Remont 56

Remont 56Zwierzęce, w pełnym tego słowa znaczeniu, oblicze ukazał, gdy nie bacząc, czy sprawia mi ból, ładował się we mnie bezpardonowo.

- Ojej! Jesteś  za duży!!! Przecież to potwór! Chyba jestem dla niego za ciasna! - udawałam przerażenie.

- Spokojnie... - sapał - jak się popieści, to się i zmieści!

"Popieszczenie" miało w jego wydaniu swoistą definicję. Polegało na silniejszym natarciu łba jego bestii na moją biedną szparkę...

Tego właśnie pragnęłam. Żeby wtargnął we mnie brutalnie. Żeby wbił się do końca! Żeby mnie wykołatał! Wygrzechotał! Pełną parą.

Dostałam com chciałam. Wtarabanił się tak głęboko, że wydawało mi się, że aż tak głęboko się nie da... Miałam wrażenie, że rozciąga dno mojej pochwy.

- Achh! Aaaaaaa... Panie majstrze... Ależ we mnie wszedłeś! Wepchnąłeś mi swój przyrząd tak, jakbyś przeszywał mnie na wylot! Aaaaaa! Zupełnie na wylot! Aaaaaaa...

Wreszcie zaczął mnie ujeżdżać. Nigdy wcześniej nie miałam w sobie równie potężnego mężczyzny. Nie spodziewałam się po tym czterdziestolatku, że jest aż tak chwacki i ostry, by nie rzec.... a nawet rzec - brutalny. I że ma takie możliwości… Nie kłamał, nie koloryzował, rzeczywiście dawał mi teraz popalić...

Suwał się we mnie miarowo - w tę i we wte. Nie za szybko, ale nie za wolno.
Czułam, jak rozpycha ścianki mojej norki. Szeptałam wtedy:
- Jestem taka ciasna...  
Na co dostawałam odpowiedź:  
- Byłaś taka ciasna! Byłaś. Suczko.

Nie zaznałam chwili wytchnienia przez niemal całą noc. Ładował mnie, grzmocił, kołatał...

Brał mnie chyba we wszelkich możliwych pozycjach.  Choćby "na pieska".

- Wypnij się - usłyszałam - wypnij porządnie swój śliczny kuperek.

Natychmiast spełniłam polecenie, przyjmując pozycję "na czworaka", opierając się na dłoniach.

- Czy dobrze? - spytałam ulegle, żeby mocniej zaakcentować, jak jestem mu oddana.

Wtedy poczułam sieknięcie na pośladku.

- Auuaaa! - zakrzyknęłam.

- Jeszcze mocniej! Takim zadkiem muszę się nacieszyć.

Wypięłam się bardziej, gdy oparłam się na łokciach, ale i tak poczułam smagnięcie na drugim pośladku. Tym razem zacisnęłam zęby, jeszcze bardziej wzmagając moje oddanie.

Czułam, że w tej pozycji mężczyzna ma pełną dominację. Decyduje o rytmie, o głębokości i intensywności penetracji. Ze zniecierpliwieniem czekałam, kiedy we mnie wejdzie, kiedy posiądzie mnie od tyłu.

Tymczasem on nie kwapił się. Postanowił uraczyć mnie kolejnymi klapsami, tyle że teraz nie dłonią, a... swoim kutasem!

Ależ to okazało się podniecające. Z jednej strony - smagał mnie, pokazując - kto tu rządzi, z drugiej, w jeszcze kolejny sposób demonstrował ogrom swojego przyrodzenia.

- Auuaa... auuuaa! Za co? Przecież jestem uległa... - pojękiwałam żałośliwie.

- Za to... za to... że - wyraźnie się zastanawiał co orzec - że dopiero teraz dajesz mi dupy!

Dostawałam fioła na punkcie jego dominacji nade mną. Chciałam się korzyć jeszcze bardziej.

- Ach... przepraszam... to moja wina... że dopiero teraz ci daję... powinnam po pierwszym dniu pójść z tobą Staszku do łóżka...

- Pójść do łóżka?! O nie! Dać mi dupy! Dać się wyruchać! - Robotnik najwyraźniej wczuł się w rolę dominatora.

Dwa ostatnie klapsy przewyższyły mocą poprzednie. Zaraz potem chwycił mnie władczo za biodra i bezlitośnie nabił mnie na swą dzidę.

- Auuuaaa! Staszku! Ależ ty mnie maltretujesz... ależ nadziewasz!

W tej pozycji penetracja okazała się o wiele bardziej intensywna. Miałam wrażenie, że ta dzida zaraz przebije mi brzuch!

Jednocześnie łapska trzymały moje biodra jak imadło. Nawet gdybym chciała, nie mogłabym ruszyć tyłkiem.

Tymczasem on grzmocił mnie ostro. Słyszałam wtedy klepanie o moją pupę... Ale najbardziej podnieciły go chyba moje wiszące i bujające się cycki. Ależ się nad nimi bezlitośnie pastwił! A to ściskał je, a to majtał nimi, żeby się jeszcze mocniej huśtały.

