Tylko za Tobą cz.19

Kilka cierpkich rad ze strony pana Tadka nie było czymś nadzwyczajnym. Tysiąc lub więcej razy mierzyłem się z krytyką wobec swojego postępowania. Większość moich decyzji przerodziła się jednak w sukces lub miały pozytywny wynik a porażki stanowiły raczej niewielki procent całości.  Od zawsze wyznawałem zasadę, że konsekwencje za podejmowane decyzje ponosi osoba, która się podjęła wykonania takich decyzji.  

Droga do domu upłynęła mi bardzo szybko. Niewiele myślałem o ewentualnych skutkach podjętej przeze mnie decyzji. Bardziej skupiałem się nad tym, co powinienem powiedzieć w sytuacji, gdy spotkam dzieci Oli. Wychowało mnie oboje rodziców i nie miałem bladego pojęcia jak to jest wychowywać się w niepełnej rodzinie. Nie wiedziałem jak to jest, gdy tata i mama nie mieszkają ze sobą, ale oboje chcą uczestniczyć w wychowaniu swoich dzieci. Moim celem nie było zastąpienie im biologicznego ojca, bo tego nie da się zrobić. Chciałem być partnerem ich matki, ale takim, z którym chciałoby się pogadać w trudnych chwilach czy w momencie uzyskania cennej porady kogoś starszego z życiowym doświadczeniem. Nie miałem zamiaru udawać kogoś, kim nie byłem. Zdecydowałem, że będę sobą i najlepiej jest zmierzyć się ze wszystkim twarzą w twarz niż szukając przygotowania gdzieś w Internecie.

Ustawiłem auto w miarę precyzyjnie, bo szanowałem każdy centymetr tak cennego tutaj miejsca parkingowego. Wielu miało to gdzieś i przydałoby się im namalować linie, żeby zaczęli parkować z myślą o pozostałych użytkownikach owego parkingu. Auta Oli jeszcze nie było. Zgasiłem silnik i wyłączyłem kamerkę w aucie. Miałem ją, bo w dobie cwaniaków, którzy gdzieś mieli przepisy i życie pozostałych użytkowników drogi to był jedyny sposób, żeby nauczyć ich w miarę rozsądnej jazdy. Dla wielu wystarczy mandat, którego wartość wyniesie przynajmniej koszt zatankowania auta do pełna.
Już miałem wysiadać, ale znany mi suv wjechał na parking. Wziąłem dwa głębokie oddechy i wysiadłem. Nadarzyła się dobra okazja, żeby wypaść jak najbardziej naturalnie. Schowałem kluczyki w kieszeni spodni i ruszyłem w kierunku auta. Ola wypakowywała akurat zakupy.

– Cześć. Może pomogę? – złapałem za jedną z reklamówek, którą miała w ręku. – Dosyć ciężkie.  
– Cześć – uśmiechnęła się, ale jej reakcja wyglądała dość asekuracyjnie. Uśmiech zastąpił spokój a jej wzrok skupił się na aucie.
Odruchowo sprawdziłem, co przykuło jej uwagę. W środku ktoś siedział. Dopiero po kilku sekundach obie pary drzwi otworzyły się jednocześnie.  
– Mamo! Zobacz! – chłopak nie zwracając uwagi na mnie pobiegł do bagażnika machając Oli telefonem przed oczami. – Wbiłem dziesiąty level. Zaraz będę miał nową zbroję!
Z drugiej strony wysiadła dziewczynka. Z określeniem wieku jej dzieci miałem spory problem. Dzieci dzisiaj są mocno zróżnicowane. Jedne krępe, szczupłe, niskie i wysokie jak brzoza a potrafią być w jednakowym wieku. Gdybym miał strzelać to chłopcu dałbym z dwanaście lub trzynaście lat a dziewczynce coś około dziesięciu.  
– Mamo? Kim jest ten pan? – stanęła za Olą dziewczynka.
– Kacper – podszedłem bliżej nich i przykucnąłem wyciągając rękę do jej córki. – Jestem znajomym waszej mamy.
– Znajomym czy partnerem? – zapytał chłopak, ale nadal wpatrzony w ekran telefonu.
Spojrzałem na Olę. Delikatny uśmiech i nieco zarumienione policzki były przyjemnym dla oka widokiem. Ja również musiałem się uśmiechnąć, bo jak inaczej zareagować na takie zaskoczenie?
– Kuba…
– Tak mamo? – tym razem podniósł wzrok znad telefonu.
Skinęła na niego głową i już wiedział, co miała na myśli.
Chłopiec podszedł do mnie i wyciągnął dłoń.
– Kuba.
– Kacper – uścisk miał dobry. – W co tam grasz?
– LOL.
– To znaczy?
– League of legends.
– No tak. Coś tam słyszałem.
Dziewczynka nadal chowała się za Olą.
– A ty jak masz na imię?
Dziewczynka spojrzała w górę na matkę a potem na mnie. Ola delikatnie się uśmiechnęła a potem skinęła głową w moim kierunku.
– Nina.
– Kacper. Pomożemy mamie?
– Oczywiście. Zawsze jej pomagamy – uśmiech Niny był idealną kopią uśmiechu matki. Promienny, szczery i tak naturalny, że nie wiem czy jakikolwiek malarz potrafiłby go przenieść na płótno.
Po rozdzieleniu reklamówek każdy miał coś do niesienia. Ja zabrałem zgrzewkę wody i chyba najcięższą moim zdaniem reklamówkę z proszkiem i płynem do prania.  

