"O dziewczynie, która okazała się być mną" cz. 50

Zuza
*****

Otworzyłam oczy i oślepiło mnie bardzo jasne światło. W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się dookoła i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w szpitalu. Zaczęłam sobie przypominać co się stało gdy nagle do sali weszła pielęgniarka.
- Jak się czujesz?- spytała podając mi szklankę wody i jakieś tabletki
- Dobrze. Co z moim chłopakiem?- spytałam przestraszona.  
- Myślimy, że wziął dopalacze- opowiedziała  
- Co? Nie, to nie możliwe. Gdzie on jest? Muszę się z nim zobaczyć- powiedziałam wstając ale mnie zatrzymała
- Musisz odpoczywać. Twój chłopak jest w dobrych rękach, nic mu nie będzie  
- To mi nic nie jest. Czuje sie dobrze  
- W to nie wątpie ale każdy gwałtowny ruch może doprowadzić do tragedi. Upadłaś i mocno uderzyłaś głową o ziemie
- Nic mi nie jest- powiedziałam wkurzona. To nie mną powinni się teraz zajmować tylko Kamilem. A jak oni nie chcą to niech mi pozwolą. Nawet nie wiem co mu jest i jak się czuje. A najgorsze jest to, że nie pozwolili mi się z nim zobaczyć.  
Poczekałam aż kobieta sobie pójdzie i wstałam z łóżka. Trochę zakręciło mi się w głowie ale jakoś dałam radę wyjść na korytarz. Zaczęłam wchodzić do wszystkich sal szukając Kamila aż w końcu go znalazłam. Leżał na łóżku blady jak ściana i podłączony do całej masy urządzeń. Patrzył przez okno ale gdy tylko mnie zobaczył od razu zaczął się podnosić.
- Leż spokojnie- powiedziałam podchodząc do niego. Starałam się uśmiechać ale miałam łzy w oczach gdy widziałam go w takim stanie. Przytuliłam go delikatnie a on mnie objął.
- Martwiłem się o ciebie. Nie pozwolili mi do ciebie pójść- powiedział zachrypniętym głosem  
- Mi też nie pozwolili ale stwierdziłam, że nie obchodzą mnie ich zakazy- powiedziałam uśmiechając się  
- Oż ty niegrzeczna- odpowiedział dając mi buziaka w czoło  
- Dzieńdobry- powiedział wchodzący do sali lekarz
Odsunęliśmy się od siebie a on spojrzał na nas i się uśmiechnął.
- Z tego co mi wiadomo nie powinna pani wstawać- powiedział łagodnym głosem  
- A co pan by zrobił na moim miejscu?
- Zapewne to samo co pani dlatego nie jestem zły.  
- No dobrze. Co się stało Kamilowi?  
- Podejrzewamy dopalacze lecz nie znamy dokładnie składu. Zrobiliśmy to co w naszej mocy i niedługo powinien wrócić do pełni zdrowia. Brał Pan coś na imprezie?  
- Nie brałem niczego no chyba, że nieświadomie- odpowiedział mój ukochany a w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka
- Co Pan ma na myśli?
- Ja chyba wiem. Pamiętasz tego faceta so się do mnie przysiadł? Może dosypał mi czegoś a ja nie zauważyłam. A potem ty piłeś mojego drinka- powiedziałam zwracając się do Kamila. Lekarz zadzwonił na policję żeby zgłosić całe zajście.  
Ja jako, że dobrze się czułam, lekarz pozwolił mi zostać z chłopakiem. Poszłam tylko się przebrać i troszkę ogarnąć i wróciłam do sali ukochanego ale go nie było. Przez chwilę się bałam, że może coś się stało ale nagle poczułam ciepłe ręce oplatające moje ciało.
- Gdzie byłeś?- spytałam odwracając się. Momentalnie odskoczyłam od faceta stojącego tuż obok mnie. Z początku nie rozpoznałam twarzy ale już po chwili go poznałam. To był ten sam facet co w klubie.
- Co pan tu robi?- spytałam bardzo przestraszona
- Oj jaki "pan" przecież już się poznaliśmy- powiedział łapiąc mnie za tyłek i od razu dostał ode mnie w twarz
- Niegrzeczna dziewczynka- powiedział a mi się zrobiło niedobrze  
Zaczął do mnie podchodzić a ja zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc. On mocno zatkał mi usta ręką i nie mogłam nic zrobić. Zaczął jeździć rękoma po moim ciele a ja go kopałam i próbowałam się jakoś wyrwać z jego objęć.  
Nagle do sali wpadł mój chłopak wraz z lekarzem i dwoma policjantami. Odciągnęli go ode mnie a ja od razu pobiegłam do Kamila. Przytuliłam go do siebie i zaczęłam płakać cała przestraszona.
- Ćśś maleńka już dobrze. Jesteś bezpieczna- powiedział głaszcząc mnie po głowie a ja powoli zaczęłam się uspokajać.
- To ten Pan był w klubie?- spytał jeden z policjantów a ja pokiwałam głową  
