Zadanie, jakiego się podjęłam, było bardzo szlachetne, ale trudne technicznie do wykonania. Bolały mnie strasznie łydki, od ogromnego przeciążenia. Musiały utrzymać cały ciężar mojego ciała, a na dodatek jeszcze pomóc mi utrzymać równowagę. Trzymałam się jedną ręką ściany, ale w każdej chwili mogłam polecieć w druga. To przecież nie było wszystko. Cały czas przemieszczałam się w górę i w dół mocno eksploatując moje kolana. Ogarnęłabym to, gdyby nie fala kilku orgazmów, która raz po raz przeszywała moje ciało, wyłączając mi świadomość.
Mój niepełnosprawny pacjent Andrzej, leżał pode mną. Nie spodziewał się pewnie, że moja kolejna wizyta będzie miała taki przebieg. Lubiłam go i chciałam sprawić mu małą niespodziankę. Cały czas miałam w pamięci jego opowieść o tym, że najbardziej lub brać kobiety od tyłu, kiedy był jeszcze całkowicie sprawny. Co prawda pozycja na jeźdźca, to nie to samo, ale przynajmniej mogłam dać mu namiastkę tego, czego pragnął. Nie spodziewałam się, że będzie mógł robić to ze mną kilka razy. Nasze spotkania zazwyczaj kończyły na dwóch zbliżeniach. Dopiero po chwili przyszło mi do głowy, że przecież jesteśmy w Holandii. Dostęp do antykoncepcji i leków na potencje był tu tak łatwy, jak do słodyczy. Siostra Andrzeja musiała kupić mu niebieską tabletkę.
- To było cudowne — powiedział, co odebrałam jako sygnał, że możemy zrobić przerwę. Odwróciłam się i położyłam na mim. Jego dłonie zaczęły w nieporadny sposób rozpinać mój biustonosz. Po chwili osiągnął swój cel. Szybkim ruchem zdjęłam ramiączka i pokazałam mu to, co chciał. Czułam satysfakcje, kiedy jego oczy niemal zapłonęły. Była to swego rodzaju nobilitacja dla mnie. Chodziło mi nie tylko o to, że mam fajne cycki, ale także o to, że dzięki mnie ten cudowny, choć niepełnosprawny facet może dostać coś więcej od życia, niż tylko słabe porno w internecie.
Zaczęliśmy się całować. Objęłam jego twarz najczulej i najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Miał kilkudniowy zarost, który zawsze mi się w facetach podobał. Nasze wargi muskały się o siebie, co jakiś czas.
- Musimy kończyć, zaraz wróci moja siostra.
Było mi trochę żal, że ten czas tak szybko minął. Cały czas łapałam się na tym, że nie traktuje go jak zwykłego klienta, tylko jak kogoś więcej. Zaczynała się między nami budować więź. To było niebezpieczne. Nie miałam nic przeciwko jego niepełnosprawności, ale on był ode mnie prawie dwa razy starszy i mieszkał tu na stałe, czego ja nie dopuszczałam do siebie. Nie chciałam się w nim zakochiwać, ale na tę chwilę byłam nim co najmniej zauroczona.
Powoli założyłam swoje spodnie. Chciałam ubrać się seksownie w jakąś sukienkę, czy minióweczkę, ale pogoda w Holandii w ostatnich dniach mocno się popsuła. Wynagrodziłam mu to, zakładając na końcu biustonosz i sweterek. Pocałowałam go na pożegnanie i obiecałam kolejną wizytę. Słyszałam, że jego siostra jest już w domu, więc poszłam poinformować ją, że wychodzę i jej brat jest sam.
- Odprowadzę cię kawałek, mam jeszcze coś do omówienia — powiedziała, wręczając mi dwieście euro za moją wizytę. Zawsze dostawałam więcej, niż powinnam, ale nigdy nie oszukiwałam dziewczyn i wszystko lądowało w naszym wspólnym sejfie, za który robiła puszka. One obsługiwały więcej w domu i nikt nie miał do nikogo pretensji.
- Czy coś się stało? - zapytałam lekko zaniepokojona wyrazem jej twarzy.
- Dwieście tysięcy euro, dokładnie tysiąc razy więcej niż dostałaś dziś. W przeliczeniu na złotówki, po obecnym kursie to będzie jakiś milion — powiedziała jednym tchem.
- Przepraszam, ale nie rozumiem — powiedziałam zaskoczona.
- Tyle dostaniesz, jeśli spełnisz największe marzenie mojego brata i moje.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią pytająco.
- Będziesz ustawiona na kilka lat, a jak mądrze rozporządzisz tą kwotą, to może nawet do końca życia. Nie możemy zaproponować ci więcej, po prostu nie mamy.
- No dobrze, ale proszę wyjaśnić co mam zrobić.
Kobieta przystanęła, nabrała głęboko tchu i spojrzała na mnie błagalnie.
- Chce, żebyś zaszła w ciąże, urodziła mojemu bratu dziecko i oddała je mi na wychowanie.
To, co powiedziała, uderzyło we mnie jak grom z jasnego nieba. Mimowolnie wyobraziłam sobie siebie w ciąży, potem jakieś dziecko i to jak oddaje jej na ręce.
- Pani żartuje? - zapytałam.
- Nie. Nie mam szans na zajście w ciąże, mój brat nie ma szans na normalny związek. Oboje chcemy mieć dziecko. To wszystko. Marzenie dwójki samotnych ludzi, którzy mogą dać temu maleństwu wszystko, czego będzie potrzebowało, a przede wszystkim otoczyć je opieką. Powiemy mu, kto jest jego ojcem, ale wmówimy też, że matka zginęła w wypadku, w którym Andrzej został sparaliżowany. Będę dobrą ciocią, która zajęła się nim, i starała się całe życie wynagrodzić brak matki.
Zakryłam twarz w dłoniach. Zrozumiałam, że staje się właśnie ofiara manipulantki. Najpierw omamiła mnie wizją niewiarygodnych pieniędzy, pozwoliła, żeby myśl o ich posiadaniu zakiełkowała w moje głowie. Teraz zaczynała grać na litość. Musiałam to przerwać.
- Przepraszam panią, ale muszę się nad tym zastanowić — powiedziałam zdawkowo, po czym oddaliłam się najszybciej, jak tylko potrafiłam.
Nie próbował mnie zatrzymać ani przekonywać do tego, abym się zgodziła. Byłam jej za to wdzięczna. Wiedziałam, o czym będę myślała przez kolejne kilka dni. Choć pomysł wydawał mi się irracjonalny, to gdzieś głęboko w moim sercu rodziła się chęć, aby go zrealizować.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
mzk
Sytuacja robi się poważna...Mam tylko nadzieję, że zgoda bohaterki nie spowoduje jej rozłamu z przyjaciółkami