mój wielki came back ???? Są tu jeszcze ludzie którzy czytali zżs? Teraz wracam po 3 latach z nowym opowiadaniem tym razem o wilkołakach. zapraszam
**********
- Nessie !
- Już idę !
Spojrzałam na ostatni raz na mój pokój. Był moim azylem przez 18 lat mojego życia. Moja sypialnia znajdowała się na poddaszu. Okno nad moim łóżkiem, zawsze mnie irytowało bo rano zawsze budziły mnie promienie słoneczne.
Ściana pod którą stało łóżko, była wykonana z szarej cegły a reszta ścian była biała. Na ramie łóżka przyczepione były światełka, które teraz były zgaszone.
Dziś mój pokój wydawał się pusty. Brak walających się ubrań po podłodze, na biurku nie było moich przyborów do malowania ani żadnych kosmetyków. Łóżko było idealnie zasłane, czego nigdy nie robiłam bo uważałam to za głupią rzecz. Rano ścielić żeby wieczorem znów zrzucać te wszystkie dekoracyjne poduszki.
Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Zamknęła drzwi, nie lubiłam gdy ktoś przebywał w moim pokoju gdy mnie nie było. Wiedziałam jednak,że gdy tylko przekroczę próg domu moi dwaj bracia urządzą w nim pole bitwy.
- Zaraz się spóźnisz. - tato popatrzył na mnie z powagą na twarzy.
- Zajęcia zaczynają się od jutra. - przewróciłam oczami
Widziałam w oczach ojca dumę. Byłam jego pierwszym dzieckiem a zarazem jedyną córką. Zawsze traktował mnie jak oczko w głowie, ale gdy dowiedział się o tym, że chce pójść do szkoły wojskowej normalnie pękał z dumy.
Jako kobieta nie mogłam przejąć stanowiska Alfy, dlatego któryś z moich młodszych braci nim zostanie w przyszłości. Lecz ja nie chciałam być w cieniu swojego mate. W trakcie bitwy wolałabym walczyć u jego boku niż zamartwiać się w domu. Dlatego mój wybór padł na szkołe wojskową.
- Samuel ! Joshua ! - krzyknęła mama - Zejdźcie wasza siostra zaraz wyjeżdża !
Rodzice zawsze byli dla mnie przykładem pięknej miłości. Różniło ich 10 lat, ale Księżyc ich sobie przeznaczył i jak widać nie pomylił się. Pomimo upływu lat dalej patrzyli na siebie z wielką miłością i oddaniem.
-Jedziesz już ? - Josh zbiegł po schodach a za nim w postaci wilka zbiegł Sam.
Odkąd Samuel przeszedł swoją pierwszą przemianę prawie cały czas przebywa w swojej wilczej naturze. Nie był jeszcze dużym wilkiem, ale to dlatego, że był jeszcze dzieckiem. Postać jego wilka była szczenięciem. Miał puszystą brązową sierść z białymi wstawkami na łapach.
- Samuel ! - rodziców od jakiegoś czasu irytowało to, że mój brat przybiera tą postać.
- Musimy już jechać.- powiedział tato a ja kiwnęłam głową.
Podeszłam pierwsze do młodszego brata. Był on małą kopią taty. Nawet mieli te same gest przy posiłku. Obaj zanim zaczęli jeść musieli wyłamać palce. Josha i Sama często brali za bliźniaków, ale to Samuel był starszy o rok.
- Z dala od mojego pokoju. - przytuliłam brata i cmoknęłam go w policzek.
- Fuj. - skrzywił się i wytarł od razu swój policzek- Pocałowała mnie.
Zaśmiałam się tylko i poszłam do mojego drugiego brata. Pogłaskałam go po pysku i podrapałam za uchem.
- Nessie ! - mama mocno przytuliła mnie do swojej piersi. - Uważaj na siebie.
- Będę mamo. - objęłam ją.
- Masz się odzywać. - pogłaskała mnie po głowie - Będziemy za Tobą tęsknić.
- Ja za Wami też. - odsunęłam się i spojrzałam na mamę. Po jej policzkach spływały łzy. - Mamo. - jęknęłam i znów przytuliłam kobietę.
-Merry. Nie płacz. - tato położył dłoń na jej ramieniu
- Jak mam nie płakać jak moje dziecko wyjeżdża z domu ? - fuknęła na swojego mate odsuwając mnie od siebie
- Nie wyjeżdżam na zawsze. - uśmiechnęłam się
- Chyba że znajdzie swojego kochasia ! - zaśmiał się Joshua. - i zabierze ją do siebie.
- Josh !
Dla mojego 9-letniego brata więź mate była śmieszna. Jednak nie dla mnie. Mój wilk wyje do księżyca z rozpaczy, gdy nie możemy znaleźć naszej bratniej duszy. Patrząc na rodziców sama chciałabym odnaleźć tego jedynego, który bezgranicznie mnie pokocha.