Dupczył mnie w tej pozycji tak mocno, że łóżko trzeszczało, jakby się miało zaraz rozlecieć... Te donośne odgłosy, wymieszane z moimi żałośliwymi jękami i samczym stękaniem Stacha, podsłuchiwane były przez dwóch chłopców w sąsiednim pomieszczeniu.

Okazało się, że jurny majster lubował się w wulgaryzmach, którymi wcześniej nie szafował, ale gdy poczuł potęgę dominacji, rozkręcił się i począł mnie gromko nimi raczyć. Czy może, między innymi po to, żeby słyszeli jego pomagierzy?

Byłam suczą, dziwką, a nawet kurewką... Gdy protestowałam, mimo, że byłam podniecona wielce tymi wyzwiskami, nazwał mnie - kurwą. Paradoksalnie, im bardziej byłam spolegliwa, tym bardziej stawałam się "zeszmacona", a także - tu lubował się w tym słowie - "skurwiona".

- No pani nauczycielko, ale zostałaś zeszmacona! I to przez trzech!

Gdy protestowałam: - Staszku, proszę, nie mów tak brzydko... - Rozsierdzał się i żądał, żebym sama potwierdzała.

- Przyznaj się! Przyznaj się pani nauczycielko, że zostałaś przez mnie skurwiona! Przez nas!

Wobec mojego oporu, nastąpiła seria dotkliwych klapsów, lądujących na moim, dogodnie wypiętym w pozycji na pieska, kuperku.

- Auuaaa! Auuua! Przyznaję... zostałam przez ciebie "skurwiona"... przez was wszystkich trzech...

- Powiedz, że jesteś dziwką!

- Nie... nie... Staszku nie...

Kolejny klaps ustawiał mnie do pionu.

- Ach... ach... dobrze... jestem dziwką...

Niemałą frajdę sprawiły mu groźby, że opowie o tym, że mnie miał, całej wsi.

- Ach nie... błagam! Nie rozpowiadaj tego! Moja reputacja porządnej nauczycielki legnie w gruzach!

Ależ go to rajcowało.

- A powiem! Powiem chłopakom, jakie kurewskie majteczki nosisz! Powiem, jak porządnie pracujesz ustami! Właśnie, jak na nauczycielską japę przystało!

- Nie... nie... błagam!

Sama nie wiedziałam, dlaczego takie dziwne droczenie się, szalenie mnie podnieca.

- Pewnie ucieszą się, jak się dowiedzą, jak ochoczo ściągałaś spódniczkę i cyckonosz! Jak sama ściągnęłaś majtki!

- O Boże!

- Powiem im jak cię wykołatałem! I że nie tylko sam, ale we trzech!

- Proszę... nie... co to będzie za wstyd! Nie zniosę takiego upokorzenia!

- I to jak jęczałaś! Jak dziwka! Jak prawdziwa kurewka! I że każdy spuścił ci się do cipy!

Spokojny na co dzień budowlaniec, w łóżku dał się poznać jako grubianin i prymityw. Traktował mnie i pieprzył jak dziwkę, zaspakajając swoje najmroczniejsze instynkty, dając upust żądzy.

A mnie to wszystko, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, ekscytowało, rozogniało…

Wreszcie zagalopował się w tej pozycji od tyłu, zaczął ładować mnie najmocniej jak potrafił, aż skrzypienie łóżka zagłuszyło moje jęki.

Wreszcie trzasnęło i… załamało się pod nami!

Rumor spowodował, że natychmiast do sypialni wpadli Janusz z Bandziorkiem, gotowi nieść pomoc. Jakże zaskoczyli się, widząc połamane wyrko, a na nim mnie, w samych pończochach i szpilkach, wypiętą przed Stanisławem i trzymaną jak w kleszczach.

No właśnie, próbowałam uwolnić się, przestraszona... zawstydzona... ale... majster ani myślał przerywać! Pieprzył mnie dalej na zniszczonym meblu! Na ich oczach!

- Nie wyrywaj się suniu! Jeszcze z tobą nie skończyłem!

Było mi tak dziwnie, czuć na sobie wzrok dwóch chłopców, a z drugiej strony, wypinać się majstrowi. Ten jednak nie odpuszczał.

- Jęcz suczko, nie przestawaj, jęcz jak dziwka! Jęcz jak kurwa!

Czy miałam jakiś wybór? Przyjmując dzikie pchnięcia, słysząc dźwięczące w uszach słowa "jęcz jak kurwa", stękałam w ich rytm.

- Aaa... aaa.. aaaaa... ach!

W oczach młodzieńców znów dostrzegłam rządzę. Przysuwali się w moją stronę. Stach dostrzegł postawy swoich pomocników.

- Co?! Podjarała was suka?! Nie dziwota! Ale ja nie taki, żebym się nie podzielił. Boh trojcu liubit, dlatego każda dziwka ma trzy dziury.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1401 słów i 8060 znaków, zaktualizowała 29 maj 2023.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto