
– Ooo! Nieźle! Chyba wiesz paniusiu jak takie cóś działa na facetów?! – Stanisław zapytał z uśmiechem, pełnym satysfakcji.
– Panowie, puśćcie mnie już… proszę… – droczyłam się nieustannie, łopocząc rzęsami i wznosząc oczy ku niebu. Mój głos był ledwo słyszalny, prawie szeptem.
– Pewno eleganckie damulki zakładają takie pończoszki, jak wybierają się na randki? Wybiera się pani może na jaką randkę?
– Na randkę z nami! – zaśmiał się Bandziorek, a jego śmiech był rubaszny i pewny siebie.
Milczałam, nie mając nawet pomysłu jak to skomentować. Jedynie z niedowierzaniem kręciłam głową.
– A na randce to trzeba się całować! – zażartował Janusz, dotychczas nieśmiały, ale alkohol najwyraźniej uderzał mu do głowy.
– Całować albo i jeszcze co innego robić! – głośno komentował Cygan, jego wzrok był bezczelny.
Oburzona rozdziawiłam usta ze zdumienia.
Czułam, jak atmosfera zagęszcza się do granic możliwości, a ja jestem w samym jej centrum, niczym marionetka w ich rękach. I podobało mi się to.
1 komentarz
enklawa25