- Chodźmy już, Ness.
Przytuliłam ostatni raz mamę i poszłam z tata do naszego auta, które stało przed domem. Już wczoraj wieczorem razem z tatą zapakowaliśmy moje bagaże do samochodu.
***
Budynek szkoły był ogromny. Były to cztery kwadratowe budowle połączone korytarzami, na 2 piętrze, tak że pod spodem nie było nic i z zewnątrz wyglądało to tak jakby te przejścia wisiały w powietrzu. Pole, które otaczały budynki było kolorowym dziecińcem. Koloru dodawały mu różnego rodzaju kwiaty i krzewy. Na środku stała fontanna z postacią wilka. Całość utrzymana była w kolorze brązu i złota. A cały teren należący do szkoły otoczony był grubym ceglanym murem.
Niestety, z tata musiałam pożegnać się przed murem. Tylko w nielicznych sytuacjach rodzinom studentów można było wchodzić na obszar szkoły. Pierwszy dzień się do takiej sytuacji się nie zaliczał. Pod budynki dojechałam terenówką, która prowadził jakiś mężczyzna. Nie raczył mi się nawet przedstawić i przez całą drogę milczał jak grób.
- To jest akademik. - zatrzymaliśmy się przed jednym z kwadratowych budynków. - Twój pokój to 216. Nie masz swojego mate, więc będziesz dzieliła pokój z inną wilczycą. - tłumaczył od niechcenia.
- Dobrze. - kiwnęłam głową
Mężczyzna wziął moje bagaże i bez słowa wszedł do budynku.
Pobiegłam za nim bo nie chciałam się zgubić lub odbyć jakaś karę już pierwszego dnia pobytu tutaj.
Mężczyzna zatrzymał się przed białymi drzwiami i wskazał na nie przez kiwnięcia głową. Otworzyłam je.
- To twój pokój. Łazienka jest na końcu korytarza. Jest ona pro-edukacyjna.
- Co ? - spojrzałam na niego a ten tylko wzruszył ramionami.
Weszłam do pokoju. Mężczyzna przekroczył próg pokoju i postawił obok ściany moją torbę i walizkę.
- Plan dnia masz na biurku. - powiedział i wyszedł bez pożegnania.
Rozejrzałam się po pokoju. Był utrzymany on w fiolecie. Jak dla mnie był on zbyt dziewczęcy. Lawendowa farba na ścianach ładnie komponowała się z białymi meblami. Duże łóżka z białą pościelą, stały naprzeciwko siebie. Ozdabiały je fiołkowe poduszki. Przy oknie stało długie biurko a przy nim dwa krzesła. Na środku pokoju leżał duży, okrągły dywan w białym kolorze. W kacie pokoju stały dwa fioletowe fotele a w samym rogu srebrna lampka. W pokoju znajdowała się jeszcze duża szafa, na której drzwiczkach przyczepione zostało lustro.
Usiadłam na jednym łóżku. Drugie było już przez kogoś zajęte bo walały się po nim ubrania. A przed nim stała duża walizka.
Sama nie miałam ochoty na rozpakowywanie swoich rzeczy. Byłam zmęczona podróżą i jedyne co chciałam dziś zrobić to wziąć gorącą kąpiel w jednej z moich ulubionych soli do kąpieli.
- O hej. - do pokoju weszła dziewczyna. Zapewne moja współlokatorka. - Caroline. - podała mi dłoń.
- Nessie. - uścisnęłam jej wyciągnięta w moja stronę rękę.
- Przepraszam za ten bałagan. - kiwnęła na swoje łóżko i usiadła na nim - Zaczęłam się rozpakowywać ale dziewczyna z naprzeciwka powiedziała, że jak chce się dziś umyć to żebym to zrobiła teraz bo później chłopcy okupują łazienkę.
- Dzięki, że mi powiedziałaś. - uśmiechnęłam się
- Nie ma za co.
Dziewczyna zaczęła składać swoje ubrania a ja zaczęłam się jej przyglądać. Gdy stała zauważyłam, że była niskiej i drobnej budowy. Blond włosy miały spięte w wysokim koku. Miała zielone oczy i kilka piegów na nosie. Podsumowując Caroline wyglądała jak słodka dziewczynka a nie wojowniczka.
- Ja dziś nie mam na to siły. - opadłam na plecy
- Jutro po wieczornym treningu raczej tez Ci się nie będzie chciało. - zaśmiała się. Nawet jej śmiech przypominał świergot słowika.
- Mamy jutro trening ? - zapytałam - Już ?
- Tak. Tam masz plan. - kiwnęła głową na biurko
- No cóż, po to tu jesteśmy.
2 komentarze
Kamilka889
Yeah!❤
malaksiezniczka
czekałam na twój powrót, a twoje opowiadania są cudowne
bunny
@malaksiezniczka mam nadzieje, że tym opowiadaniem nie zawiodę :/