Wrota sali treningowej otworzyły się z hukiem. Kasja wbiegła do środka poddenerwowana.
- Mawil przerwij lekcję, szybko! Jesteś potrzebny! - zawołała do osłupiałego mężczyzny.
- Co się dzieje? Ledwo zaczęliśmy. - spytał nie rozumiejąc.
- Wyjdź na zewnątrz. Nie uwierzysz kto się zbliża.
Nauczyciel nie patrząc na nic wybiegł za kobietą. Selena z ciekawości podążyła za nimi. Przed fortecą tłoczyli się wojownicy, wyglądało to na wielkie poruszenie. Dziewczyna widząc, że traci z oczu Mawila pobiegła ile sił w stronę pałacu, gdzie znajdowało się jeszcze więcej strażników. Nagle spojrzała na wielkie lodowe wrota, które broniły dostępu do miasta. Zaczęły się otwierać powodując niemiły dla ucha wysoki dźwięk. Wtem pod eskortą wojowników szybkim tempem szło dwoje osobników, którzy w niczym nie przypominali tutejszych mieszkańców. Ich ciemne czarno-złote odzienia kontrastowały z wszechobecną bielą. Mieli bardzo ciemną karnację twarzy, a ich długie czarne włosy poprzeplatane były złocistymi przebłyskami. Wyglądało jednak, że pomimo tego, że na pierwszy rzut oka nie są uzbrojeni, to we wszystkich wzbudzają niemały niepokój. Jeden z nich miał na głowie złoty diadem, z czerwonym kamieniem, który zdawał się pulsować dziwnym światłem.
Wtem, gdy zatrzymalisię niedaleko pałacu jeden z nich przemówił.
- Chcę się widzieć z władczynią lodu, natychmiast.
Nagle wrota od zamku poruszyły się i zostali wpuszczeni do środka. Selena zauważyła, jak wbiega za nimi Mawil. „Co się dzieje?” zastanawiała się obserwując całą sytuację.
Wtem ktoś ją dotknął ręką w plecy, odwróciła się i zobaczyła Nulara, który uśmiechał się jakby nic się nie stało.
- Witaj, jak tam trening? - spytał zaciekawiony.
- Yyy… to znaczy ... – odparła speszona wiedząc, że poszło fatalnie, więc zmieniła temat – Co to za ludzie?
- Tamci co weszli do zamku? - odezwał się jakby od niechcenia mężczyzna.
- No tak. Cały pałac patrzy tylko tam i wszystkich zerwało na równe nogi, nie widać? - zdziwiła się reakcją rozmówcy dziewczyna.
- Odejdźmy na bok, tu za duży tłum. - powiedział i zaczął ciągnąć Selenę do zamarzniętego ogrodu.
Szli tak kawałek, aż dotarli nad zastygniętą lodową fontannę, która mieniła się jak drogocenny klejnot w słońcu. Usiedli na niskim murku, który ją okalał i wtedy mężczyzna zaczął opowiadać.
- To są nasi śmiertelni wrogowie z królestwa podziemi. Władają mocami pochodzącymi z wulkanicznych czeluści. Jak do tej pory nasze szanse były wyrównane, ale ich dzisiejsza wizyta nie wróży nic dobrego, wyglądali na zbyt pewnych siebie. Ten, który nosi na głowie złoty diadem, to książę Fero. Jego brat Rawo przed laty chciał prosić o rękę naszą królową, podobno zadurzył się w niej, ale ona otwarcie go odprawiła. Od tego czasu zrobili się jeszcze bardziej niebezpieczni.
Dziewczyna starała się chłonąć każdą informację jak gąbka, gdyż ta historia była dla niej nowa. Nagle odezwała się zaciekawiona.
- Powiedz, czemu Mawil został wpuszczony za nimi do pałacu?
- Nie wiem czy wiesz, ale ma zdolności dyplomatyczne i …
- On?! Ten nerwus?! - przerwała mu dziewczyna krzycząc z zaskoczenia.
Mężczyzna zaczął się szczerze śmiać.
- Ciekawe wrażenie na tobie zrobił. W tajemnicy powiem ci, że uwielbiam go drażnić, a on doskonale wie dlaczego.
Dziewczyna nagle przypomniała sobie, że nie spytała jeszcze ani razu, dlaczego została tu przyprowadzona. Nie miała dotąd okazji rozmawiać w cztery oczy ze swoim wybawicielem. Nular widział ją jeszcze jako człowieka, już chciała zapytać go o to co tak naprawdę ją nurtowało, kiedy usłyszeli potężny huk w oddali. Podskoczyli oboje zrywając się z miejsca. Wybiegli z ogrodu i ich oczom ukazał się straszny widok. Przed wejściem do pałacu leżeli ogłuszeni strażnicy, a mury wydawały się osmolone, jakby ktoś w nie trafił żywym ogniem.
- To wasz koniec! Zero litości! - krzyknął na całe gardło Fero kierując się do bramy wyjściowej.
