– No cóż – westchnąłem zrezygnowany, gdy Casio wybił kolejną pełną godzinę. Była osiemnasta i zero jakiegokolwiek zainteresowania ze strony Agi.
Wyjąłem telefon z kieszeni spodni i wysłałem sms z pytaniem czy przyjedzie. Siedziałem jeszcze przez kilka chwil w oczekiwaniu na odpowiedź. Ta jednak nie nadeszła. Starałem się opanować drżące ręce, ale w końcu po kilku próbach pisania i wymazywania wysłałem wiadomość następującej treści:
„Dziękuję za wszystko. Jeżeli zawiodłem to przepraszam. Widocznie nie byliśmy dla siebie stworzeni. Szkoda, że nie mogliśmy sobie tego przyznać bezpośrednio twarzą w twarz.”
Zapłaciłem kelnerce zostawiając pięć złotych napiwku. Niby dużo za filiżankę herbaty, ale złotówka czy dwa złote to jakby nie dać nic. Nie szastałem kasą, ale zwykłe proszę czy dziękuje w połączeniu z pogodnym uśmiechem zasługuje na docenienie ze strony kogoś obcego.
Wyszedłem z restauracji nieco rozczarowany, bo jednak miałem nadzieję, że się zjawi. Widocznie nie miała ochoty wysłuchiwać moich wyjaśnień, które być może tylko by ją utwierdziły w podjętej przez nią decyzji. Koniec pewnych rzeczy może być jednak drogą do początku czegoś zupełnie nowego. Wsiadłem do auta i wróciłem do garażu. Poszedłem do lokalnego marketu i krążyłem między półkami sam nie wiem za czym. Pomimo porażki nie miałem ochoty na kubełek lodów, którego zajadanie mogłem przerywać wielką tabliczką czekolady. Te amerykańskie seriale to jednak potrafią zakłamywać realia. Zamartwianie się nie było w moim stylu. Pogrążanie się w czymś trudnym przeważnie prowadzi tylko do pogłębienia tego stanu. W negatywach trzeba szukać pozytywów, aby w przyszłości korygować swoje decyzje, żeby nie dopuścić do powtarzania się schematu prowadzącego do porażki. Zapłaciłem za zakupy i wyszedłem ze sklepu. Słońce wisiało romantycznie na niebie a ja dałbym wiele, aby siedzieć teraz gdzieś na ławce z kimś, kto bez wymówek zaakceptuje twoje wszystkie wady i garść zalet. Żeby to była osoba, która podzieli twoje pasje i dorzuci swoje, aby nigdy się już w życiu nie nudzić i nie zawracać sobie głowy problemami innych.
Prysznic o dziewiętnastej był czymś zupełnie normalnym. Raczej byłem domownikiem, jeżeli chodzi o godziny nocne. Kluby i dyskoteki nie przekonywały mnie za bardzo. Jeden nawalony walnie cię czymś bez powodu a inny potrąci gdy wsiądzie za kierownicę. Naćpany nie wiadomo czym widząc w tobie jakiegoś zielonego ludzika czy groźnego smoka sprzeda kosę w obronie własnej a potem będzie płakał przed sądem, że mu odbiło. Wszystko jest dla ludzi, ale niektórzy nie znają znaczenia słów umiar i odpowiedzialność.
Porcja whisky z piątku w zupełności wystarczała, żeby zapewnić sobie odprężenie i chociaż chwilowe zapomnienie o tym, co było. Włączyłem telewizor z nadzieją, że znajdę w nim coś ciekawego do obejrzenia. Przerzucałem kolejno kanały kablówki, ale program zdominowały komedie romantyczne. Tego nie miałem zamiaru oglądać i nigdy nie byłem ich zwolennikiem. Przesłodzone scenariusze, mocno naciągane sytuacje i bohaterzy jak z bajki. Piękni, cudowni i bez wad. Chodzące ideały, które dziwnym przypadkiem się spotykają a potem bum i żyli długo i szczęśliwie. Przeraża mnie wpływ amerykańskiej kinematografii na postrzeganie życia przez oglądających ją ludzi. Dużo osób pragnie wtedy wieść podobne życie a ich oczekiwania przerastają możliwości finansowe i zdrowotne ludzi, którzy natrafiają właśnie na tak zaczarowane amerykańskim snem osoby. O ile kino akcji w którym jeden zabijaka wybija całą armię zawsze traktuje się z przymrużeniem oka, to cukierkowe i idealne życie niektórzy zaczynają traktować jako wyznacznik swojego przyszłego życia. To właśnie zaczyna zmierzać w tym kierunku, w niebezpiecznym kierunku. Rosną wymagania i oczekiwania a w tym kraju realia i zarobki weryfikują wszystko. Są oczywiście ludzie, którzy zarabiają wielkie kwoty i mogą pozwolić sobie na wszystko. Ale jak długo trwają związki, gdzie pieniądz jest fundamentem takich relacji? Do momentu aż pieniądze się skończą bądź ten finansujący czy finansująca zabawę znudzi się osobą, która się odwdzięcza kosztującą niekiedy krocie miłością.
