"Boję się ... kiedy to zrozumiesz? " Cz.45

,,Dla siebie, dla nas sercem musisz bić,
  by twoje włosy znów rozwiał watr,
  musisz tylko słuchać jego rad,
  ono przecież tak jak Ty,
  czasem gubi jedną z dróg,
  Czy na miłość jest jeszcze czas,
  kiedy życie potrzebuje nas,
  odpowiedź dobrze znam,
  moje serce musi bić,,

Ten piesek zaczynał nam zachodzić za skórę. To znaczy bardziej Tomowi, bo już teraz zabrania mu zbliżania się do mnie. To jest śmieszne jak taki mały piesek może trzymać dorosłego mężczyznę na dystans. Minął już tydzień minął jak z nami jest. Dzisiaj już mowy rok. Lubię ten dzień, te fajerwerki, miła zabawna imprezowa atmosfera. Zastanawiałam się jak będzie u nas na sylwestra.  
-Nicole!!! - usłyszałam jak Tom krzyczał z dołu. Przestraszyłam się. Miałam nadzieję, że nic mu się nie stało. Szybko zbiegłam na dół. Zobaczyłam jak Tom siedzi ma sofie i trzyma coś w ręce.  
-Tom, co się stało? - zapytałam stając daleko od niego.  
-Ten parszywy kundel pogryzł całego pitola. Chyba trzeba będzie coś z nim zrobić, bo nie damy później z nim rady.  
-Tom, przecież to jeszcze szczeniak, jak podrośnie, to może będzie grzeczniejsza.
-Nie ma takiej opcji, jak ona podrośnie to będzie większa ode mnie, a wtedy już na pewno nie damy sobie z nią rady.
-To co masz zamiar z tym zrobić?  
-Zbudujemy jej zagrodę. Taki kojec, żeby wiedziała, że nie może robić wszystkiego co ona chce.  
-No dobrze, ale jak będzie widać, że będzie jej bardzo smutno, to nie będziemy jej zamykać. ok?
-Dobrze skarbie. A dzisiaj będzie trzeba załatwić do niej jakieś leki na uspokojenie.
-Dlaczego? A jak jej się coś stanie?  
-Spokojnie nic jej się nie stanie. A musi nieć dlatego, że nie wiemy jak będzie reagowała na hałasy spowodowane fajerwerkami.
-No dobrze. A gdzie jest Emily?
-Na dworze biega.  
-Oszalałeś? A jak ucieknie! - krzyknęłam na niego i już chciałam wybiec, ale Tom mnie zatrzymał.
-Nigdzie nie ucieknie. Nie masz co się martwić. - objął mnie w pasie i zaczął ciągnąć w stronę schodów.  
-Tom, co ty wyprawiasz?  
-Muszę dokończyć to co zacząłem, a nie skończyłem.
-Tom daj sobie spokój. Może zostawmy to na inny dzień.
-Nie ma takiej opcji. - powiedział Tom i przełożył mnie przez ramię. Zaniósł mnie na górę. Delikatnie położył mnie na łóżku i wszedł na mnie. -Teraz proszę bez protestów.
-Dobrze brutalu.
-Ja brutal?
-Tak ty. no i władca.  
-Dlaczego?
-Nigdy nie lubisz sprzeciwów.
-Tak to racja. - powiedział i Zaczął mnie rozbierać i całować przy tym.  
-Jesteś szalony.  
-Tak jak ty. - powiedział i wszedł we mnie. jęknęłam z rozkoszy. Było mi dobrze. Naprawdę dobrze. Chciałam, żeby ta chwila się nie kończyłam. Nie mogłam się przestać śmiać widząc go po wszystkim. Był tak wykończony jak małe dziecko, natomiast ja byłam pełna energii.  
-Wstajemy! Trzeba się szykować. Dzisiaj sylwester. Pewnie będziemy mieli gości.
-Czekaj, nie mam teraz siły.  
-Nie będę czekała. Wstawaj. - powiedziałam i zaczęłam go wyciągać z łóżka.
-Myszko, daj mi chwilkę.  
-Nie, dosyć miałeś odpoczynku. wyskakuj z łóżka. - nadal się z nim szarpałam, aż w końcu się poddał i wyszedł z łóżka. Ubraliśmy się szybko.
-Wieczorem też zrobię tak, że nie dasz rady wyjść z łóżka.
-Nie zrobisz, bo nie pozwolę.  
-Zobaczymy. - powiedział i szybko ruszył w moją stronę. Szybko wybiegłam z pokoju, a on mnie złapał dopiero jak byłam w kuchni. -Teraz ci pokażę. - powiedział i wyciągnął z szafki mąkę.  
-Tom, co ty wyprawiasz?  
-Zobaczysz. - powiedział i rozwalił całą torebkę mąki na mojej głowie.  
-Tom!!! - krzyknęłam na niego i i uderzyłam pięścią w jego ramię. Wydostałam się z jego objęć i podeszłam do lodówki. Dyskretnie wyciągnęłam jajka i podbiegłam do Toma. Szybkim ruchem rozwaliłam mu jajko na głowie.
-O ty małpko! - krzyknął i złapał mnie w pasie.  
-Tom! Puść mnie.  
-Mam jajko we włosach.  
-A ja mąkę. -Powiedziałam, a on posadził mnie na blacie w kuchni i nagle ... ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam na Toma robiąc wielkie oczy.  
-Oni zawsze wybierają najmniej odpowiednie momenty. - powiedział i się zaśmiał, a do domu weszli koledzy Toma.  
-Siemka! - krzyknął Dominic i wszyscy zatrzymali się w progu.
-Rozgośćcie się, a mu może się lekko ogarniemy. Nie spodziewaliśmy się was tutaj tak szybko.
-Dobrze, nie śpieszcie się. My możemy poczekać. - powiedział Mario i się zaśmiał.  
-To wy w tym czasie możecie wszystko przyszykować wiecie gdzie jest lodówka, więc chyba sobie poradzicie, a my zaraz zejdziemy w trochę lepszym stanie niż jesteśmy. - szybko poszliśmy z Tomem do łazienki. Po umyciu się po uprzednich wygłupach wyszliśmy z łazienki i nas zatkało. Wszędzie było dużo świeczek i stół cały zastawimy.Muszę przyznać, że chłopacy się postarali. Siedliśmy przy stole i zjedliśmy razem. Później trochę porozmawialiśmy i Wyszliśmy wszyscy razem na spacer wraz z moją kochaną Emily, która przez całą drogę pilnowała, by żadem z naszych kolegów do mnie nie podszedł. Było nawet zabawnie.  Wygłupów nie było końca.  

***
Pisane na szybko więc pewnie nie jest tak bardzo interesujące. Nie mam pojęcia kiedy dodam kolejną część, ale postaram się jak najszybciej się będzie dało.  
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze.

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 984 słów i 5386 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Karoola????

    Kiedy następna część?

    27 lut 2016

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    To jak, kiedy następna część??????

    22 lut 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    zajebiste kocham !!!

    21 lut 2016

  • Użytkownik claire

    Like xD

    21 lut 2016

  • Użytkownik Ona18

    Aww :ciuch:

    21 lut 2016