Zaraz po uchyleniu drzwi na klatkę wyskoczył Tobi. Skakał do dzieciaków i Oli na zmianę. Tylko do mnie nie podleciał.
– Co wy na to, żeby Kacper zjadł z nami obiad? Za taką pomoc należy się jakieś podziękowanie.  
– Jestem za! – Nina się zgodziła.
– Mi to obojętne – chłopiec wzruszył tylko ramionami i poszedł do swojego pokoju.
– Kuba nie zapomniałeś o czymś?
– Niech Nina idzie.
– Dzisiaj twoja kolej – dziewczynka odgryzła się natychmiast.
– Ja pójdę – zadeklarowałem się.
– Tobi nie słucha się nikogo oprócz nas – Kuba wyjrzał z pokoju.
– Przekonamy się? – sięgnąłem smycz z komody. – Tobi? Idziemy?
Przykucnąłem do psa i przypiąłem smycz do obroży. Oboje patrzyli na mnie z otwartymi buziami. Zerknąłem na Olę, która tylko się uśmiechnęła z wrażenia. Od zawsze uwielbiałem zwierzęta i moim zdaniem większość z nich przeważnie od razu potrafi wyczuć człowieka z dobrymi intencjami. Sprawdzałem to wiele razy zbliżając się do posesji, gdzie biegały psy. Chwila szczekania i warczenia a potem, coraz łagodniejsza reakcja po wystawieniu ręki do powąchania czy wypowiedzeniu kilku spokojnych słów. Tobiego też już do siebie prawie przyzwyczaiłem przez te kilka spotkań. Oczywiście, że widząc swoich stałych domowników musiał nacieszyć się nimi, skoro cały dzień spędził w samotności.  
– Mogę iść z nim? – Nina wciągnęła buty.
– Może? – Ola chyba jeszcze nie wierzyła.
– No jasne, że tak – potwierdziłem z uśmiechem na ustach, bo była szansa na złapanie kolejnych plusów.
– Mogę?  
Nina wyjęła smycz z mojej ręki i wyszła na klatkę.
– Za ile ten obiad?
– Macie dwadzieścia minut.  

Perspektywa spaceru z Niną, która w pewien sposób łatwiej zaakceptowała moją obecność napełniała mnie optymizmem. Zdanie innych przestało mnie obchodzić, bo elementy układanki zaczęły się pomału dopasowywać.

dreamer1897

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i przygodowe, użył 1121 słów i 6585 znaków, zaktualizował 14 sie 2022. Tagi: #dziewczyna #chlopak #dzieci #rodzina #obiad

1 komentarz

 
  • Max

    Kiedy kolejna część?

    7 kwi 2021

  • dreamer1897

    @Max Witam. Prawdopodobnie w piątek powinienem dodać kolejną część,  
    Pozdrawiam :smile:

    7 kwi 2021