Butelkę Jacka odstawiłem do witrynki, aby mnie nie kusiła. Porcja przysługująca na piątek zupełnie mnie zadowoliła. Reszta zawartości będzie na przyszyły tydzień. Niedziela była czasem wytchnienia dla mojego układu trawiennego. Pozostałą połowę pizzy zawinąłem w aluminiową folię i schowałem do lodówki. Nalałem płynu na gąbkę i wyczyściłem przyschnięty już talerz. Szklankę po whisky również obmyłem. Oderwałem papierowy ręcznik ze stojaka pod oknem. Zerknąłem odruchowo przez nie i zauważyłem znajomą mi postać. Wycierając mokrą szklankę odprowadziłem wzrokiem blondynkę, którą widziałem rano. Zegar kuchenki wskazywał dwudziestą. Musiała wyjść na ostatni spacer ze swoim psem. Kiedy jeszcze ja miałem psy to wychodziłem z nimi znacznie później.
Wszystkie osoby, które znałem osobiście i były posiadaczem psa okazywały się istotami emocjonalnymi tak jak ja. Więź wytworzona z pupilem, który wita cię po każdym twoim powrocie biegając wzdłuż całego mieszkania to coś niesamowicie pięknego. Coś sprawiającego, że pomimo samotności ciągniesz do domu, bo masz kogoś o kogo musisz się zatroszczyć. Przecież taki pies nie pójdzie do pracy i nie zarobi na swoje jedzenie. Jest całkowicie zależny od ciebie. I choć ty nie czujesz się jego panem (w dosłownym tego słowa znaczeniu) i traktujesz go jak sobie równego przyjaciela to on i tak wie, że jest od ciebie zależny i musi okazywać ci należyty szacunek. Ta więź z kudłatym stworzeniem to niekiedy więcej niż miłość. I chyba najpiękniejszym tego przykładem jest głęboki żal i smutek, gdy przychodzi czas rozstania. Niby się przyzwyczajasz, że kiedyś nastąpi ten dzień pożegnania, bo widzisz jak się starzeje i każdego dnia cierpi z powodu swojego wieku czy choroby. To jednak odkładasz najgorszą decyzję w twoim życiu tak długo jak tylko możesz patrzeć na to cierpienie. I tylko wylane łzy po odejściu z tego świata twojego pupila świadczą o tobie i twoich emocjach, że potrafisz czuć wszystko. Widzisz na własne oczy jak gaśnie życie w towarzyszu, który zrobiłby dla ciebie wszystko za odwzajemnienie tej niemającej granic miłości. Ty nigdy nie powiedziałbyś, że to tylko pies jak masa ludzi dla których pies ma tylko szczekać i pilnować obejścia. W zamian nie ma prawa nic żądać. Być przywiązanym ciężkim łańcuchem, często bez dachu nad głową. Z brakiem pełnej miski jedzenia i kojącej w słoneczne dni miski chłodnej wody. Nie mając uczuć i miłości do kogoś całkowicie zależnego od ciebie nie zasługujesz po prostu na uczucie kogoś, kto wcale nie musi być zależny od ciebie. I to właśnie widziałem w tej blondynce. To spojrzenie, które pomimo swojej tajemniczości wyraża szczerość w okazywaniu uczuć. Posiadanie psa to przywilej a nie obowiązek. Biorąc w swoje ręce życie tak zależnej od ciebie istoty musisz wykazać się życiową odpowiedzialnością. I taka właśnie była ta dziewczyna. Spojrzenie pełne uczuć i posiadanie psa to oznaka uczuć najwyższej klasy. I o to byłem skłonny powalczyć. Szczególnie teraz, gdy wszystko się skończyło. Samotność jest dobra na krótką metę. Do pewnego czasu wydaje ci się, że dasz sobie radę ze wszystkim. Dopiero gdy wszystko się spiętrza potrzebujesz kogoś, kto cię wysłucha i pomoże rozwiązać problemy. Kilka chwil po dziewiątej opadłem na łóżko w poszukiwaniu snu.
Dodaj komentarz