Emigrantki 38

Emigrantki 38Dziewczyny wpatrywały się w leżący na stole pęk kluczy z niedowierzaniem, jakby to było jakieś zjawisko nadprzyrodzone. Śmieszyło mnie to, choć sama miałam podobną reakcję, kiedy godzinę wcześniej wyjęłam je z szuflady Andrzeja.

     Pokrótce zreferowałam im w czym rzecz i dałam chwile na oswojenie się z tą informacją. W tym czasie rozlałam do kubków najlepszą whisky, jaką udało mi się zakupić po drodze. Dziewczyny wypiły już sporo wina, ale ich stan nie był taki zły. Mimo to kolejnym problemem, z jakim planowałam się uporać, było nasze chlanie. Przeginałyśmy nie tylko z ilością, ale i częstotliwością. Nawet to, czym się zajmowałyśmy, i problemy, na jakie napotykałyśmy, nie mogło nas usprawiedliwiać. W naszym nowym domu alkohol będzie rzadkim gościem. To postanowione.

     Usiadłam wygodnie, podając im kubki. Ku mojemu zaskoczeniu obie zamoczyły jedynie wargi, jakby za wszelką cenę chciały zachować resztki trzeźwego umysłu i jednocześnie mnie nie urazić.  

     - Ty jesteś pewna, że wszystko dobrze zrozumiałaś, albo, że to nie jest jakiś głupi żart? Naprawdę dostałyśmy klucze do jakiejś wypasionej chaty, gdzie będziemy mogły mieszkać za free i robić to, co dotychczas? - zapytała z lekką podejrzliwością w głosie Olga.

     Uśmiechnęłam się szeroko, po czym potwierdziłam skinieniem głowy. Moja koleżanka chyba nadal nie przyjmowała tego do wiadomości. Spojrzała na Oliwkę, ale ta jedynie wytrzeszczyła oczy, dając znak, że sama nie wie, co o tym wszystkim myśleć.

     - Zachowujecie się jak dwa niedowiarki - skomentowałam nieco rozbawiona, po czym dopiwszy whisky, zaczęłam szukać swojego płaszczyku. Było już późno, a wieczory w Holandii, zwłaszcza w miejscowościach nadmorskich bywają wietrzne. Dobitnie przekonałam się o tym poprzedniej nocy.

     Dziewczyny domyśliły się, że chcę pokazać im nowy dom na własne oczy i z lekkimi problemami, zwłaszcza u Oliwki zaczęły podnosić się z kanapy. Olga trzymała się całkiem nieźle, ale jej towarzyszka kieliszka miała zdecydowanie słabszą głowę. Zapewniła nas bełkotliwym tonem, że kilka minut spaceru nie będzie dla niej problemem, a rześkie holenderskie powietrze tylko jej pomoże.

     Dosłownie po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu. Omiotłam wzrokiem piętrowy dom ze starej holenderskiej cegły. W okolicy i w całym kraju były ich tysiące. Ten jeden wydawał mi się najpiękniejszy.

     Po dopasowaniu odpowiedniego klucza do zamka masywne, żelazne drzwi, skrzypiąc niemiłosiernie, uchyliły przed nami wejście. Zamaszystym ruchem ręki zaprosiłam swoje koleżanki do środka, nie będąc sama do końca świadomą, co właściwie się tam znajduje.

     Szału nie było. Zobaczyłyśmy kolejne drzwi i ogromne schody, które niewątpliwie prowadziły na piętro budynku. Zwiedzanie parteru postanowiłyśmy odpuścić.

     Z lekką obawą podziwiałam, jak Oliwka mierzy się z kilkunastoma stopniami prowadzącymi na wyższą kondygnację. Nie sprawiło jej to jednak większych problemów podobnie jak Oldze. Obie niemal przefrunęły schody, ciesząc się na to, co za chwilę zobaczą.

     Z niewielkiego korytarza można było dostać się aż do czterech pokoi. Na samym końcu znajdował się olbrzymi salon zakończony wąską kuchnią, co było chyba jedynym minusem tego domu. Niewygodę rekompensował taras. Wejście znajdowało się właśnie na końcu kuchni.

