Zuza
*****
Po przerwie świątecznej wróciliśmy do szkoły dosłownie na półtora tygodnia. Nie wiem jaki był tego sens. Dziś zaczynamy ferie. Dwa tygodnie laby i nic nie robienia to jest to, czego pragnę najbardziej. W końcu odeśpie te wszystkie wczesne poranki i zarwane noce.
Z dziewczynami siedziałyśmy i odliczałyśmy minuty do końca. To w niczym nie pomagało bo czas dodatkowo się dłużył.
Nie tylko my nie mogłyśmy wytrzymać. Wszyscy w klasie siedzieli jak na szpilkach, nawet nauczyciel. Podejrzewam, że już ma nas dość i tylko czeka aż się nas pozbędzie. Nie bez powodu zamiast prowadzić nowy temat, on włączył nam jakiś beznadziejny film.
W końcu zadzwonił upragniony dzwonek i wszyscy w błyskawicznym tempie wyszli z sali. Mi, Gosi i Darii najwyraźniej się nie śpieszyło. Wziełyśmy wszystkie swoje rzeczy i wyszłyśmy ze szkoły. Stałyśmy przed budynkiem pare minut rozmawiając o naszych planach na ferie kiedy nagle pojawił się Kamil.
- Hej wam- powiedział radosny jak nigdy i dał mi buziaka na powitanie
- Co ty taki szczęśliwy?- spytałam
- A ty nie? Gotowa jesteś?- odpowiedział mi pytaniem.
- Na co?- spytałam zaskoczona. Czyżbym o czymś zapomniała?
- No jak to na co? A co z naszym wyjazdem?
- Misiek mów jaśniej. Jakim wyjazdem?- o czym on mówi? Nie przypominam sobie żebyśmy mieli gdzieś jechać. Przecież bym o tym pamiętała...
- A co dostałaś na święta od swojego ukochanego?- spytał a ja zaczęłam się zastanawiać. Nagle przypomniałam sobie o kopercie i aż pisnęłam.
- I co już wiesz?- spytał rozbawiony
- Ale kiedy to?
- Jutro wyjazd więc mam nadzieje, że zdąrzysz się spakować.
Dziewczyny patrzyły na nas zaskoczone więc postanowiłam im wszystko wyjaśnić. Jak usłyszały gdzie wyjeżdżam i z kim, były zdziwione i oczywiście szczęśliwe.
- Ładnie to tak zapominać o feriach z chłopakiem?- spytał przyciągając mnie do siebie.
- Zapominać? A kto tu o czymś zapomniał bo ja o wszystkim pamiętam- powiedziałam uśmiechnięta
- Ach tak?
- No pewnie, że tak. Tylko cie sprawdzałam- odpowiedziałam śmiejąc się
- Jasne, jasne. Za kare musisz mi dać buziaka- powiedział a ja dalej się śmiałam
- A ty z czego się śmiejesz?- spytałam i wziął mnie na ręce
- Ej no! Postaw mnie na ziemi- powiedziałam i zaczęłam się wyrywać no ale pech chciał, że był o wiele silniejszy.
- Najpierw buziak
- Najpierw mnie postaw
- Oj mowy nie ma- powiedział pewny siebie. Staliśmy tak chwilę i coraz więcej ludzi na nas patrzyło.
- No dobra niech będzie- powiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka. Nie chce robić scen przed całą szkołą
- Wstydzioch. Będę po ciebie jutro o 8:00- powiedział i pożegnał się ze mną buziakiem.
- Ej dziewczyny mam problem- powiedziałam łapiąc się za głowę
- Zgaduje, że nie masz co wziąć na romantyczny wyjazd ze swoim ukochanym- powiedziała Gośka uśmiechając się
- To nie jest żaden romantyczny wyjazd i tak, nie mam co wziąć
- No to co dziewczynki? Zakupy?- spytała Daria i ruszyłyśmy do najbliższej galeri.
Wchodziłyśmy do wszystkich sklepów.
W jednym z nich zwróciłyśmy uwagę na śliczne bluzy w moro z wiązaniami w dekoldzie. Od razu poszłyśmy do przebieralni i każda przemierzyła po jednej. Wyglądałyśmy zajebiście. Zdecydowałyśmy, że wszystkie sobie kupimy.
Po za tym kupiłam jeszcze parę ubrań i drobiazgów a w tym para ciemnych rurek, leginsy no i koszulki z różnymi napisami. Najbardziej mi się spodobała z napisem "mała ale groźna" jako, że matka natura nie obdarzyła mnie wysokim wzrostem no i jak się zdenerwuję to potrafi być bardzo nieciekawie.
Z tego co pamiętam, dziewczyny nie kupywały dużo. Daria postawiła na kosmetyki a Gosia kupiła jedynie biały sweterek i jakieś dodatki.
Na koniec poszłyśmy do kawiarni na gofry i kawę. Każda zamówiła z owocami i bitą śmietaną. Siedziałyśmy chwilę jedząc i gadając. Czy każde nasze wyjście musi kończyć się na jedzeniu?
Niestety nie miałyśmy dużo czasu bo ja jeszcze musiałam się spakować.
