Emigrantki 37

Emigrantki 37Otworzyłam oczy, nie mając bladego pojęcia co się ze mną dzieje. Widok za oknem pozwalał sądzić, że albo jest już wczesny ranek, albo jeszcze późny wieczór. Powinnam zbierać się do pracy, czy mogę jeszcze pospać? Poczułam ulgę, kiedy z niewielkim trudem znalazłam swój telefon. Była dopiero dziewiętnasta.

     Nie miałam na sobie nawet koszulki nocnej. Uwielbiałam spać nago. Dzięki temu zawsze się wysypiałam i budziłam zrelaksowana. Zdarzały mi się też całkiem przyjemne sny, które nie raz, ani nie dwa sprawiały, że budziłam się nieco spocona, a czasem nawet mokra...

     Tym razem było inaczej.

     Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Starałam się ogarnąć swoim umysłem to, co wydarzyło się w ciągu ostatniej doby.

     Rozmowa z Olą o jej propozycji urodzenia dziecka za pieniądze, moja reakcja na nią, kłótnia, ucieczka i zamartwianie się całą noc...

     Potem jeszcze to, co zgotowały nam kobiety na szklarni i Edward, który wykorzystał naszą sytuację, przymuszając nas do seksu w swoim gabinecie.

Tego wszystkiego było zbyt wiele jak na jedną dobę.

     Najbardziej druzgocąca była informacja Oli o tym, że zamierza nas porzucić. Początkowo nie wierzyłam w jej zamiary. Podejrzewałam, że chce tylko sprawdzić naszą reakcję, albo odegrać się na mnie za to, co zaproponowałam. Dopiero w gabinecie Edka zrozumiałam, że nie żartuje.

     Jedynym plusem tej sytuacji było to, że jednak nie urodzi tego dziecka i nie zafunduje sobie traumy do końca życia. Z drugiej strony niezły grosz przejdzie jej koło nosa.

     Na samą myśl o tym poczułam, jak oblewa mnie fala gorąca. Jak mogłam zasugerować, że te pieniądze powinny być podzielone tak, jak każde inne, które do tej pory razem zarobiłyśmy? Wiadomo, że milion złotych podzielony na trzy dawał ponad trzysta tysięcy. Za taką sumę mogłam się ustawić na kilka lat, podobnie zresztą jak dziewczyny. Chyba właśnie wizja dostatniego i spokojnego życia przyćmiła mój umysł w tamtej chwili.

     Co się stało, to się nie odstanie. Będę musiała ją za to przeprosić. Miałam tylko nadzieje, że to nie zniszczy naszej wieloletniej przyjaźni.

     Zlokalizowałam majtki, stanik i pierwszą lepszą sukienkę. Zeszłam powoli na dół, gdzie ku mojemu zaskoczeniu siedziała już Oliwka. Przywitała mnie solidnym ziewnięciem, na co zareagowałam uśmiechem. Na stole stała wypita do połowy butelka wina. W ostatnich czasach to u nas nic nowego.

     - Ola już wyszła? - zapytałam, a za odpowiedź musiało mi wystarczyć tylko lekkie skinienie głowy współlokatorki.

     Przygotowałam sobie kawę w nadziei, że to choć na chwile postawi mnie na nogi. Zazwyczaj tak się działo. Tego dnia chciałam załatwić sprawę z Olą i ustalić z dziewczynami jakiś plan na najbliższe tygodnie. Do tego potrzebowałam jasnego umysłu.

     - Myślisz, że ona mówiła poważnie, że naprawdę wyjedzie do Polski? - wypaliła Oliwka, po czym dopiła zawartość swojego kieliszka.

     - Sama nie wiem, ale wydaje mi się, że powinnyśmy, chociaż spróbować przekonać ją do tego, żeby została.

     Oliwka uśmiechnęła się, kiedy usłyszała moją odpowiedź.

     - Cieszę się, że masz takie podejście, bo właśnie zamierzam robić to samo.

     Usiadłam obok niej, objęłam i przytuliłam.

     - Przepraszam za tę naszą wczorajszą kłótnię. Zachowałam się jak idiotka. Nie wiem, co mi odwaliło. Chyba kasa całkowicie uderzyła mi na mózg i przyćmiła inne rzeczy.

     - Myślę, że każda z nas ma z tym problem, a Ola najszybciej z nas to zrozumiała. Pewnie stąd jej decyzja. Powinnyśmy zrobić wszystko, aby odzyskać kontrolę nad naszym życiem, bo to, że kilka spraw nas przerosło, nie ulega najmniejszej wątpliwości.

     Nastała chwilowa cisza, w trakcie której analizowałam to, co powiedziała Oliwka.

     - Może damy jej trochę odpoczynku, tak jak wtedy po tym gwałcie? - zaproponowałam.

     - To bardzo dobry pomysł, ale wszystkie powinnyśmy zrobić sobie małą przerwę. Zostało nam raptem kilka miesięcy do egzaminów i jeżeli faktycznie chcemy wrócić do Polski na studia, to powinnyśmy wycisnąć stąd jak najwięcej. Ale z drugiej strony do tej pory zarobiłyśmy tyle, że spokojnie możemy sobie pozwolić na co najmniej dwa tygodnie odpoczynku.

     - Wydaje ci się, że uda nam się ją tym przekonać? - zapytałam z autentyczną obawą w głosie. W tym planie było coś zachęcającego, ale Ola była za bardzo zdeterminowana, żeby dać się przekonać byle czym.  

     - Z Olą sobie jakoś poradzimy, ale mamy jeszcze inny problem.

     Oliwka wstała, po czym przyniosła drugi kieliszek. Nalała mi więcej, niż powinna, znacznie przekraczając miejsce, gdzie specjaliści od etykiety wyznaczali poziom wypełnienia kieliszka.  

