Tymczasem majster brnął dalej.
-Nie tylko podniosę wiadro wody, ale jeszcze przejdę się z nim w koło tego stołu i was wszystkich! Przejdę wkoło i za dużo wody nie wyleję! Ha, ha, ha! Nie to co za kołnierz!
Uznałam to za kiepski i głupawy żart i mu to wyraźnie zakomunikowałam.
Majster zadął się do czerwoności i odparł, że udowodni, choćby miał paść trupem!
- Co?! Ja nie dam rady?! - Odezwała się typowa polska cecha.
Ale znowu "nie za nic"...
Tym razem miałabym pozwolić im na dotykanie moich piersi...
- No wie pan co?! Nigdy w życiu. Co też pan sobie wyobraża, żeby w ogóle składać podobną propozycję porządnej kobiecie!
Udałam ogromne oburzenie, zamanifestowałam to wydęciem usteczek i spojrzeniem wyrażającym najwyższy poziom zaskoczenia.
Jednak ta sytuacja niezwykle na mnie podziałała.
Wyobraziłam sobie, że muszę na ich oczach najpierw rozpiąć bluzkę a następnie nadstawiać piersi, co prawda w staniku, ale dla brudnych łap roboli... Do macania.
A ci? No tak... macają. I to macają do woli.
To niewiarygodne, jak niesamowicie mnie ta wizja podnieciła!
Ale jednocześnie uznałam, że przecież nie ponoszę żadnego, nawet najmniejszego ryzyka...
1 komentarz
enklawa25
Łapka w górę