„Może zechciałbyś zjeść z nami obiad?”
Wiadomość od Oli sprawiła, że nawet pomimo ciężkiego dnia w pracy mogłem się uśmiechnąć, chociaż na chwilę. Stałem tak i gapiłem się w ekran jak zaczarowany. Ktoś postronny mógłby pomyśleć, że nawiałem z zamkniętego ośrodka, gdzie wycina się lalki z papieru tępymi nożyczkami.
– Czy to ona? – zagadnął do mnie pan Tadek, który jako chyba ostatni przyszedł się przebrać.
– Zgadza się – potwierdziłem odkładając telefon.
– Od samego rana chodzisz z głową w chmurach.
Miał trochę racji. Mało, co do mnie docierało, bo nie mogłem przestać myśleć o sytuacji z niedzieli. Praca na szczęście wymagała dzisiaj bardziej wytrzymałości w przerzucaniu materiału niezbędnego do uzbrojenia słupów niż wysilania umysłu nad jakimiś aspektami technicznymi.
– Czy ma dzieci?
Znałem odpowiedź na to pytanie, choć nie do końca. Oczywiście, że zależało mi na poradach ludzi, którzy posiadają dzieci, bo moi rodzice niewiele mi takiej wiedzy przekazali.
– Tak.
– Ile?
– Nie wiem – wzruszyłem ramionami nie mając pojęcia.
– Jakiej płci?
– Nie wiem.
– Nic nie wiesz – burknął zrezygnowany.
Jasne, że nic nie wiedziałem. Znałem Olę dopiero od kilku dni.
– I co z tego?
– Hmm – pan Tadek podrapał się po brodzie. Wciągnął klasyczną żonobijkę pomimo dwudziestu kilku stopni na dworze.
– Coś więcej? – nalegałem na odpowiedź, bo wyglądał na takiego, który zapomniał, że chciał coś powiedzieć.
– Angażujesz się w skomplikowaną sprawę.
– To znaczy?
– Jesteś pewien, że chciałbyś tworzyć patchworkową rodzinę?
– Patchworkowe, co?
Patrzyłem na niego nieco zdumiony. Nigdy nie używał angielskiego. Pomimo super wyniku na maturze z angielskiego nie miałem pojęcia, co oznacza takie określenie.
– Rodzina, która składa się z rozwodnika lub wdowca z dziećmi w połączeniu z nową kobietą czy matką dzieci z innego związku. Lub odwrotnie – wytłumaczył mi nowy, który wszedł się przebrać.
– Aha. Zaczynam łapać – udałem, że wiem, o co chodzi, ale nie do końca wszystko było dla mnie jasne.
– Ty singiel a ona rozwódka lub wdowa i razem wychowujecie dzieci – pan Tadek sprecyzował słowa młodego.
Zacząłem składać wszystko w jedną całość. Tryby pracowały na pełnych obrotach.
– I co z tego?
– Chciałbyś wychowywać czyjeś dzieci?
– Chciałbyś, żeby biologiczny ojciec dzieciaków był między nimi, tobą i nią? – dodał pan Tadek.
Tym pytaniem zabił mi totalnego ćwieka. Kiedy spotkałem Olę poczułem coś niesamowitego i nadal nie uważałem, żeby dzieci miały być jakąkolwiek przeszkodą, choć dowiedziałem się o nich dopiero poprzedniego dnia.
– Ona i tak będzie przedkładać swoje dzieci ponad ciebie. Nie wiesz nawet czy nie będziesz dla niej skarbonką lub kimś, kto zaspokoi jej chwilowe zachcianki.
– A jak dzieci cię nie polubią? Będą ci robić pod górkę, żebyś tylko zostawił ich matkę w spokoju? – swoje dodał nowy.
Na tak skomplikowane pytania nie miałem ani jednej odpowiedzi. Zaskoczyli mnie zupełnie takimi stwierdzeniami. Do głowy nie przyszedł mi nawet jeden kontrargument.
– Życie to jedno wielkie wyzwanie. Skoro poznałem ją w zupełnie innej sytuacji to, dlaczego miałbym uważać, że dzieci to jakakolwiek przeszkoda?