     Podziękowałam, po czym uraczyłam się trunkiem. Wino było kwaśne, choć jak zdążyłam zauważyć na butelce, powinno być półsłodkie. Zazwyczaj nie pijałyśmy innych, ale moje kubki smakowe najwyraźniej miały już dosyć wszelkiej maści win, jakimi zalewałam je w ostatnim czasie.

     - Jeden z nich to Marcin - zaczęłam, a Oliwka przytaknęła, że właśnie jego miała na myśli.

     - Co z nim zrobimy?

     - Nie ma innego wyjścia jak stary niezawodny sposób na każdego szantażystę - dodałam, poprawiając się na kanapie. Marzyłam o tym, żeby wrócić do swojego łóżka i rozciągnąć się wygodnie. Moje plecy po kilku tygodniach fizycznej pracy dawały o sobie znać.

     - Chyba nie czaje - skomentowała Oliwka, po czym wychyliła kolejną porcję alkoholu.

     - Najlepszym sposobem na szantażystę jest kontrszantaż. Musimy nagrać tego gnoja, kiedy uprawia z nami seks i zagrozić wysłaniem filmu do jego żony.  

     - Myślisz, że to zadziała? Boję się, że po takim numerze na pewno stracimy prace.
     - Ale jeśli nie zaryzykujemy, to za chwile pod chałupą będziemy miały kolejki innych facetów z kierownictwa firmy, którzy będą chcieli ruchać nas za darmo tak jak on. Sama widzisz, że oprócz Marcina musiałyśmy dać tym dwóm burakom z biura i Edwardowi.

     - Masz rację - zaczęła Oliwka. - Nie wydaje mi się, żeby to, co się wydarzyło dzisiaj, to był przypadek. Edek mógł to wszystko zaplanować tylko po to, żeby przyjebać nas do ściany i wyruchać - niemal wykrzyczała ze złością.  

     - Dokładnie. No i w sumie to szacunek dla Oli, że mu się postawiła. Tylko nie wiadomo jak to się skończy. Nawet jeśli uda nam się ją przekonać, żeby została, to Edek może się na niej mścić.

     - A może faktycznie nie był nią zainteresowany. Mówił, że ma małe cycki.

     - Daj spokój Oliwka - żachnęłam się. - Chyba tylko gej nie byłby zainteresowany możliwością wyruchania takiej laski jak ona. Na pewno miał na nią ochotę, ale wykalkulował sobie, że i tak nie da rady z trzema. Lata swoje ma i hydraulika już zapewne nie działa tak, jak powinna. Nie chciał kompromitacji, więc jej zachowanie było mu nawet na rękę.

     Oliwka utrzymywała całkiem niezłe tempo. Dopiła zawartość kieliszka, po czym uzupełniła mój, nalewając jeszcze więcej niż poprzednio.

     - Olejmy na razie Edka i zajmijmy się naszym drugim problemem - zaproponowała. - Sama nie wiem co gorsze. Dawanie dupy za darmo, czy praca z tymi rozwścieczonymi babami. Nawet jeśli dzisiaj Edek o to poprosił, to mogło im się spodobać do tego stopnia, że teraz same będą inicjować takie akcje.

     To, co powiedziała, miało sens. Zastanawiałam się przez chwile, jak zareagowałby Marcin, gdybyśmy poprosiły o zmianę miejsca pracy. Szanse były nikłe i nie obyłoby się zapewne bez darmowego ruchanka, ale może dzięki temu udałoby się uniknąć spięć z innymi kobietami.

     Oliwka nie miała tyle entuzjazmu. Wyraziła swoją opinię, co po wypiciu sporej ilości wina nie poszło jej zbyt łatwo. Zrozumiałam, że powinnyśmy zacisnąć zęby, starć się ignorować wredne baby i robić swoje.
  
     Spojrzałam na nią jakby była jakimś alienem, który dopiero co zmaterializował się w naszym salonie, a nie kobietą, która dziś na szklarni przeżyła istne piekło. Najwyraźniej alkohol zaczął działać na jej umysł, bo to, co powiedziała, a raczej wybełkotała, nijak nie miało się do rzeczywistości.

     Po skończeniu drugiej butelki wina otwieranie trzeciej było istnym samobójstwem, mimo wszystko postanowiłyśmy zaryzykować.

     Po niespełna godzinie do domu wróciła Ola. Nie skomentowała naszego stanu, za to my byłyśmy pod wrażeniem jej wyglądu. Miała na sobie seksowną czarną sukienkę. Spod niej wystawały ramiączka stanika, za który zapłaciła niedawno ponad siedemdziesiąt euro!

     Dziewczyna stała w drzwiach oparta o futrynę i uśmiechała się od ucha do ucha. Nie miałyśmy bladego pojęcia, co wywołało jej stan. Przez chwilę podejrzewałam, że wstąpiła do coffy - shopa, ale to do niej nie pasowało. Zbliżyła się do nas i dopiero wtedy dostrzegłam, że trzyma coś w dłoniach. W lewej ręce miała butelkę whisky. W prawej podrzucała coś, co wydawało metaliczny dźwięk.

     - Stało się coś? - zapytałam po chwili.

     - Mam dla was bardzo dobrą wiadomość laski. Dziś rozpoczynamy nowy etap naszego emigracyjnego życia. I zapewniam, że najlepsze dopiero przed nami!

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik eksperymentujacy

    Nie dawaj tak długo czekać z kontynuacją :)

    14 lis 2023

  • Użytkownik Rafaello

    @eksperymentujacy Jak taki jesteś spragniony to możesz dostać już wszystkie za 19.90
    Zapraszam na priv.

    14 lis 2023