     Mieszkanie było w pełni umeblowane, już po chwili każda z nas testowała swoje nowe łóżko. Zachowywałyśmy się jak małe dzieci, biegając po całym piętrze i sprawdzając kolejne pomieszczenia. Nie obyło się bez zbierania szczęk z podłogi, kiedy otworzyłyśmy drzwi łazienki. Żadnej z nas nawet do głowy nie przyszło, że może tam się znajdować ogromne jacuzzi. Oliwka przecierała oczy ze zdumienia, a Olga usiadła z wrażenia na krześle.  

     - Andrzej kocham cię! - rzuciłam zadowolona, jeszcze raz dziękując w myślach mojemu ulubionemu klientowi za to, że pozwolił nam tu zamieszkać.

     Widok ogromnej wanny sprawił, że puściły wszystkie hamulce. Od razu zaczęłam napełniać ją wodą, ciesząc się, że nikt nie wpadł na idiotyczny pomysł, aby ją zakręcić, co w niezamieszkałym domu wcale nie byłoby takie dziwne.

     Chwile potem zaczęłam się rozbierać, rzucając sukienkę i bieliznę, gdzie popadnie.

     - Wow. Ola! Nie poznaję cię - skomentowała lekko zaszokowana moim zachowaniem Oliwka.

     - Zamknij się mała! Nawet nie wiesz, jak bardzo marzyłam o takiej chwili, zwłaszcza dziś - odpowiedziałam, po czym weszłam do wanny. Położyłam dłonie na zimnej armaturze, szeroko rozkładając nogi. Chciałam, żeby woda nie tylko mnie odprężyła, ale pozwoliła zaznać także innej przyjemności.

     - O ja cię pierdziele - wysapała Olga, po czym sama zaczęła zdejmować ubranie. W sukurs za nią poszła Oliwka. Po chwili zupełnie nagie odprężałyśmy się w jacuzzi, które bez trudu pomieściłoby jeszcze co najmniej jedną osobę.

     Olga w szafce obok znalazła płyn do kąpieli. Ilość wytworzonej piany była naprawdę imponująca i mogło to być spowodowane faktem, że termin spożycia dawno już minął. Niczym małe dziewczynki zaczęłyśmy się nią przerzucać i smarować mając przy tym niezapomnianą frajdę.

     - Coś czuję, że nasza kąpiel skończy się na lesbian - party - powiedziała Oliwka ukradkiem i niepewnie obserwując nasze reakcje.

     Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, po czym przysunęłyśmy się w jej stronę. Olga zatopiła się w jej ustach, a ja szybko pod wodą zlokalizowałam jej cipeczkę. Nasza bardzo często wykazująca zainteresowanie kobietami koleżanka chyba tylko na to czekała.

     Nie miałam pewności czy wilgoć, na jaką trafiłam, była spowodowana jej podnieceniem, czy miejscem, gdzie się znajdowałyśmy. Moje dwa, a po chwili nawet trzy palce bez najmniejszego trudu wypełniły jej szparkę. Gdyby nie to, że Olga całowała ją bardzo namiętnie, zapewne krzyczałaby teraz z rozkoszy. Zaczęła poruszać nogami, co utrudniało mi zadanie. Poradziłam sobie jednak, siadając na jej udach.

     Zanurzyłam się lekko pod wodę i zaczęłam podgryzać jej sutki. W niczym to jednak nie przeszkadzało mi w penetrowaniu jej dłonią. Po chwili Olga oderwała się od jej ust, dzięki czemu Oliwka mogła dać upust swojej rozkoszy, krzycząc na całe gardło. Jej reakcja bardzo nam się spodobała. Spojrzałyśmy na siebie zadowolone z dobrze wykonanej roboty. Wtedy zobaczyłam, że w oczach Olgi kłębi się pożądanie.  

