
Mężczyźni przy alkoholu stali się bardziej odważni, ich języki rozwiązały się, a spojrzenia stały się jeszcze bardziej bezczelne. Zaczęli mnie komplementować, otwarcie, bez ogródek, że mam czym oddychać i na czym siedzieć. Ekscytowały mnie te ich przaśne pochwały, ta ich bezpośredniość.
– A jaki to rozmiar miseczki? – wypalił Bandziorek, jego oczy były wlepione w mój biust. Alkohol dodał mu odwagi.
– Widzę, że zna się pan na damskiej bieliźnie. – Udałam zawstydzoną, lekko pochyliłam głowę, ale w środku czułam dreszcz ekscytacji. Cichutko odparłam: – D.
Pomruk zadowolenia wydali niemal chórem, jakby była to najważniejsza informacja dnia.
– A co znaczy D? Jak duże, dorodne? – Stanisław, którego oczy błyszczały zuchwale, zapytał z uśmiechem.
Udałam jeszcze bardziej zawstydzoną, moje policzki pokryły się rumieńcem, coraz bardziej nakręcała mnie ta dyskusja. Chciałam, żeby drążyli temat.
– Och panowie… zawstydzacie mnie… Powiem wam tylko, że źle być kobietą z dużymi piersiami.
– A to dlaczego? – Gapili się łakomie na mój biust, jakby go mieli zaraz zjeść, ich oczy były jak magnesy.
– Jest się narażoną na przykład na zaczepki na ulicy ze strony niekulturalnych mężczyzn… – powiedziałam, z lekko kokieteryjnym uśmiechem.
– A my też jesteśmy niekulturalni… ha ha ha. Też możemy panią zaczepiać. – Stanisław położył rękę na moim kolanie, jego dotyk był ciężki i pewny siebie. Czułam ciepło jego dłoni przez materiał spódnicy.
1 komentarz
enklawa25