Gdy wracałam z pracy, robiłam panom robotnikom kawę i piliśmy ją razem na werandzie. Strasznie chcieli mnie zagadywać, ale jakby nie mieli pomysłów, albo śmiałości.
-A pani tu tak sama mieszka? - pytał Stanisław.
-Z mamą. Tylko mama przebywa obecnie w sanatorium.
-A to nie ma pani męża... ani narzeczonego?
-Niestety nie... jestem samotna... – mówiłam tonem zdradzającym, jak bardzo brakuje mi mężczyzny.
Dopytywali, czy oni nie nadawaliby się na kandydatów. Chcąc być grzeczna, a właściwie, chcąc ich nieco nakręcać, komplementowałam ich:
- Panom niczego nie brakuje…
-Panowie są tacy przystojni... tacy silni... tacy męscy...
Miło było obserwować, jak się wtedy puszą...
Często po męczącej pracy musiałam zrobić sobie poobiednią drzemkę. Z lubością wypowiadałam do nich kwestie: "muszę teraz pójść do łóżka” lub “muszę się przespać". Nie muszę dodawać, jak silnie na nich działały... Było to wyraźnie widać w ich wzroku...
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
Historyczka
Enklawo, czyżby działay kwestie: "muszę teraz pójść do łóżka” lub “muszę się przespać"?
enklawa25