nie raz przy tym byłem, nie rusza mnie to. Wiedziałem, że te truskawki i ogórki się źle dla ciebie skończą. - zaczęłam płakać, myślałam, że sobie pójdzie, a on jeszcze się do mnie przytulił i uspokajał.Gdy skończyłam wymiotować podał mi papier do wtarcia buzi i pomógł mi się rozebrać. Później to samo uczynił ze sobą. Weszliśmy razem do wanny i leżeliśmy w ciszy i w spokoju. Od razu poczułam się lepiej. Leżałam na nim i było mi bardzo wygodnie. W tym momencie się go nie bałam. Był taki spokojny, tylko dlaczego po jakimś czasie jego nastrój ulega zmianie wraz z zachowaniem.
-Powiesz mi dlaczego tu jestem?  
-Sam nie umiem tego wytłumaczyć, po prostu wpadłaś w moje sidła. Taki miałem kaprys i już tego nie zmienię. - zdziwiłam się jak zaczął ze mną rozmowę. Postanowiłam kontynuować zadawanie dalszych pytań.
-A co to była za dziewczyna na tym zdjęciu? - zapytałam niepewnie, ale odważyłam się zadać to pytanie. Miałam tylko nadzieję, że nie wybuchnie znowu złością tak jak zawsze.  
-Dowiesz się w swoim czasie.
-Ale ja chcę wiedzieć teraz.
-Powiedziałem, że dowiesz się w swoim czasie! - podniósł na mnie głos.
-Wiedziałam, że to zrobisz. Zawsze unikasz rozmów ze mną, a później krzyczysz.
-Po prostu to drażliwy dla mnie temat.
-A co z twoimi rodzicami?  
-Nie chcę o nich rozmawiać.
-A powiesz mi o czymkolwiek?  
-Nie mam ochoty na takie rozmowy.
-Nigdy nie masz! - podniosłam na niego głos i chciałam wyjść z wanny, ale Tom mnie zatrzymał.
-Ta dziewczyna z tego zdjęcia to była moja siostra. - powiedział zły i zarazem smutny. Jego emocji nie szło dokładnie odczytać.
-Jak to była?  
-Ona nie żyje. - powiedział zaciskając dłonie w pięści. Przestraszyłam się trochę. Spojrzałam na niego i złapałam i jego już teraz zaciśniętą pięść.
-Proszę nie rób tak, boję się wtedy...- powiedziałam przestraszona i przytuliłam się do niego. On rozluźnił rękę i objął mnie. Właśnie takie chwilę kocham. Jak jest taki czuły i spokojny.  
-Zbierałem pieniądze, miałem już wszystko. Byłem w stanie rzucić wszystko, żeby tylko była przy mnie. Zrezygnowałem nawet z narkotyków, wszystko szło w dobrym kierunku. Pieniądze które widziałaś były przeznaczone na jej leczenie. A tego dnia co miałem wpłacić pieniądze, ona odeszła, zostawiła mnie. Byłem w szpitalu jak Emily umierała. A chciałem żeby było już dobrze. Wszystko tego dnia planowaliśmy o wszystkim mi powiedziała. Ze podobał jej się jeden chłopak, jakie zwierzątka chce mieć w domu. Chciałem żeby czuła się ze mną dobrze, ale odeszła, rozumiesz zostawiła mnie, tak po prostu. Nawet się nie pożegnała, a teraz jedyne co mi zostało to chodzenie do niej na cmentarz, ale nawet nie mogę z nią porozmawiać. Możliwe że ona wie co mówię, ale ja nie wiem co ona czuje, myśli, czy nawet mówi. Wszystko się spieprzyło. - Gdy skończył mówić moja twarz była zalana łzami. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tom podniósł mi głowę do góry i pocałował w czoło. -Nie płacz myszko. Teraz już na to nic nie poradzimy.
-Przepraszam, że zmusiłam cię żebyś o tym opowiedział, ja nie wiedziałam ...  nie dokończyłam, bo to przyłożył mi palec do ust.
-Ciiii.. nic się nie stało. Nie płacz już tylko wyskakuj z wanny bo woda już zimna. - podniosłam się leniwie i wytarłam ręcznikiem. Tom uczynił to samo i poszliśmy do pokoju. Podał mi jakieś męskie ubranie i kazał mi je założyć, później on też się ubrał. -Wyglądasz jak mała dzidzia ubrana w rzeczy swojego taty. - zaśmiał się.
-No ej! To daj mi inne ubranie.
-A, po co ? w tych mi się podobasz... taka niewinna dziewczynka w takich groźnych ubraniach. - nadal śmiał się ze mnie. Podeszłam do niego i zaczęłam udawać, że chcę mu dać buziaka, ale gdy się pochylił złapałam za jego luźne spodnie i zsunęłam na dół. Po czym szybko uciekłam.
-O ty małpo! - krzyknął rozbawiony i podbiegł do mnie, potem pchnął mnie na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. Trochę się przestraszyłam. Nie wiedziałam czy chce mi coś zrobić. -Boisz się? - zapytał z powagą na twarzy.
-Trochę. - powiedziałam spuszczając głowę.
-A nie masz czego. - powiedział do mnie i zaczął mnie łaskotać.
-Tom!! Puszczaj!! - kwiczałam ze śmiechu.
-Nagrabiłaś sobie małpo. -  zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać.
-Kurde, Tom!! nie rób już!! Dość!! - i nagle do pokoju weszła grupka mężczyzn, która siedziała na dole i podbiegła to Toma ściągając go ze mnie.  
-Co wy kurwa robicie?? - zapytał zdziwiony Tom patrząc na swoich kolegów, a ja wybuchłam śmiechem.
-Myśleliśmy, że jej coś robisz i dlatego krzyczała. - powiedział James.
-Co za debile! Tak robiłem jej, łaskotałem ją. Pasuje? Możecie już wyjść. - Powiedział Tom i sam się roześmiał. Gdy wszyscy wyszli, Tom położył się na łóżko i tak leżeliśmy chwilę w ciszy. Ale nie mogłam dłużej wytrzymać. Bawiła mnie ta akcja. -Z czego się śmiejesz małpo?  
-Z ciebie i z twoich kolegów.
-Fałszywy alarm był. - wybuchliśmy śmiechem. I tak później spokojnie sobie leżeliśmy. Wieczorem zjedliśmy razem kolację i poszliśmy spać. Chyba pierwszy raz tak na spokojnie, bo nie bałam się Toma. Spaliśmy do samego rana...

***
Tym razem postarałam się o trochę dłuższą część. Mam nadzieję, że się spodoba :) Liczę na wasze komentarze :*
POZDRAWIAM :*

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1700 słów i 8919 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik szalona123

    Cudowne! Chce wiecej!  Kiedy nastepna? <3  <3  <3

    2 wrz 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Najlepsze opowiadaniee *-* cudooo <<3

    2 wrz 2015

  • Użytkownik ...

    Kie-dy?Kie-dy?Kiedy będzieee nastęęęępnaaaaa?:)

    2 wrz 2015

  • Użytkownik <3

    Supi jak zawsze :rotfl:

    2 wrz 2015