     Sama nie wiem, kiedy nasze ciała spotkały się ze sobą, a usta zlepiły w namiętnym pocałunku. To, co zaszło między nami poprzedniego dnia, nie miało już żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, co było w danej chwili. Przez te kilka minut byłyśmy najbliższymi sobie osobami, dwoma kochankami, które całowały się namiętnie, jednocześnie dotykając i masując nawzajem swoje piersi.

     Oliwka doszła do siebie dopiero po jakimś czasie. To, co miała okazję zobaczyć w naszym wykonaniu, ponownie ją podnieciło. Poczułam, jak obejmuje mnie od tyłu i całuje po szyi. Była w tym naprawdę niezła.

     - Teraz kolej na ciebie suczko - powiedziała Olga, po czym po raz kolejny zaczęła mnie całować. Oliwka jak na zawołanie przestała pieścić moją szyję i zajęła się moimi cyckami, by już po chwili wsadzić chyba cała dłoń w moją pochwę.

     Czułam się cudownie. Leżałam oparta o brzeg wanny, obejmując dłońmi głowę całującej mnie Olgi i starając się przyciągnąć ją jeszcze bliżej. Rozłożyłam nogi, najszerzej jak tylko mogłam, co zapewne ułatwiło zadanie penetrującej mnie dłonią Oliwce. Lizanie pod wodą nie wchodziło w grę, ale to nie miało żadnego znaczenia. Czułam, że mój nieziemski orgazm zbliża się wielkimi krokami.

     - Chce, żebyś krzyczała jak dziwka - szepnęła mi do ucha Oliwka. Spełniłam jej życzenie kilka chwil później, kiedy pod wpływem przeszywającego mnie orgazmu niemal zdarłam sobie gardło. Wierzgałam przy tym nogami, wprawiając w ruch sporą masę wody, z której cześć wylała się na łazienkę.

     - Ja pierdole - skomentowałam krótko, patrząc z wdzięcznością i uznaniem na moje towarzyszki.  

     - Na zdrowie, należało ci się - powiedziała Olga, po czym chwyciła rękoma z brzeg wanny, dając nam znak, że ona także chce zostać wyruchana.

     Orgazm, jaki przeżyłam, dawał o sobie znać jeszcze przez chwilę, ale w niczym nie przeszkadzało mi to w zrobieniu jej takiej palcówki, o jakiej tylko marzyła. Całowaniem jej ust, a potem szyi zajęła się Oliwka i sądząc po reakcji Olgi, robiła to bardzo dobrze. Dziewczyna zaczynała jęczeć i popiskiwać, co w pewnym sensie także dla mnie było podniecające.

     - Zamknij się dziwko - rzuciła Oliwka, wiedząc, że taki tekst tylko podkręci atmosferę.

     Moje dłonie pracowały na maksymalnych obrotach, a wnosząc z zachowania adresatki tych pieszczot, do jej szczytowania było bliżej niż dalej. Tym razem także się nie pomyliłam. Przyspieszyłam ruchy dokładnie wtedy, kiedy dziewczyna dostała orgazmu. Efekt był piorunujący, a jej pisk omal nie rozerwał nam bębenków w uszach.

     Każda z nas wróciła do boków wanny niczym bokserzy do narożników po stoczonej walce. Z uśmiechem na ustach i zadowoleniem dochodziłyśmy do siebie, macając się i pieszcząc jeszcze swoje cycki.  

     Po godzinie byłyśmy już całkowicie zrelaksowane, odprężone i zaspokojone.

     - Nie spodziewałam się, że nasza pierwsza wizyta w tym domu skończy się na czymś tak przyjemnym - oznajmiła Olga, starając się uporać z zapięciem swojego stanika.

     - To nie pierwsza i pewnie nie ostatnia rzecz, jakiej nie byłyśmy w stanie przewidzieć w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Co nie Ola?

     Oliwka spojrzała na mnie z lekką obawą, jakby to, co powiedziała, miało mnie urazić. Wiedziałam, do czego nawiązuje.

     - Mam nadzieje, że nasz kryzys już minął i teraz wszystko zacznie się jakoś układać.

     - Czyli nie zostawisz nas i nie wyjedziesz do Polski? - spytała Olga.