- Będzie pani musiała złożyć za chwilę zeznania. Najpierw niech pani odpocznie i się uspokoi zaraz panią zawołamy- powiedział i wyszli wraz z facetem.
Jeszcze pare minut nie mogłam dojść do siebie. Co by było gdyby nikt mnie nie usłyszał albo nikt by nie przyszedł? Ciężko mi było sobie wyobrazić co mogłoby się stać.
Usiedliśmy z Kamilem na szpitalnym łóżku. Chciałabym już wyjść z tego cholernego szpitala. Zostały nam już ostatnie chwile naszego wyjazdu.  
Niestety musieliśmy jeszcze czekać na wypis Kamila. Mój był gotowy bo tylko straciłam przytomność natomiast lekarz stwierdził, że muszą dokładnie wiedzieć co wziął mój ukochany.  
- Przepraszam cie, że tak wyszło. Nie przewidziałem tego- powiedział Kamil  
smutnym głosem a ja go przytuliłam  
- Nie obwiniaj się. Przecież nie mogłeś tego przewidzieć- powiedziałam żeby go pocieszyć  
- Ale teraz zamiast miło spędzać czas to my siedzimy w jakimś durnym szpitalu
- Oj kotek przecież zawsze można coś wymyśleć na umilenie czasu
- Nie jesteś zła?- spytał patrząc mi w oczy  
- A wyglądam na złą głuptasie?- pytam i całuje go w usta
Potem Kamil znalazł gdzieś karty i uczył mnie różnych gier. Czas szybko nam minął i dobrze się bawiliśmy zapominając o tym, że jesteśmy w szpitalu. Przypomniał nam o tym lekarz przychodząc z wypisem Kamila. Uradowani jak nigdy zaczęliśmy się zbierać i szykować do wyjścia. Zamowiliśmy taksówkę i pojechaliśmy prosto do naszego domku. Weszliśmy do środka i postanowiliśmy coś zjeść.
- To co? Pizza?- pytam przypominając sobie ostatnią sytuacje i zaczynam się śmiać  
- Nawet nie ma takiej opcji- odpowiedział mi również się śmiejąc  
- Oj czemu?- spytałam zakładając mu ręce na szyje
- A co? Aż tak bardzo chcesz się spotkać z tym dostawcą?
- Nie mój zazdrośniku- odpowiedziałam dając mu buziaka  
- No więc plan jest taki. Ty leżysz i pięknie wyglądasz a ja robie ci jedzonko
- Idealnie ale może ci pomóc?- pytam  
- Nawet nie ma takiej opcji- w odpowiedzi wziął mnie na ręce i przeżucił sobie przez ramie jak jakiś worek ziemniaków. Zostałam zaniesiona na kanapę w salonie i dosłownie na nią rzucona
- A ładnie to tak?
- Bardzo ładnie- powiedział i poszedł do kuchni zrobić coś do jedzenia. Jak na profesjonalnego kucharza przystało założył fartuszek w bardzo męski kwiatowy wzór i oczywiście nie mogło się obejść bez specjalnej kucharskiej czapki ale niestety takiej nie mieliśmy. Kamil zastąpił ją zwykłą czapką z daszkiem. Wyglądał po prostu komicznie. Podczas gdy on robił nam zapiekanki ja robiłam mu zdjęcia gdy dosłownie tańczył przy blacie kuchennym. Śmiechu było więcej niż samego gotowania . Ogólnie zapiekanki robi się pare minut ale mojemu mężczyźnie zeszło się półtora godziny. Po wszystkim włożył zapiekanki do piekarnika i przyszedł do mnie do salonu. Włączyliśmy sobie jakiś film i kompletnie zapomnieliśmy o jedzeniu.  
Oglądaliśmy spokojnie wtuleni w siebie gdy nagle poczułam jakiś smrud spalenizny. Spojrzałam w strone kuchni a tam z piekarnika wydobywał się czarny dym.  
Kamil od razu tam poszedł. Okazało się, że nasze zapiekanki się kompletnie spaliły i musieliśmy zamówić coś do jedzenia.  
Nie była to jednak pizza mimo, że Kamil upierał się, że nie jest zazsrosny o dostawcę. Śmiać mi się chciało gdy wyrwał mi telefon z ręki żeby zadzwonić po jakieś inne jedzenie.
W cudownej atmosferze spędziliśmy koniec dnia i gdy już myślałam, że po prostu położymy się spać, okazało się, że Kamil ma zupełnie inne plany.  
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1502 słów i 7938 znaków.

2 komentarze

 
  • blondeme99

    Ciekawe co to za plany ;) rozdział bardzo ciekawy i trzymający w napięciu :) tak trzymaj! Umiesz zatrzymać przy sobie czytelnika i to jest najważniejsze ;)

    4 sie 2018

  • nasiaaa

    @blondeme99 dziękuję ślicznie :)

    4 sie 2018

  • cukiereczek1

    Kochana rewelacyjna czesc jak zawsze czekam na kolejną z niecierpliwością 😙😙😙💕💕

    3 sie 2018

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję kochana

    3 sie 2018