Tylko za Tobą cz.18

„Może zechciałbyś zjeść z nami obiad?”

Wiadomość od Oli sprawiła, że nawet pomimo ciężkiego dnia w pracy mogłem się uśmiechnąć, chociaż na chwilę. Stałem tak i gapiłem się w ekran jak zaczarowany. Ktoś postronny mógłby pomyśleć, że nawiałem z zamkniętego ośrodka, gdzie wycina się lalki z papieru tępymi nożyczkami.

– Czy to ona? – zagadnął do mnie pan Tadek, który jako chyba ostatni przyszedł się przebrać.
– Zgadza się – potwierdziłem odkładając telefon.
– Od samego rana chodzisz z głową w chmurach.  
Miał trochę racji. Mało, co do mnie docierało, bo nie mogłem przestać myśleć o sytuacji z niedzieli. Praca na szczęście wymagała dzisiaj bardziej wytrzymałości w przerzucaniu materiału niezbędnego do uzbrojenia słupów niż wysilania umysłu nad jakimiś aspektami technicznymi.
– Czy ma dzieci?
Znałem odpowiedź na to pytanie, choć nie do końca. Oczywiście, że zależało mi na poradach ludzi, którzy posiadają dzieci, bo moi rodzice niewiele mi takiej wiedzy przekazali.
– Tak.  
– Ile?
– Nie wiem – wzruszyłem ramionami nie mając pojęcia.
– Jakiej płci?
– Nie wiem.
– Nic nie wiesz – burknął zrezygnowany.
Jasne, że nic nie wiedziałem. Znałem Olę dopiero od kilku dni.  
– I co z tego?
– Hmm – pan Tadek podrapał się po brodzie. Wciągnął klasyczną żonobijkę pomimo dwudziestu kilku stopni na dworze.
– Coś więcej? – nalegałem na odpowiedź, bo wyglądał na takiego, który zapomniał, że chciał coś powiedzieć.
– Angażujesz się w skomplikowaną sprawę.
– To znaczy?
– Jesteś pewien, że chciałbyś tworzyć patchworkową rodzinę?
– Patchworkowe, co?

Patrzyłem na niego nieco zdumiony. Nigdy nie używał angielskiego. Pomimo super wyniku na maturze z angielskiego nie miałem pojęcia, co oznacza takie określenie.
– Rodzina, która składa się z rozwodnika lub wdowca z dziećmi w połączeniu z nową kobietą czy matką dzieci z innego związku. Lub odwrotnie – wytłumaczył mi nowy, który wszedł się przebrać.
– Aha. Zaczynam łapać – udałem, że wiem, o co chodzi, ale nie do końca wszystko było dla mnie jasne.
– Ty singiel a ona rozwódka lub wdowa i razem wychowujecie dzieci – pan Tadek sprecyzował słowa młodego.
Zacząłem składać wszystko w jedną całość. Tryby pracowały na pełnych obrotach.
– I co z tego?  
– Chciałbyś wychowywać czyjeś dzieci?
– Chciałbyś, żeby biologiczny ojciec dzieciaków był między nimi, tobą i nią? – dodał pan Tadek.

Tym pytaniem zabił mi totalnego ćwieka. Kiedy spotkałem Olę poczułem coś niesamowitego i nadal nie uważałem, żeby dzieci miały być jakąkolwiek przeszkodą, choć dowiedziałem się o nich dopiero poprzedniego dnia.  
– Ona i tak będzie przedkładać swoje dzieci ponad ciebie. Nie wiesz nawet czy nie będziesz dla niej skarbonką lub kimś, kto zaspokoi jej chwilowe zachcianki.
– A jak dzieci cię nie polubią? Będą ci robić pod górkę, żebyś tylko zostawił ich matkę w spokoju? – swoje dodał nowy.

Na tak skomplikowane pytania nie miałem ani jednej odpowiedzi. Zaskoczyli mnie zupełnie takimi stwierdzeniami. Do głowy nie przyszedł mi nawet jeden kontrargument.  
– Życie to jedno wielkie wyzwanie. Skoro poznałem ją w zupełnie innej sytuacji to, dlaczego miałbym uważać, że dzieci to jakakolwiek przeszkoda?
– Okej. Kochasz ją, ale dzieci za tobą nie przepadają lub wolą swojego biologicznego ojca to, w jaki sposób chciałbyś stworzyć szczęśliwy związek? – pan Tadziu był dzisiaj niesamowicie aktywny.
Moje milczenie i głowa spuszczona w dół oznaczały, że nie mam pojęcia, jakiej odpowiedzi powinienem im udzielić.  
– Nie mam zamiaru cię zniechęcić, ale powinieneś przemyśleć na poważnie czy chcesz angażować się w taki związek.
– W jaki?
– W taki, w którym możesz nie być na pierwszym miejscu. W taki, w którym dla dzieci znacznie ważniejszy będzie biologiczny ojciec niż ty. Kto wie czy dla niej dzieci nie będą ważniejsze niż ty i twoje zdanie.
– Jeszcze nawet z nimi nie rozmawiałem przecież. Więc skąd mam wiedzieć, że spełnią się wasze sugestie?
– A jak myślisz? Dlaczego kobiety z dzieckiem w większości przypadków są same?

Może sposób ich myślenia był logiczny, ale nie potrafiłem się w tym wszystkim połapać. Nie wiedziałem czy Ola jest rozwódką czy wdową. Nie miałem pojęcia, dlaczego sama wychowuje dzieci, ale osądzanie kogoś z góry to coś, czego nigdy nie powinniśmy robić nie znając osobiście takiej osoby.  
– Bo większość facetów nie jest akceptowana przez dzieci bądź sama kobieta nie potrafi się zdecydować, co dla niej jest ważniejsze – Po drugie – pan Tadzio był w formie. Dzisiaj był nader aktywny. – Chciałbyś być mniej przytulany, zadowalany czy doceniany? Ona musi podzielić swoją miłość na dwoje lub więcej osób. O ile wszyscy dostaną po równo to okej, ale w przypadku braku zachowania proporcji ona wybierze dzieci zamiast ciebie. I nie wiem czy chciałbyś usłyszeć najgorszy z możliwych tekstów, z jakim możesz mieć do czynienia w patchworkowej rodzinie.
– Jaki tekst? – ciężko przełknąłem ślinę.
– Nie jesteś ich ojcem.
– Lub nie jesteś moim ojcem z ust dzieciaka – dodał młody.
Nie miałem pojęcia skąd on wiedział tyle na temat rodziny. Miał nieco ponad dwadzieścia lat dopiero a rzucał argumentami niczym doświadczony rodzic.
– Czy zawsze trzeba brać negatywne aspekty za pewnik? – zerknąłem na pana Tadka a potem na młodego.
– Statystyki Kacper – młody poklepał mnie po plecach.
– A może to ja mam być w tej mniejszości, której się udało stworzyć udaną rodzinę?
– Nie rób sobie nadziei – pan Tadek złapał swoją torbę.
– Albo się uda, albo nie. Kwestia ile utopisz kasy, czasu i wyrwanych włosów z głowy w przypadku niepowodzenia. Do jutra – młody wyszedł za panem Tadkiem.

Odblokowałem ekran. Od otrzymanej wiadomości minęło dziesięć minut. Dalsze zwlekanie mogło oznaczać niechęć z mojej strony lub wahanie. Trzy litery, które wystukałem były jednoznaczne.

Dodaj komentarz