     - No co ty. Myślicie, że zgodziłabym się na przyjęcie kluczy do tego domu i zapraszałabym was tutaj, gdyby było inaczej? Poza tym byłabym idiotką, gdybym zrezygnowała z kąpieli w takiej wannie!

     - I w takim towarzystwie - dodała Oliwka, po czym wszystkie zaniosłyśmy się śmiechem.

     W domu nie było niczego do jedzenia ani do picia, a nawet jeśli udałoby nam się coś znaleźć, to po takim czasie, kiedy dom stał pusty, na pewno nie nadawałoby się do spożycia. Usiadłyśmy na kanapie w wielkim salonie, wyciągając nogi na szklaną ławę.

     - I co dalej? - rzuciła niepewnie Oliwka.

     Wiedziałam, że nadszedł moment, w którym powinnam wyjawić im do końca szczegóły mojego planu, dzięki któremu miałyśmy wyjść na prostą. Postanowiłam zacząć od tego, czego mogły się spodziewać, bo nieraz już o tym wspominałam.

     - Po pierwsze koniec z piciem - oświadczyłam stanowczym i nieznoszącym sprzeciwu tonem.

     Zapanowało chwilowe milczenie, którego nijak nie potrafiłam zinterpretować. Nie wiedziałam, czy moje towarzyszki są wkurwione, czy zaskoczone tym, co zaproponowałam. Nie znosiłam takich rozmów. Do tej pory były domeną Olgi, która na samym początku naszego pobytu na obczyźnie starała się nam matkować, co doprowadzało mnie i Oliwkę niemal do szału, nie wspominając o stale obniżającym się poczuciu własnej wartości i samoocenie. Ostatnio miałam wrażenie, że to ja przejęłam tę rolę i wcale nie było mi z tym dobrze, wręcz przeciwnie.

     - Ale będziemy mogły dokończyć tego pysznego łyskacza, którego dziś kupiłaś? - zapytała tonem miłej dziewczynki Oliwka, poprawiając sobie przy tym swoje kręcone włosy.

     Jak na komendę zaniosłyśmy się śmiechem, co idealnie rozładowało napięcie, ale nie dało odpowiedzi na to, co powiedziałam.

     - Ola ma rację. Przeginałyśmy ostatnio z winem i nie tylko. Zapijanie smutków nie może być tłumaczeniem, bo któraś z nas w końcu się uzależni, a nie po to tutaj przyjechałyśmy.

     Słowa Olgi poprawiły mi nieco nastrój. Świadomość, że nie jestem sama z moim przekonaniem, była wręcz cudowna.

     Oliwka także podzieliła nasze zdanie, ale żadna z nas nie dopuszczała nawet myśli o całkowitej abstynencji. Po krótkiej dyskusji ustaliłyśmy, że będziemy piły tylko raz w tygodniu, i nie więcej niż jedną butelkę na trzy. Po ponownym przemyśleniu podniosłyśmy sobie jednak limit do dwóch butelek, dochodząc do wniosku, że nie można przesadzać z piciem, ale z niepiciem również.

     - Jest jeszcze jedna, a właściwie najważniejsza rzecz - powiedziałam niepewnie przełykając przy tym głęboko ślinę.

     Dziewczyny spojrzały na mnie, czekając, aż rozwinę myśl. Po chwili jednak Olga nie mogąc dłużej powstrzymać rosnącego napięcia, zapytała mnie, czy chce się wycofać z naszego wspólnego biznesu.

     - W takim razie, o co chodzi? - zapytała Oliwka zaraz po tym, jak uspokoiłam moje kumpele, że nie zamierzam rezygnować z bycia prostytutką. Kiedyś w końcu trzeba było zacząć nazywać rzeczy po imieniu.

     - Nie wracam do pracy w szklarni i chciałabym, żebyście wy także z niej zrezygnowały.

     Dałam im chwilę na oswojenie się z tym pomysłem i przetrawienie wszystkich implikacji, jakie się z nim wiązały.

     Olga zdjęła nogi z ławy i przybrała bardziej poważną postawę. Oliwka po chwili zrobiła to samo, a na jej twarzy pojawił się dziwny, wręcz dziki uśmiech.