– Okej. Kochasz ją, ale dzieci za tobą nie przepadają lub wolą swojego biologicznego ojca to, w jaki sposób chciałbyś stworzyć szczęśliwy związek? – pan Tadziu był dzisiaj niesamowicie aktywny.
Moje milczenie i głowa spuszczona w dół oznaczały, że nie mam pojęcia, jakiej odpowiedzi powinienem im udzielić.
– Nie mam zamiaru cię zniechęcić, ale powinieneś przemyśleć na poważnie czy chcesz angażować się w taki związek.
– W jaki?
– W taki, w którym możesz nie być na pierwszym miejscu. W taki, w którym dla dzieci znacznie ważniejszy będzie biologiczny ojciec niż ty. Kto wie czy dla niej dzieci nie będą ważniejsze niż ty i twoje zdanie.
– Jeszcze nawet z nimi nie rozmawiałem przecież. Więc skąd mam wiedzieć, że spełnią się wasze sugestie?
– A jak myślisz? Dlaczego kobiety z dzieckiem w większości przypadków są same?
Może sposób ich myślenia był logiczny, ale nie potrafiłem się w tym wszystkim połapać. Nie wiedziałem czy Ola jest rozwódką czy wdową. Nie miałem pojęcia, dlaczego sama wychowuje dzieci, ale osądzanie kogoś z góry to coś, czego nigdy nie powinniśmy robić nie znając osobiście takiej osoby.
– Bo większość facetów nie jest akceptowana przez dzieci bądź sama kobieta nie potrafi się zdecydować, co dla niej jest ważniejsze – Po drugie – pan Tadzio był w formie. Dzisiaj był nader aktywny. – Chciałbyś być mniej przytulany, zadowalany czy doceniany? Ona musi podzielić swoją miłość na dwoje lub więcej osób. O ile wszyscy dostaną po równo to okej, ale w przypadku braku zachowania proporcji ona wybierze dzieci zamiast ciebie. I nie wiem czy chciałbyś usłyszeć najgorszy z możliwych tekstów, z jakim możesz mieć do czynienia w patchworkowej rodzinie.
– Jaki tekst? – ciężko przełknąłem ślinę.
– Nie jesteś ich ojcem.
– Lub nie jesteś moim ojcem z ust dzieciaka – dodał młody.
Nie miałem pojęcia skąd on wiedział tyle na temat rodziny. Miał nieco ponad dwadzieścia lat dopiero a rzucał argumentami niczym doświadczony rodzic.
– Czy zawsze trzeba brać negatywne aspekty za pewnik? – zerknąłem na pana Tadka a potem na młodego.
– Statystyki Kacper – młody poklepał mnie po plecach.
– A może to ja mam być w tej mniejszości, której się udało stworzyć udaną rodzinę?
– Nie rób sobie nadziei – pan Tadek złapał swoją torbę.
– Albo się uda, albo nie. Kwestia ile utopisz kasy, czasu i wyrwanych włosów z głowy w przypadku niepowodzenia. Do jutra – młody wyszedł za panem Tadkiem.
Odblokowałem ekran. Od otrzymanej wiadomości minęło dziesięć minut. Dalsze zwlekanie mogło oznaczać niechęć z mojej strony lub wahanie. Trzy litery, które wystukałem były jednoznaczne.
1 komentarz
AlexAthame· 11 maj 2021
Nie ma to jak chętni do dawania rad koledzy. Dla jasności dla dobrej matki dziecko zawsze jest na pierwszym miejscu.Po drugie miłość to nie jest coś od czego można odjąc, podzielić czy dodać. Szkoda, że mnie tam nie było bo bym Tadziowi wytłumaczył, o ile by chciał zrozumieć.Polakom brakuje tej cechy. Wszyscy wszystko wiedzą najlepiej.
dreamer1897· 11 maj 2021
@AlexAthame Tak. Obcy zawsze wiedzą lepiej co się dzieje u nas w życiu, ale trzeba mieć swoje zdanie i działać własnym rozumem, żeby nie żałować.