Emigrantki 8.

Emigrantki 8.Jadąc do pracy, wszystkie miałyśmy obawy co do tego, jak od tej chwili będziemy postrzegane. Radek i Sebastian tak na dobrą sprawę mogli okazać się zwykłymi świniami i zrobić nam opinię dziwek. To było mało prawdopodobne, ale z facetami jest rożnie.
Do pierwszej przerwy wszystko było tak jak zawsze. Nie byłyśmy jednak spokojne, bo tego dnia nasi wczorajsi klienci pracowali na innej szklarni i zapewne tam dyskutowano o nas. Dopiero po przerwie obiadowej zobaczyłyśmy, że wrócili. Wraz z nimi było jeszcze dwóch innych pracowników. To Arek i Adam. Obaj byli koło czterdziestki i z tego, co kiedyś mówili, to obaj są żonaci. Siedzieli przy swoim stoliku i kilka razy spoglądali na nas dziwnie. Wiedziałyśmy, co jest grane. Były tylko dwie możliwości. Pierwsza, zła, zakładała, że czują do nas obrzydzenie, a druga, dobra, że są chętni na usługę. Fakt, że w Polsce czekają na nich żony, budził mój moralny sprzeciw, ale razem z Olgą i Oliwką wiedziałyśmy, na co się piszemy.
Po przerwie zostaliśmy rozdysponowani do różnych zadań. Olga i Oliwka poszły na sadzenie tulipanów, a ja zostałam na robieniu bukietów. Razem ze mną był Arek. Cały czas dziwnie mi się przyglądał. Ja co chwila uśmiechałam się do niego. To było bezpieczne zachowanie, które nie zdradzało niczego. Nikt przecież nie zabroni mi być miłą dla kolegów. Trzecia przerwa ustalona była na za piętnaście czwartą. Przynajmniej dla mnie. Na nią nie chodziliśmy razem, ale pojedynczo lub co najwyżej w dwójkach. Chodziło o możliwość zachowania ciągłości produkcji. Kiedy weszłam do kantyny, zauważyłam, że za mną idzie Arek. Wszedł i zajął miejsce za mną w kolejce do automatu z kawą. Nic nie mówił, ale czułam na swoich plecach jego wzrok. To było dziwne, ale sam fakt, że jesteśmy sami i patrzy na mnie, zaczynał mi się podobać.
Usiadł przy moim stoliku.
- Co słychać? - zapytał, ale wiedziałam, że nie chce usłyszeć odpowiedzi. Po prostu chciał jakoś zacząć rozmowę.
- Wszystko dobrze — powiedziałam, uśmiechając się do niego.
- Słyszałem, że odwiedzili was wczoraj chłopaki i było podobno bardzo miło — powiedział, po czym zaśmiał się. Nie wiedziałam, co ten śmiech oznacza. Z jednej strony mogli o nas gadać, że byłyśmy kiepskie i to właśnie chciał zaprezentować. Z drugiej ten śmiech mógł być ukrywanym stresem.
- Nawet bardzo — powiedziałam.
- Dobra, nie mamy czasu. Wiem, co robicie i ja z Adamem też chcemy się załapać, ale...
- Ale..
- Jak idziesz do sklepu i namawiają cię na zakup nowego towaru, to najpierw jest degustacja! - powiedział i spojrzał na moje cycki.
- Że co? - zaśmiałam się.
- Nie kupuje kota w worku. Jeśli chcesz mieć dzisiejszego wieczoru dwóch klientów, to pójdziesz teraz ze mną do kibla i pokażesz, co potrafisz!
- Powiedz, że żartujesz!
- Ani trochę. Więc jak?
Nie zastanawiałam się długo, bo nie było na to czasu. Wstałam i poszłam za nim. Męski kibel był koło naszego. O tej porze wszyscy byli na hali i nikt nas nie miał prawa zauważyć.
Weszliśmy do jednej z kabin. Nie musiałam nic robić. Stałam i patrzyłam, jak rozpina swoje gacie.
- A ty co tak stoisz? Pokaż to dobro — powiedział, po czym chciał chyba złapać mnie za pierś. Ubiłam mu rękę, ale z uśmiechem na twarzy.
Pojechałam po całości. Zdjęłam nawet stanik. Kucnęłam i wzięłam do ust jego kutasa. Widać było, że chłop wyposzczony. Prącie stało na baczność, a ja lizałam go ze wszystkich stron. Arek z trudem utrzymywał się już na nogach. Widziałam, że za chwilę będzie finał.
Wstałam i zaczęłam się ubierać.
- Co jest kurwa? - zapytał z wyrzutem.
- Degustacja skończona. Teraz widzisz, co potrafię. Chcesz więcej, wpadaj wieczorem, adres znasz.
Założyłam ubranie i niepostrzeżenie wróciłam na kawę. Czas jednak już minął i chwile potem w moich rękach zamiast męskiego kutasa znalazły się tulipany.
- Teraz to mnie wkurwiłaś nieziemsko! - szepnął mi do ucha, kiedy przechodził obok na swoje stanowisko. Powinienem położyć cię na tym stole, zdjąć majtki zerżnąć przy wszystkich. Właśnie na to mam ochotę -powiedział, ale nikt poza mną nie słyszał przez dźwięk wszystkich urządzeń, jakie pracowały wkoło nas.
- Nie obiecuj — zaśmiałam się.
- Ja i Adam będziemy u was koło ósmej. Mam nadzieje, że jesteście warte waszych stawek — powiedział, a ja z radością przystąpiłam do dalszej pracy.  
Kiedy wsiadłam do busa po dniówce dziewczyny już tam były. Pokazałam im kciuka do góry, na znak, że zadbałam o to, by ten wieczór był dla nas ekscytujący.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Strajk Kobiet

    A gdzie konsekwencje takiej pracy

    3 lip 2021

  • Użytkownik Kochas

    Z niecierpliwością czekam na kolejne części! 🤤

    3 lip 2021

  • Użytkownik Amadeusz

    Super, pisze więcej, juz dawno nie widzialem tu tak ciekawej serii!

    1 lip 2021