Gdy ubrałam spódnicę - długo przeglądałam się w lustrze. Potem, bardzo często, zmieniłam zdanie co do kreacji. I zamiast, na przykład, granatowej spódnicy, zakładałam czerwoną. Zamiana spódnicy zazwyczaj pociągała zmianę pończoch. A mam ich cały arsenał; cieliste, czarne, grafitowe, brązowe, beżowe, a nawet białe. Teatr z układaniem pończoch trwał od nowa. Zamiana spódnicy pociągała zazwyczaj zmianę bluzki. A to z kolei, bardzo często, zamianę stanika... Ten moment - zakładanie i zapinanie biustonosza, też celebrowałam dość długo; przeglądałam się w lustrze, patrzyłam jak stanik leży na biuście, jak go unosi... To był również taki moment, kiedy słyszałam za oknem bardziej rozemocjonowane głosy. Widziałam często rozpłaszczone nosy na szybie. Oczywiście starałam się stać tyłem, żeby tylko narobić im "smaka" na moje piersi... Gdy już wysztafirowana, kręcąc tyłeczkiem, opuszczałam dom, żegnały mnie komentarze pełne komplementów. -Ale pani nauczycielka dziś odstawiona! Uczniowie nie będą myśleli o lekcjach!
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.