     - Teraz, kiedy mamy gdzie mieszkać, i nasz biznes się nieźle kręci to może być całkiem niegłupi pomysł - oznajmiła uśmiechając się do mnie.

     - Biorąc pod uwagę proporcję zarobków, czas i atmosferę, jaka nam tam ostatnio towarzyszy nie pozostaje nic innego jak tylko przyklasnąć - dodała Olga.

     Poczułam, jak wielki kamień spada mi z serca. Bałam się, że mimo wszystko będą chciały zachować bezpieczną posadę. Wyjaśniłam im, że głównym powodem, dla którego zdecydowałam się na taki ruch, była rozmowa z Andrzejem, i to, co mój niepełnosprawny klient mi uświadomił.

     - Masz rację. Zaraz będziemy musiały dawać dupy nie tylko Marcinowi, ale księgowemu, Edkowi i pewnie samemu prezesowi. Ni chuja! - wyakcentowała Olga, robiąc przy tym znany gest pewnego wybitnego polskiego lekkoatlety.

     - A co z ubezpieczeniem? Pomyślałaś o tym? - rzuciła lekko zbita z tropu Oliwka.

     - Pomyślałam Oli, a właściwie to Andrzej zrobił to za mnie - dodałam klepiąc ją przy tym w kolano.

     Założenie własnego interesu polegającego na sprzątaniu cudzych domów i biur nie zostało przez dziewczyny już tak entuzjastycznie przyjęte, ale ustaliłyśmy, że do tematu wrócimy. Nie chciałam naciskać. Nie po tym, co udało nam się osiągnąć tego wieczoru. Wiedziałam, że laski prędzej czy później zgodzą się na ten pomysł. Po prostu tych nowości było zbyt wiele. Nawet ja sama miałam problem, żeby to wszystko ogarnąć.  

     - Nie możemy tu jeszcze dziś zostać. Trzeba wracać, nie mamy rzeczy, ani żarcia - powiedziała Oliwka, zbierając się w stronę wyjścia.

     Musiałyśmy przyznać jej rację i po chwili całe nasze trio było gotowe do opuszczenia naszego nowego domu. Po raz kolejny omiotłam wzrokiem całe mieszkanie, nie dowierzając, że od jutra w nim zamieszkam.

     - Szkoda tylko, że nie zobaczymy miny tego zasranego szantażysty, kiedy okazałoby się, że jesteśmy od niego sprytniejsze - oznajmiła Olga, schodząc po niemal trzydziestostopniowych schodach.

     - O czym ty mówisz? - zapytałam lekko skonsternowana.

     Oliwka wyłożyła mi cały plan, jaki razem z Olgą uknuły tego wieczoru. Zakładał nagranie seksu Marcina z jedną z nas i posłużenie się tym filmem jako kontrszantażu na to, że możemy stracić pracę, jeśli nie będziemy dawać dupy naszym szefom.  

     Samo założenie nie było takie złe, ale efekt mógł być różny, o czym moje kumpele chyba nie pomyślały. Nie miało to jednak już żadnego znaczenia. Koordynator nie miał nas już czym szantażować, bo nasza praca dla niego to już przeszłość.

     - Weź, otwórz te drzwi. Zobaczymy, co tam jest. Może parter jest jeszcze lepszy niż piętro - poprosiła Olga, po czym pomogła mi znaleźć odpowiedni klucz.

     - Andrzej mówił, że ktoś wynajmował tę część domu pod jakiś interes, ale nie znał szczegółów.

     - O kurwa! - krzyknęłyśmy niemal jednocześnie, kiedy tylko uporałyśmy się z drzwiami. Takiej niespodzianki się nie spodziewałyśmy...

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Rafaello

    Możesz dostać całość (55 części) już jutro w formie e-booka za kwotę 19,90 złotych. Rzeczoną kwotę należy przelać na konto
    20 1160 2202 0000 0003 8708 0205
    W tytule wpisać maila, na który otrzymasz fv i e-booka.

    16 lis 2023