Remont cz 20

Remont cz 20Wreszcie odepchnęłam ich pod pretekstem wyjścia do kuchni. Gdy wróciłam, mężczyźni mocno nakręceni trajlowali, jak nigdy.

– Wie pani, że znam dowcip, który jest i o budowlańcach, i o nauczycielce? – Janusz zapytał, jego głos był teraz pewniejszy, a w jego oczach czaiła się iskierka psotności. Spodziewałam się oczywiście jakichś sprośności, przygotowując się mentalnie na dosadny, wulgarny żart. Moje serce biło szybciej w oczekiwaniu.

– Na lekcji było otwarte okno, za oknem budowa. Jeden z budowlańców woła: Stachu, podaj, kurwa, cegłę! Na to wychyla się nauczycielka i protestuje: panowie, proszę zdrobniale, tu są dzieci. Na co robotnik drapie się w głowę i po chwili zastanowienia woła: Stachu, podaj, kurwa, tę cegiełkę!

Ulżyło mi, że nie są aż tak sprośni, jak mi się wydawało. Poczułam lekkie rozczarowanie, ale jednocześnie ulgę. Wtem, Stanisław, (fakt, że nieźle dymiło mu z czupryny, jego twarz była czerwona od alkoholu) ni z gruchy, ni z pietruchy, pochwalił się, jego głos był donośny i pewny siebie:

– A wie paniusia, że moja kuśka to tak mocno staje, że mógłbym na niej podnieść wiadro wody?

Zamurowało mnie. Poczułam, jak krew uderza mi do głowy. Udałam oczywiście potwornie zawstydzoną, moje policzki natychmiast pokryły się autentycznym rumieńcem, a serce zaczęło walić jak oszalałe. Nawet nie miałam odwagi patrzeć mu w twarz, grając cnotkę, co to jej nawet słuchać nie wypada takich bezeceństw.

– Ależ co też pan… panie Stanisławie… – Jąkałam się, wybałuszając oczy, udając oburzenie, choć w środku szalały mi emocje.

Majster niedokładnie zrozumiał moje słowa. Uznał, że mu nie wierzę, że wątpię w jego męskość, w jego możliwości. Dlatego z wielkim przekonaniem i sporą zaciętością dowodził swego, jego głos był teraz jeszcze bardziej pewny siebie.

Chciał się założyć. Byłam pewna, że mnie wkręca, że to tylko pijacki żart. Ale moja wrodzona babska ciekawość kazała mi zastanawiać się – jak to się dalej potoczy? Czy on naprawdę jest w stanie to zrobić? Nie ukrywam, że też podniecała mnie wizja majstra zakładającego wiadro wody na swojego wacka… To było tak obsceniczne, tak niesamowite...

– No dobrze… niech będzie… mogę się założyć…

– Ale nie za nic! – wykrzyknął Staszek, jego oczy błyszczały zuchwale. – Jeśli mi się uda, to będziesz musiała paniusiu rozpiąć przed nami staniczek!

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 441 słów i 2507 znaków, zaktualizowała 10 sie o 18:50.

1 komentarz