Po powrocie do domu postanowiłam się najpierw odświeżyć i przebrać w luźne ciuszki. Potem od razu wzięłam się za pakowanie. Najszybciej mi poszło z kosmetyczką bo spakowałam tylko najpotrzebniejsze kosmetyki itp. To tylko warsztaty więc nie ma co się stroić nie wiadomo jak.
Potem przyszła pora na ubrania i z tym zrobił się spory kłopot. Najpierw do walizki wpakowałam coś do spania, bielizne i nowe ubrania. No ale co dalej? Nie wiem co będziemy tam robić więc nie wiem na co się szykować i jakie ubrania brać.
Siedząc w szafie i szukając ubrań przypomniało mi się, że nawet nie wiem na ile dni jedziemy. Trzeba zadzwonić do Kamila.
Ciesze się, że ze mną jedzie. Ja będę miała zajęcia z profesjonalnymi fotografami a on tańcerzami. Coś czuję, że to będzie mój najlepszy wyjazd.
W całym tym bałaganie zwanym też moim pokojem, zaczęłam szukać telefonu ale nigdzie nie mogłam go znaleźć.
Dopiero po 10 min udało mi się go zauważyć wystającego z pod poduszki.
- Hej kotek
- Dziękuję, że dzwonisz. Pomogłaś mi znaleźć telefon- powiedział śmiejąc się
- Twój też zaginął?- spytałam również się śmiejąc
- Tak, mój był w bucie a twój?
- Pod poduszką. Mam pytanko. Na ile dni jedziemy?
- Oj misia, misia, na pięć- powiedział słodkim głosem
- Oki to ja lece sie dalej pakować
- Będę po ciebie o 8:00, buziaki, pa
- pa
Rozłączyłam się i wzięłam się za dalsze pakowanie.
Skończyłam jak już było późno. Wypadałoby się wyspać. Coś czuję, że przez następne pięć dni będę mało spać. Położyłam się spać i od razu zasnęłam. Pakowanie jednak mocno męczy.
***
Witałam rano obudzona przez jakiś hałas. Nie był to ani budzik ani nikt z rodziny. Co mnie zdziwiło, był to klakson samochodowy. Ledwo zeszłam z łóżka i doczołgałam się do okna. Zauważyłam samochód już dobrze mi znany. Przed samochodem stał Kamil i wymachiwał rękoma.
Spojrzałam na zegarek i się przeraziłam.
Pomachałam Kamilowi żeby wszedł do środka a ja zaczęłam się ogarniać. Z tego co wiem pociąg mamy o 8:40 a ja oczywiście zaspałam i mamy tylko 27 minut.
Ubrałam się w tempie błyskawicznym. Założyłam jasną, żółtą bluzę z czarnymi elementami. Do tego oczywiście leginsy dla wygody i buty pasujące do bluzy.
Zrobiłam delikatny makijaż ale tak się śpieszyłam, że napewno wyszedł okropnie.
Na dole już czekał Kamil i odziwo robił mi śniadanko.
- Hej kotek. Dziękuję kochany jesteś- powiedziałam dając mu buziaka. Podczas gdy on robił mi kanapki, ja znosiłam swoją walizkę i inne rzeczy na dół.
Razem szybko zjedliśmy śniadanie i zaczęłam się żegnać z rodzinką.
Mój maluszek niestety musi zostać ale myślę, że Aurelka świetnie się nim zajmie. Mam nadzieję, że jak wrócę to jeszcze będzie żył.
- Gotowa?- spytał mój ukochany a ja potwierdziłam kiwając głową.
- Dowidzenia państwu- powiedział Kamil i wziął moją walizkę żeby zanieść do sanochodu.
- Uwarzajcie na siebie- powiedziała mama
- Spokojnie. Dam znać jak będziemy na miejscu- powiedziałam i z każdym z nich pożegnałam się buziakiem.
Okazało się, że na pociąg zawozi nas brat Kamila. On to ma przesrane. Wszędzie nas wozi.
- No hej- powiedziałam a on zaspanym głosem odpowiedział mi krótkie "cześć"
- Nie wiem jak mi się odwdzięczycie za to, że wam robie za kierowce- powiedział po dłuższej chwili
- Jesteś moim starszym bratem, to twój obowiązek- powiedział Kamil śmiejąc się z brata i zaczęli się przekomarzać.
Droga minęła nam bardzo szybko bo na miejsu byliśmy po jakiś 10 minutach.
W ostatniej chwili udało nam się wsiąść do pociągu. Zaczęliśmy szukać wolnych miejsc. Jedyne dwa wolne miejsca były w przedziale na samym końcu. W środku już siedziało trzech chłopaków i dwie dziewczyny. No to zapowiada sie bardzo ciekawie.
************************************
Hej misiaki. Jak się podoba?
Były drobne komplikacje no ale udało się
3 komentarze
nastolaka
Bomba kiedy next? czekam z niecierpliwością
nasiaaa
@nastolaka dziękuję jak się uda to nawet dziś
nastolaka
@nasiaaa ooo fajnie było było
Alka22
Super kochana Mam nadzieję, że następnym razem uda się bez komplikacji
nasiaaa
@Alka22 też mam taką nadzieje
cukiereczek1
Jak zwykle rewelacyjna czesc czekam na kolejną z niecierpliwością kochana
nasiaaa
@cukiereczek1 dziękuję kochana