Reszta strażników zaczęła pod bronią wyprowadzać przybyszów. Część z nich zaczęła naprawiać zniszczenia, jakie poczynili w strasznym pośpiechu mrożąc mury pałacu.
- No proszę, nawet Mawil nie pomógł. To poważna sprawa. - zamruczał pod nosem Nular.
Nagle przez wrota prosto z lodowej siedziby władczyni lodu grupka strażników niosła nieprzytomnego Mawila. Kasja widząc co się dzieje podbiegła do nich zakłopotana. Selena wraz z Nularem również zjawili się zaraz przy ich znajomym.
- Mawil, ocknij się! - wołała kobieta szarpiąc nieprzytomnego.
Nagle nauczyciel otworzył oczy i spojrzał na zebranych wokół niego. Ogłuszony starał się wstać o własnych siłach, ale chwiejąc się na nogach upadł z powrotem na zamarzniętą ziemię. Rozumiejąc, że potrzebuje pomocy grupa znajomych zaniosła go do fortecy i ostrożnie ułożyła w jednym z pokoi na prowizorycznym posłaniu. Podano mu napój wzmacniający.
Po chwili mężczyzna zaczął nabierać sił.
- Wyjdźcie! Nie chcę nikogo widzieć! - krzyknął Mawil czując, że poniósł porażkę.
Wszyscy zaczęli wychodzić, tylko Selena nie ruszała się z miejsca wpatrując w swojego nauczyciela osłupiała.
- Co tak stoisz? Wynocha! - ryknął ponownie.
Dziewczyna niewzruszona, przyzwyczajona już do wybuchów złości mężczyzny podeszła do niego i usiadła na krześle obok. Czując, że emocje powoli się uspokajają odezwała się.
- Nie wyjdę. Czekam na trening, nie wymigasz się. Chcę walczyć tak dzielnie jak ty dzisiaj.
Słowa dziewczyny sprawiły, że Mawil uspokoił się. Zawsze bał się kompromitacji, a w oczach nowej uczennicy zdawał się być kimś odważnym, silnym. Nie darzył jej sympatią, ale była dla niego szansą na to, żeby udowodnić wszystkim wokoło, że potrafi kogoś wyszkolić od zera. Postanowił podjąć to wyzwanie i z błyskiem w oku wstał z posłania.
- Widziałaś jaką mocą dysponują nasi wrogowie, to teraz sobie wyobraź ich większą liczbę. Myślisz, że któryś z nich ulitowałby się nad tobą w bitwie?
Jasnowłosa patrzyła na mężczyznę chcąc mu przyznać rację, ale on nie dał jej dojść do słowa.
- Uczestniczyłem w walkach poza miastem. Nie straszny mi ból, wojownik powinien być twardy i bezwzględny, a do tego sprytny. Decyzje trzeba podejmować w ułamku sekundy. Jesteś gotowa na poświęcenia?
- Tak, nie boję się. - odparła bez namysłu.
- Za mną! - zawołał do dziewczyny.
Kiedy wychodzili z pomieszczenia oczy wszystkich zebranych skupiły się tylko na nim, jakby chcieli go o coś zapytać.
- Jak widać żyję, a wy co tak stoicie? Wróg nie śpi, trzeba się wzmacniać! Seleno idziemy!
Nular otworzył szeroko oczy. Nie spodziewał się, że ktokolwiek może w tak krótkim czasie poprawić humor Mawilowi.
Grupka gapiów rozwiała się szybko, a Mawil prowadził jasnowłosą w inne miejsce, niż z początku. Dotarli na gruzowisko za fortecą. Leżały tam różnej wielkości kamienie, które pozostały po budowie pałacu. Dziewczyna rozejrzała się wokoło, ciekawa czego będzie się tu uczyć. Wtem nauczyciel odezwał się spokojnym tonem.
- Widzisz te porozrzucane kamienie?
Dziewczyna przytaknęła skinieniem głowy nadal pełna entuzjazmu. Spodziewała się, że będzie je zamrażać.
- Teraz tu posprzątasz. Tam w rogu skalnej ściany są schody, będziesz po nich wchodzić i wyrzucać gruz za mur. Jak plac będzie pusty przyjdziesz mnie zawołać. Będę wewnątrz fortecy.
- Co? Przecież to robota dla niewolnika, a nie trening! - oburzyła się Selena.
- Powiedziałem, że zaczniesz od podstaw. Nie dasz rady to się poddaj. - rzucił z szyderczym uśmiechem odchodząc zadowolony.
- Nigdy ty tyranie! - odburknęła pod nosem dziewczyna.
Mawil zaśmiał się, po czym zniknął za rogiem. Przypomniała sobie słowa mężczyzny, kiedy mówił, ze jego trening to piekło, teraz rozumiała co miał na myśli. Dziewczyna gotowała się w środku ze złości, ale chwyciła za pierwszy głaz i zaczęła go nieść w kierunku oblodzonych schodów.
2 komentarze
Almach9
Dobrze sie czyta
AnonimS
Dobre. Coraz ciekawsze. Łapka
AuRoRa
Dzięki za łapkę