Nowe życie cz. 2

Hej wszystkim to znowu ja i przychodzę do Was z drugą częścią mojego opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.  

Zaczęłam się budzić. Krztusiłam się i wypluwałam resztę wody morskiej z buzi. Powoli usiadłam na piasku i rozejrzałam się. Obok mnie siedział ratownik. Wyglądał na wyczerpanego. Musiał mnie reanimować co go mocno zmęczyło. Był to młody chłopak, miał około 17 lat, brunet. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. Przeczesał włosy ręką i powiedział
- Niezłego stracha mi napędziłaś mała- jak to usłyszałam zagotowało się we mnie. Nienawidzę jak ktoś mnie tak nazywa.
-nie jestem mała- powiedziałam oschle. Zdziwił się jak to powiedziałam ale mnie to nie ruszyło. Wstałam powoli i on również.  
-należą się podziękowania nie sądzisz?  
-dzięki za uratowanie
- do twarzy Ci z tym wodorostem- powiedział nabijając się ze mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi ale po chwili zobaczyłam, że mam coś zielonego we włosach. Ohyda, zdjęłam to szybko a on ciągle się ze mnie śmiał. Zdenerwowałam się. Nawet nie wie z kim zadarł. Rzuciłam w nim wodorostem i odeszłam, na pożegnanie jeszcze krzyknęłam w jego stronę  
- mi przynajmniej w czymś do twarzy a tobie nawet wodorost nie pasuje.
Nie czekałam na jego reakcję. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę mojego koca, spakowałam swoje rzeczy, ubrałam się i ruszyłam w drogę do domu. Daleko nie mam ale trochę mi zajęło zanim doszłam na miejsce. W środku nikogo nie było. Rodzice zapewne pracują a brat pewnie zwiedza okolice. Poszłam pod prysznic zmyć brudy całego dnia i trochę się odprężyć. Po kąpieli poszłam do kuchni zrobić sobie kolację. Zdecydowałam się na tosty i sok pomarańczowy. Nie czekałam na powrót rodziny. Byłam zmęczona więc położyłam się spać i szybko usnęłam.